Temat: Co myślicie o mojej sytuacji w związku?

Jestem ze swoim chłopakiem 1,5 roku i oboje mamy po 19 lat, on jest w klasie maturalnej (technikum), ja jestem na pierwszym roku studiów. Rok temu, kiedy mieliśmy po 18 lat imprezowaliśmy 2 razy w tygodniu, w piątek i sobotę. Ja często jeździłam samochodem, więc często zdarzało się tak, że po prostu nie piłam, za to mój chłopak potrafił wypić 5 piw jednego wieczoru, ale nigdy nie był agresywny, nie robił mi wstydu ani nic takiego. Wtedy mieliśmy ekipę znajomych, jeździliśmy po różnych klubach, raz wybraliśmy się spontanicznie do Czech na dyskoteki (ja byłam samochodem, więc nie piłam). No i ogólnie jakoś nasz związek był pełen spontanicznych sytuacji (raz wskoczyliśmy do jeziora w bieliznie, innym razem biegaliśmy w deszczu itd). Takiego go pokochałam i z takim chłopakiem zaczęłam być. Dodatkowo nie było też tak, że imprezowaliśmy non stop, czasem robiliśmy sobie "spokojne" weekendy, szliśmy ze znajomymi na ściankę wspinaczkową itd. Nauki nie olewałam, zdałam maturę bardzo dobrze, on również dobrze się uczył, bo miał pasek na świadectwie. W tygodniu nawet ćwiczyliśmy, on na siłowni, ja z Chodakowską. 

Teraz wszystko się zmieniło, moim zdaniem na gorsze. On wpadł w wir chodzenia na siłownię. Ciągle ćwiczy, uczy się i nasza rozmowa polega na tym, że on mówi o nauce, siłowni itd. Może i wygląda lepiej, ale po co mi paker, skoro ja patrzę bardziej na charakter u mojego potencjalnego partnera? Weekendy wyglądają tak, że w piątek idziemy na basen, później do mnie na film, sobota u niego film i na tym się kończy. Ze znajomymi już w ogóle nie wychodzimy. Mimo iż studiuję, to dojeżdżam na uczelnię, więc wiadomo, nie imprezuję. A chciałabym od czasu do czasu gdzieś wyjść potańczyć itd. W tym miesiącu byliśmy tylko na urodzinach mojej przyjaciółki i jej chłopaka, to wszystko. Wychodzimy maksymalnie 2 razy w miesiącu! Ja, która kiedyś ćwiczyłam dla przyjemności, znienawidziłam ćwiczenia przez tą jego ciągłą gadkę o nich... Rozmawiałam z nim o tym i wczoraj zabrał mnie na kręgle i na pizzę. Byłam oczarowana, że w końcu coś innego, że może zrozumiał...

No aż do dzisiejszego wieczora. Ponieważ dziś są andrzejki, znajomi napisali nam, że mają dwa miejsca w aucie na imprezkę. Ja oczywiście oczarowana, myślę - pobawimy się. No i zaczęło się. Mój chłopak zaczął wymyślać, bo od września przestał w ogóle pić, ale w końcu mi uległ (samej w życiu by mi nie pozwolił jechać). I zaczęło się. Zaczął mi wmawiać, że dla mnie tylko alkohol się liczy, że ma już tego dość, że jak widzę alkohol to od razu oczka mi się świecą i jestem szczęśliwa. Nie dochodzi do niego, że ja jestem szczęśliwa, bo mogę się z przyjaciółmi spotkać! No i powiedział mi, że ja mam się zmienić, bo on nie będzie tolerował czegoś takiego. Że wiąże ze mną przyszłość i chce bym zmieniła swój stosunek do alkoholu. 

Tłumaczyłam mu, że przecież już się zmieniłam, że piję maksymalnie 2 razy w miesiącu, że po prostu lubię imprezę dla samej imprezy, a nie dla alkoholu... Ale nie, on zrobił ze mnie alkoholiczkę. I stwierdził, że jeśli się nie zmienię, to on nie widzi naszej przyszłości, bo w końcu on się zmienił (tzn. zanim mnie poznał miał jedną dziewczynę na tydzień - według niego dla mnie przestał być cassanovą).

Mam dopiero 19 lat, a czuję się jakbym miała 30 lat. Wkurza mnie to spokojne życie! Jestem mu wierna, nigdy nie zrobiłam mu żadnego świństwa, ale każe mi się zmienić, bo jestem alkoholiczką!

Czy myślicie że serio mam jakiś problem z alkoholem, czy on po prostu sobie wymyśla? I co myślicie o tym jak on się zmienił? Kiedyś był moim chłopakiem, kochankiem i przyjacielem, teraz jest tylko chłopakiem i kochankiem...

