Temat: Kto tu jest dziwny?

Moja mama jest dość specyficzną osobą, mój brat podobnie. Od kiedy wzięłam ślub i wyprowadziłam się z domu (co zrobiłam zresztą na fali wielkiego zakochania w moim mężu - i dobrze zrobiłam, bo jesteśmy szczęśliwi) są wiecznie obrażeni, że do nich nie dzwonię, nie spotykam się, nie poświęcam im czasu (mój brat, mimo, że ślub wziął 6 lat temu, codziennie jest, nawet kilka razy, u mamy; do tego non stop daje rodzicom pieniądze, mimo że swoje wypalają w papierosach i ma do mnie pretensje, że ja nie daję, "a przecież tyle zarabiam" -> a jestem o 14 lat młodsza od brata, i owszem, dobrze zarabiam, ale przy okazji odkładam na mieszkanie, opłacam edukację itp.).

Owszem, nie dzwonię codziennie i nie spotykam się nie wiadomo jak często, bo:

1. Pracuję od 10-18 i jak wracam z pracy o 19 to nie mam ochoty do nikogo jeszcze jeździć, tylko zjeść, odpocząć, może trochę poćwiczyć.

2. Jestem w wieku "szkolnym" - staram się rozwijać i wolny czas chcę poświęcać na naukę i pasje.

3. Mój mąż jest dość hmm... nieogarnięty, jeżeli chodzi o obowiązki domowe, więc to ja codziennie dbam o jedzenie i ogólnie takie podstawowe domowe rzeczy. 

ALE DO RZECZY

Jeżeli ja się nie odzywam, oni się nie odzywają, jeżeli ja nie proponuję spotkania, oni nie proponują. Mimo, że kilka razy w ostatnim czasie (2-3 miesiące) proponowałam bratu żeby się spotkać, to mnie wyśmiał "phhh, ty sobie chyba żartujesz, te parę razy co proponowałaś w ostatnich miesiącach?" (oczywiście nie miał czasu, albo zapominał odpisać, albo nie wiadomo co jeszcze).

Moja praca w ich mniemaniu jest najwyraźniej zupełnie bezwartościowa (czasem pracuję dodatkowo w domu robiąc projekty), a to mój brat, który jest prawnikiem, jest najbardziej poszkodowanym, przemęczonym i zapracowanym człowiekiem, i tylko on ma prawo czuć się zmęczony ("ty jesteś zmęczona po swojej pracy? Nie rozśmieszaj mnie, ja po pracy w kancelarii to jestem dopiero zmęczony!" albo "x ma dzieci i jeszcze tyle pracuje, a znajduje czas na to, żeby do mnie zajechać!" - to nic, że on sobie specjalnie siedzibę firmy zlokalizował obok rodziców, żeby tam zachodzić na obiady i zostawiać im dzieci). 

Czasami po prostu jestem zmęczona, mam inne rzeczy na głowie i zapominam o jakimś głupim telefonie. Ale oczywiście sami nie wychodzą z inicjatywą, żeby zadzwonić, zaproponować spotkanie. 

Ostatnio miałam przez kilka dni zablokowany telefon (pomyliłam faktury) i nie mogłam dzwonić, to jak w końcu zadzwoniłam do mamy mówiąc, że ona też mogła by się czasem do mnie sama z siebie odezwać, to usłyszałam "ja? To jest twój obowiązek, ja dzwonić nie będę".

WTF?! Ja jestem jakaś dziwna czy co?

Mama chciałaby, żebym do niej dzwoniła codziennie, i oczywiście TYLKO JA MAM TO ROBIĆ, bo to mój obowiązek, brat chciałby, żebym też JA dzwoniła, i proponowała spotkania, mam wrażenie, że oboje sobie założyli kółko wzajemnej adoracji i chcą, żeby im trzymać palca w... a to ja jestem tą najgorszą, która nie dzwoni, nie chce się spotykać i w ogóle odcina się od rodziny - tylko dlatego, że żyję swoim życiem, nie chcę jeść niczyich obiadów, ani zostawiać komuś dzieci, a moja firma jest w zupełnie innej części miasta...

Mam dość huśtawki nastrojów mamy, która w czwartek się ze mną spotyka i jest wszystko super, a już w środę jest wielce obrażona, bo do niej nie oddzwoniłam po 15 minutach (musiałam przerwać, a potem wydarzyło się coś ważnego w pracy i zapomniałam, a już wieczorem był foch gigant).

(dodam jeszcze, że od podstawówki moja mama wyjeżdżała za granicę "do pracy" i przez wiele lat mieszkałam wyłącznie z ojcem, który też generalnie miał wszystko gdzieś)

Dobra, chaos, wiem, może mi trochę ulży przynajmniej.

Zastanawiam się czy nie iść do psychologa i się z tym wygadać i spokojnie omówić tej sytuacji, bo ja naprawdę wpadam już z tym w paranoję. 

wpolczuje takiej sytuacji wiem, ze latwo powiedziec ale ja bym sie od takiej rodziny odciela. przeciez oni cie drecza...

Pasek wagi

Ty jesteś normalna to reszta Twojej rodziny jest dziwna matka i brat maminsynek, a jak relacje z tatą też jest taki ?

