Temat: wyznanie wyrodnej córki...

Dziewczyny, z góry uprzedzam, że mój wpis może być długi, nudny, smętny i dołujący ale siedzi we mnie tyle żółci i bólu, że jeśli się tego nie pozbędę to chyba popadnę w szaleństwo. Z góry was przepraszam i docenię każde dobre słowo i każdą radę, choćby była jak plaskacz czy kopniak w doope.

Zacznę od tego, że męczą mnie bardzo trudne i skomplikowane relacje z moją mamą, do tego stopnia że zastanawiam się czasami czy ja w ogóle ją kocham. Nasze relacje zawsze były trudne i to chyba też z nich wzięły się moje największe problemy, kompleksy, stany depresyjne.

Moja matka od najmłodszych lat, twierdząc, że chce mnie zahartować dla mojego dobra, nie okazywała mi nigdy uczuć, wmawiała mi że jestem brzydka i głupia, nigdy nie usłyszałam od niej niczego miłego. Tak bardzo jej w to uwierzyłam, że do 25-go roku życia nie pozwoliłam by dotykał mnie jakikolwiek mężczyzna, tak bardzo się brzydziłam siebie i tak mocno wierzyłam, że jestem potworem że większość życia wolałam spędzać w samotności.

Gdy miałam 24 lata, tuż po studiach, przeszłam załamanie nerwowe, lata samotności odbiły się na mnie, często myślałam o samobójstwie, zaczęłam się kaleczyć. Pomogła mi zmiana pracy, przeprowadzka do innego miasta, to wtedy postanowiłam sobie wszystko zmienić, unikałam spotkań z mamą, rzadziej dzwoniłam i próbowałam przezwyciężyć swój lęk przed ludźmi. Po jakimś czasie poznałam mojego ukochanego, który jednak nie przypadł do gustu mojej mamie. Po roku wyjechaliśmy za granicę i do tej pory mieszkamy w Anglii, tutaj planujemy swoją przyszłość. Jednak pomimo dystansu jaki dzieli mnie i moją mamę nadal nie mogę się całkowicie wyzwolić spod jej wpływu. Ona nienawidzi mojego chłopaka, próbowała wymusić na mnie zerwanie z nim, wykorzystywała do tego swoją ulubioną metodę – szantaż emocjonalny, zna doskonale moje słabe punkty i tam uderza.

Rok temu przeszłam kolejne załamanie nerwowe po wielkiej kłótni z rodzicami. Tym razem nic z tym nie zrobiłam, przeczekałam. Ten cały stres objawiał się u mnie silnymi migrenami.

Pół roku póniej ostatni raz pozwoliłam sobie na gnębienie mnie. Moja matka zadzwoniła do mnie i od pierwszego zdania zaczęła po mnie jechać jak po łysej kobyle, że jestem syfiara, że mam brud w domu i że ona tylko się za mnie wstydzi. Przepłakałam pół nocy. Znowu przestałam dzwonić – 5 minutowy telefon raz na miesiąc – i tak od pół roku. Uspokoiła się, jest teraz dla mnie super miła, chociaż od drobnych kąśliwych uwag nadal nie umie się powstrzymać (tym razem na celowniku jest moja waga).

Sądziłam, że udało mi się od niej uwolnić, że nie przejmuje się już tak bardzo tym co ona myśli lub mówi...ale...mój chłopak tydzień temu powiedział mi, że ma w planach mi się oświadczyć i to w najbliższym czasie. Nie myślałam o ślubie wcześniej bo nie było mi to do niczego potrzebne, ale ucieszyłam się...a zaraz potem pomyślałam o matce...jak jej to powiedzieć, wiem, że znowu będzie mnie atakować, że czeka mnie ciężki czas jak jej to powiem. Ona ma go za śmiecia. Boję się, że przez nią mój ślub i przygotowania do niego będą koszmarem. Najchętniej wzięłabym cichy ślub tu w Anglii, bez rodziny, ale wiem, że mój chłopak bardzo by chciał, żeby jego rodzina przy tym była...ja w sumie też bo bardzo lubię jego bliskich.

Jak ja mam się na to przygotować? Z jednej strony czuję się jak zastraszony, bity pies, który już zawsze będzie uciekał przed uniesioną ręką a z drugiej strony wiem, że nigdy nie pozbędę się moich lęków dopóki nie stawię im czoła, tylko jak się do tego przygotować, żeby nie popaść w kolejne załamanie? Jak mam się bronić i przestać czuć się jak wyrodna córka, która robi coś wbrew woli rodzica? Każdy mój sprzeciw w dziecinstwie kończył się bolesną karą i moja podświadomość dyktuje mi, że i w tym przypadku też tak będzie...

