- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 października 2014, 22:20
Jestem zmuszona prosić o damską radę w mojej sprawie, pierwszy raz kompletnie nie wiem jak postępować.
Przepraszam za tasiemca ale chciałabym dokładnie naszkicować sprawę żeby było wszystko jasne.
Chodzi o moje byłego M. Na początku popełniłam wiele błędów on również, ale to ja byłam głównym winnym rozpadu naszego ponad 3 letniego związku.
Kiedyś byłam straszną egoistką i najlepiej czułam się w samotności, właściwie to on cały czas o mnie walczył a ja podchodziłam do tego w sposób "pewnie i tak nie spędziłabym z nim reszty życia skoro to nasz pierwszy związek".
Nie przywiązywałam dużej wagi do swojego wyglądu i ubioru, nie byłam nie zaniedbana ale ubierałam się słabo i ważyłam o wiele więcej niż teraz.
Kiedy w końcu związek się rozpadł dostałam olśnienia.
Mam wrażenie że wcześniej to nie byłam ja, tylko jakaś inna osoba, zupełnie nie rozumiem dlaczego tak się zachowywałam i dlaczego do wszystkiego miałam olewający stosunek.
Nie mogłam się pozbierać po jego utracie, starałam się pracować nad sobą jak najwięcej ale on cały czas mi siedział w głowie.Podczas czasu kiedy nie byliśmy razem ani razu nie próbował się ze mną skontaktować (po za jednym jednym który będzie niżej).
Żył swoim życiem, spotykał się z koleżankami, wyjeżdżał na wakacje, wycieczki czułam że nie odczuł tego rozstania tak jak ja.
Przez pierwsze 4 miesiące nie było dnia żebym za nim nie tęskniła.
Postanowiłam zmienić również swój wygląd, zadbać o siebie ogarnąć się i znaleźć sobie kogoś innego.Myślałam w ten sposób że : jestem młoda jeszcze czeka mnie miłość, jak kogoś poznam to zapomnę o M.
Tak z każdym utraconym kilogramem miałam coraz większe powodzenie ale ja po prostu nie mogłam..
Nie wiem jak to wytłumaczyć, brzydziłam się po prostu jak jakiś facet próbował się do mnie zbliżyć.
Bez przerwy porównywałam każdego do M. i zwracałam uwagę tylko na tych którzy są w jakiś sposób podobni do niego fizycznie.
Wracałam z randki i wyłam w poduszkę, serio czy to możliwe żeby uświadomić sobie że się kogoś kocha po rozstaniu?
Każda moja myśl o przyszłości była związana z nim, sprawdzałam regularnie jego portale społecznościowe i starałam się na niego "przypadkowo" wpadać.Nic z tego.
Doszłam do tego momentu że wolałabym nigdy go nie spotkać tylko żeby usunąć go z głowy.
W końcu nadeszły moje 20-ste urodziny i po ponad 6 miesiącach milczenia wysłał mi wiadomość z życzeniami. Szczerze nie spodziewałam się tego i w tamtym czasie to właściwie czas zaczynał leczyć rany.
Postanowiłam mu podziękować i wtedy sam zadzwonił. W momencie w którym usłyszałam jego głos wszystko wróciło, zrobiło mi się słabo i serio zrobiłabym wszystko żeby go odzyskać.
Napisałam mu wszystko co czuje to że się zmieniłam nie tylko fizycznie i że rozumiem tamte błędy, ale on podchodzi do tego neutralnie.
Od prawie 2 tygodni (od kiedy się odezwał) codziennie staram się z wszystkich sił go odzyskać.
To nie wygląda tak że zachowuje się jak wariatka ale staram się zawsze służyć mu pomocą, dzwonię, piszę proponuje spotkania, interesuje się nim, staram się uczestniczyć w jego życiu, zaskakiwać go i sprawiać radość. Robię dla niego przysługi i jestem zawsze wtedy kiedy mnie potrzebuje. Ale to nie skutkuje!..
On nigdy nie pisze, nie dzwoni nie odzywa się do mnie pierwszy.. kiedy ja to zrobię to odpowiada i nie wyglądają to jak odpowiedzi od niechcenia czy przymusu. Widzę że czerpie z tego jakąś przyjemność i radość..
Traktuje mnie jak zwykłego dobrego znajomego bez większego zaangażowania. Czasami zdarza się że odpowiada po dłuższym czasie albo podczas rozmowy czy spotkania niespodziewanie wcześniej wychodzi żeby zrobić coś innego.