Kocham ich, tęsknię za nimi, ale czasami zwyczajnie po prostu nie mam siły na jakieś dodatkowe spotkania (chociaż oczywiście w ich mniemaniu to powinnam tryskać energią non stop, bo nie mam dzieci i nie prowadzę swojej firmy) i mam wrażenie, że oni oboje są toksyczni.

Śmieszne jest to, że brat chodził kiedyś do psychologa i ten stwierdził, że ma (a w zasadzie mamy) toksycznych rodziców, a sam taki się staje dla mnie.

I najgorsze jest to, że jak się do nich nie odzywam to naprawdę jest spokój fajnie, potem czuję potrzebę zadzwonić czy się spotkać i wysłuchuję od nich pretensji to od razu wszystkiego mi się odechciewa... Nawet nie chce mi się naprawiać tej sytuacji, bo to wygląda tak, że teraz ja powinnam non stop dzwonić i zapraszać ich na spotkania, tak jakbym to ja miała przyznać się do jakiegoś ???? życiowego błędu... A ja po prostu wyszłam za mąż i żyję swoim życiem, mam "swoją" rodzinę jaką jest mój mąż (i kot :D).

Edit:

Tata jest spokojny i wycofany, raczej w nic się nie angażował i żył obok, mój mąż stwierdził, że jest "zahukany" przez mamę.

To wyłóż im kawę na ławę że przez ich zachowanie nie masz ochoty na wspólne spotkania.

Nie dociera to do nich, jest "cios za cios".

Mówię, że przez to, że mają takie pretensje "bo się nie odzywam", to w ogóle mi się nie chce dzwonić - "to mi też się nie chce dzwonić", "trzeba było dzwonić wcześniej", ewentualnie "bliżej niezidentyfikowany pomruk i zmiana tematu".

Mówię, że mogliby mnie też trochę rozumieć, też mam pracę (tak naprawdę pracuję na normalnym etacie od 17 roku życia, dzięki czemu mam teraz dość poważne i wymagające stanowisko jak na swój wiek) czy naukę - "ja pracuję w kancelarii" c.d. jak wyżej.

Mówię, że mogliby sami dzwonić albo proponować spotkania - "ty nie proponujesz to ja mam proponować?".

Po prostu mam wrażenie, że ja mam być pod ich dyktando, a oni w ogóle nic z siebie nie chcą dać, bo "przecież to ja powinnam, ja jestem niedobra, ja się nie staram".

Wczoraj już zaczęłam się zastanawiać czy może rzeczywiście nie powinnam nagle zacząć im poświęcać więcej czasu, bo co jak np. za parę lat mąż mnie zostawi, a moje relacje z nimi będą tak beznadziejne, zostanę sama i w ogóle będzie dramat... Albo mam ochotę spakować walizkę i wyjechać stąd gdzieś na drugi koniec świata, gdzie nikt by się do mnie nie czepiał, że nie odwiedzam czy się nie spotykam, bo po prostu byłoby to niemożliwe.

Ja bym się odcięła aż by zmiękli.

Pisałam do brata w niedzielę, czy idziemy w pon. na siłownię - nie dostałam żadnej odpowiedzi.

Pisał do mnie w środę, czy wieczorem idziemy na siłownię - odpowiedziałam, że mam rozkład posiłków i kalorii na dzień beztreningowy, więc wolę innego dnia (i cisza).

Wyrzygał mi, że nie chciałam z nim iść na siłownię, "bo jakieś kalorie". :?

devoted08 napisał(a):

Nie dociera to do nich, jest "cios za cios".Mówię, że przez to, że mają takie pretensje "bo się nie odzywam", to w ogóle mi się nie chce dzwonić - "to mi też się nie chce dzwonić", "trzeba było dzwonić wcześniej", ewentualnie "bliżej niezidentyfikowany pomruk i zmiana tematu".Mówię, że mogliby mnie też trochę rozumieć, też mam pracę (tak naprawdę pracuję na normalnym etacie od 17 roku życia, dzięki czemu mam teraz dość poważne i wymagające stanowisko jak na swój wiek) czy naukę - "ja pracuję w kancelarii" c.d. jak wyżej.Mówię, że mogliby sami dzwonić albo proponować spotkania - "ty nie proponujesz to ja mam proponować?".Po prostu mam wrażenie, że ja mam być pod ich dyktando, a oni w ogóle nic z siebie nie chcą dać, bo "przecież to ja powinnam, ja jestem niedobra, ja się nie staram".Wczoraj już zaczęłam się zastanawiać czy może rzeczywiście nie powinnam nagle zacząć im poświęcać więcej czasu, bo co jak np. za parę lat mąż mnie zostawi, a moje relacje z nimi będą tak beznadziejne, zostanę sama i w ogóle będzie dramat... Albo mam ochotę spakować walizkę i wyjechać stąd gdzieś na drugi koniec świata, gdzie nikt by się do mnie nie czepiał, że nie odwiedzam czy się nie spotykam, bo po prostu byłoby to niemożliwe.

a co maja powiedziec jedynacy 

wg mnie szkoda zdrowia psychicznego , lepiej sie odciac

Powiem krotko- masz prawo zyc w/g wlasnych zasad. Wyfrunelas z gniazda i ok

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.