Vitalia: Skąd dowiedziałaś się o Vitalii?
Kasia: Zauważyłam w Internecie reklamę, a że interesuję się tematyką zdrowego odżywiania z ciekawości kliknęłam i od tego czasu zaczęła się moja przygoda z Vitalią. Nawet dostałam się na studia o tematyce żywnościowej na SGGW :-). Natomiast nie mogłam ich rozpocząć ze względów zawodowych, ponieważ zajęcia odbywały się również w piątki. Nie wpłynęło to jednak na ograniczenie ciągłego pogłębiania przeze mnie wiedzy w tym temacie.

Vitalia: Od kiedy jesteś z nami?
Kasia: Zaczęłam we wrześniu 2015 i przez 2 miesiące stosując Wasze przepisy oraz ćwicząc schudłam 10 kg.

Vitalia: Jak podoba Ci się nasza dieta? Co lubisz w niej najbardziej?
Kasia: Przede wszystkim smaczne, a jednocześnie łatwe w przygotowaniu posiłki. Podoba mi się również dopasowanie potraw pod kątem sezonowości, jak również wykorzystywanie wszystkich składników w kolejnych dniach, dzięki czemu nic się marnuje. Bardzo lubię listę zakupów, którą zawsze sobie drukuję i odhaczam zrobione zakupy.

Vitalia: Jak oceniałaś swoje szanse na wygraną w naszej loterii?
Kasia: Szczerze? W ogóle :-) wykupiłam abonament diety na pół roku i stwierdziłam, że jeśli jest taki konkurs to warto się zgłosić i że przecież nic nie tracę. Najzabawniejsze jest to, że na początku grudnia pomyślałam sobie „Ciekawe czy są już wyniki tej loterii?”, weszłam na skrzynkę mailową i zobaczyłam maila o wygranej! :-) 

Vitalia: Jak się poczułaś gdy dowiedziałaś się o wygranej?
Kasia: W pierwszej chwili nie dowierzałam, także po przeczytaniu maila, dodatkowo sprawdziłam wyniki na stronie Vitalii i zobaczyłam, że to faktycznie ja :-)! Inne osoby pod wynikami wątpiły, że ktoś w ogóle wygrał nagrodę główną, dlatego zabrałam głos w tej sprawie, pisząc pod komentarzami, że to ja jestem tą szczęściarą :-).

Vitalia: Jak podobała Ci się realizacja nagrody (hotel, fryzjer, makijaż, zakupy ze stylistką wraz z poradami)?
Kasia: Jestem bardzo szczęśliwa, że to właśnie ja zdobyłam główną nagrodę. Przeżyłam wspaniałą przygodę. Mieszkałam w pięknym hotelu Vivaldi, do którego zapraszam na rewelacyjne śniadania! Czytałam opinie gości w Internecie i rzeczywiście rozmach i różnorodność serwowanych śniadań jest w hotelu Vivaldi fantastyczna.

W sobotę, najpierw udałyśmy się wraz z Małgosią – moją opiekunką z Vitalii – do salonu Czesanka na metamorfozę mojej fryzury. Świetne miejsce, profesjonaliści w każdym calu. Cudowna atmosfera, pomocni i uśmiechnięci fryzjerzy a Pan Łukasz, który wyczarował moją nową fryzurę, to prawdziwy magik :-). Koloru włosów nie pozwolono mi zmienić, bo jak się okazało, świetnie sama go sobie dobrałam i nastąpiło jedynie odświeżenie i pogłębienie koloru. Relaksujący masaż skóry głowy w trakcie jej mycia, wprowadził mnie w niezwykle błogi nastrój. Do tego delikatna muzyka, pyszna kawa i precyzyjne, ponad godzinne cięcie, dopełniło moje szczęście :-).

Następnie, udałyśmy się do Kasi - wizażystki i stylistki, u której spędziłam kolejne cudowne godziny. I ona okazała się prawdziwą czarodziejką. Nigdy wcześniej nie miałam tak perfekcyjnego i profesjonalnego makijażu. Poza tym Kasia cały czas udzielała mi cennych porad, dotyczących analizy kolorystycznej, wiele się od niej nauczyłam i już wiem, jakich błędów nie popełniać. Cierpliwie odpowiadała na moje pytania, niezwykła osoba z poczuciem humoru :-). Czułam się, jak modelka przygotowywana do sesji zdjęciowej – fajne uczucie! Wieczorem spotkałam się z przyjaciółmi z Poznania i przygotowywałam się duchowo do niedzielnych zakupów z Kasią w centrum handlowym Posnania.

Zakupy…kobiety je lubią, nie będę ukrywać, lubię i ja. I tu czułam się jak gwiazda filmowa. Kasia doradzała, dobierała, a ja z przyjemnością akceptowałam jej propozycje. Nie będę ukrywać, że to bardzo miłe uczucie. Mam nową bieliznę Triumpha, dwie torby oraz portfel Wittchena, przepiękne dwie sukienki: jedną z Deni Clare, drugą z Hexeline. Do tego cudne kolczyki z firmy APART. Niezbędne okazały się również czerwone szpilki ze złotym akcentem i świetne ażurowe botki Lasockiego. Całości dopełniły dwa wisiory i okulary przeciwsłoneczne. Był to naprawdę magiczny wyjazd a ja jestem gotowa na wiosnę! :-) 

I dodam jeszcze tylko, że nie obyło się bez przygód. Dojeżdżając już wieczorem pociągiem do Warszawy uświadomiłam sobie, że brakuje mi jednego pakunku z torbą Wittchena! Oblał mnie zimny pot, potem gorący. Zadzwoniłam do centrum handlowego tuż przed jego zamknięciem i okazało się, że torba leży w przechowalni. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Małgosia odebrała torbę i wysłała ją do mnie pocztą.

Bardzo chciałam podziękować za wspaniały czas, dużo śmiechu, fajne babskie pogaduchy i przywrócenie mi wiary w siebie! 

Inspirując się Kasią - wspaniałą kobietą, życzymy wszystkim Paniom z okazji Dnia Kobiet, dużo zdrowia, uśmiechu i wiary we własne możliwości!