- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
25 sierpnia 2012, 12:46
Mam problem: dręczą mnie okropne myśli samobójcze. Jest tak całe życie, raz jest lepiej, raz gorzej. Dawno nie było jednak tak źle, jak teraz. Zawsze wydaje mi się, że jest lepiej, a później wszystko wraca, jestem już tym zmęczona. Choroba (depresja) sprawiła, że straciłam nadzieję, że kiedyś będę "normalna", bo i tak zawsze wracam do punku wyjścia, choćbym nie wiem jak daleko już zaszła. Ciągle odbudowuję swoje życie a potem niszczę z silnej potrzeby izolacji. Chodziłam na terapię, brałam leki, ale to zawsze na nic, wszystko wraca.
To nie tak, że nie chcę wyzdrowieć i żyć, ja zwyczajnie nie mam już siły i ochoty zaczynać wszystkiego od nowa i nie mam nadziei, że to nie wróci.
Zamówiłam książkę o eutanazji, zaplanowałam co pozostawię mojemu facetowi (dokładnie jest to komputer, telefon i wszystkie pieniądze z konta) tak więc nikt mi nie powie, że nie myślę o tym poważnie.
Marzę sobie skrycie, że moja rodzina zainteresuje się w końcu mną i mi pomogą. Nigdy nie pozwalali mi na negatywne emocje, mówią, że mam się nad sobą nie rozczulać itd.. Oni nie pojmują powagi sytuacji. Jestem przekonana, że jak pójdę do nich i powiem, że planuję samobójstwo, to i tak nic nie zrobią, pewnie mnie jak zawsze wyśmieją. Psychoterapeuta powiedziała, że muszę liczyć na siebie, bo oni już tacy są i nic nie poradzę, z tym, że ja już nie chcę liczyć na siebie, wcale nie chcę sobie tego robić (ciągać się po terapiach i do końca życia mieć na przemian poprawy i załamania).
Jest jeszcze mój facet.. On wie, że mam depresje, staram się mu mówić o swoich problemach, ale też wiem, że on i tak nic nie poradzi. Mówi tylko, że muszę iść na terapię i zawsze jak mu opowiadam o chorobie, to mówi, że mam zadzwonić "dzisiaj". Oczywiście ja nie dzwonie, bo raz, że nie chce, dwa mam fobię że boję się rozmów telefonicznych. On też ma taka fobię, więc on też mnie nie umówi.
Będę szczera, ostatni raz jestem w stanie sobie pomóc, jeśli ktoś wyciągnie do mnie rękę, jeśli będę wiedziała, że mojej rodzinie na mnie zależy, obchodzą ich moje uczucia, chcą mnie wspierać i mi pomagać.
Stąd pytanie: co mam zrobić, żeby oni zaczęli coś robić by mi pomóc? Bez ich pomocy i zrozumienia to już w ogóle nie chcę żyć.
25 sierpnia 2012, 16:05
no to jeszcze ci coś dopiszę, chociaż za bardzo się dzisiaj spowiadam. Kiedyś moja mam miała depresję, trwało to około roku. Musiałam zwalniać się z pracy bo mama miała ataki paniki, niechęci do życia itp. jeździłam z nią do psychologa czy psychiatry. Kiedyś zostałam poproszona przez tę lekarkę o rozmowę w cztery oczy. Nigdy nie zapomnę co mi powiedziała "Uciekajcie od niej (od mamy) jak najdalej. Ona nie pozwoli wam żyć, jest skupiona na sobie w wyjątkowo egoistyczny sposób. Dopóki będzie was ( mnie i brata) miała na zawołanie, to będzie się użalać, rozpaczać i żądać przyjazdu, spędzania czasu w każdej chwili. I to wy, nie ona będziecie mieli piekło". Mama jest zdrowa, od około 8 lat nie miała żadnej depresji. Znalazła sposób na siebie i swoją chorobę.
Edytowany przez Emka1903 25 sierpnia 2012, 16:06
25 sierpnia 2012, 16:10
passoasecret napisał(a):
Robisz z siebie ofiarę, gdybyś poważnie myślała o samobójstwie, czy je planowała, nie pisałabyś tutaj tylko byś to zrobiła. Ty jesteś tym typem ofiary użalającej się nad sobą, która nie mogąc zwrócić na siebie uwagi bliskich starasz się zwrócić obcych licząc na współczucie i zrozumienie lęku przed życiem i światem. A ja ci powiem, że jesteś słaba, bo zamiast być panią swego losu, jesteś ofiarą losy co nie potrafi wziąć życia w swoje ręce. Żal mi takich ludzi i uciekam od nich jak najdalej, ażeby tylko nie zarazili mnie swoją niechęcią do wszystkiego i wiecznym płakaniem i miałczeniem. Twoja postawa świadczy o tym, że nie chce ci, się żyć bo życie jest wymagające i za trudne. Potrzebujesz pomocy ze strony bliskich bo znów chcesz się poczuć dzieckiem co nie ma obowiązków i może zwrócić na siebie uwagę...