Czy mam prawo czuć się oszukana? Nie takiego chłopaka pokochałam...

grubaskakasia2014 napisał(a):

Jestem ze swoim chłopakiem 1,5 roku i oboje mamy po 19 lat, on jest w klasie maturalnej (technikum), ja jestem na pierwszym roku studiów. Rok temu, kiedy mieliśmy po 18 lat imprezowaliśmy 2 razy w tygodniu, w piątek i sobotę. Ja często jeździłam samochodem, więc często zdarzało się tak, że po prostu nie piłam, za to mój chłopak potrafił wypić 5 piw jednego wieczoru, ale nigdy nie był agresywny, nie robił mi wstydu ani nic takiego. Wtedy mieliśmy ekipę znajomych, jeździliśmy po różnych klubach, raz wybraliśmy się spontanicznie do Czech na dyskoteki (ja byłam samochodem, więc nie piłam). No i ogólnie jakoś nasz związek był pełen spontanicznych sytuacji (raz wskoczyliśmy do jeziora w bieliznie, innym razem biegaliśmy w deszczu itd). Takiego go pokochałam i z takim chłopakiem zaczęłam być. Dodatkowo nie było też tak, że imprezowaliśmy non stop, czasem robiliśmy sobie "spokojne" weekendy, szliśmy ze znajomymi na ściankę wspinaczkową itd. Nauki nie olewałam, zdałam maturę bardzo dobrze, on również dobrze się uczył, bo miał pasek na świadectwie. W tygodniu nawet ćwiczyliśmy, on na siłowni, ja z Chodakowską. Teraz wszystko się zmieniło, moim zdaniem na gorsze. On wpadł w wir chodzenia na siłownię. Ciągle ćwiczy, uczy się i nasza rozmowa polega na tym, że on mówi o nauce, siłowni itd. Może i wygląda lepiej, ale po co mi paker, skoro ja patrzę bardziej na charakter u mojego potencjalnego partnera? Weekendy wyglądają tak, że w piątek idziemy na basen, później do mnie na film, sobota u niego film i na tym się kończy. Ze znajomymi już w ogóle nie wychodzimy. Mimo iż studiuję, to dojeżdżam na uczelnię, więc wiadomo, nie imprezuję. A chciałabym od czasu do czasu gdzieś wyjść potańczyć itd. W tym miesiącu byliśmy tylko na urodzinach mojej przyjaciółki i jej chłopaka, to wszystko. Wychodzimy maksymalnie 2 razy w miesiącu! Ja, która kiedyś ćwiczyłam dla przyjemności, znienawidziłam ćwiczenia przez tą jego ciągłą gadkę o nich... Rozmawiałam z nim o tym i wczoraj zabrał mnie na kręgle i na pizzę. Byłam oczarowana, że w końcu coś innego, że może zrozumiał...No aż do dzisiejszego wieczora. Ponieważ dziś są andrzejki, znajomi napisali nam, że mają dwa miejsca w aucie na imprezkę. Ja oczywiście oczarowana, myślę - pobawimy się. No i zaczęło się. Mój chłopak zaczął wymyślać, bo od września przestał w ogóle pić, ale w końcu mi uległ (samej w życiu by mi nie pozwolił jechać). I zaczęło się. Zaczął mi wmawiać, że dla mnie tylko alkohol się liczy, że ma już tego dość, że jak widzę alkohol to od razu oczka mi się świecą i jestem szczęśliwa. Nie dochodzi do niego, że ja jestem szczęśliwa, bo mogę się z przyjaciółmi spotkać! No i powiedział mi, że ja mam się zmienić, bo on nie będzie tolerował czegoś takiego. Że wiąże ze mną przyszłość i chce bym zmieniła swój stosunek do alkoholu. Tłumaczyłam mu, że przecież już się zmieniłam, że piję maksymalnie 2 razy w miesiącu, że po prostu lubię imprezę dla samej imprezy, a nie dla alkoholu... Ale nie, on zrobił ze mnie alkoholiczkę. I stwierdził, że jeśli się nie zmienię, to on nie widzi naszej przyszłości, bo w końcu on się zmienił (tzn. zanim mnie poznał miał jedną dziewczynę na tydzień - według niego dla mnie przestał być cassanovą).Mam dopiero 19 lat, a czuję się jakbym miała 30 lat. Wkurza mnie to spokojne życie! Jestem mu wierna, nigdy nie zrobiłam mu żadnego świństwa, ale każe mi się zmienić, bo jestem alkoholiczką!Czy myślicie że serio mam jakiś problem z alkoholem, czy on po prostu sobie wymyśla? I co myślicie o tym jak on się zmienił? Kiedyś był moim chłopakiem, kochankiem i przyjacielem, teraz jest tylko chłopakiem i kochankiem...Czy mam prawo czuć się oszukana? Nie takiego chłopaka pokochałam...

