- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 października 2014, 21:24
Ostatnio dużo na V. tematów o związkach, więc i ja chciałabym poznać Waszą opinię na temat mojej sytuacji.
Jestem z facetem od stycznia, więc jakieś 9 miesięcy. Wszystko między nami jest fajnie, problemem są jego lęki. Trzy lata temu miał pewną przykrą sytuację i od tamtej pory ma nerwicę natręctw. Na początku myślałam, że to tylko choroba i damy sobie z nią radę, wysłałam go do specjalisty (dziwiłam się, że wcześniej nie poszedł, a teraz od czerwca niewiele mu pomógł, bo wizyty publicznie co 3 tygodnie, a babeczka jeszcze miała urlop w tym czasie...) także stara się coś w tym kierunku robić. Przy czym na początku związku nie odczuwałam jego choroby tak dotkliwie, bo starał się 'nie wyjść na nienormalnego przy mnie', od kiedy nie ma oporów z mówieniem mi wszystkiego jest ciężej, bo on liczy na to, że zrozumiem wszystko, a dla mnie to również trudna sytuacja.
Żeby lepiej to zobrazować może podam kilka przykładów. Mój facet szykuje się przed wyjściem 3 godziny. Nawet do pracy, gdzie spędza 4. Jeśli ma na 7 rano to wstaje o 3, bo jeszcze pół godziny dojazd. Większość czasu spędza w łazience, bo ma wrażenie, że ciśnie go pęcherz i stresuje się podróżą. Do tego 40 minut sprawdza czy ma czyste spodnie. Siada przy świetle/oknie i sprawdza centymetr po centymetrze, żeby przechodząc koło ludzi nie czuć się obserwowanym. Musi mieć pewność, że jest czysty i że ludzie nie mówią o nim. Nie można mu wtedy przeszkadzać, bo zaczyna od nowa. Wszystkie spontaniczne wyjścia to wyklucza u nas. Do tego, kiedy ma gdzieś wyjść następnego dnia to nie je i nie pije nic wieczorem oraz przed samym wyjściem, bo często w komunikacji miejskiej ma te myśli o pęcherzu. Skutkuje to tym, że jeśli pracuje 8 godzin to od rana nic nie je, jest osłabiony i odwodniony, nie ma na nic siły także jakiekolwiek randki, podczas których nie idziemy od razu spać są tylko w Jego wolne dni. W komunikacji miejskiej oraz parku nigdy nie siada ponieważ boi się, że się ubrudzi (co jest kiepskie dla mnie, bo mam problemy z kręgosłupem i nie mogę przez godzinę stać, a nie chcę też żeby stał sam pięć kroków ode mnie, bo ma potrzebę być plecami do ściany w pociągu czy tramwaju). Czasami dostaje ataku paniki na myśl o wyjściu i wtedy odwołuje nasze spotkania, mówi że nie wyjdzie z domu po prostu.
Tak jak mówiłam, na początku było lżej, bo trochę te lęki ukrywał i nie miałam pojęcia na jaką są skalę, ale teraz często słyszę ultimatum, że albo ja przyjadę do niego albo się nie spotkamy, bo on nie wyjdzie. Kocham go bardzo, jest naprawdę wspaniały, ale czasami nie mam już siły. Staram się go wspierać jak umiem, ale chciałabym też mieć życie towarzyskie. Nie wspomniałam o tym, ale można się domyślić, że nie wychodzimy nigdzie, nie spotykamy się z nikim. Siedzimy albo u niego albo u mnie, żeby nie musiał się stresować. On praktycznie wychodzi tylko do pracy, na spotkania z moimi znajomymi nie przychodzi.
Co byście zrobiły w takiej sytuacji?
Trwały przy facecie, którego kochacie mimo bólu z powodu odwołanych spotkań i trudności z nadzieją na poprawę czy dały sobie spokój, bo to jednak również Was wykańcza?
Edytowany przez Anja_81 8 października 2014, 21:29
8 października 2014, 23:40
W TV są programy o obsesjach. O tym jak ludzie musieli z tym walczyć.Poszukaj.Nie możesz pozwolić mu zamykać się w domu.Musi wychodzić.
