Temat: pogubiona w dzisiejszym swiecie

Sama nie wiem od czego mam zaczac,tyle tego jest.....moze zaczne od poczatku. 

Mam 18 lat, i od malego nie mialam lekkiego zycia. Ojciec alkoholik, rodzice rozwiedli sie jak bylam mala. (mam brata-starszy o 5 lat). Moja mama poznawala przeroznych dziwnych typow,kazdy albo jakis stary zgred, albo alkoholik. Aczkolwiek przy kazdej klotni z nimi, przychodzila im woda sodowa do glowy,i wybijali nam szyby, straszyli, i wiele innych....wiec mialam ze tak powiem ciekawy 'cyrk' . 

Od 3 lat mieszkam w Anglii, przed przyjazdem tutaj bylam wesola dziewczyna, dusza towarzystwa, cieszylam sie z zycia. Ale po przyjezdzie tutaj wszystko sie zmienilo, moja mama poznala faceta alkoholika (nazwijmy go ' pan. M' ). Mieszkal z nami, co tydzien pil i byly klotnie, to sie ciagle bili, wyzywali, lzy mojej mamy...gdybyscie mogli tylko to zobaczyc, peklo by wam serce jak i peklo dla mnie. Na poczatku sobie tlumaczylam ze w zwiazkach jest to normalne ze ludzie sie kloca, ale mimo moich staran moja mama i tak nie chciala go zostawic, mowila ze go kocha ze gdy on jest trzezwy to jest normalny, pogodzilam sie z tym ze jestem sama....nikt nie liczy sie z moim zdaniem, od przyjazdu do Anglii nie mialam przyjaciol,i nadal ich nie mam.....czuje sie taka inna, odtracona. 

pan.M co tydzien popijal WHISKY, ale doprowadzal sie do takiego stanu ze gdy sie na niego patrzylo mialo sie ochote walnac go z pol obrotu w twarz zeby juz nie gadal tych glupot, gdy widzial ze patrze na niego z takim obrzydzeniem wyzywal mnie od kur*w, od szmat, od przeroznych! choc nie mam bladego pojecia dlaczego tak na mnie mowil. 

Opisze wam kilka sytuacji z Panem.M ,i dlaczego nie mam ochoty zyc. 

Moj brat z panem.M bili sie, pan M. wyskoczyl z nozem na mojego brata, pan M. caly we krwi,rozwalona twarz. przyjechala policja, zabrali pana.M na wytrzezwialke,i miala byc sprawa w sadzie,ale moja mama wycofawala bo powiedziala ze nadal go kocha. Gdy to sie dzialo ja wybieglam z domu, tak jak stalam ubrana tak wybieglam, w spodenkach,bluzce, bez butow, z rozmazanym makijazem, bieglam przed siebie, krzyczalam sama do siebie, nie chcialo mi sie zyc....po 3 godzinach wrocilam do domu nadal cala sie trzeslam, ale oni sie zachowywali jak gdyby nigdy nic. Nienawidzilam ich za to,ale moja mama mnie przytulila i plakala, mowila ze jej ciezko, ze mnie przeprasza a ja do niej 'mamo, nie martw sie,razem jakos przez to przejdziemy' i jej wybaczylam. pan. M znow zszedl sie z mama, i wszystko pieknie,ladnie. az do czasu 

Moja mama, i pan.M zaczeli sie klocic, on zaczal ja wyzywac, ublizac jej od roznych! moja mama nie myslac zlapala za szklanke i walnela go w skron, przyjechala policja i zabrali moja mame nie wiedzac ze dzialala w obronie wlasnej, nikt nie chcial jej sluchac, wzieli ja bo dlaczego mieliby wziac pana.M skoro to on byl pokrzywdzony,caly we krwi? moja mama spedzila tam 3 dni w areszcie, miala placic mu odszkodowanie ale on wycofal bo oni chca do siebie wrocic. znow mieszkali razem. 

i bylo wiele wiele wiele innych,ale za duzo by pisac a i tak nikt pewnie calosci nie przeczyta. 

