Temat: Zarobki

z ukochanym zarabiamy łącznie 2900 i policzylismy ze absolutnie nie stac nas na wyprowadzke, zeby zyc tak jak teraz.. Wydawalo mi sie wczesniej, ze to nie jest taka mala kwota, ale po obliczeniach.. Problem leży w tym, że nie wydaje mi się, żeby nasze zarobki się zwiększyły. Niby mamy po 20 lat ale cóż, teraz jak mi się wydaje wszyscy tyle zarabiają.. Tak więc co, do końca życia mamy się kisić z rodzicami? Jak to wygląda u innych?

Dodam że główne wydatki to: rachunki i paliwo 800-900, kredyt 500, moja szkola 300, no i najgorsze czyli jedzenie na dwie osoby, a my lubimy zdrowo jesc. Do tego rozrywki, chemia, kosmetyki, ciuchy (ktore oboje uwielbiamy) no i nie wyobrazam sobie zeby nie miec na jakies imieniny ktore sa czesto bo mamy duze rodziny w tym moja bogata i wymagajaca, trzeba tez odkladac na wakacje i oddzielnie 'na czarna godzine'..
moja mama ma na utrzymaniu siebie mnie i siostre moja a ma 2000 zl wiec sobie wybraz
Pasek wagi
Charlottal i Macchiato
Fajnie, ze Twoj chlopak zrobi LO zaocznie-to sie chwali.
Ale mam taka kolezanke, ktora ciagle tak stoi nad swoim bo 'ona z dorbrego domu a on nie' i fajnie jak sie kszatlci, super ze go popchasz.. ALE.. nie zapedz sie, bo to, ze jest po zawodowce o niczym nie swiadczy. Moze o tym, ze jak ma fajny zawod moze miec i fajne pieniadze.
Nie zmienisz go. Jesli on chce byc np. murarzem nie zmusisz go, zeby byl prezesem firmy.. bo zwyczajnie bedzie sie meczyl w swojej pracy a to  tez nie wyjscie.
No sorry.. nie wszyscy mozemy miec swietne posadki za biurkiem, bo kto by nas w restauracji obsluzyl czy smieci zabral z pod bloku?

I nie oceniam Cie, bo moze (nie tylko ja) to zle odebralam, ale wybralas sobie chlopaka wiedzac z skad pochodzi i nie patrz w ten sposob na jego rodzicow ani na niego, bo to byc moze TWOJA przyszla RODZINA. Jesli Ci nie odpowiada.. chyba musisz zmienic chlopaka..
śmieszny post 2900 i nie stac was na zycie na swoim? heh znam rodziny ( z 2 lub 3 dzieci) ktore maja do dyspozycji tylko jedna pensje ok +/-2 tys zł i oplacaja mieszkanie, musza utrzymac sie, tatus mieszkania im nie kupil, sa po studiach otp....
Zastanow sie bo widac, ze masz 20 lat i nic ale to kompletnie nie wiesz o zyciu. Ciuchy, rozrywki sa to elementy, z ktorych nie jedna rodzina musi zrezygnowac zeby było co do garka włożyć.

Super masz mieszkanie, studiujesz, pracujecie oboje wiec dlaczego nie mozecie sprobowac?? Jezeli sami nie zarobicie na siebie to nie oczekujcie tego od innych- no bo przeciez rodzice nie beda Cie ( chyba) utrzymywac jak " pojdziesz na swoje" Jesli ominie Was kilka imprez, czy nie kupicie sobie jakiegos ciucha swiat sie nie zawali.
A jesli uwazasz, ze rodzice lubego powinni dokladac Wam do " zabawy " w doroslosc to jestes w bledzie. Twoj kredyt twoja sprawa- zycie

Velka napisał(a):

O kurczę, dziewczyny - przestańcie mieć pretensje do innych o to ile zarabiacie czy za ile musicie się utrzymać z dziećmi. To, że dziewczyna ma konkretnie oczekiwania od życia i trzeźwo myśli o tym jak sobie na nie pozwolić to jeszcze nie zbrodnia, c'mon! 


nikt nie ma pretensji, ale " konkretne oczekiwania od zycia" to nie jeden mial, a realia to druga strona i co sie oszukiwać- bardzej brutalna strona.

amazing.girl napisał(a):

Powiedzcie, czy to jest mozliwe, zebysmy zarabiali po 2 tysiace? Ja robie studia zarzadzanie finansami, a on niestety skonczyl zawodowke dlatego teraz idzie do liceum zaocznego.. Nawet nie wiem gdzie on by mogl szukac pracy "z przyszloscia"..Gdyby nie ten kredyt to byloby fajnie, z tym, ze mieszkanie kupuje mi tata i to jemu splacam kredyt za czesc, a ukochanego rodzicow nie stac zeby nam dokladac bo poki co sa bezrobotni i cos nie czuje zeby sie zanosila jakas zmiana.. Jest tak juz prawie rok, sama nie wiem czy to mozliwe zeby zwyczajnie nie bylo zadnej pracy..