8 października 2014, 23:52
W TV są programy o obsesjach. O tym jak ludzie musieli z tym walczyć.Poszukaj.Nie możesz pozwolić mu zamykać się w domu.Musi wychodzić.
Widziałam, że na TLC jest 'w szponach obsesji', ale nigdy nie oglądałam właściwie.
9 października 2014, 05:26
To się leczy.
Znajdźcie psychiatrę, psycholog to za mało, bo potrzebne są leki i psychoterapia. Nowoczesne leki nie otumaniają, a bardzo poprawiają jakość życia. Przecież jego też to męczy.
9 października 2014, 08:19
Jak najszybciej wybierz się z nim do psychiatry, sama cierpię na nerwicę lękową wiem jak to jest , do dobrego najlepiej prywatnie bo sie chłopak wykończy.
Edytowany przez Jagodziana1981 9 października 2014, 08:19
9 października 2014, 08:21
A Ty nie możesz porozmawiać z jego rodzicami, jeśli was nie stać prywatnie, to chociaż na kasę chorych, musi uwierzyć że jakość jego zxycia bardzo się poprawi, wystarcza leki i psychoterapia, polecam.
9 października 2014, 10:27
Wszystko w zasadzie zostało już powiedziane, chciałam jeszcze tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz. Ty także, jak znajdziecie już psychiatrę musisz udać się na konsultację, bo jak na razie Twoje działania dają odwrotny skutek. Dajesz mu się wciągnąć w swoją grę. Sama mówiłaś, że na początku się hamował - teraz może w spokoju oddawać się swoim rytuałom, bo wie, że Ty przeczekasz, już się nauczyłaś, że nie można przeszkadzać. Dajesz się zastraszyć - spotkajmy się u mnie lub wcale. Nieświadomie dajesz się wciągnąć do jego kokonu, bo tylko tam jest mu wygodnie. A to niczego nie zmieni. Musisz uświadomić mu jak wielki jest to problem i albo coś z tym zrobi, albo uzna, że jego obsesja jest ważniejsza od Ciebie. Sprawy zaszły tak daleko, że nie nie możesz się dłużej wahać i zastanawiać jak mu to powiedzieć, że konieczna jest psychoterapia. Po prostu to zrób.
9 października 2014, 10:52
karlsdatter dobrze radzi.
I nie wiem jeśli boi się brudu i ośmieszenia z tym związanego to nie wiem czy nie próbowałabym mu pokazać, że ośmieszenie nie jest takie straszne i każdemu się zdarza. I, że ludzie się przyglądną ale zrozumieją. Nie wiem czy nie próbowałabym go przekonać do ubrudzenia się, wyjścia gdzieś i pokazania, że to nic strasznego - albo sama bym to zrobiła robiąc typową pokazówę. Nie wiem też czy nie próbowałabym pogadać z jednym z tych znajomych, którzy byli obecni podczas tego wydarzenie, które to wszystko zapoczątkowało - wybrałabym takiego jakiegoś, który byłby spoko, raczej nie rozgadałby na lewo i prawo o tej rozmowie gdybym go o to poprosiła i pogadała z nim o tym jak to było naprawdę - może dowiedziałabyś się czegoś ciekawego co dałoby nowe obraz tej sytuacji. A w ogóle zachęcałabym chłopaka do takiej rozmowy. Niekoniecznie musiałby mówić, że ma nerwicę, raczej, że nie daje mu to spokoju i jakoś cały czas wraca myślami do tego wydarzenia bo nie potrafi określić co się wtedy zdarzyło a chciałby tą sprawę już zamknąć w swojej głowie.
