- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 listopada 2014, 16:09
Witajcie, postaram się mój problem opisać najkrócej jak umiem, choć to i tak pewnie zajmie sporo akapitów.
...
Mieszkam około 500km. od rodzinnej miejscowości. W domu rodzinnym bywam średnio co dwa miesiące. Pracuję i mam swoje życie, wiecie jak to jest. Z rodzicami rozmawiam raz lub 2 razy w tygodniu na skypie i na co dzień mam kontakt telefoniczny, głownie sms. Moi rodzice nigdy nie byli małżeństwem idealnym. Odkąd pamiętam były kłótnie, awantury, czasami latały talerze (dosłownie!), ale później się godzili i było ok. Problem polega na tym, że od kilku miesięcy jest dosłownie tragicznie :( Kłócą się, wyzywają od najgorszych z możliwych, płaczą i krzyczą. Zdarzało się, że tata (wielki, silny facet) dzwonił do mnie i płakał. Doszło do tego, że unikam skype i telefonu z nimi, bo zwyczajnie zawsze po takich rozmowach ryczę. Mama gada mi na tatę, tata na mamę... Nie mam na to siły. Jak nie rozmawiam to nie ryczę, bo tego nie widzę... Wiem, głupie, ale ja naprawdę potrafię ryczeć i nie spać nocami przez to. Zawalać prace i własny związek :/ Każde z nich myśli, że jestem "po przeciwnej stronie", bo próbowałam powiedzieć co jest nie tak i że oboje powinni nad sobą popracować :(
...
Opisze krótko w czym problem dokładnie...
MAMA jest po przebyciu poważnej choroby lata temu. Niestety wciąż to się odbija na jej zdrowiu. 15 lat leczyła się psychiatrycznie z nerwicy... Od około 5 lat się nie leczy. Wróciła nerwowość, zmiany nastrojów, płacz itd. Źle się czuje też fizycznie, co wskazywałoby, że powinna wznowić leczenie, ale uparła się, że nie pójdzie i kropka... Wstaje codziennie i od rana marudzi jak to jej źle, ale nic z tym nie robi. A tata już tego słuchać nie może. Zapisałam ją do psychiatry i mi płakała 3 dni, że mam ją za "popier...loną", jak to sama powiedziała i że to "on powinien się leczyć".
TATA ma problemy w pracy. Pracuje fizycznie w fabryce i znieśli go na pół etatu. Martwi się o pieniądze (mimo, że powiedziałam, że pomogę ile będę mogła) i zdarza mu się pić. Jest trzeźwy 2-3 tygodnie a później potrafi (sam!) pić 2-3-4 dni. Wódkę. Wtedy jest najgorzej! Dzikie awantury. Mama krzyczy, że jest pijakiem a on pije, bo mama krzyczy. No zamknięte koło.
...
Naprawdę mam dość i nie umiem odnaleźć się w tej sytuacji :( Niedługo Święta i na samą myśl mnie mdli ze stresu :( Mój brat mieszka za granicą i ma to w nosie, w sumie go rozumiem, to też jakiś sposób... Moja siostra mieszka wioskę obok rodziców i też już nie ma siły... No i okazało się, że spodziewa się pierwszego dziecka, ale im nie powiedziała jeszcze, bo to dopiero 8 tydz. i chce poczekać. Poza tym, no z nimi nie da się teraz normalnie dogadać...
...
Wiem, że są dorośli i ja jestem dorosła i mam swoje życie, ale to takie trudne patrzeć, gdy ukochani rodzice płaczą z bezsilności. Już im powiedziałam, że jak nie potrafią się pogodzić to niech się rozejdą, jeśli będzie im z tym lepiej. Ja już nie chcę o tym słuchać...
...
Przepraszam, że wyszło takie długie!!! Nie zadaję żadnego pytania, po prostu potrzebuję wsparcia. Mąż mnie wspiera, ale tego nie rozumie za bardzo, bo on ma zgodną, dobrą rodzinkę...
Edytowany przez 19 listopada 2014, 16:51
19 listopada 2014, 19:19
Cherimoya Ja wiem kochana że Tobie jest ciężko . A to że mama zgodziła się na leczenie - rewelacja :) !
19 listopada 2014, 19:48
tez niedawno przechodzilam podobna sytuacje w domu. Mieszkalam jeszcze wtedy z rodzicami. Przestali sie do siebie odzywac, wymieniali tylko grzecznosciowe dzien dobry a przy okazji jakiejkolwiek innej wymiany zdan po prostu na siebie "warczeli". Tata znikal czasem wieczorem i wracal na drugi dzien. Nie odbieral telefonow i nie wiedzialysmy gdzie jest. Mieszkamy za granica, na urlop do Polski jezdzili osobno. Rodzina zaczela wypytywac co sie dzieje, babcie wydzwanialy, a ja tylko plakalam do sluchawki. Do tego ja sama przechodzilam wtedy depresje i bylo mi cholernie ciezko z nimi rozmawiac i w ogole zyc. Wszystki sie rozpadalo. Pewnego dnia rozmawialam z tata i spytalam czy kocha jeszcze mame, a on na to, ze nie wie.... i cos tam o wygasajacym ogniu... Mama plakala, ze tata nie chce z nia spac ani w ogole jej dotykac. Powiedzialam tacie zeby w takim razie sie rozstali, bo moze to jedyne wyjscie. Tata na to: No moze tak... Zalamalam sie. Nie chcial walczyc. Byl to dla mnie szok, bo oni zawsze byli dla wszystkich wzorem. Taka kochajaca sie, i zyjaca w zgodzie przez tyle lat, para. Nie wiem co sie stalo, ale w zeszlym roku przed swietami wszystko sie odmienilo. Znowu zaczelo byc tak jak dawniej. Znowu sie kochaja i szanuja i wszedzie jezdza razem :) nie wiem co sie zmienilo, nie chcialam do tego wracac. Wszcy sie cieszymy, ze juz jest dobrze. Dodam tylko, ze moj tata od dawna ma problem alkoholowy i to z pewnoscia mialo duze znaczenie w calym konflikcie. Teraz za duzo sie nie zmienilo w tej kwestii, tylko mama jakby sie tym mniej przejmuje. Kiedys byla bardzo niemila i potrafila mu cos powiedziec jak byl wypity, a teraz sie nie odzywa, zajmuje sie swoimi sprawami, nie wchodzi w dyskusje. Moze uznala, ze juz go nie zmieni i musi nauczyc sie z tym zyc?
21 listopada 2014, 15:50
Chcesz, czy nie chcesz to jesteś stroną w ich problemach. Im jest potrzebna terapia małżeńska, powinno się zgłosić do poradni rodzinnej na mediacje, jeśli w ogóle chcą być razem. Nie rozumiem obarczania Ciebie ich problemami, bo co jako ich dziecko możesz na nie poradzić? Twoja mama nie chce pomocy, Twój ojciec topi stres, pytanie podstawowe, - co Ty możesz z tym zrobić? Moim zdaniem niewiele, szczeólnie, ze ich frustracja źle wpływa na Ciebie.
21 listopada 2014, 16:53
zostawilam Ci wiadomosc na priv. problem zawsze lezy po obu stronach... i moze faktycznie tym wiekszym problemem jest tata...