Temat: Agresja ze strony kobiety. Wybaczy?

Wstydzę się tego bardzo...

Kocham mojego faceta najbardziej na świecie. Z mojej strony ciężko mi jest z tym, że on pracuje nawet do 23:00 lub dłużej, jest bardzo uparty, ciągle mnie krytykuje (jestem czasem w szoku za co) i nie do końca potrafi okazywać uczucia. Ciągle mam wrażenie, że mnie nie kocha. Czuję się od niego gorsza. Nie wiem czemu. Kiedy jest dobrze to jest w miarę ok, mieszkamy razem, spędzamy ten wolny czas, który mamy (czyli rzadko) razem. 

Ja za to jestem histeryczką, szybko płaczę, szybko się wkurzam. Na co dzień mega się staram, żeby było mu dobrze. Obiadki, ciasto, staram się za dużo nie marudzić, od dawna już się nie czepiam tej jego pracy, staram się ograniczyć tematy, które mogą sprowokować kłótnię.

ALE... kiedy on mnie bardzo zrani, a ja akurat jestem po alkolholu (po jakiejś imprezie) to wpadam w szał. Szał to jest mało powiedziane. Biję na prawo i lewo, nie mogę się uspokoić, płaczę, krzyczę i drapię. Przedostatnim razem to trwało 4h. Chciałam już wyskoczyć przez balkon, bo naprawdę nie umiałam sobie poradzić z nadmiarem emocji. Po tym wszystkim ja czułam się jakbym wpadła pod TIR-a, nawet nie chcę myśleć co czuł on. To był mój 3 raz kiedy to zrobiłam w ciągu roku. Wtedy on przyszedł i powiedział, że jeśli to się jeszcze powtórzy to nie ma o czym gadać. I dwa tygodnie później, czyli w weekend zrobiłam to samo. Przy ludziach.

Ja nie wiem, NIE WIEM co się wtedy ze mną dzieje. Jestem normalną na co dzień osobą, mam fajną pracę i życie w miarę ok. Po prostu to się zawsze dzieje kiedy on mnie odrzuca. Dowiedziałam się, że kontaktuje się z byłą, chociaż zaprzeczał, wkurzyłam się , że jego kumpel mu przesyła jakieś zdjęcia gołych bab (oni mają po 33 lata, a nie 16). Pokłóciliśmy się, powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego i znowu dostałam szału. Zachowuję się wtedy jak jakaś patologia. Nienawidzę siebie za to. Leczyłam się z depresji i stanów lękowych, Teraz chodzę do psychologa i od roku czekam na miejsce na terapii.

Nie wiem co mam zrobić, nie wiem.. nie wiem czemu ja się tak zachowuję:(

Czy ktoś może miał kiedyś podobnie? On już nie chce ze mną nawet rozmawiać, powiedział, że się wyprowadzi. Nie dziwię się mu. Też bym spieprzała od takiej baby jak najdalej... Błagam go, żeby został, ale czuję, że przegrałam. Zniszczyłam sobie życie. Nie wiem jak mam dalej funkcjonować.

Z tego co piszesz, to nie psycholog a psychiatra powinien ci pomoc. Ja nie pije alkoholu, bo jestem totalna abstynentka. Tak postanowilam juz kilkanascie lat temu i nawet na sylwestra nie wypije lampki szampana. To jest moj wybor. Dziwie sie, ze wiesz co odkorkowuje twoje niebezpieczne dla Ciebie i twoich bliskich zachowanie i nie mozesz przestac pic. W sumie mamy zewszad pewne ograniczenia - nie mozna przechodzic przez jezdnie kiedy sie chce, nie mozna miec wzrostu ile sie chce, nie zawsze mozna jesc co sie chce itd itd Dlaczego nie zrozumialas jeszcze, ze alkohol wyzwala w Tobie emocje nad ktorymi nie panujesz? Fakt, ze mozna nie pic - wiem, bo nie pije. Nie powinnas czekac na terapie, ale natychmiast zarejestrowac sie u psychiatry. Jest wiele chorob, ktore rozpoczynaja sie od niepanowaniem nad emocjami, Jezeli nie bedziesz tego trzymala pod kontrola moze sie pogorszyc. Niemal kazda chorobe mozna zatrzymac jezeli sie odpowiednio wczesniej do tego czlowiek zabierze. Bez pracy nad soba jeszcze nikomu nie udalo sie panowac nad emocjami tak po prostu samoistnie.

Niepanowanie nad emocjami zwykle powoduje odseparowanie sie od bliskich i w konsekwencji samotnosc - nie zycze Ci tego. 

proza napisał(a):