Brzmisz do bólu książkowo. I nudno zarazem. Zapomniałaś o czymś takim jak empatia. Nie każdy potrafi być panem własnego losu, nie każdy ma twardą osobowość, są ludzie słabi, którzy potrzebują drugiego człowieka i wsparcia, by działać - Autorka potrzebuje wsparcia rodziny, bo być może właśnie to będzie motorem napędowym do tego, by stać się silniejszym człowiekiem. Zrozum to!
- Dołączył: 2011-09-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 11257
25 sierpnia 2012, 16:11
Ajkana napisał(a):
Marcino1985 napisał(a):
marzena88 napisał(a):
Marcino1985 napisał(a):
robisz z siebie ofiarę, rozpieszczoną księżniczkę wokół której wszyscy muszą skakać. masz faceta, nie jesteś sama. boże widzisz i nie grzmisz. żałosna.
A Ty wiesz o niej wszystko żeby ją oceniać? Złota zasada: nie znasz,nie oceniaj. Zresztą Autorka nie prosiła o ocene siebie a pomysły jak dotrzeć do rodziców...diametralna róznica.
mam prawo wyrazić własne zdanie. ciekawe co to będzie jak chłopak ją zostawi. wtedy to dopiero bedzie pluć sobie w twarz że miała tak wiele a nie potrafiłą tego docenić. rozpieszczona, rozwydrzona i tyle.a udowodnić depresję kliniczną nie jest łatwo i może to tylko zrobić dobry psychiatra a nie jakaś małolata użalająca się nad sobą. zawsze powtarzam: takim osobom życie powinno dac kopa żeby zostali sami na siebie skazani i wtedy zaczną inaczej myśleć.
Twoim problemem nie jest Twoje zycie tylko ze robisz z siebie ofiare losu i narzekasz ze nikt nie reaguje na "krzyk". Moja siostra tez z siebie robila ofiare, ciela sie.. wszystko na pokaz... mysmy to z mama olewały bo to jest zwykle manipulowanie.. wiesz jak jej szybko przeszlo?
To co piszesz pokazuje tylko jak nasze własne doświadczenia wpływają na nasze opinie i postrzeganie problemów innych ludzi. Twojej siostrze przeszło, więc Ty uważasz, że olewanie to najlepszy sposób. Ale czy uważałabyś tak, gdyby Twoja siostra popełniła samobójstwo?
"Znalazła sposób na siebie i swoją chorobę."
I to jest najlepsze remedium. Znaleźć sposób na siebie i własną chorobę.
Edytowany przez AgnieszkaHiacynta 25 sierpnia 2012, 16:13
- Dołączył: 2007-03-21
- Miasto: Mississauga
- Liczba postów: 1860
25 sierpnia 2012, 16:11
rozmowa i wizyty u psychologia to wg mnie najlepsze wyjscie
- Dołączył: 2011-06-22
- Miasto:
- Liczba postów: 3918
25 sierpnia 2012, 16:22
passoasecret napisał(a):
Robisz z siebie ofiarę, gdybyś poważnie myślała o samobójstwie, czy je planowała, nie pisałabyś tutaj tylko byś to zrobiła. Ty jesteś tym typem ofiary użalającej się nad sobą, która nie mogąc zwrócić na siebie uwagi bliskich starasz się zwrócić obcych licząc na współczucie i zrozumienie lęku przed życiem i światem. A ja ci powiem, że jesteś słaba, bo zamiast być panią swego losu, jesteś ofiarą losy co nie potrafi wziąć życia w swoje ręce. Żal mi takich ludzi i uciekam od nich jak najdalej, ażeby tylko nie zarazili mnie swoją niechęcią do wszystkiego i wiecznym płakaniem i miałczeniem. Twoja postawa świadczy o tym, że nie chce ci, się żyć bo życie jest wymagające i za trudne. Potrzebujesz pomocy ze strony bliskich bo znów chcesz się poczuć dzieckiem co nie ma obowiązków i może zwrócić na siebie uwagę...
zalosny i totalnie bezsensowny wpis!!!! ja rozumiem autorke i to zupelnie nie chodzi o to, co ty nabazgralas... jak w ogole mozna cos takiego pisac?
depresja to powazna choroba, a z tego co czytam autorka ma juz wyzszy "level", gdzie mysli czesto o samobojstwie.
