Temat: znowu kłótnia, pomocy!

Mój facet ma 32 lata. Ja mam 23. Jesteśmy razem ponad rok, w zasadzie od początku zamieszkaliśmy razem czyli rok pod jednym dachem. Generalnie się dogadujemy, ale...

On jest inżynierem kolejowym. Buduje tory w całej Polsce. Kiedy go poznałam miał budowę 40 km ode mnie, więc mieszkaliśmy razem 3 miesiące i dojeżdżał do pracy, potem był grudzień - półtorej miesiąca wolnego (odebranie urlopu i zimowy przestój). W styczniu wyrzucili go już 120 km dalej więc przyjeżdżał w piątek koło 14 i w środy wieczorem, czwartek rano jechał. To było jeszcze znośne. W kwietniu wykopali go 300 km dalej więc przyjeżdża w piątki wieczór i w niedziele koło 3 rano wyjeżdża. Miesiąc temu 400 km dalej... I czekam z utęsknieniem na grudzień, że będzie miesiąc w domu. 

Problem: on nie umie za bardzo rozmawiać przez telefon bo myślami jest w pracy, nie pisze smsów, nawet jak gadamy to dzwoni jego drugi tel ze sprawami służbowymi. Wszystkim w domu zajmuje się ja, a jego nie ma nawet psychicznie. W weekendy mówiąc prosto jest wyjeb*ny całym tygodniem i znowu siedzimy w domu.

Proszę go, zmień pracę, rusz się za czymś innym, chociaż spróbuj! On 6 lat jest w jednej firmie, rozumiem, ale... ja chcę związku, dziecka, domu! Czegokolwiek! Mówię, ok, jeśli nie chcesz zmieniać pracy - to zagadaj o prace dla mnie, mogę być sprzątaczką na kontrakt (tak, jestem to w stanie dla niego zrobić) byle razem, jeździć, czy cokolwiek. A wtedy on nawet nie mówi "zapytam, poszukam" tylko "a gdzie będziesz mieszkać, a to za 1000 zł chcesz pracować, a to z Twoimi kwalifikacjami" bla bla bla, nawet nie udaje, że się zapyta. Rzuciłam słuchawką bo nienawidzę takiego gadania bez sensu. Jego czasem nie ma i 2 tygodnie jak ma weekend pracujący, ja już nie wiem co mam robić... 

Po 15 minutach zadzwonił " a chciałem Ci coś powiedzieć, kocham Cię, (ja - aha), kończę, pa." i co mi z tego ??? to tylko słowa, puste słowa. Kochać to dawać komuś to czuć. A ja nie czuję, że kocha, bo nawet się nie stara pokazać tego czymś innym niż słowami. 

Co ja mam zrobić? Mam żyć tym jednym miesiącem w roku z nim? Własnie się znowu pożarliśmy, to był ten weekend gdzie znowu pracował, i znowu przyjedzie wyrąbany dwoma tygodniami. A weekend przeleci jak z bata strzelił i znowu go nie będzie...

Pasek wagi

tu nie chodzi o smsy...tu chodzi o to żebys czuła ze jesteś wazna dla niego...

Pasek wagi

ZagubionaMyszka napisał(a):

izabela19681 napisał(a):

Na takiej kolejowej włóczędze, to Ty rodziny nie założysz. Chcesz tak żyć, nie mając własnego kąta? teraz to może ci się wydawac nawet romantyczne, takie w imię miłości...Uwierz, rzeczywistość jest brutalna.
Izabela, jasne, że nie chce, dlatego na początku tylko jemu stawiałam warunek, ale jak uznałam, że może jak zobaczy, że mnie na prawdę zależy i że rezygnuję z siebie żeby z nim być, to gdzieś osiądziemy. Jestem w stanie to zrobić w imię późniejszej stabilizacji, ale jak widać... 

No chyba nie chcesz rzucić pracy - z tego co zrozumiałam całkiem niezłej - dla sprzątania i tułaczki bo "może on coś zrozumie"? Można rzucić pracę, można... Ale trzeba wprost najpierw ustalić WE DWOJE co dalej. Że rok, dwa tak popracujecie a potem gdzieś się zaczepicie na stałe, w jednym miejscu. 
A tak? Tyle tylko, że stracisz pracę a on pewnie się nie zmieni i będziesz bardzo sfrustrowana bo Ty coś uznałaś ;) 

Ja nie mówię, że on Cię nie kocha... ale może macie zupełnie inną wizję bycia razem, przyszłości. 

