Temat: Mieszkać razem bez zaręczyn, bo wygodniej?:( Wyjeżdżamy...

Hej Dziewczyny :) Mam problem, którego zupełnie się nie spodziewałam... Jestem z moim chłopakiem od ponad roku i tworzymy naprawdę zgraną parę. Ja mam w tym roku 23 lata, on 25. Od samego początku wiedzieliśmy, że dobrze do siebie pasujemy. On pierwszy zaczął mówić o naszej przyszłości, dzieciach, mieszkaniu. Od wielu miesięcy swobodnie i naturalnie planujemy to razem. Za pół roku, w czerwcu oboje kończymy studia i chcemy wyjechać do Anglii na stałe. Zeszłego lata, na rok przed wyjazdem, powiedziałam mu, że jeśli kiedyś zamieszkamy razem, to dopiero, kiedy będziemy zaręczeni, bo to moim zdaniem jest słuszne. On się z tym zgodził, powiedział, że również wyznaje tradycyjne wartości i nie trzeba go do tego przekonywać. I żyliśmy sobie dalej, zgodni i szczęśliwi.

I nagle wczoraj mieliśmy nieprzyjemną dyskusję. Podczas kolejnej rozmowy o wyjeździe zapewniłam go, że nawet jeśli będziemy mieszkać osobno, to na pewno sobie poradzimy. On był w szoku, że jak to osobno???!! Zdziwiło mnie to i przypomniałam mu rozmowę sprzed pół roku. On powiedział, że ją pamięta, ale spodziewał się, że odłożę na bok swoje zasady, żeby było nam wygodniej, taniej (!) i żeby się nawzajem wspierać, mieszkając razem. Nagle poczuł się postawiony przed ścianą, powiedział, że czuje się jakbym go oszukiwała mówiąc o swoich uczuciach, jakby zależało mi tylko na pierścionku. Jakbym miała zostawić go samego na obczyźnie, jeśli nie dostanę głupiej biżuterii. 

Bardzo mnie to zabolało, bo wiele razy przy różnych rozmowach zapewniałam go, że pierścionek nie ma dla mnie znaczenia, że to, co najbardziej cenię, to słowa między nami. On mówił, że wie, ale i tak uważa, że jako facet powinien mi kupić coś ładnego i drogiego, a teraz nie ma ani oszczędności, ani możliwości częstszej pracy. Mówi, że nie chce oświadczać się byle jak i po taniości. 

Cały mój problem polega na tym, że nigdy bym go nie przyspieszała ani nie zmuszała, ale niestety w pewien sposób robi to za mnie termin wyjazdu... Dlatego zapewniałam go, że mieszkając razem nadal damy radę i będziemy się wspierać; że zaręczymy się wtedy, kiedy oboje będziemy gotowi.

Pogubiłam się i jest mi przykro. Nie wiem, może to niesprawiedliwe, że chcę deklaracji od ukochanego, zanim z nim zamieszkam? Z pełnym przekonaniem mogę mu dać to samo. Wiem, że ludzie wiele lat żyją zgodnie w nieformalnych związkach, niektórzy niestety nie dlatego że świadomie chcą, ale dlatego, że kiedyś, jak im się ustabilizuje praca, uczelnia, mieszkanie, ogródek, zdrowie kotka i pieska to będą mogli myśleć o zaręczynach i ślubie. Ale ja nie chcę tego dla siebie. Ale nie chcę też naciskać na ukochanego, bo każdy ma prawo dojrzeć w swoim czasie. Czy któraś z was była w podobnej sytuacji? Chciałabym się dowiedzieć, co Wy o tym myślicie.

Matyliano napisał(a):

ewelinusek napisał(a):

pasteloza napisał(a):

ewelinusek napisał(a):