Czuję się z tym okropnie i nie wiem czy mam się dalej starać i biegać za nim.. jestem pewna że gdybym teraz po prostu przestała się do niego odzywać on zrobiłby to po bardzo długim czasie albo wcale i to mnie boli. Nie wiem jak mam do niego dotrzeć, boję się mu napisać że go nadal kocham skoro nie widzę z jego strony "takiego" zainteresowania.
Każda moja próba komplementowania go czy poderwania kończy się z jego strony albo brakiem odpowiedzi albo wyminięciem tematu.Proszę dziewczyny powiedzcie co ja mam dalej z tym zrobić? Teraz myślę o nim jeszcze więcej i mam wrażenie że z każdą rozmową kocham go jeszcze bardziej ale czuję się poniżana kiedy on nie odwzajemnia moich zalotów i nie angażuje się tak jak ja.. co byście zbiły na moim miejscu?
23 października 2014, 22:38
może postaw sprawę jasno, zapytaj czy widzi jeszcze dla was szanse... jesli nie, odpusc, urwij kontakt, jesli tak to sama wiesz co dalej robic...
23 października 2014, 22:40
o kurcze, sytuacja troche podobna do mojej przyjaciolki. i facet tez ma na imie na M! z tym, ze moja kumpela rozstala sie z nim przed wakacjami z jej winy. jest dosyc rozrywkowa dziewczyna i po prostu go zdradzala. kiedys przypadkowo niewylogowala sie u niego z fb i on przeczytal jej rozmowe ze mna, z ktorej dowiedzial sie o kilku jej zdradach .. po tym co sie dowiedzial nie byl w stanie ponownie jej zaufac, wiec sie rozstali. po czasie kumpela zrozumiala jednak, ze to on jest miloscia jej zycia i strasznie zalowala, ze nie traktowala go powaznie. niestety czasu nie da sie cofnac .. minelo kilka miesiecy i nauczyla sie zyc bez niego, az tu nagle on do niej zadzwonil .. niby zwykla, kolezenska rozmowa, jednak skonczylo sie na tym, ze sie umowili i wyladowali razem w lozku, potem kolejny raz, i kolejny .. uczucie w kumpeli znow odzylo, a facet po tych kilku razach znow przestal sie odzywac. nie odbiera od niej telefonow, nie odpisuje na smsy. poradzilam jej, zeby przestala mu sie tak narzucac, bo i tak nie jest w stanie nic juz zmienic. niestety nie jest to takie proste, bo jak twierdzi nie potrafi bez niego zyc i nie chce byc z nikim innym jak tylko z jej M ..
Edytowany przez jablkowa 23 października 2014, 22:42
23 października 2014, 22:41
23 października 2014, 22:42
ja na pewno nie narzucałabym się, bo to faceci lubią zdobywac, a nie dostawać ofiarę na talerzu. Dobrze robisz, że utrzymujesz z nim kontakt, pomagasz, pytasz co u niego, ale na pewno nie pisz mu jak go kochasz i jak za nim szalejesz (takie rzeczy powinno się mówić prosto w twarz). Myślę, że on się cieszy z tego, że sobie w końcu zdałaś sprawę z tego jaka byłaś, pewnie on też pytał się innych jak ma cie sobą zainteresować kiedy jeszcze byliście razem i może własnie ktoś mu powiedział, żeby zaczął żyć, a wtedy ty wrócisz, bo to zawsze tak działa. Ja na twoim miejscu bym jeszcze robiła jakies przerwy w pisaniu, bo takie codzienne zawracanie tyłka, też dobrze o tobie nie świadczy. Może jak nie bedziesz pisać tydzien, to on zauważy, że już sobie odpuściłaś i wtedy da ci jakąs nadzieję i znowu bedziecie sie bawić w kotka i myszkę.
Odbudować związek jest bardzo trudno po takim czasie. Zacznijcie od przyjaźni, a miłość wróci w swoim czasie.
23 października 2014, 22:46
23 października 2014, 23:14
Sorry, ja tam nie jestem pewna, czy udaje :D jakby mnie koleś skrzywdził na takiej zasadzie, jak ona jego, to nie wiem, czy bym chciała mieć z nim jeszcze do czynienia...
Postawiłabym sprawę jasno i czekała na jego decyzję.
23 października 2014, 23:38
Ja też postawiłabym sprawę jasno.. zamęczysz się obecną sytuacją, lepiej wiedzieć na czym się stoi. Zaryzykuj, otwórz się przed nim i okaże się, w jakim kierunku to zmierza..
24 października 2014, 00:06
mnie tez sie wydaje ze on udaje, robi to celowo zeby cie sprawdzic czy to nie jest chwilowe zainteresowanie jego osoba. bylam w podobnej sytuacji.