Poznalam chlopaka,ktory mieszkal w Londynie, wiedzial co sie dzieje u mnie w domu, i zaproponowal mi zeby sie do niego przeprowadzila, i postawilam mame przed faktem dokonanym, powiedzialam ze sie wyprowadzam i przyjade ktoregos dnia po rzeczy, zaczela mnie wyzywac,obrazac ze co ja sobie wyobrazam, powiedziala ze juz corki nie ma......smutno mi bylo, probowalam z nia caly czas rozmawiac, ale bywaly dni ze nawet nie rozmawialysmy,bo ona zainteresowana swoim facetem byla, wiec siedzialam ciagle w domu przed komputerem,nic nie jadlam, nic...a ona sie mna nie interesowala. Ten dom mnie niszczyl, po tych klotniach mialam probe samobojcza, i mysli samobojcze codziennie gdy kladlam sie spac.  Bardzo czesto zamykalam sie w swoim pokoju, nigdzie nie wychodzilam, przeciez nie mialam nawet do kogo,wiec czasem nawet wyjscie samej na spacer sprawialo mi przyjemnosc. 

Pojechalam z chlopakiem do Londynu, mama nie odzywala sie do mnie przez miesiac czasu, pojechalam po swoje rzeczy nawet na mnie nie spojrzala, nic nie powiedziala, totalnie wyje*ane!! straszyla mnie policja, ze narobi dla nas problemow, ale nic nie zrobila bo nie poszla na policje. 

dodam ze moja mama miala w zyciu 2 proby samobojcze, malo jej brakowalo. pewnego dnia w Polsce znalazlam ja w lozku, nazarla sie tabletek na serce i watrabe i popila alkoholem, myslalam ze to koniec. miala straszna depresje, a ja jej nie pomagalam bo nie chciala ze mna o niczym rozmawiac. bolalo mnie to ze nie moge nic zrobic a ona sie powoli zabije psychicznie. 

Druga proba samobojcza byla jak bylam w Londynie, zadzwonil do mnie brat ze mama probowala sie zabic, ze znow nazarla sie tabletek, juz nie wytrzymywalam psychicznie, miedzy mna a chlopakiem bylo coraz gorzej, czulam sie taka samotna, nie moglam sie z nim dogadac, a on mial juz w dupie moje problemy, wiec zaczelam byc coraz smutniejsza. 

miedzy mna a mama wszystko sie z czasem ulozylo, pojechalam do niej na sylwestra 2012/2013. wszystko pieknie ladnie, ale okolo 1 w nocy wszyscy pijani ,zaczeli sie klocic, mama zaczela mnie wyzywac od kurew, dziwek, szmat, blachar, bo ubralam sukienke. Moj brat zadzwonil po znajomego zeby wpadl,a ja nie bralam do niej zbyt wiele ubran, a mialam sukienke wiec ubralam pozniej sukienke bo tanczylismy i bylo mi goraco i moja mama pomyslala ze ubralam ta sukienke dla kolegi mojego brata, zaczela mi ublizac,juz nie moglam oddychac, zaczelam sie dusic przez lzy.....dopieprzala mi jak tylko mogla, powiedziala mi 'jezeli zdradzisz swojego chlopaka to sie Ciebie wyrzekne' te slowa mnie zabily, wszyscy sie bili, pan.M spadl ze schodow pijany, stracil przytomnosc. i nagle moja mama z bratem zaczeli sie bic, jak oni oboje wypija to bardzo agresywni sa, mogliby sie pozabijac. plakalam,prosilam zeby sie uspokoili, z nozami do siebie skakali, chcialam umrzec! Moja mama poszla do pokoju,i zaczela rozwalac wszystko po kolei, lustra, talerze, figurki, stol szklany,doslownie wszystko, jak weszlam pokoj wygladal jak melina!! moja mama cala zaplakana wziela zaczela sie pakowac i powiedziala ze wychodzi o godzinie 3 nad ranem, i rzeczywiscie wyszla,Pan.M spal pijany, a ja szukalam mojej mamy z chlopakiem przez 40 minut, nie chciala wrocic do domu ale jakos wrocila,nienawidzilam jej za to bo wiedziala od poczatku na co sie pisze,ale kochalam ja bo byla moja matka,mialam mieszane uczucia. 

