- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 listopada 2014, 12:09
Bardzo proszę o pomoc. Jestem z moim chłopakiem już od roku. Mieszkamy od siebie bardzo daleko (bo ok 900 km) nie może na razie tego zmienić, ponieważ się jeszcze uczy. Wcześniej studiowałam w Warszawie, jednak ciężko mi szło, więc rodzice kazali mi wracać do domu i zacząć od początku studia na uczelni w okolicy. Oczywiście mieli żal, do mnie i do mojego chłopaka, że zawaliłam... Niedawno przyjechał do mnie i wszystko było w porządku... Ostatnio rozmawiałam z nim o sylwestrze.. on ma tam znajomych a ja tutaj nie (ponieważ po wyjeździe do Warszawy znajomości się pourywały) Bardzo chciałabym pojechać ale u mnie w domu są takie tradycje że to chłopak musi przyjeżdżać do dziewczyny, ma za nią płacić a dziewczyna 'ma być' i tyle.
Proszę o radę.. jak tę sprawę rozwiązać, moi rodzice są nieugięci jeśli chodzi o tę decyzję (bo mój ojciec jeździł do matki bla bla bla), nie puszczą mnie mimo wszystko... nie wiem co robić :(
(z góry dziękuję za odpowiedzi)
Edytowany przez FatBurnn 17 listopada 2014, 12:10
17 listopada 2014, 15:41
mama 44 a tata 46, obydwoje są po zawodówce
Ech, są młodzi, wiec może nie będzie tak źle. Próbują zapewne realizować swoje marzenia poprzez Ciebie, stawiają na wyksztalcenie, bo oni sami nie mieli tyle szczęścia lub warunków by kształcić się wyżej. Domyślam się, ze są zapewne praktykującymi katolikami, głęboko wierzącymi. Porozmawiaj z nimi. Wytłumacz, ze świat się zmienił.
17 listopada 2014, 16:06
Twoi rodzice są na prawdę staromodni... Bardziej im zależy na szczęściu córki czy tym co inni powiedzą? Przypuszczam, że większość sąsiadów czy znajomych chłopaka nawet nie zwróci uwagi na to, że Ty tam przyjechałaś. Druga sprawa - jesteś dorosła i masz prawo decydować o takich sprawach. Moi rodzice też byli przeciwko mojemu zamieszkaniu z wtedy jeszcze chłopakiem, ale powiedziałam, że wolę zamieszkać przed ślubem i się sprawdzić niż później płakać, że się nie dogadujemy. I dało się im wytłumaczyć na spokojnie, więc tak samo pogadaj z rodzicami, że czasy już się zmieniły...
17 listopada 2014, 16:10
Jesli sie mieszka u rodzicow i jest na ich utrzymaniu, to fakt posiadania 18 lat nie ma duzo do rzeczy. Jak jest sie takim doroslym i samodzielnym to prosze bardzo: wyprowadzka, praca na wlasne utrzymanie i wtedy mozna robic co sie zywnie podoba i nie pytac nikogo o zdanie.Do autorki: takich rodzicow jak twoich jest wiecej niz ci sie wydaje, jesli jest to dla ciebie jakies pocieszenie :) Jedyne co przychodzi mi do glowy, to rozmowa, rozmowa, rozmowa... Choc nie wiem, czy dorosli ludzie o bardzo sprecyzowanych pogladach zmienia zdanie...Jeśli studiujesz to masz powyżej 18 lat, sama za siebie odpowiadasz, nie musisz pytać rodziców o zgodę. Chcesz? Jedziesz, i po problemie.
17 listopada 2014, 16:36
Dzieckiem już nie jesteś, postaw się albo siedź pod kloszem całe życie.