az mnie korci by zapytac jak sie czuje majac 30 lat ?! jest sie nieszczesliwym 

moze faktycznie masz problem z tym alko , pic a pic to jest róznica jedna wypije lampke wina wytrawnego inna obali poł litra wiec jest róznica 

mayuko napisał(a):

Ale nie rozumiem...przecież napisałaś, ze nie pijasz na imprezach, bo prowadzisz...to skad takie oskarżenie?

W zeszłym roku ciągle prowadziłam, bo jako jedyna miałam prawko, teraz też często jeżdżę, ale nie zawsze, bo znajomi również pozdawali egzaminy i czasem to oni jadą. 

blondyneczkaaaaa10 napisał(a):

grubaskakasia2014 napisał(a):

Jestem ze swoim chłopakiem 1,5 roku i oboje mamy po 19 lat, on jest w klasie maturalnej (technikum), ja jestem na pierwszym roku studiów. Rok temu, kiedy mieliśmy po 18 lat imprezowaliśmy 2 razy w tygodniu, w piątek i sobotę. Ja często jeździłam samochodem, więc często zdarzało się tak, że po prostu nie piłam, za to mój chłopak potrafił wypić 5 piw jednego wieczoru, ale nigdy nie był agresywny, nie robił mi wstydu ani nic takiego. Wtedy mieliśmy ekipę znajomych, jeździliśmy po różnych klubach, raz wybraliśmy się spontanicznie do Czech na dyskoteki (ja byłam samochodem, więc nie piłam). No i ogólnie jakoś nasz związek był pełen spontanicznych sytuacji (raz wskoczyliśmy do jeziora w bieliznie, innym razem biegaliśmy w deszczu itd). Takiego go pokochałam i z takim chłopakiem zaczęłam być. Dodatkowo nie było też tak, że imprezowaliśmy non stop, czasem robiliśmy sobie "spokojne" weekendy, szliśmy ze znajomymi na ściankę wspinaczkową itd. Nauki nie olewałam, zdałam maturę bardzo dobrze, on również dobrze się uczył, bo miał pasek na świadectwie. W tygodniu nawet ćwiczyliśmy, on na siłowni, ja z Chodakowską. Teraz wszystko się zmieniło, moim zdaniem na gorsze. On wpadł w wir chodzenia na siłownię. Ciągle ćwiczy, uczy się i nasza rozmowa polega na tym, że on mówi o nauce, siłowni itd. Może i wygląda lepiej, ale po co mi paker, skoro ja patrzę bardziej na charakter u mojego potencjalnego partnera? Weekendy wyglądają tak, że w piątek idziemy na basen, później do mnie na film, sobota u niego film i na tym się kończy. Ze znajomymi już w ogóle nie wychodzimy. Mimo iż studiuję, to dojeżdżam na uczelnię, więc wiadomo, nie imprezuję. A chciałabym od czasu do czasu gdzieś wyjść potańczyć itd. W tym miesiącu byliśmy tylko na urodzinach mojej przyjaciółki i jej chłopaka, to wszystko. Wychodzimy maksymalnie 2 razy w miesiącu! Ja, która kiedyś ćwiczyłam dla przyjemności, znienawidziłam ćwiczenia przez tą jego ciągłą gadkę o nich... Rozmawiałam z nim o tym i wczoraj zabrał mnie na kręgle i na pizzę. Byłam oczarowana, że w końcu coś innego, że może zrozumiał...No aż do dzisiejszego wieczora. Ponieważ dziś są andrzejki, znajomi napisali nam, że mają dwa miejsca w aucie na imprezkę. Ja oczywiście oczarowana, myślę - pobawimy się. No i zaczęło się. Mój chłopak zaczął wymyślać, bo od września przestał w ogóle pić, ale w końcu mi uległ (samej w życiu by mi nie pozwolił jechać). I zaczęło się. Zaczął mi wmawiać, że dla mnie tylko alkohol się liczy, że ma już tego dość, że jak widzę alkohol to od razu oczka mi się świecą i jestem szczęśliwa. Nie dochodzi do niego, że ja jestem szczęśliwa, bo mogę się z przyjaciółmi spotkać! No i powiedział mi, że ja mam się zmienić, bo on nie będzie tolerował czegoś takiego. Że wiąże ze mną przyszłość i chce bym zmieniła swój stosunek do alkoholu. Tłumaczyłam mu, że przecież już się zmieniłam, że piję maksymalnie 2 razy w miesiącu, że po prostu lubię imprezę dla samej imprezy, a nie dla alkoholu... Ale nie, on zrobił ze mnie alkoholiczkę. I stwierdził, że jeśli się nie zmienię, to on nie widzi naszej przyszłości, bo w końcu on się zmienił (tzn. zanim mnie poznał miał jedną dziewczynę na tydzień - według niego dla mnie przestał być cassanovą).Mam dopiero 19 lat, a czuję się jakbym miała 30 lat. Wkurza mnie to spokojne życie! Jestem mu wierna, nigdy nie zrobiłam mu żadnego świństwa, ale każe mi się zmienić, bo jestem alkoholiczką!Czy myślicie że serio mam jakiś problem z alkoholem, czy on po prostu sobie wymyśla? I co myślicie o tym jak on się zmienił? Kiedyś był moim chłopakiem, kochankiem i przyjacielem, teraz jest tylko chłopakiem i kochankiem...Czy mam prawo czuć się oszukana? Nie takiego chłopaka pokochałam...
az mnie korci by zapytac jak sie czuje majac 30 lat ?! jest sie nieszczesliwym moze faktycznie masz problem z tym alko , pic a pic to jest róznica jedna wypije lampke wina wytrawnego inna obali poł litra wiec jest róznica 

