Temat: Zdołowana życiem.

W moim dobrze relacje nigdy nie układały się jakąś super dobrze, ale kocham moich rodziców. Obecnie jest tak, że pisze w tym roku poprawkową maturę i chcę jednak uciec z domu studiować do innego miasta. Ja jestem pedantyczną w miarę osobą, a u mnie nie sprząta raczej nikt... Pokój codziennie rano wygląda jak po przejściu tornada (dzielę go z bratem) i dołuje mnie fakt, że muszę go codziennie sprzątać od nowa, bo nie umiem się uczyć w takich warunkach. Moi rodzice często się kłócą, te kłótnie również mnie dołują. Sprawiają, ze zaczynam mieć jakieś nerwice. Mam chłopaka, miłość jest dla mnie w życiu najważniejsza, ale pechowo jestem jego pierwszą i muszę go uczyć jak postępować ze sobą. Chciałabym wyjechać z nim za rok do innego miasta (on też to planuje), ale widzę, ze nie jest gotowy na wspólne mieszkanie i sam się do tego przyznał. Jest szansa, że się mną znudzi... Wiem, ze ludzie mają gorsze tragedie, ale mnie bardzo ruszają takie rzeczy. Łzy do oczu napływają mi gdy ktoś na mnie krzyczy, a to przez to, że ojciec w przeszłości bardzo często to robił. 

Rozumie Twoja sytuacje bo sama to przezylam gdy mieszkalam z moimi rodzicami. Zycie z rodzicami, ktorzy sie kloca potrafi byc cholernie dolujace. Nie czekaj na chlopaka wez sprawy w swoje rece i nie ogladaj sie na nikogo. Jesli wyjedziesz za rok z miasta, pojdziesz do pracy to bedzie Cie stac zeby cos wynajac. Pozstaw wszystko na jedna karte i przede wszystkim badz niezalezna. A jak dlugo jestescie ze soba z Twoim chlopakiem?

ucz sie,staraj o akdemik,stypendium itp....uciekaj z toksycznego srodowiskaa........dasz rade!!!

Teraz postaw na nauke i zdanie matury na jak najwyzszym poziomie, zeby moc sie dostac na studia i wyjechac. Ucz sie w bibliotekach i czytelniach jesli nie mozesz w domu. Pozdrawiam

Ja miałam bardzo podobnie, wyjechałam na rok do innego miasta a potem wróciłam bo nie było mnie stać na utrzymanie się tam ale wynajęłam mieszkanie bo nie wyobrażałam sobie powrotu do domu rodzinnego. Teraz jestem od kilku lat szczęśliwa a relacje z rodzicami są dobre jak nigdy (bo widujemy się rzadko i krótko).

A chłopakiem się nie przejmuj, myśl o sobie a reszta sama się ułoży!

Pasek wagi

Cyklamenka napisał(a):

A chłopakiem się nie przejmuj, myśl o sobie a reszta sama się ułoży!

Dokładnie. Musisz zadbać przede wszystkim o swoje samopoczucie i rozwój osobisty. Twoje zadowolenie z życia zaprocentuje - i w sferze emocjonalnej, i rodzinnej a i w związku będzie lepiej. Ponadto to Ty jesteś kowalem własnego losu, to Ty dyktujesz ścieżki swojego życia, a nie odwrotnie. Czas ucieka bardzo szybko. Nie marnuj go :)

Pasek wagi

no więc.. mnie rodzice w wieku 15 lat zmusili na przeprowadzkę.. musiałam pożegnać się ze starym miastem, swoimi przyjaciółmi i myślę że najlepszymi latami życia... zamieszkałam 150 km od mojego miasta, na wsi zabitej dechami, gdzie zasięg w telefonie ginął jak wchodziłam do swojego pokoju, nie było mowy o internecie przez rok czasu na całe szczęście budowali antenę t-mobile, więc to był tylko rok.. daleko do szkoły (10 km ale tylko rok gim.. później internat wiec z Bogiem sprawa) ale i tak do dupy bo weekendy w domu, kto mnie zresztą gdzieś zawiezie, a później odbierze pleaseee... wakacje w domu albo beznadziejne dojazdy do pracy, tak że wakacje spędziłam w autobusie albo w robocie.. Później poznałam mojego M z którym jestem do dnia dzisiejszego.. jednak musiały minąć ponad 3 lata żebyśmy się wspólnie zdecydowali na wspólne mieszkanie.. Do dnia dzisiejszego dziele z nim mieszkanie, mimo ciężkich momentów, dajemy radę.. Rodziców nie widziałam od miesiąca, mam tylko z nimi kontakt telefoniczny.. i dobrze.. bo działali mi na nerwy, za każdym razem jak do mnie dzwonią "radzą" mi co mam robić, z pracą, z życiem.. a prawda jest taka że to teraz mój interes, i do puki sama się nie sparzę - nie nauczę się że robię coś źle.. Zawdzięczam im tylko lata nerwówki i ciężkich łez, brak imprez, zrozumienia i tylko teksty typu 'no nie chce mi się ciebie dziecko wozić' 'no o co ci chodzi, mieszkamy w pięknym miejscu' albo awantury... rób tą maturę, walcz o miejsce w jakimś akademiku, jeżeli Twój chłopak to takie za przeproszeniem ciele malowane, i sam nie wie co chce to go po prostu zostaw (też mam za sobą podobny związek, ale on na całe szczęście nie trwał tak długo, nie lubię jak facet mnie ogranicza swoim zachowaniem i gadaniem) uwierz mi na studiach roi się od ciekawych, chcących żyć pełną piersią facetów.. a jak nie studia to poznasz na pewno przez nowych znajomych, musisz być silna i robić wszystko co w Twojej mocy by uciec od tego co cię smuci.. 

Pasek wagi

Z moim chłopakiem jestem 7 miesięcy. Ale jestem jego pierwszą dziewczyną, więc on nie wie zbyt dużo o związkach, nie ma doświadczenia. Teraz staram się uczyć tak dużo jak mogę i pracuję. Rodzice dokładaliby mi co miesiąc trochę pieniędzy jak bym wyjechała, bo myślę o medycznym kierunku, a nie mam szans na dostanie się na taki w Warszawie (to wersja oficjalna dla nich). Chciałabym wyjechać ze swoim chłopakiem, ale on nie wie czy tego chce, bo nie wie czy nie będziemy się kłócili, czy to dla niego nie za wcześnie. Bylibyśmy w tym czasie już 1,5 roku.

Jak na razie udało mi się zrezygnować z obecnego kierunku studiów, bo już nie dawałam rady ciągnąć tych 3 rzeczy. 

Z moim chłopakiem jestem 7 miesięcy. Ale jestem jego pierwszą dziewczyną, więc on nie wie zbyt dużo o związkach, nie ma doświadczenia. Teraz staram się uczyć tak dużo jak mogę i pracuję. Rodzice dokładaliby mi co miesiąc trochę pieniędzy jak bym wyjechała, bo myślę o medycznym kierunku, a nie mam szans na dostanie się na taki w Warszawie (to wersja oficjalna dla nich). Chciałabym wyjechać ze swoim chłopakiem, ale on nie wie czy tego chce, bo nie wie czy nie będziemy się kłócili, czy to dla niego nie za wcześnie. Bylibyśmy w tym czasie już 1,5 roku.

Jak na razie udało mi się zrezygnować z obecnego kierunku studiów, bo już nie dawałam rady ciągnąć tych 3 rzeczy. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.