właśnie wczoraj brat wcisnął mi ćwiczenia do papieroplastyki (ja w gimnazjum na plastyce uczyłam się jak odróżnić barok od renesansu i takie tam) i kazał zrobić kilka paskudztw origami na podstawie zamieszczonych tam schematów. niestety ja nie mam do tego drygu, nie potrafię zrobić najprostszego (podobno) żurawia, a on sobie jeszcze wybrał durnostójki modułowe. i to na wtorek.
drugi brat na szczęście przyznał się wcześniej, że na czwartego stycznia ma zrobić album o baśniach Andersena. i oczywiście kto zrobi ten album od początku do końca? no luumu.
co zjadłam wczoraj?
Ś: bułka grahamka z masełkiem, pomidorkiem i białko jajka na twardo.
DŚ: buteleczka świeżego soku jabłkowego.
O: kubek zupy pieczarkowej (bez makaronu) i kurczak po pseudochińsku z ryżem.
P: miseczka kiszonej kapusty.
K: pralinka z bombonierki od sabotażysty.
kurczak po pseudochińsku to nic innego jak paski z piersi kurczaka w sosie z torebki Fix Knorr. wiem, że to niezdrowe, ale od kilku dni tak koło godziny pierwszej po południu tracę siły i chęć do działania, a o dziewiętnastej najchętniej bym już poszła spać, ale kilka osób skutecznie mi to uniemożliwia. nie mogę doczekać się jutra, by wyspać się w końcu raz a dobrze.
Adriana82
11 grudnia 2011, 11:29za mientka jesteś dla Tych swoich lewusów. Wiem, po moim młodszym bracie, że ustępować i wyręczać ich we wszystkim nie można, szczególnie, że mają lajtową robotę. Jest sens przyzwyczajać ich do lenistwa i wysługiwania się innymi? Pomóc owszem można, ale w ograniczonym zakresie :)
DazacaDoCeluu
9 grudnia 2011, 12:04nie daj sie facetom :D:D:D
agusia88aga
9 grudnia 2011, 11:14niepotrzebne tak im pozwalasz się wykorzystywać...