- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 stycznia 2015, 13:33
Wstydzę się tego bardzo...
Kocham mojego faceta najbardziej na świecie. Z mojej strony ciężko mi jest z tym, że on pracuje nawet do 23:00 lub dłużej, jest bardzo uparty, ciągle mnie krytykuje (jestem czasem w szoku za co) i nie do końca potrafi okazywać uczucia. Ciągle mam wrażenie, że mnie nie kocha. Czuję się od niego gorsza. Nie wiem czemu. Kiedy jest dobrze to jest w miarę ok, mieszkamy razem, spędzamy ten wolny czas, który mamy (czyli rzadko) razem.
Ja za to jestem histeryczką, szybko płaczę, szybko się wkurzam. Na co dzień mega się staram, żeby było mu dobrze. Obiadki, ciasto, staram się za dużo nie marudzić, od dawna już się nie czepiam tej jego pracy, staram się ograniczyć tematy, które mogą sprowokować kłótnię.
ALE... kiedy on mnie bardzo zrani, a ja akurat jestem po alkolholu (po jakiejś imprezie) to wpadam w szał. Szał to jest mało powiedziane. Biję na prawo i lewo, nie mogę się uspokoić, płaczę, krzyczę i drapię. Przedostatnim razem to trwało 4h. Chciałam już wyskoczyć przez balkon, bo naprawdę nie umiałam sobie poradzić z nadmiarem emocji. Po tym wszystkim ja czułam się jakbym wpadła pod TIR-a, nawet nie chcę myśleć co czuł on. To był mój 3 raz kiedy to zrobiłam w ciągu roku. Wtedy on przyszedł i powiedział, że jeśli to się jeszcze powtórzy to nie ma o czym gadać. I dwa tygodnie później, czyli w weekend zrobiłam to samo. Przy ludziach.
Ja nie wiem, NIE WIEM co się wtedy ze mną dzieje. Jestem normalną na co dzień osobą, mam fajną pracę i życie w miarę ok. Po prostu to się zawsze dzieje kiedy on mnie odrzuca. Dowiedziałam się, że kontaktuje się z byłą, chociaż zaprzeczał, wkurzyłam się , że jego kumpel mu przesyła jakieś zdjęcia gołych bab (oni mają po 33 lata, a nie 16). Pokłóciliśmy się, powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego i znowu dostałam szału. Zachowuję się wtedy jak jakaś patologia. Nienawidzę siebie za to. Leczyłam się z depresji i stanów lękowych, Teraz chodzę do psychologa i od roku czekam na miejsce na terapii.
Nie wiem co mam zrobić, nie wiem.. nie wiem czemu ja się tak zachowuję:(
Czy ktoś może miał kiedyś podobnie? On już nie chce ze mną nawet rozmawiać, powiedział, że się wyprowadzi. Nie dziwię się mu. Też bym spieprzała od takiej baby jak najdalej... Błagam go, żeby został, ale czuję, że przegrałam. Zniszczyłam sobie życie. Nie wiem jak mam dalej funkcjonować.
19 stycznia 2015, 13:40
Twój facet też nie jest święty z tego co piszesz.
Co do ataków agresji, histerii, czy jak to nazwać, myślę, że powinnaś poszukać pomocy u lekarza. Zbadać hormony, pójść do psychologa. Nie rób tego dla faceta, ale dla siebie, dla swojej przyszłości.
19 stycznia 2015, 13:42
Może przestań pić na imprezach skoro masz taki szał. Albo zostaw faceta bo jego mi szkoda, ewentualnie idź do psychiatry.
19 stycznia 2015, 13:43
Wiesz... stawiając się w jego sytuacji ...Nawet tu nie potrafię do końca znaleźć argumentu na jego obronę. Ciężko jest żyć z tak okropnym nerwusem jak Ty, ale na jego miejscu nie robiłabym tych wszystkich paskudnych rzeczy , o których z góry wiadomo, ze Cię zranią kiedy się o nich dowiesz. Nie tylko Ciebie doprowadziłyby do furii.
19 stycznia 2015, 13:43
rok czekasz na terapię a do psychologa chodzisz normalnie ? Nie rozumiem. Twoje wizyty u psychologa nie są terapią ? Wydaje mi się że nikt poza psychologiem lub nawet psychiatrą Ci nie pomoże :(
19 stycznia 2015, 13:44
Jeśli masz takie jazdy po alko, to polecam totalną abstynencję. Ludzie popełniają samobójstwa w takim stanie, to nie żarty. Tyle możesz zrobić na razie, dopóki nie zaczniesz terapii.
19 stycznia 2015, 13:46
Tzn., że psycholog nie jest specjalistą od terapii. Od psychiatry dostałam skierowanie na terapię, ale na NFZ się czeka długo. Mogłabym zapłacić za parę wizyt, ale na roczną terapię (którą przewiduje mój psychiatra) na pewno mnie nie stać. Psycholog trochę pomoże, wysłucha, da rady, ale to podobno trzeba dogłębnie przepracować.
19 stycznia 2015, 13:47
Tak... wiem... jestem tak tępa (serio), że dopiero wpadłam na ten pomysł, że muszę po prostu totalnie przestać pić. A nie , ze tylko trochę, bo i tak później i tak tracę kontrolę.
Tak mi strasznie jest z tym co zrobiłam:(
19 stycznia 2015, 13:48
widocznie masz powody zeby tak robic, caly zal budzi sie w tobie kiedy masz wypite i nie sadze zeby byla to tylko twoja wina. Czemu z nim nie pogadasz o tym?