Edytowany przez WildBlackberry 25 sierpnia 2012, 16:39
- Dołączył: 2009-05-07
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 126
25 sierpnia 2012, 16:46
depresja to poważna choroba Warto brać leki jeśli pomagają, nawet do konca życia. Terapie są pomocne jeśli trafi sie na odpowiedniego dla siebie psychologa.
a to czego chorym brakuje, to zrozumienia i akceptacji ze strony bliskich, że to jest choroba, tak jak inne i że trzeba ją leczyć, gdyż nie leczona może doprowadzić do wcześniejszej śmierci. Słowa typu weź się w garść są jak drzazgi wbijane w duszę. Ludzie wstydzą się tego, że ktoś z ich rodziny leczy się u "psychiatry", że mają w domu psychola, wariata.
Każdy normalny człowiek ma doły, ale gdy taki dół trwa tygodniami to już nie jest to normalne...
Moi rodzice na początku też tego nie mogli zrozumieć i to było chyba najgorsze. Bo każdy potrzebuje wsparcia w chorobie.
- Dołączył: 2012-01-19
- Miasto: Kielce
- Liczba postów: 596
25 sierpnia 2012, 17:04
Po pierwsze będziesz ofiarą dopóki sama się będziesz postrzegać jako ofiara i można różnie do tego podejść bo może chcesz się upajać tym swoim byciem ofiarą i po to Ci jest uwaga rodziny. Po drugie jeśli nie masz z nimi kontaktu i nie możesz słowem do nich dotrzeć napisz im długi list w ktorym opisszesz swoje uczucia i potrzeby. W liści napisz co byś chciała usłyszeć etc. ale niech to nie bedzie samo użalanie sie Zacznij najlepiej od podziękowań, od tego że doceniasz wszystko co dla Ceibie robią itd. Po trzecie jeśli chcesz zmian to zacznij od siebie. Nie da się zmienić wszystkich naokoło, całego śwaita ale da się zmienić własne postrzeganie na różne rzeczy. Że Ci brakuje czułości a pieniądze to nie wszystko choć masz ich ile chcesz. Ja nie mam ani pieniedzy ani czułości nawet chłopaka nie mam obecnie a Ty masz męża przy sobie. A na Mamuskę nigdy nie mogłam liczyć i teraz też muszę wiele złego znosic i pogodzić się z wieloma rzeczami. Ty tylko nie umiesz tego wszystkiego co masz doecenić! Bo wolisz obwiniać innych i jeszcze raz powiem czuć się jak ofiara, biedna nierozumiana. Odsyłam znów do "po trzecie" to Ty się musisz zmienić bo na tym świecie jest tylko jedna rzecz nad ktora mozemy panować: nasze myśli, nasza reakcja. Znajdz sobie zajęcie, zacznij czytać książki stanowiące o problemach, o rozwoju osobistym i pokonywaniu własnych słabości. Zacznij od siebie.
25 sierpnia 2012, 17:08
passoasecret - próbujesz pokazać swoją siłę a tym samym podkreślasz tylko swoją słabość. Ja od takich wampirów energetycznych jak Ty trzymam się z daleka a Autorkę chętnie bym przytuliła, bo jestem w stanie zrozumieć, że jest jej źle.
25 sierpnia 2012, 17:18
passoasecret napisał(a):
WildBlackberry ja jestem kobietą sukcesu dlatego nie zrozumiem nigdy takich nieudaczników a nawet nie mam zamiaru usiłować pojąć jak można sobie nie radzić z życiem. Jak można nie mieć silnej woli... itd. Nigdy nie miałam nic podane na tacy ale pracowałam zawsze ciężko na swój sukces i wiem, że nie zawsze jest łatwo ale człowiek musi sobie sam ze wszystkim poradzić. Dziwię się, że autorka tematu jeszcze sama nie została, bo ja na miejscu jej rodziny i chłopaka uciekałabym gdzie pieprz rośnie. Taka osoba jest jak modliszka działa osłabiająco. Każdy ma swoje życie i problemy a nie tylko zwracanie uwagi na jakąś laskę co sama nie wie czego chce i potrzebuje uwagi ze strony całego świata.
to super ze jestes kobieta sukcesu, szkoda tylko ze zgubilas po drodze empatie.