Temat: Zarobki

z ukochanym zarabiamy łącznie 2900 i policzylismy ze absolutnie nie stac nas na wyprowadzke, zeby zyc tak jak teraz.. Wydawalo mi sie wczesniej, ze to nie jest taka mala kwota, ale po obliczeniach.. Problem leży w tym, że nie wydaje mi się, żeby nasze zarobki się zwiększyły. Niby mamy po 20 lat ale cóż, teraz jak mi się wydaje wszyscy tyle zarabiają.. Tak więc co, do końca życia mamy się kisić z rodzicami? Jak to wygląda u innych?

Dodam że główne wydatki to: rachunki i paliwo 800-900, kredyt 500, moja szkola 300, no i najgorsze czyli jedzenie na dwie osoby, a my lubimy zdrowo jesc. Do tego rozrywki, chemia, kosmetyki, ciuchy (ktore oboje uwielbiamy) no i nie wyobrazam sobie zeby nie miec na jakies imieniny ktore sa czesto bo mamy duze rodziny w tym moja bogata i wymagajaca, trzeba tez odkladac na wakacje i oddzielnie 'na czarna godzine'..

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Macchiato napisał(a):

AgnieszkaHiacyntaa kolejnym problemem wypowiadanie się na temat rzeczy na które się nie ma pojęcia. skąd możesz wiedzieć, że "siedzimy w małej miescinie i narzekamy", nie przypominam sobie żebym coś takiego napisała. w kilku zdaniach streściłam jak wygląda moje życie i życie moich bliskich, a na pewno nie jest to siedzenie na tyłku. zeby mieć wyksztalcenie wyzsze, tzreba miec kasę. zeby miec kasę, trzeba miec pracę. 20 latek utrzymujący matkę z 1100 zł nie odłoży na studia, takie są realia. a przekonanie ze bieda to wynik lenistwa jest po prostu niedorzeczne.. naprawdę nie życzę wam przykrych warunków zycia i braku pracy, ale z tego co czytam to chyba najlepsza lekcja 
Wiesz co, ja byłam biedna. I wiem, co to znaczy żyć za 10 zł na tydzień. I miałam już w życiu sytuację, gdy z dnia na dzień musiałam przeżyć za 1/3 wynagrodzenia z dodatkową osobą na utrzymaniu. I każde takie przykre zdarzenie utwierdza mnie w przekonaniu, że bieda człowieka rozgarniętego i obrotnego trwa krótko. Nie trzeba studiów, żeby nauczyć się fachu.Moja babcia zawsze powtarzała "Dlaczegoś głupi, boś biedny. Dlaczegoś biedny, boś głupi".A co do mieściny, to w dużych miastach praca jest.



Zgadza się, każdemu trawi się gorszy okres, też to znam i z mojego doświadczenia i moich bliskich - i nigdy żadne z nas nie dopuściło do tego by stała się ta sytuacja codziennością bez możliwości wyjścia. 

A babcia mądrze gada ;) 
widzę że piszecie tu wiele mądrych rzeczy - więc poradźcie - jak wyjść z długów mając komornika na karku, wiadomo że w takiej sytuacji założenie własnej firmy jest niemożliwe, bo PUP nie pomoże, nie dostanie się dotacji na rozruch.

wita22 napisał(a):

widzę że piszecie tu wiele mądrych rzeczy - więc poradźcie - jak wyjść z długów mając komornika na karku, wiadomo że w takiej sytuacji założenie własnej firmy jest niemożliwe, bo PUP nie pomoże, nie dostanie się dotacji na rozruch.


Mało bardzo piszesz.
Pierwsze to wyjście z długów, ograniczenie wydatków do minimum - żadnych super jedzonek, przysłowiowy chleb ze smalcem i przeznaczanie wszystkiego na spłatę zobowiązania - z komornikiem możesz ustalić ile i kiedy mu wpłacisz. Jednocześnie analiza własnych finansów i dojście do tego dlaczego doprowadziło się do takiej sytuacji, że wszedł komornik - nauka na tym błędzie jest podstawą do dalszego funkcjonowania, przygotowanie planu działania i to bez od razu chodzenia po jakiekolwiek pieniądze - spłać zobowiązania, przestań mieć dług, gdy spłacisz dalej nie popuszczaj pasa tylko odkładaj na założenie własnej firmy. 
Wita22
Ja ci powiem, co kiedys zaslyszalam , co chcieli zrobic moi znajomi, ale nie wiem czy im sie udalo, bo nie ma mnie teraz w PL.
Jednak probowac warto, prawda?
Sa dwa wyjscia- nie znam sytuacji, nie wiem jak wysokie masz zobowiazanie komornicze, czego ono dotyczy itp. Ale.. szukalam wlasnie tym znajomym kiedys informacji po necie, bo oni niestety juz nie mieli nawet na oplate tego..

Do rzeczy:
Jesli komornik sciaga ci kase z wyplaty i to powoduje, ze brakuje ci na zycie, mozesz udac sie na porade prawna (bo komornicy sa rozni) i wiem, ze idzie zrobic tak, ze prawnik doprowadza do ugody miedzy bankami, komornik daje ci spokoj a ty splacasz jedna miesieczna rate.

Drugie (podobno bardzo trudne do zrobienia) to wyslanie do sadu podania o upadlosc (tak, osoba fizyczna tez moze to zrobic, nie tylko firmy) i panstwo umozy ci czesc dlugow lub jak wyzej da ci jedna mala rate do splacania ale juz bez jakis tam ogromnych odsetek.

To bylo baardzo dawno temu, chyba ze dwa lata jak nie wiecej. Jak wiadomo wszytsko sie zmienia czasem w ciagu chwili, nowe przepisy i w ogole wiec moje info nie jest w 100%.
Ale pogrzeb po necie..

Zycze powodzenia !


EDIT: Wiem.. widzialam sie ostatnio z jednym z nich..pytalam co u nich (nie dopytywalam ze szczegolami, bo wiadomo ludzie sie wstydza, ze im sie noga powinela) ale powiedziala mi, ze komornik nie siedzi im na wyplacie, splacaja go za nadgodziny, wiec do zycia maja wyplate i powoli wychodza na prosta. Ale naprawde nie zapytalam jak tego dokonali..
To jednak dowod , ze idzie jakos to zrobic.

Wiem jak sie czujesz.. i wiem, ze komornik to koszmar, zabiera wszytsko, chcialabys isc na dodatkowe godziny czy na umowe zlecenie-jest w stanie zabrac Ci ta kase a dlug sie nie konczy.. a ty nadal masz pusto w garach..
Nie poddawaj sie !

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.