Moim zdaniem powinnaś się odciąć od matki. Nie dzwoń, no chyba że akurat będziesz musiała. I absolutnie nie angażuj jej w swoje życie, w organizowanie ślubu czy jakiekolwiek inne sprawy. Informacje o sobie ogranicz do minimum, bo nie zasłużyła, by wiedzieć co u Ciebie, zresztą - jak wynika z Twojej opowieści - każdy detal jest dla niej dobry, by się do niego przyczepić, zacząć krytykować i wykorzystywać przeciwko Tobie. Postanów, że matka nie zniszczy najpiękniejszego dnia w Twoim życiu i się tego trzymaj, choćby miało się to wiązać z nieodbieraniem telefonów czy nawet wystawieniem jej za drzwi. Na Twoim miejscu poinformowałabym ją o ślubie i stanowczo oznajmiła, że nie życzę sobie żadnych komentarzy na temat mojego wybranka czy jakichkolwiek wspólnych decyzji. Jeśli nadal nie będzie zachowywać się na pewnym poziomie i zacznie znowu wjeżdżać Ci na psychikę lub się wtrącać, przemyśl czy warto ją w ogóle zapraszać na ślub. Przede wszystkim to Twój dzień i nic nie powinno zmącić Twojego szczęścia. Absolutnie nie przyjmuj od niej żadnej pomocy przy organizowaniu ślubu, żeby znowu nie poczuła, że ma władzę. Bardzo Ci współczuję i życzę wytrwałości oraz duuużo siły, nie daj się jej!

Ja mam ojca wspanialego, niestety nigdy nie zareagowal na to jak matka sie zachowuje wobec mnie. Nie sa to prawidlowe relacje. Nigdy nie bylam bita, natomiast zawsze widzialam nad soba rozwrzeszczana matke. Do tej chwili potrafi mi zwracac uwage, a to ze zle gotuje (nie uzywam kostek rosolowych ani zadnycj fix-ow) a to ze nie chodze do kosciola, ona idzie w niedziele i to nic nie zmienia.  Pluje jadem na odleglosc. Teraz mieszkam w tym samym domu. Mamy osobne wejscia, ona wcale do mnie nie przychodzi. Ja jej mowie co jakis czas jjak jestem u nich i ona ma jakies uwagi: pamietaj, wszystko co dostalam od Ciebie w dziecinstwie oddam Ci na starosc. Teraz widze tez ze moj ojciec zaczyna widziec ze to nie ja jako nastolatka czy dziecko bylam taka zla. Poprostu matka musi miec zawsze sie czego doczepic. U Ciebie ta relacja zaszla za daleko. Radze zerwac kontakty. W przypadku slubu, wyslac zaproszenie jak do kazdego innego goscia, ale na pewno nie konsultowac zadnych spraw. Bez matki bedziesz silniejsza.   Pozdrawiam. 

Pasek wagi

U mnie było tak samo... Z tym, że moja mama zmarła, gdy miałam 15 lat... Nie ma Jej od ponad 30, a problem pozostał nierozwiązany... Nie daj sobie zniszczyć życia.

Faza.Delta napisał(a):

To jest ekstremalnie trudna sytuacja i po części rozumiem Twoje emocje. Też zawsze byłam tą złą, która nic w życiu nie osiągnie, która jest do niczego. Tak samo, jak Ty mocno w to uwierzyłam i wszelkie ewentualne niepowodzenia właściwie brały się właśnie stąd - z braku wiary w siebie, z przeświadczenia: i tak nie dam rady.Myślę, że powinnaś zaprosić rodziców na ślub, ale nie utrzymywać ciągłego kontaktu z matką i nie prosić jej o żadną pomoc. Po prostu, uzgadniaj wszystko z narzeczonym, w ogóle się nie sugeruj sugestiami matki. Niech ona będzie gościem na Twoim ślubie, a nie jak zwykle bywało, generałem wydającym komendy i pilnującym (jej) porządku. Może to okrutne, ale na Twoim miejscu ograniczyłabym po ślubie kontakt z matką do minimum. No, niestety. Ona poniekąd niszczy to, co w Tobie dobre i tutaj matczyne rady na nic się nie zdają. Ja nie chciałabym utrzymywać stałego kontaktu z taką osobą, nawet gdyby była moją matką.

