Temat: Wybór chrzestnych

Właśnie poprztykałam się z mężem ;p właśnie o chrzestnych ;)

czy waszym zdaniem powinno się wybierać osoby niekoniecznie z rodziny, ale bliskie i bardzo interesujące się dzieckiem, czy MUSI to być rodzina, nie ważne jak bardzo ma lekceważący stosunek do wszystkiego i wszystkich i wiadomo na 200 %, że Tym dzieckiem interesować się nie będzie...ale to rodzina....     

ja jestem za opcją nr 1, mąż uważa, że rodzina i koniec kropka

;)

Pasek wagi

Moją chrzestną jest przyjaciółka mamy, także raczej można i myślę że to lepszy pomysł. 

Najprościej jesli tą kwestie można załatwić na poziomie rodzeństwa. U mnie będzie siostra, natomiast problem jest z chrzestnym, bo nie mamy braci, a z kuzynostwem nie utrzymujemy kontaktu. Nie chcę nikogo na siłę i dla mnie najważniejsze jest to aby była to osoba, co małej nie będzie miała w dupie, dla której to nie tylko symbol, ale faktyczne zobowiązanie by z tym dzieckiem utrzymywać kontakt, być dla niego wsparciem (nie chodzi o wymiar finansowy), stąd rozważamy mojego przybranego kuzyna - mój ojciec jest jego chrzestnym, a nie jesteśmy rodziną. Wiem, że rolę chrzestnego traktuje poważnie (jest nim dla córki swojego brata) no i jest to jedyna "rodzina", z którą od zawsze mam kontakt, w przeciwieństwie do rodzeństwa mojej mamy, wciąż ich odwiedzam, a z "kuzynem" spotykam poza urodzinowym stołem :)

Pasek wagi

cokolwiek wybierzesz zycie i tak swoje weryfikuje.ja 8 lat temu myslalam ze dokonalam dobrego wyboru.teraz dziecko kontakt z chrzesnymi ma slaby a oni sami... w zyciu bym ich wiecej nie wziela na chrzestnych ale skad moglam wiedziec.zawalic moze i rodzina i przyjaciele. Poza tym niczego od nich nie chce ani nie wymagam.byli potrzebni w kosciele. W zyciu niekoniecznie.taka brutalna prawda

Ze znajomymi jest tak, że raz są, a raz ich nie ma, a rodzina niby jest zawsze... ja mam świetnych chrzestnych z rodziny, za to mój brat ma takich, którzy od jego osiemnastki się nie odezwali, a wcześniej odezwali się na komunię. I też rodzina.

lepiej kogoś kogo znacie i tak żeby dziecko wiedziało, że ma chrezstnych, a nie rodzina, z którą spotka sie raz na kilka lat

Pasek wagi

Opcja nr 1 jak dla mnie :)

u mnie bylo podobnie, ja tez chcialam na chrzestnych dobrych znajomych, maz sie uparl ze rodzina i koniec, no i ustapilam, a teraz zaluje, bo w sumie wychodzi na to, ze i syn i corka, znaja teraz naszych mega dobrych przyjaciol, sa oni dla nich ciocia i wujkiem, a chrzestnych nie znaja (corka chrzestnego widzi srednio raz na rok, a syn chrzestna widzial ostatnio ponad dwa lata temu, nie ma pojecia kto to w ogole jest!), wcale sie dziecmi nie interesuja... takze jesli to maja byc chrzestni tylko i wylacznie dlatego ze to rodzina, a kontakt macie slaby, to jaki taki wybor zdecydowanie odradzam...

Chrzestnymi mojej Cory sa moja siostra i brat, akurat wiek pasowal, i kocham ich bardzo :) Maz nie protestowal, chociaz ma dwie siostry. 

Pasek wagi

Matyliano napisał(a):

Właśnie poprztykałam się z mężem ;p właśnie o chrzestnych ;)czy waszym zdaniem powinno się wybierać osoby niekoniecznie z rodziny, ale bliskie i bardzo interesujące się dzieckiem, czy MUSI to być rodzina, nie ważne jak bardzo ma lekceważący stosunek do wszystkiego i wszystkich i wiadomo na 200 %, że Tym dzieckiem interesować się nie będzie...ale to rodzina....      ja jestem za opcją nr 1, mąż uważa, że rodzina i koniec kropka ;)

Ja uwazam, ze lepiej wybrac kogos blizszego sercu i wlasnemu swiatopogladowi niz koniecznie rodzine. Jednakze uwazam, ze nasze zdanie w waszej sprawie sie nie liczy. Powinnas dojsc jakos do porozumienia z mezem bez ogladania sie na to co forum mowi.

Nie chciałabym wbijać kija w mrowisko.. ale w niektórych komentarzach pt. "Dziecko chrzestnych nie widziało/widzi raz na rok" zastanawiam się czy nie ocenianie pochopnie? Ja mam dwoje chrześniaków, córkę brata i syna kuzynki.. siłą rzeczy z bratem widuję się czesto, kuzynka wyprowadziła się do innego miasta w Pl, gdzie trzeba się tachac pociągami z przesiadką, musze zarezerwować sobie przynajmniej 2 dni, żeby do niej zajechac, posiedzieć i wrócić, często kończy się to noclegiem, bo musiałabym po nocach pociągami wracać. 
Jak miałam pracę (zmianową), szkołę na głowie to tak, bywałam raz w roku- na urodzinach małego  a czasem cześciej a czasem rzadziej (jak nie dostałam wolnego-nie pojechałam na urodziny)
Uwielbiam ich ale naprawdę cięzko utrzymać kontakt, pokasowali konta społecznościowe, więc zostają smsy, wyprowadzili się do innego miasta, więc szybka kawka odpada,  sami pracują, ja wiecznie zajęta..
To wcale nie jest takie proste.. może spróbujcie odnowić kontakty, też czasem umówić się, wpaść do chrzestnych waszych dzieci? Nie można oczekiwać, że ktoś jest chrzestnym, to wszystko zależy od niego i tylko od niego i jego obowiązkiem jest odwiedzanie dziecka ( no jest ale jak komuś zależy też mógłby wyciągnąć rękę) itp.
Nie oceniam każdej sytuacji o której tu piszecie ale sama jestem chrzestną więc wiem, że to wcale nie łatwe, wy też zawsze możecie wpaść do chrzestnych na kawę z dzieckiem, prawda?
I tak pewnie zaraz mi się oberwie ;p

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.