P.S. z tego co pamiętam z mojej poprzedniej bytności na forum to Ty ciągle miałaś problemy z facetami/z brakiem faceta. Może Ty za bardzo pragniesz być kochana i kochać?
Może Ty kochasz za bardzo i jemu jest tak wygodnie? Może mu wcale nie zależy aż tak? 

Staram się zrozumieć - jego i Ciebie.

Najważniejsza jest rozmowa . Kiedy się zobaczycie to porozmawiajcie o Was - o przyszłości , waszych planach i marzeniach - będziesz miała zarys , tego czy idziecie tą samą droga czy inną . Lepiej teraz to wiedzieć niż macie oboje tkwić związku bez przyszłość , przez kolejne 10 lat :)

Ps. Wiem że rozłąka nie jest łatwa .Twój robi tory a mój autostrad,chodniki i drogi :D Ja z dzieckiem w Polsce - mąż w Niemczech ....i jesteśmy 100 % rodziną od piątku wieczorem do poniedziałku ( 4 rano) ....Cóż tak się pokręciło życie :)

warzyw-moc napisał(a):

ZagubionaMyszka napisał(a):

izabela19681 napisał(a):

Na takiej kolejowej włóczędze, to Ty rodziny nie założysz. Chcesz tak żyć, nie mając własnego kąta? teraz to może ci się wydawac nawet romantyczne, takie w imię miłości...Uwierz, rzeczywistość jest brutalna.
Izabela, jasne, że nie chce, dlatego na początku tylko jemu stawiałam warunek, ale jak uznałam, że może jak zobaczy, że mnie na prawdę zależy i że rezygnuję z siebie żeby z nim być, to gdzieś osiądziemy. Jestem w stanie to zrobić w imię późniejszej stabilizacji, ale jak widać... 
No chyba nie chcesz rzucić pracy - z tego co zrozumiałam całkiem niezłej - dla sprzątania i tułaczki bo "może on coś zrozumie"? Można rzucić pracę, można... Ale trzeba wprost najpierw ustalić WE DWOJE co dalej. Że rok, dwa tak popracujecie a potem gdzieś się zaczepicie na stałe, w jednym miejscu. A tak? Tyle tylko, że stracisz pracę a on pewnie się nie zmieni i będziesz bardzo sfrustrowana bo Ty coś uznałaś ;) Ja nie mówię, że on Cię nie kocha... ale może macie zupełnie inną wizję bycia razem, przyszłości. P.S. z tego co pamiętam z mojej poprzedniej bytności na forum to Ty ciągle miałaś problemy z facetami/z brakiem faceta. Może Ty za bardzo pragniesz być kochana i kochać?Może Ty kochasz za bardzo i jemu jest tak wygodnie? Może mu wcale nie zależy aż tak? 

Miałam ciężkie 2 lata jeśli chodzi o facetów, trafiałam na konowałów, a kiedy dałam sobie siana, nie chciałam nikogo i zaczęło mi być dobrze samej, to po kilku tygodniach miałam faceta, który za mną biegał, starał się i w którym się zakochałam. I to już rok z większym hakiem....

Pasek wagi

pyzia1980 napisał(a):

Staram się zrozumieć - jego i Ciebie.Najważniejsza jest rozmowa . Kiedy się zobaczycie to porozmawiajcie o Was - o przyszłości , waszych planach i marzeniach - będziesz miała zarys , tego czy idziecie tą samą droga czy inną . Lepiej teraz to wiedzieć niż macie oboje tkwić związku bez przyszłość , przez kolejne 10 lat :)Ps. Wiem że rozłąka nie jest łatwa .Twój robi tory a mój autostrad,chodniki i drogi :D Ja z dzieckiem w Polsce - mąż w Niemczech ....i jesteśmy 100 % rodziną od piątku wieczorem do poniedziałku ( 4 rano) ....Cóż tak się pokręciło życie :)
No to mniej więcej tak to wygląda... jak wygląda Twoje życie z dzieckiem bez niego? Opieka? Twoja praca? Lekarze dla bobasa etc? Jak wyglądają Wasze weekendy? a jak relacje w tygodniu na odległość?

