Nie powiem, żebym się załamała, ale poczułam się bardzo zawiedziona, gdy przedwczoraj odświeżyłam swoje konto na Vitalii. Bardzo zawiedziona. Sobą!
Dwa lata temu było mnie całe 10 kg mniej! Jak ja mogłam dopuścić do tego, żeby jeszcze bardziej przytyć? Naprawdę zszokowana jestem! Co prawda lustro mam, ciuchy też po drodze zaczęły się robić zbyt ciasne, no ale litości! Najbardziej smuci mnie fakt, że ja tego... nie widziałam! Dopiero dzięki zrobionym ok. 2 lat temu pomiarom i wrzuceniu ich tutaj zdałam sobie sprawę, że się zaniedbałam. Przecież już wtedy chciałam schudnąć! Teraz od mojego celu dzieli mnie nie 19, a 29kg! Ale ja jestem głupia...
No ale dość biadolenia. Od jutra, biorę się za siebie! Heh, ile razy ja to już powtarzałam! Tym razem jednak, mam plan!
Po pierwsze - rower! Wszędzie, poza powrotami z Białego do domu, będę jeździć moim rowerem. Ewentualnie chodzić na piechotę.
Po drugie - koniec odkładania na później! Ćwiczeń, pisania licencjatu, uczenia się tego wszystkiego, czego nauczyć się chcę! Udowodnię wszystkim, ale przede wszystkim sobie, że mogę!
Po trzecie - dieta! Od jutra codziennie będę tu wrzucać posty z listą tego, co zjadłam, żeby zobaczyć, czy potrafię się pilnować. Odstawiam: słodycze, słodkie napoje, przekąski typu bułki słodkie, fast foody. Jem 5 razy dziennie. I najważniejsze - codziennie jem śniadanie, na które przynoszę sobie świeże pieczywo!
Po czwarte - ćwiczę! Codziennie przysiady i 6-minutówki Chodakowskiej. Na początek.
Trzymajcie kciuki, bo czuję, że ciężka walka przede mną! Ale dam radę. Osiągnę sukces. Dla siebie, dla Niego! Bo zapomniałam dodać, że pod koniec sierpnia stanę się ŻONĄ :) Pragnę być tego dnia spełnieniem marzeń dla mojego ukochanego i schudnąć! A poza tym, szkoda mi chłopa i chciałabym, żeby dał radę przenieść mnie przez próg sali bankietowej!:) Dobranoc!