będę tu pewnie jedyną kobietą, która ci przyzna rację. Masz prawo mieć swoje zasady i marzenia i masz prawo wbrew temu co głoszą panie na vitalii wymagać czegoś od faceta.. tak tak wymagać poza tym żeby tylko był. tu się widzę nadal uważa, że o faceta ciągle trzeba zabiegać i broń Boże niczego nie chcieć, bo cię zostawi. jak mu zależy to uszanuje twoje potrzeby.. ja tu nie widzę wielkiego wysiłku.. przecież nie wymaga nie wiadomo czego. oj widzę, że standardy i wymagania pań co do panów lecą na łeb na szyję.
Wiesz... ja wiele wymagam :) Bardzo wiele rzekłabym (nawet podejrzewam, że znacznie więcej niż te, którym zależy na pierścionku i byciu pełnoetatową żoną). Ale akurat zaręczyny i ślub nie są na liście wymagań - nie ze strachu, że ucieknie tylko po prostu niczego to w moim życiu nie zmieni. I w niczyim życiu to niczego tak naprawdę nie zmienia. I nie - nie ugięłam się przed facetem, że on nie chce. Dawno temu mu powiedziałam, że ślub chętnie wezmę jak już będziemy planować powiększenie rodziny - czyli w okolicy trzydziestki. A co do tego: "Zareczeni, jezeli takie wyznajecie wartosci albo na kocia lape."Czym się różni mieszkanie razem z pierścionkiem na palcu bez ustalenia daty ślubu od życia na kocią łapę? Tak samo łatwo można się rozstać, tak samo długo to może trwać zanim do ślubu dojdzie ;)
ale co to ma do rzeczy? jej na tym zaleźy i ma do tego prawo.. a jemu nie musi się to podobać, droga wolna. ja też nie mam ślubu i mieszkam z facetem, ale nie o nas jest temat. ja tylko twierdzę, że dziewczyna ma prawo marzyć o czym chce.. nawet głupim pierścionku za tysiaka.
ciekawe, czy jakby jej facet miał zasadę  " jak nie zrobisz sobie liftingu twarzy za 1000 zł, to z Tobą nie zamieszkam ", to wszystkie by mówiły - super! ma zasady! zrób ten lifting, a jak się nie podoba, to do widzenia.... no proszę was... no ale to byłoby jego wielkie marzenie i ma do niego prawo...  ( wyskoczyłam z liftingiem, bo jest to tak samo glupia zasada, jak z tymi zareczynami - niepoparta ZADNYM logicznym argumentem, tylko widzimisię ).

no i co z tego? kto powiedział, że kobiety muszą wszystko robić logicznie.. jak dobierze się takich dwóch z widzieliście to będą szczęśliwą parą. poza tym każdy z nas inaczej różne rzeczy ocenia, więc nie wyśmiewamy się.

ewelinusek napisał(a):

Matyliano napisał(a):

ewelinusek napisał(a):

pasteloza napisał(a):

ewelinusek napisał(a):

będę tu pewnie jedyną kobietą, która ci przyzna rację. Masz prawo mieć swoje zasady i marzenia i masz prawo wbrew temu co głoszą panie na vitalii wymagać czegoś od faceta.. tak tak wymagać poza tym żeby tylko był. tu się widzę nadal uważa, że o faceta ciągle trzeba zabiegać i broń Boże niczego nie chcieć, bo cię zostawi. jak mu zależy to uszanuje twoje potrzeby.. ja tu nie widzę wielkiego wysiłku.. przecież nie wymaga nie wiadomo czego. oj widzę, że standardy i wymagania pań co do panów lecą na łeb na szyję.
Wiesz... ja wiele wymagam :) Bardzo wiele rzekłabym (nawet podejrzewam, że znacznie więcej niż te, którym zależy na pierścionku i byciu pełnoetatową żoną). Ale akurat zaręczyny i ślub nie są na liście wymagań - nie ze strachu, że ucieknie tylko po prostu niczego to w moim życiu nie zmieni. I w niczyim życiu to niczego tak naprawdę nie zmienia. I nie - nie ugięłam się przed facetem, że on nie chce. Dawno temu mu powiedziałam, że ślub chętnie wezmę jak już będziemy planować powiększenie rodziny - czyli w okolicy trzydziestki. A co do tego: "Zareczeni, jezeli takie wyznajecie wartosci albo na kocia lape."Czym się różni mieszkanie razem z pierścionkiem na palcu bez ustalenia daty ślubu od życia na kocią łapę? Tak samo łatwo można się rozstać, tak samo długo to może trwać zanim do ślubu dojdzie ;)
ale co to ma do rzeczy? jej na tym zaleźy i ma do tego prawo.. a jemu nie musi się to podobać, droga wolna. ja też nie mam ślubu i mieszkam z facetem, ale nie o nas jest temat. ja tylko twierdzę, że dziewczyna ma prawo marzyć o czym chce.. nawet głupim pierścionku za tysiaka.
ciekawe, czy jakby jej facet miał zasadę  " jak nie zrobisz sobie liftingu twarzy za 1000 zł, to z Tobą nie zamieszkam ", to wszystkie by mówiły - super! ma zasady! zrób ten lifting, a jak się nie podoba, to do widzenia.... no proszę was... no ale to byłoby jego wielkie marzenie i ma do niego prawo...  ( wyskoczyłam z liftingiem, bo jest to tak samo glupia zasada, jak z tymi zareczynami - niepoparta ZADNYM logicznym argumentem, tylko widzimisię ).
no i co z tego? kto powiedział, że kobiety muszą wszystko robić logicznie.. jak dobierze się takich dwóch z widzieliście to będą szczęśliwą parą. poza tym każdy z nas inaczej różne rzeczy ocenia, więc nie wyśmiewamy się.

no nic z tego i ja się nie wyśmiewam :)  no jak widać oni się nie dobrali, bo facet potrafi logicznie myśleć i neguje niemądre zasady ;) zasady, zasadami, ale zdrowy rozsądek powinien jednak wziąć górę - skoro zbierają na wspólne życie w PL, to każdy grosz się liczy... a osobne mieszkanie to ogromna rozrzutność w takim przypadku.

