21 kwietnia 2009, 15:04
witam wszystkie mamusiowe vitalijki, postanowiłam otworzyć ten temat abysmy mogły się wspierać w trudach macierzyństwa i służyć radą.
Mam na imie Kasia, jestem mamą 7 miesięcznej Jowitki.
Obecnie kończe studia na dwóch kierunkach. bronie się w czerwcu i lipcu :D
zapraszam wszystkich chetnych
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 5433
25 czerwca 2010, 11:29
mi dziec zasnal,musze obejrzec jeszcze wozek i sie wykapac i pomalowac pazury u rak bo juz mi zeszlo od babrania sie w wodzie
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
25 czerwca 2010, 14:22
Tak Asiu, ale jakbyś popatrzyła jak to wygląda... Jeśli na dole jest jedno duże połączone pomieszczenie tj salon, kuchnia, jadalnia i korytarz a każde ma inny kolor ścian, to wypadałoby mieć jednolitą podłogę. A tak jest sraczka totalna, co najlepsze zmienili w korytarzu jasne płytki na inne jasne płytki a zostawili w kuchni takie duże wzorzyste staromodne płytki. Do tego w salonie jest podłoga łączona na środku panel a dokoła pod ścianami płytki w dwóch kolorach beż z takim różem. Ale wiecie co jest tam najgorsze, to jest taki układ, że na środku tej całej części dziennej są schody, które są takie wolnowiszące nad całością na 4 słupach okrągłych i prowadzą na piętro. Tzn salon ma wysokość dwóch pięter i wiszą w nim na środku te schody. Wrażenie dworca centralnego, a pogłos taki że po 30 minutach głowa mi pękała.
Ja bym się nie chwaliła, że architekta brałam... Bo poza pomysłem aby na 2/3 wysokości salonu zrobić listwę ze światełkami aby optycznie obniżyć pomieszczenie to... wybierała im kolor farb, jedną łazienkę zrobiła (ale tam jest po prostu beżowo-brązowo łazienka jakich miliony). Brali ją żeby im właśnie "problem tego salonu" rozwiązała a ona guzik rozwiązała. Po 4 schodki w dół z dwóch stron, a na reszcie połączenia korytarza i jadalni z salonem spadek wysokości 70 cm bez zabezpieczenia. Jedyne co zrobiła to jedne schodki przeniosła metr w bok niż były i nic to nie wniosło... Wiecie jak tam się za Julkiem biega żeby się nie zabił? Sama o mały figiel nie spadłam wczoraj. Nawet ich pies (stary pudel) poślizgnął się wczoraj tam i potem cały wieczór bał się ruszyć na krok.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
25 czerwca 2010, 14:26
No ale nie będę wam smęcić. Tak to jest jak się po kimś remontuje, ale wybiórczo i bez głowy. Jakoś po prostu ciężko mi uwierzyć że oni wydali na to wszystko prawie 2 miliony złotych. Dla mnie to niewyobrażalne. Dom jest niewiele młodszy niż ich, większy, ale głównie o pomieszczenia których używać nie będą, działka ciut większa za to równie nieustawna i brzydsza. Oby im zdrowie dopisało i nie było tak że za chwilę jednego z nich braknie. I ciekawe kiedy kupca na stary dom znajdą.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
25 czerwca 2010, 14:34
Naładowałam baterie, zrobiłam zdjęcia, a kabla nie ma tam gdzie zawsze...
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 5433
25 czerwca 2010, 15:21
Kasiu z tego co sie orientuje to za 2mln by sami wybudowali piekny dom z pieknym ogrodem,ale wiesz moze sa z tych co liczy sie rozglos i jacy to nie sa bogaci ciezko mi ocenic ale faktycznie ja bym w takiej "sraczce"nie chciala mieszkac:P
My juz po wizycie u lekarza,od poniedzialku znow mozemy wychodzic ale narazie np bez lodow i zimnych napojow,no i sie wyjasnilo czemu mielismy"plecy"u naszego lekarza w szpitalu:P
dlatego,ze jestesmy mu wierni i nie latam zawsze do innego tylko nawet jak mlody chory a lekarz na stronie zdrowej to prosze zeby nas p[rzyjal...eh...jakos tak milo sie dzis gawedzilo i znow a to o chorobie,szpitalu no i o sprawach prywatnych
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
25 czerwca 2010, 15:23
Dokładnie, ale nie można czegoś zrobić całkiem od nowa, a kawałków w tym samym pomieszczeniu zostawić po staremu, wielkie oszczędności, czy co? Raczej brak wyczucia/gustu nie wiem, mnie tam pewne rzeczy obecnie masakrycznie rażą, a nie było tak jak widziałam dom pierwszy raz bo pasowały do całości. No ale cóż, na szczęście ja tam mieszkać nie będę... My z T to najbardziej mamy ale w ogóle do całego tego interesu, bo wydali wszystkie oszczędności, stary dom nie wiadomo kiedy się sprzeda, a jeśli to za jakieś 1/3 ceny tego co tu włożyli razem z remontem. Zostali się jak nowożeńcy z bieżącymi pensjami. Oczywiście nikomu tego nie mówimy, tylko tak sobie w domu, ale jakby nie daj Boże jakieś leczenie było potrzebne, albo coś... Mają po 60 lat i oboje średniego zdrowia.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
25 czerwca 2010, 15:27
Ich tekst Aśku to był że są za starzy żeby się z budową uganiać, ale za te kase to można sobie firmę wziąć, jednego człowieka odpowiedzialnego i on się martwi a ty jego jednego rozliczasz z efektów.
Asiu, no pogoda mało sprzyjająca na lody i zimne napoje póki co. A Domisiak ogólnie lepiej? Ile ma jeszcze antybiotyki brać?
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
25 czerwca 2010, 15:29
Też mi się zoo marzy, ale T ma takie parcie na roboty ogrodowe, ze poki nie skońćzy przynajmniej tarasu to chyba nigdzie nie pojedziemy, u nas zoo nie ma w CK.
Cwalinka, a jak z małżem, lepiej? Bo coś ostatnio wspomniałaś, ze ci podpadł.
- Dołączył: 2008-03-20
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 7287
25 czerwca 2010, 15:34
Te nasze zoo to bez szału,takie mini zoo, ale Kubasowi pewnie się spodoba, a ja jestem wielką fanką mieszkających tam kapucynek ;)
Byliśmy pół godziny na dworze, zimno 11stopni, mokro, zapięci pod same nosy. Niech gadowaty szybko wraca z pracy to zapewni nam jakieś atrakcje, bo ja chyba bardziej dziś wynudzona niż Kubusiński.