- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 stycznia 2015, 11:41
Cześć. Chciałam się poradzić, bo mam problem.. =
Edytowany przez Modeon 20 lipca 2016, 00:03
11 stycznia 2015, 11:43
ja na pewno bym nie myślałam co będę robić za dwa lata... żyj chwilą, teraźniejszością, przecież nie wiesz co sie może wydarzyć jeszcze przez ten czas.
11 stycznia 2015, 11:46
Masz czas, żeby popracować nad relacją z siostrą. Może jeszcze wszystko się ułoży. Nie nastawiaj się tak negatywnie.
11 stycznia 2015, 11:52
znając mój charakter - nie poszłabym na pewno.
ale ja strasznie zawzięta jestem, więc się nie sugeruj.
brat mojego męża, z rodziną, od lat nie przyjeżdża na urodziny naszej starszej corki ( zawsze są zapraszani i zawsze mają jakąś durną wymówkę - w zeszłym roku to był katar...gdy napisalismy, że jak brat ma katar, to jego żona z synem mogą sami do nas przyjechać - już nie odpisali ) i jestem bardzo za tym, żeby w ogóle przestać ich zapraszać - robią straszną przykrość naszej córce, bo ona zawsze bardzo na nich czeka, a oni jak zwykle się nie pojawiają..
11 stycznia 2015, 11:53
Przez dwa lata może się wiele zmienić. Ja też kiedyś myślałam, że z moją przyszłą Teściową i Teściem oraz szwagrem nigdy nie dojdziemy do porozumienia, a teraz po ponad roku z Teściami mamy super relacje. Ze szwagrem gorzej, ale nie jest źle! :-)
Uszy do góry! Próbujcie naprawić relacje, bo to jednak siostra..
11 stycznia 2015, 11:57
Ja próbowałam naprawiać 3 lata... wyprowadziłam siostrę z choroby- na siłę, i zostałam przez to wyzywana codziennie. Potem pisałam codziennie także do niej co słychać, zapraszałam na wyjścia, ale przez ten cały czas ma mnie gdzieś... Liczy się dla niej tylko ile zarabiam, żebym mogła jej droższy prezent kupić- więc celowo kupuję mega tanie... bo nie o przedmioty tutaj chodzi, ale o relację wg. mnie... po tym czasie wątpie, że cokolwiek się poprawi. Ona po prostu mnie traktuje jak zło konieczne, potrzebna jestem jej jedynie do "zabawiania" jak pokłóci się z chłopakiem... a o mnie jak twierdzi- nie ma sensu się odzywać, bo u Ciebie ciągle to samo i jesteś sama, pracujesz itp..
11 stycznia 2015, 12:10
Kochana... Wina zwykle leży gdzieś pośrodku.Z tego co napisałaś w poście 6 to Ty "próbowałaś naprawić", "wyprowadziłaś z choroby", "pisywałaś codziennie, zapraszałaś". A ona Cię za to wyzywa i wykorzystuje.
Ale to jest Twój punkt widzenia. Masz prawo tak to odbierać, ale zastanów się co siostra by nam opowiedziała. Jeśli Ci na niej zależy to spróbuj nie być pamiętliwa, nie wypominaj, postaraj się zrozumieć jej stanowisko. Czas leczy rany o ile mu na to pozwolimy. A w tymprzypadku myślę,że warto.
11 stycznia 2015, 12:11
Trudno mi się postawić w Twojej sytuacji. Ale pewnie bym poszła.
Masz jeszcze 2 lata, może coś się zmieni.
11 stycznia 2015, 12:28
Na ślub bym poszła ale tylko ze względu na rodziców...no chyba że sytuacja się jeszcze pogorszy, o ile to możliwe. A na co dzień to przestałabym kontaktować się z siostrą, nie interesowała się jej życiem i nie dawała się wykorzystywać w awaryjnych sytuacjach....niech zobaczy jak to jest kiedy nawet własna siostra się nią nie interesuje.
11 stycznia 2015, 12:39
tak sobie myślę, że jeśli nie macie dobrych relacji a ty się zastanawiasz czy pójść, to mam jedną radę - poczekaj jak dostaniesz zaproszenie (o ile w ogóle je dostaniesz, bo pewnie siostra też rozważa różne opcje np. taką jak ty, żeby zaprosić cię tylko ze względu na rodziców).