- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Przygotowania do sezonu jesienno-zimowego czas zacząć! Ogłaszamy sezon na kocyk, książkę i herbatkę. Kocyk można zamienić na kominek, książkę na serial, ale herbatki? Jej nie da się zastąpić! Jesienią i zimą, nawet w te słoneczne dni nic tak przyjemnie nie rozgrzewa od środka i nie relaksuje po ciężkim dniu, jak kubek parującej, aromatycznej herbaty. Po kubek powinni sięgnąć nawet wyznawcy teorii, że na świecie są tylko dwa napoje – woda i kawa. Czas rozważyć trzeci, który nie tylko poprawi nastrój, ale dzięki odpowiednim dodatkom uchroni przed przeziębieniem i wesprze przemianę materii.
Chiny, Indie, czy Japonia? Każdy z tych krajów ma swoją legendę (i to niejedną) o tym, jak ludzkość poznała herbatę. Chińczycy wierzą, że odkrył ją ich cesarz - Szen Nung, który pijał gorąca wodę. Któregoś dnia usiadł pod drzewem dzikiej herbaty, a do dzbanka z gorącą wodą wpadło mu kilka jej liści. Nie zauważył tego i tak oto, przypadkiem, poznał cudowny smak, którym później zachwycił się cały świat.
Hindusi uznają, że ludzkość zawdzięcza herbatę mnichowi o imieniu Bodhidharma, który miał medytować przez siedem lat (inni mówią o 9) nie zmrużywszy oka. Ostatniego dnia jednak powieki zaczęły mu się kleić, więc by wypełnić swoje postanowienie zerwał kilka liści z drzewa, pod którym medytował. Liście zaczął żuć, a – jak nietrudno się domyślić – senność opuściła go w mgnieniu oka. I tak świat poznał herbatę.
Japończycy do legendy o mnichu dopisują swoje, dość drastyczne zakończenie. Otóż według ich legendy, kiedy mnich stał się senny, uznał, że to wina jego powiek. Wyrwał je więc i rzucił na ziemię, a w miejscu, gdzie upadły natychmiast wyrósł krzew. Kiedy zaczął żuć jego liście, senność wyparowała...
Pierwsze wzmianki o herbacie w Chinach pochodzą z III wieku p.n.e.. Japończycy nieco później zachwycili się naparem z liści herbaty, który na dobre zagościł się w japońskich naczyniach około XII w.. To właśnie Japończycy rozwinęli rytuał jej parzenia i picia do poziomu sztuki, którą kultywują do dziś.
W Europie, kiedy mówisz herbata natychmiast wyobrażasz sobie Anglików, którzy punktualnie o 17 zasiadają do podwieczorku przy herbacie i malutkich kanapeczkach lub ciasteczkach. Wbrew pozorom to nie im Europejczycy zawdzięczają herbatę, a Holendrom, którzy przywieźli ją na swoich statkach. Potem już poszło z górki – najpierw Włochy, Francja, Niemcy i Portugalia (1638 r.).
Dopiero 20 lat później herbata trafiła do Wielkiej Brytanii, gdzie była napojem ekskluzywnym, o cenie zaporowej dla plebsu. Do naszego kraju herbata dotarła w drugiej połowie XVII wieku. Zanim jednak stała się popularnym i – przyznajmy to – wyjątkowo smacznym napojem, uznawana była za lek, a polskie słowo herbata zawdzięczamy łacińskiemu herba (zioło).
Istnieje wiele rodzajów herbaty, ale możemy wyróżnić te najbardziej popularne:
Wszystkie produkowane są z jednej rośliny - Camellia Sinensis. To, jaką herbatę uzyskamy, zależy od procesu, jaki przejdą liście od zerwania do finalnego produktu. Najmniej pracy jest przy herbacie białej – liście po zerwaniu są suszone i to wszystko. Przy zielonej, zanim liście trafią do suszarni, są podgrzewane. Pozostałe herbaty wymagają więcej zachodu i czynności takich jak rolowanie czy fermentowanie, najwięcej zabiegów przechodzi herbata oolong.