No niestety ale nie poradzę inaczej jak odcięcie się od rodziców tym bardziej ze nie masz w nich oparcia. I wiem co mówię. Moja mama identyczny typ. Byle pokazać że mi w życiu lepiej od niej nie będzie. Tez często słyszałam " kto z Tobą wytrzyma? " takiego leniucha jak ty to nie ma" nikt nie wytrzyma z taką nerwowa osoba jak ty". Tylko ze moje łzy, płacze z bezsilności pojawiały się bo mama niszczyła moje marzenia i pragnienia. Aż do momentu kiedy tak jak ty wyjechałam. Musisz odważyc się i stawić mamie czoła. Odważny ton głosu i tylko informacja ze wychodzisz za mąż. Od razu uprzedz ze chcesz ją tylko poinformować i jednocześnie zaprosić ( rozumiem ze nie liczysz na jej pomóc w przygotowaniu ślubu). Nie czuj się winna ze czujesz żal do mamy bo masz do tego prawo skoro nie czułas się kochana i szanowana przez rodziców. Poczucie lojalności wobec nich ( bo to przecież mama)  nie może zwyciężyć. Każdy na szacunek musi zapracować. Czy rodzice, czy partner czy kolega w pracy. I choć mówi się że rodziców kocha się miłością bezwarunkowa tak jak rodzice dzieci. To niestety ale nie każdy nadaje się żeby mieć dzieci. Dzieci trzeba wychować tak aby chciały do rodziców wracać w dorosłym życiu. Może powinnas tez porozmawiać z mama i powiedzieć jedno czujesz bo ona przez swoją ignorancje może tego zwyczajnie nie wiedzieć. Powodzenia i nie poddawaj się. To ty masz być szczęśliwa. 

Pasek wagi

Jezeli ona nigdy nie miala litosci do ciebie to ty nie miej litosci do niej. Zapros ja z obawiazku ale jak bedzie cos burczec to powiedzialabym jej zeby nie przyjezdzala. ... Smutne...

Pasek wagi

ja bym zrobila slub w anglii  matce wyslala zawiadomienie , niech sie nie pojawia skoro zniszczyla ci zycie

Nie informuj jej o ślubie. Jak się dowie to nie udzielaj informacji. Powiedz rodzinie, żeby jej nie mówiła o szczegółach - gdzie kiedy.. To Twój wielki dzień i Twoje życie. Jesteś jego Panią, nie pozwól więcej żeby zatruwała je toksyczna miłość matki.

Współczuje takiej matki. Takie zachowanie na pewno nie jest dobre i na pewno to nie jest "hartowaniem dla twojego dobra". Jak dla mnie to jest jakieś znęcanie psychiczne, ale pamiętaj że każdy kij ma 2 końce. Trudno ocenić jak się nie widzi i nie słyszy.

Co do oświadczyn, to ciesz się tym jak tylko możesz, powiedź rodzicom, ale jeśli jesteś na tyle silna i odważna to powiedź też, że nie życzysz sobie żadnych komentarzy na ten temat. A jak matka nie będzie dawać ci spokoju, nie odbieraj od niej telefonu. Wiem, że prosto mówić, a ciężko postawić się w czyjejś sytuacji, ale chyba dość masz napsutego przez nią życia. Teraz jesteś dorosła, samodzielna i skup się na sobie, swoim partnerze i swoim życiu. Teraz wy jesteście najważniejsi. Obyś nigdy nie była taką "toksyczną" kobietą jak twoja matka. 

O prosze, jakbym czytala o swoim ojcu. Jemu pomogla szybka rozmowa "zatrules mi polowe zycia, jestes moim ojcem, ale nie chce miec z toba zadnego kontaktu, pozwol mi odzyc i byc szczesliwa." Dzwonil, ja nie odbieralam i tak przez okolo rok. Potem przyszedl do mnie skurszony i od tamtej pory wszystko jest ok. A tez bylam ta najgorsza. Powiedz mamie o odwiadczynach w kontekscie tego ze zatruwa ci zycie i nie chcesz miec z nia nic wspolnego pomimo tego ze jest twoja matka. I nie dzwon, nie rozmawiaj, nie daj sie prowokowac. Przynajmniej ja bym tak zrobila. A jak nie przejdzie jej to nie ma zaproszenia na slub. Niektorym potrzeba terapii wstrzasowej...

Moja matka jest taka sama. Jak coś powie, to płaczę przez cały dzień w pokoju zamknięta. Tylko u mnie do spółki czasami dochodzi brat. Po studiach mam zamiar się wynieść z domu i nie utrzymywać z nią żadnego kontaktu przez co najmniej dwa lata żeby odżyć. A jeśli już to telefonicznie, 5 minut, żeby zapytać jak tam u rodzeństwa i wszystko. 

Niektórzy ludzie nie powinni być rodzicami, ale niestety wychodzi jak wychodzi. Dlatego ciesz się, że już z nią nie mieszkasz i odetnij się na chwilę. Przynajmniej przez kilka miesięcy zapomnij o jej istnieniu. Zobaczysz odżyjesz, a jej zachowanie też się zmieni, bo zobaczy, że cię traci. Utrzymuj z nią kontakt póki będzie dobrze, a potem znowu zerwij. Niestety niektórzy ludzie są jak bluszcz i nie da się z tym nic zrobić. Czasami najlepsza jest ucieczka. Wierz mi, chciałabym mieć dobry kontakt z mamą, ale trzeba bardziej cenić siebie i swoje zdrowie psychiczne, bo zbyt długo je rodzice niszczą i to w tym wieku, kiedy ma to największy wpływ!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.