To lenistwo a nie brak pracy, niektórzy lubią żyć w biedzie ;)

Macchiato napisał(a):

Velkaz tego co wyczytałam dziewczyny nie mają pretensji do autorki.. mnie także dziwi ten temat, a czytając między innymi twoją wypowiedz mam wrażenie że niektórzy ludzie nie mają świadomości co się dzieje w tym kraju... jedni wydają lekką ręką pokażne sumki na kosmetyczki, sprzety i inne bajery, a większość społeczeństwa za jedną czy dwie takie zachcianki musi się utrzymać.. z pracą jest naprawdę bardzo cięzko, trzeba mieć łokcie i plecy żeby do czegoś "dojść"- a większosc ludzi nie ma takich plecow ani sumienia zeby wykorzystać łokcie.. też mam 20 lat, zarabiam miesięcznie 800 zł. jutro wydam 400 u dentysty, a jestem zarejestrowana jako bezrobotna zeby miec ubezpieczenie bo nie mam umowy. w tej chwili nie stac mnie na utrzymanie sie w innym miescie na studiach. moj chlopak po miesiacach szukania pracy w koncu kilka dni temu mial farta.. takze po jako takiej znajomosci. dodatkowo jego mama od stycznia bez pracy.. uwierzcie latwo mowic ze "jakas" praca zawsze sie znajdzie.. widzialam jak oni szukali- telefony do kazdej firmy i zakladu w okolicznych miejscowosciach, wysylanie ton cv, spotkania itd.. nie bede przytaczac na jakich ch** trafiali.. ale osmiele sie stwierdzic ze wiekszosc krawaciarzy to po prostu zlodzieje.. pozniej mowia jak to ciezko harowali na "sukces"- tak, majac sile wykonawcza za jakies ochlapy na pewno! rosnie coraz wieksza przepasc, niedlugo 10 % spoleczenstwa bedzie zyc na najwyzszym poziomie a 90% ledwo wiazac koniec z koncem i wegetowac, a nie zyc..

W tym kraju największym problemem jest narzekanie i marazm. Nie ma pracy w okolicy, to trzeba wyruszyć dalej lub stworzyć miejsce pracy. Jak ktoś obrotny, to pracę znajdzie. Jak nie tu, to gdzieś indziej. Szkolić się, zawodu szukać. Dla bezrobotnych są rózne oferty szkoleń, są dotacje. Dobry hydraulik czy dobra kucharka zawsze pracę znajdzie. A jak nie znajdzie, to swoją firmę otworzy. I naprawdę nie trzeba być nieuczciwym. Ale jak ktoś woli siedzieć w małej mieścinie i narzekać, że krawaciarze to złodzieje, to może długo tak siedzieć. Ja tam uważam, że każdy dostaje w życiu to, do czego dąży. 
2900 zł to nie jest jakoś dużo w tych czasach ale da się z tego pewnie żyć... moja mama był czas, że za 1000 zł plus kredyty utrzymywała mnie i siostrę i mając jakieś kredyty. Teraz to ja jej pomagam. Jak się chce to można, chociaż ja bym nie umiała... jak się przyzwyczaisz do wysokich pensji ciężko zejść na ziemię z wypłatą 1500 zł.

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Macchiato napisał(a):

Velkaz tego co wyczytałam dziewczyny nie mają pretensji do autorki.. mnie także dziwi ten temat, a czytając między innymi twoją wypowiedz mam wrażenie że niektórzy ludzie nie mają świadomości co się dzieje w tym kraju... jedni wydają lekką ręką pokażne sumki na kosmetyczki, sprzety i inne bajery, a większość społeczeństwa za jedną czy dwie takie zachcianki musi się utrzymać.. z pracą jest naprawdę bardzo cięzko, trzeba mieć łokcie i plecy żeby do czegoś "dojść"- a większosc ludzi nie ma takich plecow ani sumienia zeby wykorzystać łokcie.. też mam 20 lat, zarabiam miesięcznie 800 zł. jutro wydam 400 u dentysty, a jestem zarejestrowana jako bezrobotna zeby miec ubezpieczenie bo nie mam umowy. w tej chwili nie stac mnie na utrzymanie sie w innym miescie na studiach. moj chlopak po miesiacach szukania pracy w koncu kilka dni temu mial farta.. takze po jako takiej znajomosci. dodatkowo jego mama od stycznia bez pracy.. uwierzcie latwo mowic ze "jakas" praca zawsze sie znajdzie.. widzialam jak oni szukali- telefony do kazdej firmy i zakladu w okolicznych miejscowosciach, wysylanie ton cv, spotkania itd.. nie bede przytaczac na jakich ch** trafiali.. ale osmiele sie stwierdzic ze wiekszosc krawaciarzy to po prostu zlodzieje.. pozniej mowia jak to ciezko harowali na "sukces"- tak, majac sile wykonawcza za jakies ochlapy na pewno! rosnie coraz wieksza przepasc, niedlugo 10 % spoleczenstwa bedzie zyc na najwyzszym poziomie a 90% ledwo wiazac koniec z koncem i wegetowac, a nie zyc..
W tym kraju największym problemem jest narzekanie i marazm. Nie ma pracy w okolicy, to trzeba wyruszyć dalej lub stworzyć miejsce pracy. Jak ktoś obrotny, to pracę znajdzie. Jak nie tu, to gdzieś indziej. Szkolić się, zawodu szukać. Dla bezrobotnych są rózne oferty szkoleń, są dotacje. Dobry hydraulik czy dobra kucharka zawsze pracę znajdzie. A jak nie znajdzie, to swoją firmę otworzy. I naprawdę nie trzeba być nieuczciwym. Ale jak ktoś woli siedzieć w małej mieścinie i narzekać, że krawaciarze to złodzieje, to może długo tak siedzieć. Ja tam uważam, że każdy dostaje w życiu to, do czego dąży. 