Trochę było o historii, trochę o herbacie jako takiej, ale na samym początku próbowaliśmy przekonać malkontentów jej właściwościami prozdrowotnymi. A jest czym, ponieważ w herbacie znajdziemy takie witaminy i składniki mineralne jak:
A jeżeli ta lista Was nadal nie przekonuje, to koniecznie zajrzyjcie do całego artykułu poświęconego temu, czy w ogóle warto pić herbatę i dlaczego: https://vitalia.pl/czy-warto-pic-herbate.
Bezdyskusyjnie naprawdę dobra herbata, przygotowana w odpowiedni sposób może być przysmakiem samym w sobie. Żeby tak było, należy raczej sięgnąć po herbatę liściastą. Ta w torebkach nigdy nie dorówna jej smakiem i aromatem. Jak mówią znawcy tematu – szkoda marnować naszego czasu na prawidłowe parzenie byle jakiej herbaty.
I coś w tym jest. Jeśli mamy już dobrej jakości herbatę czas przystąpić do jej parzenia. Tu kluczowy jest czas i temperatura. Tak, łatwiej jest wziąć ekspresówkę, zalać wrzątkiem i się napić, ale skoro mamy sobie zrobić prawdziwie jesienną herbatę, to wypadałoby, żeby była to dzika rozkosz i napój najlepszy z możliwych, który rozpromieni nawet najbardziej pochmurne dni.
Zatem, w zależności od rodzaju herbaty, temperatura jej parzenia powinna być inna:
Czas parzenia herbaty zależy od efektu, jaki chcemy uzyskać, rodzaju herbaty, jaki parzymy i szkoły, według której to robimy. Są takie, w myśl których parzenie powinniśmy zakończyć po 45 sekundach, a i takie, w których czynność ta trwać powinna nawet 10 minut. W przypadku czarnych często przyjmuje się metodę, że im dłużej parzymy, tym mocniejszy, bardziej gorzki i cierpki uzyskamy smak, a ten z kolei powinien mieć właściwości relaksujące. Jeśli chcemy, by herbata nas pobudziła musimy parzyć ją krócej, maksymalnie 3 minuty.
W sklepach można kupić gotowe mieszanki herbat jesiennych i zimowych, których producenci zachwalają ich relaksacyjne i rozgrzewające właściwości. Najczęściej są to herbaty aromatyzowane korzennymi przyprawami. Jeśli macie ochotę pójść na skróty, to nie ma w tym nic złego, pamiętajcie jedynie, by szukać mieszanek dobrej jakości z prawdziwymi przyprawami, a nie jedynie z aromatem, imitującym ten naturalny.
Jeżeli jednak chcecie prawdziwie zimowej, czy jesiennej herbaty o smaku, który idealnie będzie odpowiadał waszym upodobaniom, pokuście się o własne kompozycje na bazie swojej ulubionej, niekoniecznie czarnej herbaty. Sezon jesienno- zimowy to prawdziwe pole do eksperymentów z dodatkami rozgrzewającymi i podnoszącymi odporność.
Klasyczne zestawy herbata z sokiem malinowym lub herbata z cytryną i miodem to jedynie preludium do herbacianych eksperymentów. Spróbujcie na przykład tej samej kompozycji, tylko z zieloną herbatą zamiast czarnej, pamiętając jednak, że miód w temperaturze powyżej 40 stopni traci swoje właściwości prozdrowotne.
Wybraliśmy już bazę jesienno zimowej herbaty. Załóżmy, że to dobrej jakości prozaiczna, czarna herbata. Czym ja przyprawić? Oczywiście, znów możemy sięgnąć po gotowe mieszanki przypraw do herbaty, jednak na pewno Wasza kuchenna szafka z przyprawami zawiera wszystkie niezbędne ingrediencje do przygotowania idealnej herbaty rozgrzewającej.
