Środek tygodnia u mnie dość leniwy, bo nie mam tekstów do pisania. Mam tylko do przepisania kilka krzyżówek. Wieczorem będę wrozyć i to wszystko. Jutro już Sebastian chyba pojedzie, to pracy będzie więcej. Zawsze gdy jest pracuje mniej, bo on sie denerwuje. Moi panowie zupełnie mojej pracy nie cenią. Czasem mnie to irytuje. Chyba obaj woleli by zebym pracowała poza domem. Krzysiek kiedyś wspominał o sprzataniu, a Sebastian o pracy np. w sklepie. Oni tylko pracę fizyczna uwazaja za pracę. Umysłowa jest według nich nic nie warta. Nie są ci moi faceci na poziomie niestety. No ale tacy juz są i raczej ich nie wymienię na lepszy model, bo się do nich przyzwyczaiłam. Poza tym mają też zalety. Tym samym doceniana nie będę. Trudno. Dla mnie ważna jest przyjemność, a nie zaspakajanie ambicji, ale pracy fizycznej wykonywać nie mam zamiaru. W zyciu. Wolę zarobki mniejsze i nieregularne ale w domu i na kanapie.
Wczoraj Majusi zdjęłam kaftanik. Rany na brzuszku już nie ma. Jest tylko wygolone miejsce. Ona się brzuchem nie interesuje. No i dobrze.
Menu: kaszotto z grzybami, jajecznica z pomidorem i parówką, serek wiejski, pomarańcza.
agnes315
16 października 2019, 17:49To samo napisałam własnie u siebie: praca w domu od czasu do czasu, to jest to, co mi pasuje, nawet jeśli to jest mniej, niż gdybym się codziennie zrywała i jechała na 8-mą. Niestety to mnie nie ominie raczej :( No i emeryturze trzeba myśleć
araksol
16 października 2019, 18:32u mnie renta będzie i praca do śmierci...
tara55
16 października 2019, 11:34Kaszotto zrobiłaś sama czy kupiłaś.? A Sebastian zdaje mi się, że był tak krótko.? Dobrego dnia.
araksol
16 października 2019, 13:47zrobiłam sama. Sebastian jest juz tydzień
tara55
16 października 2019, 15:58Ale ten czas umyka...
araksol
16 października 2019, 18:31:)