Może nie nieszczęśliwym, ale życie jest spokojne, ustabilizowane... Przynajmniej ja mam takie wyobrażenie o tym okresie życia, a jak będzie - zobaczymy. Kiedyś potrafiłam wypić 5 piw, teraz poprzestaję na 2 i już mam fajnie, więcej chyba bym nie potrafiła. No ale kiedyś piłam co weekend, teraz dużo, dużo mniej.

Zazdroszczę takiego chłopaka. Widać, że zmądrzał, dojrzał, dba o siebie. A Tobie tylko imprezki w głowie. Można spotykać się ze znajomymi w domu przy herbatce.

hmm ja bym się chyba pochlastała jakbym miała takiego chłopaka, masz 19 lat twój najlepszy czas w życiu, studia, imprezki :) ja jak byłam na licencjacie to często chodziłam na imprezki z ludźmi ze studiów i tobie też to polecam, nie daj się przez niego zdominować, bo za młoda jeszcze jesteś na super spokojne życie, masz jeszcze kilka lat czystego szaleństwa przed sobą więc korzystaj :)

Jak dla mnie Twoj chlopak ma racje. Jak dojrzejesz to zrozumiesz, ze to jak bylo na poczatku zwiazku nie bedzie trwac wiecznie. Jak dla mnie lepiej, ze chodzi na silownie, niz na imprezki. On Ciebie zabral, ale Ty go gdzies zabierasz?

Nie chlej tyle, zwłaszcza jak prowadzisz. To moja jedyna rada. 

PS. I jak piszesz na forum bo strasznie to wszystko pokręcone wychodzi, ja nic nie zrozumiałem. Pijacki bełkot. 

haha to Ty chyba pijackiego bełkotu nie słyszałeś

Pasek wagi

Mówicie, że gości dojrzał i dlatego tak się zachowuje? Ja tu raczej widzę obsesje na punkcie diety i siłowni. Dbanie o siebie jest jak najbardziej okej, ale jak nazwiecie kogoś kto nigdzie nie pójdzie, bo nie chce pić ani jeść? Dla mnie to nie jest dojrzewanie tylko jakieś chore ograniczenia, ćwiczy się po to, żeby dobrze się czuć, a nie wpadać w skrajności. 

Pasek wagi

mam w bliskiej rodzinie osobę, którą tak zmieniła siłownia - i ok, chłopak jest coraz większy, ale poza bilansem BTW i progresją ciężarów na siłowni mało co się liczy. aha, jeszcze koledzy z siłowni. i też odstawił całkowicie alkohol, ale ziółko już spoko, bo nie koliduje z robieniem formy... moim zdaniem Twój chłopak jest na podobnej drodze. a już to, że nie wyjdzie na parapetówkę, bo mu to dezorganizuje weekend? założę się, że chodzi o wyjątki od diety, albo o to, że mu się dobrze mięśnie nie zregenerują przed treningiem. sama nie wiem, co Ci radzić, myślę, że jesteś normalną dziewczyną, w wieku 19 lat też lubiłam imprezy i nie widzę w tym nic złego. kochasz go dalej? bo możliwe, że po prostu zmieniliście się i cóż, faktycznie już nie pasujecie do siebie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.