Po sylwestrze pojechalam z chlopakiem do Londynu (na drugi dzien) poszlam do toalety i zaczelam sie ciac, pocielam sobie cala reke. bralam duzo antydepresantow, ale pozniej sie wszystko ulozylo. Mamie nie powiedzialam ze sie pocielam, pozniej nadal sie widywalysmy, mama powiedziala ze Pan.M z nia nie mieszka, ale nadal sa razem, ze on sie niby zmienil, uwierzylam jej.

w Lutym rozstalam sie z chlopakiem, musialam wrocic do mamy, nie bylo pana M. myslalam ze bedzie dobrze,ale klotnie nadal byly. Moj brat jest teraz w wiezieniu w Londynie, sprawa o ekstradycje do Polski. 

pewnego dnia moja mama pojechala do pana.M, po poludniu zadzwonila do mnie zaplakana i powiedziala zebym po nia przyjechala bo sie z nim poklocila, bylo zimno na zewnatrz, ale ja do niej bieglam na pociag, w krotkim rekawku i spodenkach, nie obchodzilo mnie to ze jest mi zimno. wsiadlam w pociag, jade, musialam sie przesiasc, ale pociag mial byc za 40 minut, dzwonie do mamy ze pociag za 40 minut, ona do mnie ok. wracaj, wroce taksowka. wrocilam, czekam na nia pod hotelem, jedzie taksowka,otwieram drzwi,i czuje alkohol, wiedzialam ze to tak sie nie skonczy. poszla do tesco po alkohol, i zaczela plakac w tesco, ze to moja wina, ze to wszystko przeze mnie, ze to wszystko moja wina, powiedziala ze mnie nienawidzi, ze odbieram jej chec do zycia, ze jeszcze troche a wezmie zyletke i podetnie sobie zyly i bedzie po niej. nie moglam przestac plakac, pragnelam umrzec, ona obwijala mnie o wszystko, obwiniala mnie za swoje problemy z panem M. Poszlysmy do domu,otworzyla butelke rumu i pila, nadal mnie wyzywajac, ja sie ubralam i chcialam wyjsc, ale przytulila mnie i przeprosila, a ja nie moglam sie opanowac, plakalam, trzeslam sie. wyszlam z domu, caly czas plakalam, chcialam skoczyc pod pociag,albo skoczyc z klifu. 

dzwoni do mnie po godzinie 'gdzie jest kurwa moja pizama' ja mowie 'mamo, zaraz bede w domu czekaj' a ona 'no lepiej zeby sie kurwa znalazla' juz wiedzialam ze bedzie wojna, od razu w drzwiach rzucila sie na mnie z rekoma, i mowi do mnie 'co ty ku*wa potrafisz, tylko sie namalowac, i za facetami latac'!! plakalam, zaczela na mnie krzyczec, i rzucila sie na mnie z rekami, i zlapala za szyje, myslalam ze mnie zaraz zabije, nie moglam oddychac, rzucala we mnie wszystkim, praniem, torbami,wszystkim, chcialam wybiec z domu, ale drzwi na klucz byly zamkniete, ale zanim bym otworzyla to by mnie dogonila i byloby gorzej, bila mnie po twarzy, calowalam ja po rekach, przytulalam, nie chciala sie uspokoic. po 3 godzinach takiej klotni, usiadla na lozku calkiem pijana,zlapala sie za twarz,i powiedziala ze nie chce zyc, ze ona chce byc po prostu szczesliwa a ciagle trafia na jakichs sku*wysunow. bylam cala roztrzesiona, plakalam, mialam oczy czerwone i cale podkrazone. pozniej moja mama zasnela, ja poszlam sie kapac, plakalam w wannie, nie moglam sie opanowac, nigdy nie mialam takiej ochoty umrzec. 

Balam sie, po prostu sie jej balam, ale na drugi dzien mnie przytulila i przeprosila, rozplakala sie, a ja z nia zaczelam plakac, wiedzialam ze jest jej ciezko, ale czemu robi to dla mnie, mnie to przeciez zabija. Mam depresje, jade na antydepresantach,bo nie potrafie inaczej, ciagle mysle o smierci, sztucznie sie usmiecham bo ile razy probowalam z moja mama pogadac, ona nie rozumiala moich problemow,mysle o smierci minimum 8 razy dziennie, gdzie nie pojde widze usmiechnietych ludzi, a ja jedyna taka inna, dziwna, inna od innych. wszystko mnie smuci, jest coraz gorzej z dnia na dzien. 