Pasek wagi

usunęła konto - może sobie uświadomiła, że to co wymyślila to czysta abstrakcja

ewelinusek napisał(a):

pasteloza napisał(a):

ewelinusek napisał(a):

będę tu pewnie jedyną kobietą, która ci przyzna rację. Masz prawo mieć swoje zasady i marzenia i masz prawo wbrew temu co głoszą panie na vitalii wymagać czegoś od faceta.. tak tak wymagać poza tym żeby tylko był. tu się widzę nadal uważa, że o faceta ciągle trzeba zabiegać i broń Boże niczego nie chcieć, bo cię zostawi. jak mu zależy to uszanuje twoje potrzeby.. ja tu nie widzę wielkiego wysiłku.. przecież nie wymaga nie wiadomo czego. oj widzę, że standardy i wymagania pań co do panów lecą na łeb na szyję.
Wiesz... ja wiele wymagam :) Bardzo wiele rzekłabym (nawet podejrzewam, że znacznie więcej niż te, którym zależy na pierścionku i byciu pełnoetatową żoną). Ale akurat zaręczyny i ślub nie są na liście wymagań - nie ze strachu, że ucieknie tylko po prostu niczego to w moim życiu nie zmieni. I w niczyim życiu to niczego tak naprawdę nie zmienia. I nie - nie ugięłam się przed facetem, że on nie chce. Dawno temu mu powiedziałam, że ślub chętnie wezmę jak już będziemy planować powiększenie rodziny - czyli w okolicy trzydziestki. A co do tego: "Zareczeni, jezeli takie wyznajecie wartosci albo na kocia lape."Czym się różni mieszkanie razem z pierścionkiem na palcu bez ustalenia daty ślubu od życia na kocią łapę? Tak samo łatwo można się rozstać, tak samo długo to może trwać zanim do ślubu dojdzie ;)
ale co to ma do rzeczy? jej na tym zaleźy i ma do tego prawo.. a jemu nie musi się to podobać, droga wolna. ja też nie mam ślubu i mieszkam z facetem, ale nie o nas jest temat. ja tylko twierdzę, że dziewczyna ma prawo marzyć o czym chce.. nawet głupim pierścionku za tysiaka.


Odniosłam się do Twojego stwierdzenia, że tu kobiety niczego nie wymagają... Że zabiegają i niczego nie chcą. 

Pasek wagi

niuniaaa22 napisał(a):

Przeczytałam wszystko, trochę tego było i jak dala mnie autorka jest bardzo niedojrzała.Powiedziala sobie taką mam zasadę i koniec, a powinno to być czymś poparte. Nie wiem religią na przykład. Obstawiam, że twój chłopak albo oświadczy ci się na odczepnego albo zamieszka sam, pozna nowych ludzi, zafascynuje się tym co nowe i ekscytujace.Ty z twoimi zasadami zejdziesz  a drugi plan.Odbieram cię jako desperatke, jesteście ze sobą rok, a tu już go cisniesz.Ja do swojego męża przyjechałam za granicę i od razu zamieszkalismy razem, nie wyobrazam sobie, że miałabym mieszkać z obcymi ludźmi zamiast z nim bez sensu. I uwierz mi jako doświadczone mezatce biwaki i wspólne gotowanie nijak się mado wspólnego mieszkania. Życie to nie jest telenowela.

Ja też wszystko przeczytałam i widziałam, że Autorka tematu przytoczyła kilka całkiem logicznych argumentów dlaczego chce tych zaręczyn, dlaczego jest to dla niej istotne. A tak poza tym, gdyby powiedziała, że to jest dla niej istotne ze względu na religię, to też by się vitalijki zbulwersowały, że co to za konserwa, po co komu ślub a księża to pedofile i złodzieje ;)

Autorka ma swoje jasno zdefiniowane zasady. Uczciwie i szczerze (oraz odpowiednio wczesniej) poinformowała o nich swojego chłopaka a on przyznał jej rację. Co innego, gdyby na miesiąc przed wyjzadem wyskoczyła z takimi rewelacjami, chłopak mógłby czuć się oszukany, wykorzystany i nie wiem co tam jeszcze. No ale w tym przypadku widziały gały co brały. Jeżeli chłopak wtedy nie był szczery ze swoją dziewczyną albo przyznał jej rację tak na "odwal się", żeby mieć spokój, no to teraz ma problem i może być sobie za to wdzięczny.

Wyborna napisał(a):

usunęła konto - może sobie uświadomiła, że to co wymyślila to czysta abstrakcja

też tak pomyślałam :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.