Cytryna, sok z pomarańczy, plaster limonki czy grejpfruta i mamy bazę bogatą w witaminę C. Idealnym dodatkiem na odporność będzie… jeżówka purpurowa, kwiat, który znajdziecie w przydomowych ogródkach. W październiku jeszcze pięknie kwitnie. Z działaniem przeciwzapalnym, przeciwgorączkowym i wzmacniającym odporność szybciej skojarzycie jeżówkę pod jej łacińską nazwą - Echinacea.
Co jeszcze warto dorzucić? Korzenny aromat! Idealnie rozgrzeje nas świeżo starty imbir (pamiętajcie, że korzeń imbiru łatwej obrać przy użyciu łyżeczki do herbaty, skrobiąc jak młode ziemniaki, niż jakiegokolwiek noża, czy obieraczki), do tego goździki, cynamon czy wanilia i jesteśmy w niebie.
Jesienne i zimowe herbaty to również smak owoców – cynamon i jabłko (plasterki świeżych owoców dodadzą aromatu i smaku), gruszka i wanilia (z herbatą rooibos będą smakować idealnie), konfitura z wiśni czy malin, kopalnia witaminy C czyli konfitura z pigwy (dla zapracowanych – pigwę wystarczy pokroić w plastry i zalać miodem, by zyskać fantastyczny dodatek do herbaty zimowej).
Zimowe i jesienne herbaty mają jeszcze jedną, oddzielna kategorię. Królową sezonowych herbat – herbatę świąteczną. Do ulubionego naparu dorzućcie suszone owoce, kandyzowaną skórkę pomarańczową, anyż, imbir, goździki, a w wersji dla dorosłych rum. Nie ma przyjemniejszej chwili, niż po zimowym spacerze cieszyć się takim napojem….Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy na sam koniec nie ostrzegli Was, że wspomniane dodatki - konfitury, miód - zwiększą kaloryczność naszej herbatki ;)
Więcej o rozgrzewających dodatkach do herbaty przeczytacie tutaj: https://vitalia.pl/gotowa-przyprawa-do-grzanca-czy-mozna-ja-czyms-zastapic.
Poniżej 2 ciekawe przepisy, które zebraliśmy w redakcji:
Herbatę rooibos zaparz w temperaturze nie wyższej niż 95 stopni. Dodaj pozostałe składniki i gotowe, smacznego :)
W oryginale to herbata z mlekiem i przyprawami i nie ma absolutnie nic wspólnego z kawą, którą pod taką samą nazwą serwują sieciówki.
Najpierw zagotuj niepełny kubek wody z przyprawami. Kiedy woda się zagotuje zmniejsz ogień i gotuj pod przykryciem około 10 minut. Po tym czasie dodaj mleko i cukier/miód. Znów zagotuj. Zdejmij napar z ognia i dodaj herbatę, zaparz pod przykryciem. Odcedź przed podaniem.
Tę herbatę można również zaparzyć pomijając krok z dodaniem mleka i po wykonaniu wszystkich pozostałych czynności dodać do naparu podgrzane, spienione mleko ze specjalnego spieniacza czy ekspresu do kawy z odpowiednią funkcją.
Źródła: e-herbata.pl, kursnaherbate.pl,teaclub.com.pl.
O herbacie można pisać i rozmawiać godzinami, dlatego zachęcamy do komentowania i dzielenia się własnymi, herbacianymi doświadczeniami. Jaka jest Wasza ulubiona jesienno-zimowa herbata? Koniecznie podajcie przepis!
Komentarze
AleksandraCzereszkiewicz
18 października 2021, 13:44
a ja uważam, że artykuł zawiera ciekawe inspiracje, które można dodać do eksperymentów :)
deszcz_slonce
12 października 2021, 20:53
Za herbata nie przepadam jakos specjalnie. Jak pije to z cytryna i łyżeczka cukru (obecnie). I jedynie czarną.
izabela19681
12 października 2021, 19:28
Ja jestem z tych, dla których herbata nie musi istnieć. Woda i kawa w zupełności mi wystarczy. Zimą ciepła woda z cytryna i imbirem, ewentualnie herbata owocowa.