Wiem ze jedynym rozwiazaniem bedzie zamieszkac samej, ale nie potrafie jej zostawic. kocham ja mimo wszystko. 
Tutaj nie potrzebuje zadnych rad, chcialam sie po prostu komus wygadac,i tak watpie ze ktos to przeczyta,ale lzej juz mi na sercu, ale dziwnie sie czuje piszac takie rzeczy w internecie. ale co wy mozecie.... 

dowidzenia. milego dnia

przepraszam nie doczytam całości,przeczytałam połowę i już mi Ciebie tak szkoda.. w takich chwilach widzę że moje problemy,to nic .. bardzo mi przykro że masz taką sytuację
Przykro mi,

trzymam za Ciebie kciuki, zebyś spotkała swojego Księcia i zaczęła SWOJE samodzielne życie z Nim - tylko w ten sposób będziesz szczęśliwa - moim zdaniem - kiedy siłą rzeczy odseparujesz się od sytuacji w domu. Twoja mama jest dorosła, rozchodzi się i schodzi z facetem 20 razy, moim zdaniem taka "recydywa" to Jej świadomy wybór, więc akurat nie masz sobie nic do zarzucenia,. Jak sama pisałaś "kocha Go", więc...

Postaraj się znaleźć sobie w życiu coś, jakąś pasję, a potem znajdą się ludzie, którzy zechcą Ci towarzyszyć
Pasek wagi

Zalatana napisał(a):

Przykro mi,trzymam za Ciebie kciuki, zebyś spotkała swojego Księcia i zaczęła SWOJE samodzielne życie z Nim - tylko w ten sposób będziesz szczęśliwa - moim zdaniem - kiedy siłą rzeczy odseparujesz się od sytuacji w domu. Twoja mama jest dorosła, rozchodzi się i schodzi z facetem 20 razy, moim zdaniem taka "recydywa" to Jej świadomy wybór, więc akurat nie masz sobie nic do zarzucenia,. Jak sama pisałaś "kocha Go", więc...Postaraj się znaleźć sobie w życiu coś, jakąś pasję, a potem znajdą się ludzie, którzy zechcą Ci towarzyszyć

Najgorsze w tym wszystkim jest ze nic mnie nie cieszy, mam 18 lat a juz mam brak checi do zycia, ja wiem ze juz niedlugo albo mnie tu nie bedzie,albo wyladuje w psychiatryku. mam takie napady agresji, ze zaczynam z nerwow plakac, robie sie czerwona, i krzycze jak swirnieta. ale co poradzisz, nikt nie mowil ze zycie jest lekkie. A faceta nie znajde, bo wiem ze bym go zabila swoim charakterem, zmienilam sie, na gorsze. zarazam ludzi smutkiem, nie chce nikogo ranic, chce byc sama, a tak wlasciwie to w ogole nie chce byc, ani zyc. 
Przeczytałam całość i bardzo Co współczuję...
Do póki Twoja mama się jakoś nie pozbiera to będzie Wam ciężko...
Może warto wysłać ją na jakiś odwyk ? Przecież ona się zapije...
Pasek wagi

Shibutek napisał(a):

Przeczytałam całość i bardzo Co współczuję...Do póki Twoja mama się jakoś nie pozbiera to będzie Wam ciężko...Może warto wysłać ją na jakiś odwyk ? Przecież ona się zapije...

moja mama duzo nie pije,bo wie ze nad soba nie panuje jak jest pijana. 
Przeczytałam wszystko co napisałaś i naprawdę bardzo Ci współczuję, że jesteś taka młoda i tyle już w swoim życiu przeszłaś.
Wiem że nie chcesz rad, ale pamiętaj że nie możesz obwiniać siebie za to co się dzieje z Twoją mamą i za jej wybory, bo tu kompletnie nie ma Twojej winy. Myślę że jesteś silną osobą i dasz radę wygrzebać się z tego. Powinniście mamę oddać na odwyk a Ty powinnaś zmienić otoczenie i rozpocząć nowe życie. 

problemowezycie napisał(a):

Zalatana napisał(a):

