- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
21 sierpnia 2012, 17:46
z ukochanym zarabiamy łącznie 2900 i policzylismy ze absolutnie nie stac nas na wyprowadzke, zeby zyc tak jak teraz.. Wydawalo mi sie wczesniej, ze to nie jest taka mala kwota, ale po obliczeniach.. Problem leży w tym, że nie wydaje mi się, żeby nasze zarobki się zwiększyły. Niby mamy po 20 lat ale cóż, teraz jak mi się wydaje wszyscy tyle zarabiają.. Tak więc co, do końca życia mamy się kisić z rodzicami? Jak to wygląda u innych?
Dodam że główne wydatki to: rachunki i paliwo 800-900, kredyt 500, moja szkola 300, no i najgorsze czyli jedzenie na dwie osoby, a my lubimy zdrowo jesc. Do tego rozrywki, chemia, kosmetyki, ciuchy (ktore oboje uwielbiamy) no i nie wyobrazam sobie zeby nie miec na jakies imieniny ktore sa czesto bo mamy duze rodziny w tym moja bogata i wymagajaca, trzeba tez odkladac na wakacje i oddzielnie 'na czarna godzine'..
Edytowany przez amazing.girl 21 sierpnia 2012, 17:50
21 sierpnia 2012, 20:38
Moim zdaniem ta kwota 2900 to wcale nie jest tak duzo, jak tu niektóre piszą... Po odliczeniu kredytu, rachunków - zostaje Wam jakieś 1000 zł na jedzenie i inne rzeczy... Przeżyć się da, ale będzie ciężko..
My teraz mamy 4,5 tys. na miesiąc we dwójkę ( nie mamy dzieci ) i wygląda to mniej więcej tak:
- 1000 zł rachunki i inne stałe opłaty
- 1000 zł odkładamy
- 1500 zł na jedzenie
- 1000 zł to inne wydatki ( ubrania, imprezy itp. )
21 sierpnia 2012, 20:48
sylwia26564 napisał(a):
magdalena74.5kg napisał(a):
nie rozumiem tego linczu, ciężko zrezygnować z życia w jako takim dobrobycie, łapie się za głowę3os/4osobowa rodzina za 3 tys?podziwiam!
Nie ma tu czego podziwiać. Tak żyją przeciętne rodziny. Ja do takich należę i wcale nie narzekam. W tych 3000 tys muszę spłacać kredyt 950zł a reszta jest na opłaty i życie. Polska NORMA! (Dodam jeszcze, że mam 2 dzieci w wieku 4 i 8 lat).
dokladnie, co tu podziwiac, niestety takie sa polskie realnia dla wielu rodzin; my mamy 2500zl na 4 osoby (dzieci w wieku 3latka i 1,5 roku), trzeba sie jednak niezle nasilic, by jakos to wszystko ciagnac, niestety ledwo starcza na oplaty i rachunki plus wyzywienie; ubrania - tylko szmateksy, rozrywki, wyjscia, kino itp - brak, odlozyc cos na czarna godzine - graniczy z cudem, najgorzej jak dzieci choruja; eh, pracujemy oboje ale praktycznie za najnozsza krajowa i niestety znam bartdzo wiele rodzin, ktore wegetuja - bo zyciem to ciezko nazwac, podobnie; pewnie w wiekszych miastach jest latwiej, ale w malych miescinach to i tak mamy szczescie ze oboje mamy prace, bo mnostwo rodzin to musi wegetowac za jedna najnizsza krajowa:(
- Dołączył: 2008-03-04
- Miasto: Gdziekolwiek Byleby Było Gorąco
- Liczba postów: 3627
21 sierpnia 2012, 21:14
Mam to szczęście, ze nie przeliczam, jednak myślę, ze twoje nastawienie jest dość dziwne. Po pierwsze: biorąc sobie oto tego chłopaka, raczej wiedziałaś, że jest po zawodówce, a w Twoim opisie czuć rozgoryczenie/ zawiedzenie tym faktem;
po 2: czyżbyś oczekiwała od jego rodziców dokładania się? co cię interesuje, czy pracują czy nie, do momentu, gdy chłopak z waszego wspólnego konta nie musi ich sponsorować; po3: myślę sobie, że wszelkie potrzeby można przykrócić (zwłaszcza te dotyczące rozrywek i ciuchów) i szybko uzbierać na coś swojego; po4: piszesz tak, jakbyś to ty była lepsza w tym związku, więcej w niego włożyła. Jeśli tak czujesz to pogadaj z nim, bo to, ze ma zawodówkę nie znaczy, ze nie może dobrych pieniędzy zarabiać (wręcz przeciwnie), ale to nie ty masz mu szukać pracy (wspomniałaś w jednym z postów).