Oczywiście, że racja! My Polacy jesteśmy nauczeni, że nam pod nos trzeba talerz podstawić i powiemy, że jeszcze zupa była za słona... Pracy na rynku est opór, tylko aby iść do pracy trzeba mieć jakieś wykształcenie i aparycję, a może i takt. Przedstawicieli handlowych zatrudniają od ręki, kiedy ja zaczynałam pracować na swój sukces miałam 18 lat, średnie wykształcenie i byłam wygadana. Ale poszłam do pracy w sprzedaży i się sprawdziłam. Wypłata rzędu 4000 zł to masa kasy dla wówczas studentki zaocznej i nastolatki. Dziś po latach kiedy mam swoją firmę niby niedługo bo 3 lata... nadal nie narzekam a ładuję się pozytywną energią... dziś zarabiam dużo dużo więcej i jestem z siebie dumna bo nikt mi nie pomógł, leciałam na kredytach i szczęściu ale zawsze wierzyłam, że marzenia się spełniają. Dziś nie martwię się o pieniądze, nie zastanawiam czy coś kupić czy nie... Można osiągnąć sukces ale trzeba go bardzo chcieć mieć odwagę i działać.

AgnieszkaHiacynta


a kolejnym problemem wypowiadanie się na temat rzeczy na które się nie ma pojęcia. skąd możesz wiedzieć, że "siedzimy w małej miescinie i narzekamy", nie przypominam sobie żebym coś takiego napisała. w kilku zdaniach streściłam jak wygląda moje życie i życie moich bliskich, a na pewno nie jest to siedzenie na tyłku. zeby mieć wyksztalcenie wyzsze, tzreba miec kasę. zeby miec kasę, trzeba miec pracę. 20 latek utrzymujący matkę z 1100 zł nie odłoży na studia, takie są realia. a przekonanie ze bieda to wynik lenistwa jest po prostu niedorzeczne.. naprawdę nie życzę wam przykrych warunków zycia i braku pracy, ale z tego co czytam to chyba najlepsza lekcja 

Macchiato napisał(a):

AgnieszkaHiacyntaa kolejnym problemem wypowiadanie się na temat rzeczy na które się nie ma pojęcia. skąd możesz wiedzieć, że "siedzimy w małej miescinie i narzekamy", nie przypominam sobie żebym coś takiego napisała. w kilku zdaniach streściłam jak wygląda moje życie i życie moich bliskich, a na pewno nie jest to siedzenie na tyłku. zeby mieć wyksztalcenie wyzsze, tzreba miec kasę. zeby miec kasę, trzeba miec pracę. 20 latek utrzymujący matkę z 1100 zł nie odłoży na studia, takie są realia. a przekonanie ze bieda to wynik lenistwa jest po prostu niedorzeczne.. naprawdę nie życzę wam przykrych warunków zycia i braku pracy, ale z tego co czytam to chyba najlepsza lekcja 

Wiesz co, ja byłam biedna. I wiem, co to znaczy żyć za 10 zł na tydzień. I miałam już w życiu sytuację, gdy z dnia na dzień musiałam przeżyć za 1/3 wynagrodzenia z dodatkową osobą na utrzymaniu. I każde takie przykre zdarzenie utwierdza mnie w przekonaniu, że bieda człowieka rozgarniętego i obrotnego trwa krótko. Nie trzeba studiów, żeby nauczyć się fachu.
Moja babcia zawsze powtarzała "Dlaczegoś głupi, boś biedny. Dlaczegoś biedny, boś głupi".
A co do mieściny, to w dużych miastach praca jest.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.