Przykro mi,trzymam za Ciebie kciuki, zebyś spotkała swojego Księcia i zaczęła SWOJE samodzielne życie z Nim - tylko w ten sposób będziesz szczęśliwa - moim zdaniem - kiedy siłą rzeczy odseparujesz się od sytuacji w domu. Twoja mama jest dorosła, rozchodzi się i schodzi z facetem 20 razy, moim zdaniem taka "recydywa" to Jej świadomy wybór, więc akurat nie masz sobie nic do zarzucenia,. Jak sama pisałaś "kocha Go", więc...Postaraj się znaleźć sobie w życiu coś, jakąś pasję, a potem znajdą się ludzie, którzy zechcą Ci towarzyszyć
Najgorsze w tym wszystkim jest ze nic mnie nie cieszy, mam 18 lat a juz mam brak checi do zycia, ja wiem ze juz niedlugo albo mnie tu nie bedzie,albo wyladuje w psychiatryku. mam takie napady agresji, ze zaczynam z nerwow plakac, robie sie czerwona, i krzycze jak swirnieta. ale co poradzisz, nikt nie mowil ze zycie jest lekkie. A faceta nie znajde, bo wiem ze bym go zabila swoim charakterem, zmienilam sie, na gorsze. zarazam ludzi smutkiem, nie chce nikogo ranic, chce byc sama, a tak wlasciwie to w ogole nie chce byc, ani zyc. 


Myślę, że przesadzasz i trochę skazujesz się na taki scenariusz swoim czarnowidzeniem Masz dopiero 18 lat, jesteś bardzo młoda, naprawdę wsyzstko co dobre widać jeszcze przed Tobą. Nie wmawiaj sobie, że nie jesteś nic warta, i nie zasługujesz na nikogo, bo "zatrułabyś  drugiej osobie życie". To nieprawda. Skoro potrzebujesz pomocy - idź do poradni psychologicznej, życie Cię nie rozpieszcza i całe dzieciństwo takie pamiętasz, to normalne w tym wszystkim, że się pogubiłaś i odbierasz świat tak a nie inaczej. Ktoś powinien Ci pomóc. Nie chowaj się pod kołdrą, tylko wychodź do ludzi, nawet jeśli wydaje Ci się, że ich do szczęścia nie potzrebujesz. W pewnym momencie na pewno okaże się, że potzrebujesz i to bardzo. Więc nie skazuj się na życie w samotności. Silnego faceta (takiego potrzebujesz) nie zabijesz swoim smutkiem ani płaczem. Po prostu musisz pozwolić się przytulić, zbliżyć, wziąć w ramiona, zaopiekować się Tobą... taka terapia też zmienia ludzi - wiem po sobie. Kiedyś w stresowych momentach, kiedy  czułam jakąś taką dziwną kumulację problemów, chciałam od tego uciec i nie wiedziałam gdzie, najchętniej zamknęłabym wtedy oczy i oddała się jakiemuś stanowi odseparowania duszy od ciała, ale nie miałam takiej opcji, ani osoby, do której mogłabym się np. przytulić. Po jakimś czasie kiedy już mam taką osobę (też trochę to trwało), nie odczuwam już takich nagromadzeń napięcia i stresu. Mam ciepło, dużo ciepła na co dzień i - chociaż problemów wciaż tyle samo - ja jestem silniejsza i bardziej wyluzowana, po prostu szczęśliwa.

Naprawdę wszystko jest w Twoich rękach, więc lepiej ich nie "tnij" bo mogą Ci się kiedyś przydać
Pasek wagi
jesteś od niej psychicznie uzalezniona, ona stosuje na tobie wszelakie techniki emocjonalnego szantażu i nigdy dobrze nei będzie bo ma nad tobą władze, jesteś jak ta marionetka w cudzych rękach, a na dodatek nei ma co cię winić bo jesteś przeciez młodziutką dziewczyną a 'katem' tutaj jest matka, tylko terapia i odwyk od niej coś by tu zdzialał...
Pasek wagi
Mam nadzieję, że dalsze życie Ci to wszystko wynagrodzi. Dbaj o siebie. Nie może przecież być ciągle źle. Trzymam za Twoje szczęście i spokój kciuki. I jeszcze jedno. Doskonale Cię rozumiem, że nie potrafisz się odciąć. Wiem coś o tym. To nie jest takie proste.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.