- Dołączył: 2010-06-29
- Miasto: Żary
- Liczba postów: 2133
21 sierpnia 2012, 21:19
w wieku 20 lat mieć kredyt, współczuję
21 sierpnia 2012, 21:25
To chodź się zamienimy. Ja żyję już na swoim z mężem i zwierzakami za 1500zł. i co na to powiesz? Niestety nie jesteśmy tak rozpieszczeni, ale dajemy radę i powiem Ci, że nic mi nie brakuje, jestem szczęśliwa, bo nie kasa się w życiu liczy :). Powodzenia.
- Dołączył: 2010-06-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1132
21 sierpnia 2012, 21:27
Czy my mamy Wam pomóc? Chchecie ze sobą żyć, to sobie sami musicie radzić...Jak nie jesteś na to gotowa to mieszkaj sama w pokoiku za 500 zł i na zachcianki Ci wytarczy...Niejedni muszą się utrzymać za 2000zł z bandą dzieci.
- Dołączył: 2009-09-27
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 237
21 sierpnia 2012, 22:04
O kurczę, dziewczyny - przestańcie mieć pretensje do innych o to ile zarabiacie czy za ile musicie się utrzymać z dziećmi. To, że dziewczyna ma konkretnie oczekiwania od życia i trzeźwo myśli o tym jak sobie na nie pozwolić to jeszcze nie zbrodnia, c'mon!
- Dołączył: 2011-01-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 574
21 sierpnia 2012, 22:32
Czasami wzięcie samego kredytu w danym momencie to nie problem. Gorsza jest ta niepewność. Co będzie za rok, 5 lat... cholera. Teraz rynek pracy to loteria. Firmy padają, ludzi zwalniają z dnia na dzień. A kredyty na mieszkanie to 20 - 25 lat ciułania na bank!
Mnie osobiście to przeraża. Jeśli nie ma się wsparcia w rodzinie zakup mieszkania na kredyt to samobójstwo! Takie nam życie zafundował nasz cudowny kraj...
- Dołączył: 2010-02-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1342
21 sierpnia 2012, 22:58
z tego co wyczytałam dziewczyny nie mają pretensji do autorki.. mnie także dziwi ten temat, a czytając między innymi twoją wypowiedz mam wrażenie że niektórzy ludzie nie mają świadomości co się dzieje w tym kraju... jedni wydają lekką ręką pokażne sumki na kosmetyczki, sprzety i inne bajery, a większość społeczeństwa za jedną czy dwie takie zachcianki musi się utrzymać..
z pracą jest naprawdę bardzo cięzko, trzeba mieć łokcie i plecy żeby do czegoś "dojść"- a większosc ludzi nie ma takich plecow ani sumienia zeby wykorzystać łokcie..
też mam 20 lat, zarabiam miesięcznie 800 zł. jutro wydam 400 u dentysty, a jestem zarejestrowana jako bezrobotna zeby miec ubezpieczenie bo nie mam umowy. w tej chwili nie stac mnie na utrzymanie sie w innym miescie na studiach. moj chlopak po miesiacach szukania pracy w koncu kilka dni temu mial farta.. takze po jako takiej znajomosci. dodatkowo jego mama od stycznia bez pracy.. uwierzcie latwo mowic ze "jakas" praca zawsze sie znajdzie.. widzialam jak oni szukali- telefony do kazdej firmy i zakladu w okolicznych miejscowosciach, wysylanie ton cv, spotkania itd.. nie bede przytaczac na jakich ch** trafiali.. ale osmiele sie stwierdzic ze wiekszosc krawaciarzy to po prostu zlodzieje.. pozniej mowia jak to ciezko harowali na "sukces"- tak, majac sile wykonawcza za jakies ochlapy na pewno! rosnie coraz wieksza przepasc, niedlugo 10 % spoleczenstwa bedzie zyc na najwyzszym poziomie a 90% ledwo wiazac koniec z koncem i wegetowac, a nie zyc..
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 4437
21 sierpnia 2012, 23:00
jak sie kaskę rozpierdziela to sie potem nie ma