- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 sierpnia 2012, 15:44
Witam!
Chciałbym Wam w skrócie przedstawić pewną sprawę i odrazu poprosić o radę/wsparcie czy to co robię ma jakiekolwiek szanse powodzenia.
Może zacznę od początku. Mam na imię Adam, mam 16 lat i od września narzuciłem sobie cel - zrzucić zbędne kilogramy(a było co zrzucać, bo przy wzroście 185cm moja waga wynosiła 106 kg, no ale słodycze, tłuste, smażone i KFC, MC Donaldy robią swoje :)).
Udało mi się. Wprowadziłem w życie dietę(nie było to coś wielkiego, zwyczajne MniejŻryj i WięcejRuchu) i schudłem najpierw 10kg, potem 20kg i tak dalej... Nie wiem od którego momentu, ale to przerodziło się w obsesję - zacząłem liczyć kalorie, ćwiczyć po posiłkach, nie jeść po 18 - tak, tak... jak anorektyczka. Codzienne ćwiczenia po 2.5h, jedzenie coraz mniej. Wszystko było fajnie do pewnego momentu. Doprowadziłem się do stanu wyniszczenia - 31 lipca tego roku moja waga wynosiła 55kg(Tak, teraz zdaje sobię sprawe, że powinienem już dawno zrobić STOP i zwiększać kaloryczność posiłków - ja zrobiłem dokładnie odwrotnie). Od pewnego czasu moje posiłki wyglądały tragicznie - 3x dziennie, śniadanie około 500kcal, obiad około 300kcal i na kolacje pół kostki twarogu chudego. Nic więcej nie jadałem. Byłem na wyniszczeniu, zaczęły się zawroty głowy, podkrążone oczy, nie miałem na nic siły, ciągle mi się chciało spać i tak dalej, i tak dalej... Anoreksja? No nie do końca. Nie wytrzymałem, wpadłem w depresję? Poszedłem z tym problemem do własnej rodziny,(Nie winię ich za to do czego się doprowadziłem, bo jest tylko i wyłącznie moja wina. Oszukiwałem wszystkich co do mojej wagi i samopoczucia) powiedziałem, że potrzebuję pomocy bo chcę z tego wyjść. Pomoc dostałem - zwiększenie posiłków. Czy robie dobrze? Tego nie wiem. Zwiększyłem kaloryczność posiłków, ale nie stopniowo - narzuciłem odrazu blisko 3000kcal. Wiem, wiem - tak nie powinno się robić, ale ja nie dałbym rady tak dłużej(I jeszcze zwiększać kaloryczność posiłków o 100 tygodniowo... Nie ma szans...), byłem na kompletnym wyniszczeniu.
Dziś mija 7 dzień. Jestem na swojej "diecie" na przytycie. Nie jest to powrót do starych nawyków żywieniowych - broń Boże! Tego nie zrobiłem. Dalej jem zdrowo - na parze, zabielane jogurtami, kasze, makarony, pieczywo razowe, płatki owsiane, dodatkowo zwiększyłem kaloryczność posiłków poprzez używanie masła i miodu jako "cukru" do herbaty. Jadam 5 razy dziennie(3 duże posiłki i 2 mniejsze), dodatkowo zdrowe przegryzki(orzechy, suszone owoce, warzywa, owoce) - i tak dalej, wszystkie cudowne, dietetyczne smakołyki. Jem tego zwyczajnie dużo. Uwierzcie - po takim wygłodzeniu człowiek nie ma ochoty na nic innego niż jedzenie.
Postawiłem sobie jasny cel - wyjść z tego chorobliwego życia. Nie wiem czy zrobiłem dobrze, zwiększając tak drastycznie kaloryczność posiłków, ale inaczej nie dałbym rady.
Na ten moment przestaję obsesyjnie liczyć kalorie i zanika u mnie strach przed przytyciem.
Mam zamiar dojść do 65kg i zrobić STOP - czyli to co powinienem zrobić dawno temu.
Teraz tylko pada pytanie - czy nie popadnę ze skrajności w skrajność... Bo najbardziej boje się właśnie tego.
P.S.
Na ten moment ciężko powiedzieć ile ważę. Raz to jest 56, raz 59... Narazie jedyne co widzę to mój rosnący brzuch :)
Edytowany przez PrawieZeAnorektyk 7 sierpnia 2012, 15:46
7 sierpnia 2012, 16:24
7 sierpnia 2012, 16:26
7 sierpnia 2012, 16:32
Bibiannaa - też jeszcze przychodzi mi to ciężko. Cały czas jakieś tam chorobliwe wyrzuty sumienia po zjedzeniu czegokolwiek się u mnie pojawiają, ale jem bo jestem zwyczajnie głodny i chcę utyć nie tylko ze względu na to, że wyglądam jak po Oświęcimiu, ale i dla lepszego samopoczucia :)
NotMyself - apetyt to ja akurat mam, hehe. Czyli basen, spacery i rower będą ok? Bo jeśli chodzi o rzeźbę to racja - ja zwyczajnie nie mam z czego rzeźbić.
7 sierpnia 2012, 16:41
7 sierpnia 2012, 16:50
7 sierpnia 2012, 17:13
NotMyself - paradoksalnie to zaparcia właśnie teraz mi ustąpiły. Pije dużo wody, soków warzywnych(robionych przez własną babcię :)) i mleka.
Bibiannaa - apetyt mam ogromny. Po takim wygłodzeniu to zjeść normalną kolację dla mnie było czymś nadzwyczajnym. Poza tym nie faszeruje się niezdrowym żarciem, więc mam nadzieję, że będzie dobrze.
Mój jadłospis z dzisiaj:
-Śniadanie : 2 kromki chleba słonecznego pokrojone tak, żeby wyszły 4 kromki. 1 kromka - masło orzechowe. 2 kromka - masło, ser i ogórek konserwowy. 3 kromka - plaster łososia wędzonego. 4 kromka - dwa plasterki suchej krakowskiej.
-Obiad : Zupa marchwianka i bułka z dynią na zagrychę.
-Podwieczorek : Koktajl bananowo-brzoskwiniowy na maślance 0,5l szklanka, 3 tosty z razowca.
-Kolacja : tutaj w planach mam owsiankę z rodzynkami, żurawiną i wiórkami kokosowymi. Co jak co, ale owsianki uwielbiam.
W międzyczasie wszamałem 2 brzoskwinie, trochę suszonych owoców i orzechów oraz wypiłem 3 szklanki mleka.
Generalnie mam zamiar utuczyć się od takiego jedzenia, więc chyba strasznie tłuszczem nie obrosnę. Zostaje mi tylko ten lęk, że po takim schudnięciu i dużą część dzieciństwa bycia otyłym znów wrócę do starej wagi, a tego bym nie chciał.
Narazie pociesza mnie to, że czuje się już o wiele lepiej(nawet chodzę wyprostowany), zawroty głowy jeszcze mi nie ustąpiły, ale bywają rzadko no i nie mam podkrążonych oczu.
Nawyków żywieniowych nie zmieniam(kocham zdrowe żarcie, bo można jeść więcej :)), więc żyje nadzieją, że mi się uda.
Dziękuje Wam bardzo za pomoc, potrzebna mi była jakaś rada czy robie dobrze od osoby obeznanej w temacie.
Edytowany przez PrawieZeAnorektyk 7 sierpnia 2012, 17:19