9 października 2014, 11:15
karlsdatter dobrze radzi. I nie wiem jeśli boi się brudu i ośmieszenia z tym związanego to nie wiem czy nie próbowałabym mu pokazać, że ośmieszenie nie jest takie straszne i każdemu się zdarza. I, że ludzie się przyglądną ale zrozumieją. Nie wiem czy nie próbowałabym go przekonać do ubrudzenia się, wyjścia gdzieś i pokazania, że to nic strasznego - albo sama bym to zrobiła robiąc typową pokazówę. Nie wiem też czy nie próbowałabym pogadać z jednym z tych znajomych, którzy byli obecni podczas tego wydarzenie, które to wszystko zapoczątkowało - wybrałabym takiego jakiegoś, który byłby spoko, raczej nie rozgadałby na lewo i prawo o tej rozmowie gdybym go o to poprosiła i pogadała z nim o tym jak to było naprawdę - może dowiedziałabyś się czegoś ciekawego co dałoby nowe obraz tej sytuacji. A w ogóle zachęcałabym chłopaka do takiej rozmowy. Niekoniecznie musiałby mówić, że ma nerwicę, raczej, że nie daje mu to spokoju i jakoś cały czas wraca myślami do tego wydarzenia bo nie potrafi określić co się wtedy zdarzyło a chciałby tą sprawę już zamknąć w swojej głowie.
Na samym początku namówiłam go na rozmowę właśnie z koleżanką, która tam była, żeby dowiedział się wszystkiego i nie miał wątpliwości, co zaszło, więc to mamy za sobą. Jeśli chodzi o pokazówkę to raczej nic nie da, bo ja jestem osobą, której kompletnie nie obchodzi, co myślą o niej inni, a jego niektóre zachowania krępują, nawet jeśli tylko stoi z boku. W pracy/na fejsie zachowuje się jak najlepszy kolega i stara się wszystko dla wszystkich robić, mówi wtedy 'ciebie nic nie obchodzi, ale ja chcę być lubiany', przez co wyładowuje się potem w domu, bo to jedyne miejsce, gdzie może się z kimś pokłócić czy krzyknąć sobie (a mamę również ma bardzo nerwową i chętną do kłótni) także relacji z rodzicami nie ma najlepszych.
9 października 2014, 11:27
Wszystko w zasadzie zostało już powiedziane, chciałam jeszcze tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz. Ty także, jak znajdziecie już psychiatrę musisz udać się na konsultację, bo jak na razie Twoje działania dają odwrotny skutek. Dajesz mu się wciągnąć w swoją grę. Sama mówiłaś, że na początku się hamował - teraz może w spokoju oddawać się swoim rytuałom, bo wie, że Ty przeczekasz, już się nauczyłaś, że nie można przeszkadzać. Dajesz się zastraszyć - spotkajmy się u mnie lub wcale. Nieświadomie dajesz się wciągnąć do jego kokonu, bo tylko tam jest mu wygodnie. A to niczego nie zmieni. Musisz uświadomić mu jak wielki jest to problem i albo coś z tym zrobi, albo uzna, że jego obsesja jest ważniejsza od Ciebie. Sprawy zaszły tak daleko, że nie nie możesz się dłużej wahać i zastanawiać jak mu to powiedzieć, że konieczna jest psychoterapia. Po prostu to zrób.
Próbowałam z nim porozmawiać wieczorem, szczególnie jak usłyszałam, że na wizytę u psychologa znów będzie czekał miesiąc, powiedział 'pomogą mi tam', 'nie chcę jeździć do większego miasta po to, skoro tu mam blisko', 'takie leczenie nie trwa miesiąc'. Przy czym obiecał, że spyta o leki, bo babeczka na którymś spotkaniu pytała się czy chciałby zacząć brać.
Faktycznie daję się wciągać, ale w niektórych sytuacjach nie mam innego wyjścia. Jak nie sprawdzi tych spodni to nie wyjdziemy z domu. Jak nie będę zapewniać go w miejscu publicznym, że wszystko jest okej to dostanie ataku paniki. Od początku staram się go wspierać i popychać w stronę leczenia, ale on sam musi podjąć tę decyzję, a odkłada ją tak jak odkładał wizytę u psychologa zanim poznał mnie. Najpierw myślał, że sam sobie poradzi, teraz myśli, że to pomoże. Dziwi mnie to, tym bardziej że jak wspominałam miał kolegę, który zaczął brać leki i one faktycznie mu pomogły, a mój facet nie zapamiętał tego, tylko to że rodzina się od niego odwróciła jak powiedział im o wizytach u psychiatry.
Edytowany przez Anja_81 9 października 2014, 11:27