Z tego co piszesz, to nie psycholog a psychiatra powinien ci pomoc. Ja nie pije alkoholu, bo jestem totalna abstynentka. Tak postanowilam juz kilkanascie lat temu i nawet na sylwestra nie wypije lampki szampana. To jest moj wybor. Dziwie sie, ze wiesz co odkorkowuje twoje niebezpieczne dla Ciebie i twoich bliskich zachowanie i nie mozesz przestac pic. W sumie mamy zewszad pewne ograniczenia - nie mozna przechodzic przez jezdnie kiedy sie chce, nie mozna miec wzrostu ile sie chce, nie zawsze mozna jesc co sie chce itd itd Dlaczego nie zrozumialas jeszcze, ze alkohol wyzwala w Tobie emocje nad ktorymi nie panujesz? Fakt, ze mozna nie pic - wiem, bo nie pije. Nie powinnas czekac na terapie, ale natychmiast zarejestrowac sie u psychiatry. Jest wiele chorob, ktore rozpoczynaja sie od niepanowaniem nad emocjami, Jezeli nie bedziesz tego trzymala pod kontrola moze sie pogorszyc. Niemal kazda chorobe mozna zatrzymac jezeli sie odpowiednio wczesniej do tego czlowiek zabierze. Bez pracy nad soba jeszcze nikomu nie udalo sie panowac nad emocjami tak po prostu samoistnie.Niepanowanie nad emocjami zwykle powoduje odseparowanie sie od bliskich i w konsekwencji samotnosc - nie zycze Ci tego. 

nie wiem... do tej pory nie mogłam uwierzyć w to, że ja nie potrafię panować nad sobą. za każdym razem myślałam, że to już ostatni raz, że przecież nigdy więcej nie osiągnę takiego dna i nie zrobię tego znowu i przecież dam radę... tyle razy piję i nic się nie dzieje. Teraz juz wiem- ZERO alkoholu. Szkoda, że za późno

Mogę poradzić jedynie nie picie, psychiatrę.

nie pij. 

Po alko puszczaja Ci hamulce i z cala sila wyrzucasz wszystkie chowane zale i pretensje

Pasek wagi

jak ktos nie umie pic niech nie pije... o.0 rozum jest od tego zeby starac sie panowac nad soba a nie jak zwierzeta sie zachowywac... o.0

Pasek wagi

Moze nie pij po prostu?

Człowiek jest na tyle szczęśliwy na ile sobie pozwoli. Moim zdaniem jesteś osoba z bardzo niskim poczuciem własnej wartości. Z jednej strony bardzo się starasz a z drugiej go krzywdzisz... Dopóki nie polubisz siebie nie będziesz umiala stworzyć normalnego związku,,,nie można pokochać kogos jeżeli się siebie tak zle traktuje...po pierwsze abstynencja i terapia, i nie mow ze jest droga bo spotkania aa sa darmwe, tam na pewno uzyskasz pomoc, i nie wstydz się wiele ludzi zmaga się z alkohlem... z tego co piszesz ty tez...powodzenia

Samo odstawienie alkoholu nie pomoże, ale od tego wypadałoby zacząć. To możesz to zrobić od ręki. On jest tylko wyzwalaczem, źródło problemu leży jednak gdzie indziej. Nad niskim poczuciem własnej wartości, lękami, niedestrukcyjnym wyrażaniem gniewu oraz odzyskaniem kontaktu z emocjami popracujesz na psychoterapii, ale sugerowałabym też wizytę u psychiatry. Może on zaproponować jakieś leki (np. stabilizatory nastroju), przy ich przyjmowaniu nie należy pić alkoholu, więc może to byłby dodatkowy czynnik powstrzymujący Ciebie od jego picia i wmawiania sobie, że tylko odrobinka nie zaszkodzi i tym razem hamulce nie puszczą. 

Miałam w przeszłości z tym problem - da się z tym poradzić, ale to wymaga pracy nad sobą. 

vagabond napisał(a):

Samo odstawienie alkoholu nie pomoże, ale od tego wypadałoby zacząć. To możesz to zrobić od ręki. On jest tylko wyzwalaczem, źródło problemu leży jednak gdzie indziej. Nad niskim poczuciem własnej wartości, lękami, niedestrukcyjnym wyrażaniem gniewu oraz odzyskaniem kontaktu z emocjami popracujesz na psychoterapii, ale sugerowałabym też wizytę u psychiatry. Może on zaproponować jakieś leki (np. stabilizatory nastroju), przy ich przyjmowaniu nie należy pić alkoholu, więc może to byłby dodatkowy czynnik powstrzymujący Ciebie od jego picia i wmawiania sobie, że tylko odrobinka nie zaszkodzi i tym razem hamulce nie puszczą. Miałam w przeszłości z tym problem - da się z tym poradzić, ale to wymaga pracy nad sobą. 

Jak widać jestem kiepską uczennicą... przez dwa lata brałam leki na zniwelowanie stanów lękowych i depresyjnych oraz takie delikatne nasenne. Myślałam, że już sobie poradziłam. Dziękuję wszystkim za wyrażenie swojej opinii. Źle mi bardzo. Ze sobą.

Nie ogarnęłam czemu dalej pijesz jak masz takie dziwne fazy - przecież to nie jest normalne. Powinnaś doraźnie odstawić w ogóle alkohol, docelowo iść do psychiatry, a jak się ogarniesz to próbować ewentualnie wtedy gadać z facetem - jedyne co możesz teraz zrobić rozsądnego to pozwolić mu odejść, przeprosić za swoje napady szału, obiecać że będziesz się leczyć i prosić żeby Cię nie skreślał jeżeli jakoś już naprostujesz te napady agresji. Nie mówię, że on ma aureolę nad głową, ale taka reakcja jest nieproporcjonalna. Rozumiem pokłócić się, zrobić komuś awanturę, no ale na litość, nie paro godzinny napad szału. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.