Temat: 1

1
magda0504 jak oglądałam na filmach jak cesarka wygląda, to aż sie przeraziłam...Niezdawałam sobie sprawy, że to jest aż tak poważna operacja....Współczuje twojej kuzynce....
Pasek wagi
Flyerbag jeżeli chodzi o pęknięcie to jest ono mniej niebezpieczne od samego nacięcia ...
 
"Nacięcie krocza nie jest łatwiejsze do opatrzenia i nie goi się łatwiej niż pęknięcie.
Nacięcie odpowiada pęknięciu II stopnia i obejmuje również mięśnie krocza i pochwy, jest więc uszkodzeniem głębszym niż fizjologiczne pęknięcie." ze strony rodzić po ludzku
 
Aby uniknąć nacięcia trzeba:
 
W czasie porodu:
Stosuj pozycje wertykalne (dlatego właśnie nie dam sie położyć!!!!!)))
Poproś położną, aby starała się ochronić krocze
Nie przyj z całej siły! Sama siła skurczu i siła grawitacji, zwłaszcza w pozycji wertykalnej, pozwolą, by główka dziecka spokojnie i powoli wysuwała się na zewnątrz, stopniowo rozciągając tkanki krocza.
Skorzystaj z wody lub ciepłych kompresów  , żródło takie jak wyżej
 
Co do pozycji leżącej w czasie porodu to jest ona stosowana od niedawna - wprowadzono ją w XVII wieku we Francji, dla wygody położników!!!!!Nie dla nas tylko dla ich wygody!!!
 
Pasek wagi
loveforever - nie mam na tyle silnych nerwów, by obejrzeć ten film do końca... nie wiem jak dam radę przeżyć ten poród. chyba to będzie moja 1 i ostatnia ciąża. przeraziłam się.
Flyerbag  no co ty???Uwierz mi że to jest najpiekniejszy film jaki znalazłam na necie...Inne nie nadają sie nawet do polecenia...A jak oglądałam cesarke to myslałam ze zwymiotuje...Masakra!!
W tym filmie który podałam bardzo podoba mi sie to jak mąż wspiera żone i jak położna sie troszczy o to żeby poród dla rodzącej był łatwy i przyjemny....
A co maja powiedziec osoby co rodzą po 24 godziny??takim to dopiero współczuje....
Pasek wagi
Flyerbag daj znać jak po jutrzejszej wizycie, bo ciekawa jestem:))U mnie następna dopiero po powrocie z wakacji, bo za tydziej wyjeżdzam z mężem...
Pasek wagi
loveforever - dam znać na 100% :) ale to po 14stej bo na tą mam wizytę ;p
nie wiem. po prostu przeraża mnie cały motyw porodu. chyba nie dojrzałam do tego. widzisz Twoje macierzyństwo było w pełni planowane, u mnie było troszkę inaczej, co nie znaczy, że nie chciałam mieć dzieci, bo chciałam... ale teraz... nie wiem czy zdecydowałabym się na Bobo ;p
chyba dobrze, że los sam za mnie zdecydował, bo wątpię, że świadomie podjęłabym takie "wyzwanie". mam nadzieję, że w praktyce są takie emocje, że po prostu jedyne o czym się marzy to, żeby Bobo wyszło na świat zdrowe... no i żeby przeszło wszystko sprawnie i szybko. dzyzyz. ależ się teraz przestraszyłam tego porodu. chyba nie usnę ;p (nie wiem czy ona ją wspiera czy też nie, bo tak jak piszę - jestem tchórz i nie obejrzałam tego do końca ;p)

Flyerbag - nie bój się, swojego porodu nie będziesz oglądała:)) ja też nie miałabym nerwów, żeby obejrzeć poród, na serio, mimo że go już raz przeżyłam na własnej skórze:)) oj, też pamiętaj przyrzekałam sobie wtedy na porodówce, że już więcej nie dam sobie tego w życiu zrobić.....

loveforever - ja powiem szczerze podziwiam takie osoby jak Ty, że potrafią o swoje walczyć nawet w tak ekstremalnych warunkach... ja właśnie raczej nerwus jestem, ale niegroźny.... fakt, w prywatnych warunkach może rodzi się lepiej, ale w "zwykłym" szpitalu ja bym nie ryzykowała kłótni z położnymi.... to ma swoje dwie strony, albo coś wskórasz, albo Ci Panie "umilą" pobyt na porodówce do reszty...  kurde, nie chcę wychodzić na taką ważniarę, co to pozjadała wszystkie rozumy i się tutaj wymądrza na forum, ale jak słyszę takie historie jak z kuzynką, albo jeszcze lepsze - koleżanka (wyszczekana, umie dbać o swoje) wylądowała z dzieckiem rocznym, które walnęło główką w kant kaloryfera - czaszka w oczach zmieniała kształt a one.... siedziały 3 godziny na korytarzu zanim lekarz raczył się nimi zająć.....  za próby "walki o swoje" wylądowały na .... oddziale zakaźnym bo nigdzie nie było miejsca, a było to w okresie "grypy świńskiej", zostały oskarżone o "przywleczenie wirusa na oddział" a po badaniach małej okazało się, że akurat tylko ona na oddziale wirusa nie ma, lekarz nie przeprosił ani nie odszczekał.... na zakaźnym jakiś dzieciak w sali zrzygał się na wykładzinę pcv i dopiero po interwencji koleżanki, przyszła jakaś torba i przesunęła po tych rzygach suchym mopem 2x.... koleżanka ryczała już bezsilna, bo nie dość że nie wiadomo co z dzieckiem, to jeszcze ten szpital... zaszczuli ją tam strasznie, wyszła na własne żądanie z dzieckiem z tak poważnym urazem... to było we Wrocku na Traugutta - rzekomo nawet jakieś tam punkty czy gwiazdki ten szpital ma, jako przyjazny pacjentowi..... ja się tego strasznie boję, tego traktowania ludzi i ludzkiej bezsilności wobec ludzkiej wredoty....... czasami mam wrażenie udawać głupszego niż się jest, niż "urazić" swoją wiedzą lub tupetem takiego Pana Doktora (lub Panią Położną) od którego, cholera, człowiek jest uzależniony..... tak sobie myślę, to straszne jest.....
magda- dlatego ja idę do szpitala, gdzie moja mama zna położne więc liczę na jakieś lżejsze traktowanie... ale jak będzie to nie wiem.
masakra... po prostu podziwiam w tym momencie każdą kobietę, która jest po porodzie. takim to nic, tylko jakieś ordery dawać. i pomyśleć, że mężczyzna tego wszystkiego nie przeżywa ;p troszkę to wszystko nie fair... nie uważacie? ;p;p tak naprawdę mają z tego tylko przyjemność...

mały edit!
obejrzałam... ufff przemogłam się. i wiecie co? właściwie loveforever - wiesz co? masz rację. zgadzam się, że poszło sprawnie i dosyć tak przyjaźnie... no i faktycznie duże wsparcie położnych... mogłabym tak rodzić...  jedyne co mi się nie podoba to ten partner hehe, bo ja nie chcę, żeby mój partner był przy porodzie. wiem, że wiele kobiet chce tego i sobie to chwali, jednakże ja nie chcę. może mi się to zmieni ;p

....
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.