- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 listopada 2014, 16:59
Witam.
Znalazłam się na rozstaju życiowej drobi i się kompletnie pogubiłam. Mieszkamy z mężem i dwójką dzieci (8lat i 2latka) w domu wraz z teściami. Gdyby tak spojrzeć z boku to teściów mam wspaniałych, pomagają nam, są mili, uczynni, ale non stop mnie krytykują, wszystko robię źle, jak powiem że coś mi się nie podoba to się obrażają, stroją fochy. Moja teściowa nie potrafi mi prosto w twarz powiedzieć co jej konkretnie leży na sercu tylko obgaduje mnie do swojej mamy, siostry, albo cioci. Próbuje za mnie, a nawet nie próbuje ale ona to robi- decyduje za mnie o moich dzieciach, to ona wydaje im polecenia, nawet jeśli ja mam inne zdanie. Ostatnio zaczęłam myśleć że może rzeczywiście jestem tak beznadziejną matką że byłoby lepiej gdyby to ona wychowała moje dzieci a ja zniknęła z ich życia, uciekła, zostawiła dzieci i męża.Innym razem myślę o odejściu od męża razem z dziećmi, w gruncie rzeczy już do niego nic nie czuje, jest mi obojętny, przez tą sytuację w domu wszystko wszystko się we mnie wypaliło. Jestem zagubiona, nie mam do kogo się zwrócić z pomocą: nie mam rodziny, przyjaciół- wszystko poświęciłam dla rodziny.
2 listopada 2014, 17:33
Moim zdaniem najważniejsza jest rozmowa z mężem i uświadomienie mu, w jakiej sytuacji się znajdujesz. On musi mieć świadomość jak się czujesz w domu jego rodziców i w jakim stanie jesteś.
Gdyby to o mnie chodziło, ustaliłabym z mężem ostateczny termin wyprowadzki od teściów - taką datę, która będzie coś dla Was znaczyła - to znaczy, ze na przykład za rok czy półtora się wyprowadzacie - wtedy przez czas pozostający do wyprowadzki robicie wszystko, zeby to się udało, dążycie do wspólnego celu, jakim jest zamieszkanie samodzielnie.
Drugą sprawą - dla mnie oczywistą i bezdyskusyjną jest przeprowadzenie rozmowy z teściami -tu mąż powinien stanąć po Twojej stronie, wesprzeć Cię w tej rozmowie. Powinniście ustalić zasady tej wspólnej egzystencji, bo jak widać nie zostały one ustalone na samym początku - np. co do wychowania Waszych dzieci to Wy - Ty i Twój mąż macie zdanie DECYDUJĄCE a dziadkowie muszą to zaakceptować. Inaczej się nie da.
Nie możesz pozwolić sobie wchodzić na głowę, bo później kończy się to właśnie takim stanem, w jakim jesteś. Myślę, że rozmowa z mężem i teściami i jasne postawienie granic to jedyna rzecz, jaka może rozwiązać Twój problem.
Dodam jeszcze, że przez wyznaczenie granic nie mam na myśli stworzenia jakiejś konfliktowej sytuacji czy stanu wojny z teściami. Raczej załatwiłabym to polubownie, ale stanowczo.
2 listopada 2014, 17:37
@Matyliano, tyle, że "darcie kotów" ze swoją rodziną to jednak inna sytuacja, niż opisuje autorka. Wyobraź sobie, że mieszkasz u teściów (co znaczy, że raczej nie czujesz się jak u siebie), słuchasz uwag jak by nie patrzeć obcych ludzi, nie chcesz ich urazić, bo w końcu przyjęli Cię pod swój dach a jednak czujesz się bardzo źle.. to nie to samo. Z własnymi rodzicami możesz się kłócić, walczyć, ale to są jednak Twoi rodzice, znasz ich od dziecka, wiesz na ile możesz sobie pozwolić i ile oni mogą w stosunku do Ciebie..
2 listopada 2014, 17:43
@Matyliano, tyle, że "darcie kotów" ze swoją rodziną to jednak inna sytuacja, niż opisuje autorka. Wyobraź sobie, że mieszkasz u teściów (co znaczy, że raczej nie czujesz się jak u siebie), słuchasz uwag jak by nie patrzeć obcych ludzi, nie chcesz ich urazić, bo w końcu przyjęli Cię pod swój dach a jednak czujesz się bardzo źle.. to nie to samo. Z własnymi rodzicami możesz się kłócić, walczyć, ale to są jednak Twoi rodzice, znasz ich od dziecka, wiesz na ile możesz sobie pozwolić i ile oni mogą w stosunku do Ciebie..
Właśnie, ja naprawdę szanuję moich teściów, bardzo wiele im zawdzięczam, a nawet mogę powiedzieć że ich lubię, ale też doprowadzają mnie do szału swoim wtrącaniem się w nasze życie, pouczaniem mnie na każdym kroku.
3 listopada 2014, 17:22
Tak bylo tez ze mna, mieszkalam u tesciow zaraz po tym jak urodzilam, tylko przez pol roku. Tesciowa wtracala sie do wszystkiego, jak by mogla to karmilaby moje dziecko, mowila ze jestem zla matka, probowala sklocic z mezem, nagadywala mu na mnie... wyrywala mi dziecko z rak... wyprowadzilismy sie do mojego rodzinnego domu... powiedzialam mezowi ze tam nie wytrzymam i musimy sie wyprowadzic i tak wlasnie sie stalo... proponuje to samo!