Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
środa


Dzień umyka za dniem i już środek tygodnia. W tym tygodniu niewiele pracy wykonane. Wczoraj miało być podejście do skopania warzywnika, ale trzeba było przynieść znicze. Kupiłam w moim sklepie. Kupiłam też już wiązanki, ale jeszcze nie doszły i zaczynam się martwić. Grobow mam 9 o które dbamy tylko my z mamą plus dwa o które dba też dalsza rodzina. Krzysiek ma jeszcze groby w Rykach i nie wiem czy w tym roku pojedzie czy nie. Nie wiem kiedy. W zeszłym roku był ale nie we Wszystkich świętych. Nie lubię tych jego wyjazdow, bo brat Krzyśka jeździ szybko. Miał być w tym roku żwirek zrobiony kolo grobów, ale mama zrezygnowała i tylko opłaciła koszenie czy wyrywanie trawy. Zobaczę co jak pojadę. Groby są skromne. W tym roku miałam zrobić żwrek i myślę jeszcze o donicach na rozchodniki. Dużo zależy od mamy, a ona każdy pomysł mi torpeduje..

Dziś moze przyjedzie Sebastian. Będzie tydzień, ale pracy dużo nie ma. Miało być malowanie pokoju, ale sie waham. Mama usiłuje mnie przekonać, żeby przełożyć na wiosnę. Sebastian też tak uważa, bo trzeba by otworzyć okno, a zimno. Mnie się też ten ruch nie uśmiecha. Jest jednak okropnie brudno, co mnie denerwuje. Mieszkanie wygląda jak w domu patologicznym. Powinna być pomalowana podłoga w łazience, ale też nie wiem, bo wiosną trzeba będzie malować ściany. Na pewno ma być podpięty nowy piec. Trzeba by zrobić kranik koło muszli. Moze go namowię, żeby jedną część ogrodka skopał. Moze nie chcieć, bo ma chory kręgosłup i zwykle takich prac się nie ima. Trzeba by zrobić zasuwkę do pomieszczenia z kuwetą Aronka.

Ostatnio to i owo rzuciło mi światło na relację z moim synem. Jest sporo mojej winy, że jest jaki jest. Nie potrafiłam dać mu serca, a właściwie okazać serca ani go wychować. Powieliłam to co dostałam od mamy. Ona też mi miłości nie okazywała. Też była bardziej nastawiona na swoje dobro niż moje. Byłam niedojrzała i miałam niepoukładane życie. Nie lubiam dzieci i nie chcialam ich mieć. Nie powinnam go urodzić. Chciałam zrobić zabieg, ale rodzina mnie powstrzymala. Inna sprawa, że ja żyję normalnie, a Adrian tak żyć nie chce. Ja pracuję całe życie, a Adrian nie chce. Ja przestępstw nie popelniam. Teraz z nim kontaktu nie mam. W jego życiu kryzys goni kryzys. Gdyby do domu wrócił to muszę sporo zmienić w kontaktach z nim. On jest jak tykająca bomba. Stosował przemoc i jest do niej zdolny. Już go do mieszkania nie wpuszczę, bo nie chcę  narażać domu, Krzyśka. Rozmowy będą tylko u niego. Jest dorosly i powinien sam na siebie pracować. Pomoc nawet interewnta kryzysowego nie polega na robieniu tego za klienta co moze zrobić sam, ale na wsparciu go by sam to zrobił. Adrian powinien mieć wsparcie, ale powinien uwierzyć w swoje siły oraz możliwości. Samodzielne dokonania dodałyby mu szacunku do siebie.

Kupiłam książki Tęczowy most i Ziemskie anioly. Kiedy do nich zerknę nie wiem...

  • aska1277

    aska1277

    20 października 2021, 19:04

    Ciekawe czy zamkną znowu cmentarze... bo już gdzieś tam coś czytałam. Chore jak dla mnie, bo sklepy w niedzielę otwierają...

    • araksol

      araksol

      20 października 2021, 21:11

      no zobaczymy...:)

  • izabela19681

    izabela19681

    20 października 2021, 10:52

    A mama bywa na cmentarzu osobiście? Jeśli nie, to rób swoje i nie pytaj o zdanie.

    • araksol

      araksol

      20 października 2021, 11:00

      no nie bywa ale sąsiadka jej wszystko donosi co tydzień...

    • izabela19681

      izabela19681

      20 października 2021, 11:15

      No i co z tego. Ty dasz pieniądze na wykonanie, to mama nie będzie miała argumentu do narzekań. A sąsiadka powie, ze ładnie jest teraz to i czego miałaby się burzyć. Rób swoje i nie patrz na innych. Ktoś musi, bo przecież wszystko popada w ruinę, jak sama piszesz.

    • araksol

      araksol

      20 października 2021, 11:29

      no niestety tak jest...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.