17 listopada 2014, 20:06
tak, mam fundusze, tylko rodzice się unoszą honorem, że tak nie powinno być... nawet nie puszczą mnie.. a sylwester ze znajomymi też odpada, mam się 'kisić' całe życie w domu..
skoro studiujesz to rozumiem ze jestes dorosla ,wiec co znaczy nie pusza mnie ? co zatarasuja drzwi ? to zadzwon po policje ,ze Cie przetrzymuja i po klopocie . Nie potrafie zrozumiec osob doroslych ,ktore zakladaja tematy ,ze rodzice nie chca ich puscic na wyjazd z chlopakiem czy na sylwestra ...
17 listopada 2014, 23:43
bylas na tyle dorosla zeby studiowac w innym miescie, a jestes zbyt mloda zeby jechac na sylwestra do chlopaka? paranoja
18 listopada 2014, 00:42
jesteś już dorosłą dziewczynką, więc powinnaś sama podejmować pewne decyzje. Rodzice się martwią, troszczą i chcą dobrze, ale nie zawsze takie są skutki ich działań i zakazów. Nie pozwól, by Ci sprzed nosa uleciało coś, na czym Ci zależy.
18 listopada 2014, 06:31
Bardzo proszę o pomoc. Jestem z moim chłopakiem już od roku. Mieszkamy od siebie bardzo daleko (bo ok 900 km) nie może na razie tego zmienić, ponieważ się jeszcze uczy. Wcześniej studiowałam w Warszawie, jednak ciężko mi szło, więc rodzice kazali mi wracać do domu i zacząć od początku studia na uczelni w okolicy. Oczywiście mieli żal, do mnie i do mojego chłopaka, że zawaliłam... Niedawno przyjechał do mnie i wszystko było w porządku... Ostatnio rozmawiałam z nim o sylwestrze.. on ma tam znajomych a ja tutaj nie (ponieważ po wyjeździe do Warszawy znajomości się pourywały) Bardzo chciałabym pojechać ale u mnie w domu są takie tradycje że to chłopak musi przyjeżdżać do dziewczyny, ma za nią płacić a dziewczyna 'ma być' i tyle.Proszę o radę.. jak tę sprawę rozwiązać, moi rodzice są nieugięci jeśli chodzi o tę decyzję (bo mój ojciec jeździł do matki bla bla bla), nie puszczą mnie mimo wszystko... nie wiem co robić :((z góry dziękuję za odpowiedzi)
jesteś pełnoletnia, prawda ? rodzice żyją swoimi czasami, moi tak samo... mama mi powtarzała, że ona czystość do ślubu trzymała, a teraz nastolatki bla bla bla... to, że pojedziesz do niego na sylwka to nie katastrofa ludzkości... mój (obecnie maż) przyjeżdżał do mnie, ale ja też do niego jechałam, jeśli była impreza czy Sylwester.... albo teraz mój młodszy brat, on nie jeździ do dziewczyny tylko ona stale do niego, nawet potajemnie dwa razy przenocowała, weszli razem pod prysznic i bumm rodzice się dowiedzieli afera na całego ... wg mnie to, że pojedziesz to normalne, to że chłopak ma płacić... miło by było, ale to nie jego obowiązek, masz swoje środki możesz zapłacić....
rodzice czasem mają poglądy pokroju średniowiecza
"jak ja byłam w twoim wiek..." - odpowiadam : "ale to był inny wiek mamo "
18 listopada 2014, 09:17
Przyznam szczerze, że nie wiem, co Ci napisać. Wiem, co ja bym zrobiła i co robiłam w podobnych sytuacjach przez całe życie (mimo bardzo podobnych poglądów Rodziców i prób utrzymania mnie na baaaardzo króciutkiej smyczy). Problem polega na tym, że ja nie jestem Tobą, a Ty mną... Ale mając pieniądze powiedziałabym po prostu 'szczęśliwego nowego, wracam pierwszego' i tyle by mnie widzieli. Wiem, że to fajnie brzmi i inne sr*ty druty, ale to jest TWOJE życie - oni go za Ciebie nie przeżyją. AmenT w pacierzu i powodzenia :)