Temat: Nie chciałyście go, a jednak wyszło love.

Tak jak w temacie :) 

Czy zdarzyła Wam się sytuacja w której chłopak o Was zabiegał, ale niekoniecznie porywał Wasze serce co skutkowały tym, że nie chciałyście w to brnąć żeby go nie zranić... aż do czasu, gdyż ostatecznie się okazało, że to miłość Waszego życia? Tak zwana historia z happy endem. 

Lub drugi scenariusz - spróbowałyście wejść w taki związek "bez ognia, a nawet iskry", ale okazało się, że poza ciepłymi stosunkami na przyjacielskich falach nie ma między Wami nic innego?

Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi :)

tak, mój facet o mnie zabiegał i podrywał a ja go olewałam i traktowałam jak ostatniego głupka;-) potem nie widziałam go przez miesiąc i odkryłam że tęsknie za nim. Obecnie jest on moim mężem i spodziewamy  się dziecka

..mnie kilka razy opcja druga.... nic miłego...

Pasek wagi

hotlikefire napisał(a):

tak, mój facet o mnie zabiegał i podrywał a ja go olewałam i traktowałam jak ostatniego głupka;-) potem nie widziałam go przez miesiąc i odkryłam że tęsknie za nim. Obecnie jest on moim mężem i spodziewamy  się dziecka

Głupek głupkiem... ale czy fizycznie Cię pociągał mimo wszystko??

Możliwe, że jestem płytka, ale powierzchowność w jakimś stopniu wpływa na stopień naszych relacji z innymi - czasami pośrednio decyduje czy wrzucimy kogoś do pudła podpisanego "kolega", "przyjaciel", "kochanek" itp. 

Jestem w związku gdzie na początku były iskry jak mnie dotykał, a jak doszło co do czego to nie było żadnego łał i do tej pory nie ma...

No moim zdaniem podobać to się ten człowiek musi... Przynajmniej trochę ;)

mój chłopak o mnie zabiegał, mnie w nim nic nie pociągało z wyglądu - miał długie włosy i ubierał się jak trzydziestolatek, choć miał 17 lat :P Jedynie miał fajny głos i charakter. I wydaję mi się, że moja miłośc do niego dojrzewała. Dziś on ma 20 lat, a ja 18 i szalejemy za sobą bardziej niż na początku. 

Ja tak miałam - chciałam nawet w pierwszych tygodniach po poznaniu go zakończyć znajomość, bo jako kumpel był spoko, ale zero chemii do niego czułam. No ale on tak zabiegał, więc się poddałam i tak brnęłam przez pięć lat, ani trochę mnie nie pociągał i na koniec on okazał się wielkim manipulatorem i kłamcą. Tak więc moja intuicja na początku mówiła mi dobrze, żeby się w ten związek nie pakować, no ale on jako wielki manipulator mnie w ten związek wmanewrował. Żałuję każdego dnia, który z nim zmarnowałam.

Nie ma co wiązać się z kimś, jeśli nic nas w drugiej osobie nie interesuje, choćby na rzęsach stawał. Fajnie jest być adorowaną, ale związek to już zaangażowanie obu stron, a adoracja tyko jednej. Wszystko zależy, czego w danej chwili Ci potrzeba ;)

Pasek wagi

Mój obecny mężczyzna :D jest młodszy ode mnie, więc patrzyłam na niego jak na młodszego chłoptasia. Po 2 miesiącach znajomości wyznał mi miłość, a mi tylko opadła szczęka, powiedziałam, że nic do niego nie czuję. Mimo wszystko srasznie o mnie zabiegał, dopiero po tym wyznaniu zaczęłam go postrzegać jako kogoś więcej niż młodszego kolegę, pewnego dnia pomyslałam "hm on jest calkiem męski", a po paru miesiącach zaczeliśmy być razem, dopiero jak uczucie we mnie urosło i tak już jestem zakochana pół roku.

Mój Mąż "latał " za mną 8 miesięcy zanim zdobył moje serce.Wcześniej nawet mi się nie podobał! Spotykaliśmy się jak znajomi.

Któregoś dnia coś się we mnie przełamało, poczułam niesamowitą chemię/zauroczenie i tak jest do dziś.Czyli 10 lat od poznania, w tym 3 lata w małżeństwie. 

Doprawdy nie wiem jak to się stało do dziś(mysli) , ale jest mi z tym bardzo dobrze:D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.