Pasek wagi

szybko zmieniasz zdanie co do posiadania dzieci:p 

co do faceta  to raczej cienko to widze

ZagubionaMyszka napisał(a):

pyzia1980 napisał(a):

Staram się zrozumieć - jego i Ciebie.Najważniejsza jest rozmowa . Kiedy się zobaczycie to porozmawiajcie o Was - o przyszłości , waszych planach i marzeniach - będziesz miała zarys , tego czy idziecie tą samą droga czy inną . Lepiej teraz to wiedzieć niż macie oboje tkwić związku bez przyszłość , przez kolejne 10 lat :)Ps. Wiem że rozłąka nie jest łatwa .Twój robi tory a mój autostrad,chodniki i drogi :D Ja z dzieckiem w Polsce - mąż w Niemczech ....i jesteśmy 100 % rodziną od piątku wieczorem do poniedziałku ( 4 rano) ....Cóż tak się pokręciło życie :)
No to mniej więcej tak to wygląda... jak wygląda Twoje życie z dzieckiem bez niego? Opieka? Twoja praca? Lekarze dla bobasa etc? Jak wyglądają Wasze weekendy? a jak relacje w tygodniu na odległość?

Mój mąż z Niemcami jest związany od 4-5 lat.Tylko że wcześniej był tam można powiedzieć przejazdem.Kontakt 2-3 miesiące a reszta miesięcy praca w PL.

Od kwietnia mąż pracuje w Niemczech ( praca na lata , może zawsze ? ) . Mąż przyjeżdża w każdy piątek i z powrotem jedzie w poniedziałek nad ranem .

Dla mnie dziecko i mąż to cały świat . A dla męża my czyli dziecko i ja również to całe życie :) Tęsknimy niemiłosiernie - ale ja jestem taką kobietą która się nie poddaje.Nie mogę usiąść i płakać :) To była nasza wspólna decyzja - tak musi być , nie chcę wchodzić w szczegóły o których piszę w pamiętniku.

W każdym razie fizycznie jesteśmy od siebie daleko - ale chodź nie wiem jak by to głupio brzmiało , czuję cały czas obecność męża :) Oboje robimy wszystko by ta rozłąka była jak najmniej bolesna dla naszej rodziny.

Codziennie mąż pisze rano smsy - osobny do mnie,osobny do dziecka.A wieczorem mimo że pada na pysk to standardowo - zadzwoni lub rozmawiamy przez komputer - standardowo śmiejemy się,żartujemy ,wysyłamy do siebie zdjęcia :) - takie nasze głupotki :)

Ja mam już większe dziecko - chodzi do III klasy , niedawno skończył 9 lat :) - więc oboje się z synem wspieramy :D - on przytula mnie - ja jego :) . Czas nam mija na szkole - lekcjach - spacerach - zabawie .... Czasami muszę być też facetem - więc staję na rzęsach i załatwiam wszystko sama bo na rodzinę męża nie mam co liczyć , a w chwilach smutku lub po prostu jak coś chce - mogę liczyć na mamę,brata i przyszłą bratową , przyjaciółkę - więc nie czuję się sama :)

A jak mąż jest to nic innego się nie liczy tylko MY :D Nasz rodzina i koniec kropka ! 

Nasycamy się tymi weekendami jak tylko się da :) . Stwierdziliśmy że muszą być te chwile podzielone :D Muszę być sama z mężem , mąż musi być sam z synem , musimy być we trójkę :) 

Aż się rozczuliłam , bo akurat zaczęłam myśleć o mężu ...W każdym razie zawsze powtarzamy że w rodzinie jest siła i że rodzina powinna trzymać się razem.Dlatego też myślimy o tym bym ja z dzieckiem osiadła się w Niemczech :) Moje nastawienie pewnie polega na tym że już tyle lat jesteśmy ze sobą .

ja przez kilka lat żyłam w podobny sposób. Mąż nie był jescze mężem tylko narzeczonym. Ja byłam w Polsce on za granicą. Codziennie gadaliśmy na skypie. W każdej wolnej chwili dzwonił ale było i tak, że pracował po 12 godz i gadalismy pol godz taz w tyg. Kochalismy sie i sie ozenilismy. Teraz ja nieszkam z nim za granica .  Moim zdaniem troszke dramatyzuujesz. Znasz go rok, ale nie widzialas sie z nim 365 dni w roku więc moze go poznaj lepiej. Moze odloz  na jakis czas te plany zwiazne z dzieckiem.

Pasek wagi

musicie znalezc jakis kompromis

Pasek wagi

moj nie pracuje i tez mam problem

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.