- Dołączył: 2011-03-06
- Miasto: Wiesbaden
- Liczba postów: 2095
13 listopada 2011, 15:02
Czytam sobie tutaj wątki o sukienkach na studniówkę i zebrało mi się na wspomnienia... chyba teraz w modzie są krótkie sukienki na studniówkę?
Ja na mojej studniówce (6 lat temu) byłam w długiej sukni do kostek, zresztą jak wszystkie dziewczyny. Bo to przecież bal! Aż oczom nie wierzę, że to się teraz tak zmieniło.. szkoda. Mi się to osobiście nie podoba, że krótka sukienka na studniówkę. Na półmetek tak... Mam miłe wspomnienia związane z tym, że wszystkie byłyśmy w balowych sukniach.
Ciekawa jestem czy teraz też tańczy się poloneza? Czy już też nie? U nas tańczyło się całą szkołą, wszystkie klasy maturalne razem... to było cudne..
Sama zabawa też należy do tych niezapomnianych... ach, chyba się starzeje...
- Dołączył: 2011-05-22
- Miasto: Pruszcz Gdański
- Liczba postów: 1576
13 listopada 2011, 20:49
U mnie było różnie jednak większość to długie , nie było mini jak teraz oglądam ehh jednak studniówka to bal nie dyskoteka...
- Dołączył: 2011-10-09
- Miasto: Stafford
- Liczba postów: 2841
13 listopada 2011, 20:50
> mi sie wydaje ze teraz coraz modniejsze jest
> wygladanie jak ,,laseczki,, moim zdaniem powinno
> sie dalej zakładać piekne długie suknie żeby
> wyglądać i czuć sie jak dama a nie myśleć czy damy
> :)
hehe padam.... dobre.....
13 listopada 2011, 20:57
ja miałam studniówkę 5 lat temu, nie byłam na niej ale z tego co wiem to dziewczyny nie było tak całkiem balowo poubierane
jedna znajoma to w ogóle wyglądała jakby na włąsna komunie przyszła :) biała sukienka do kolan, białe rajtuski i białę lakierki ![]()
wyglądała podobnie do tej dziewczynki tylko bez wianka i bez rękawków :)
![]()
Edytowany przez CzarnaMadzik 13 listopada 2011, 20:58
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
13 listopada 2011, 21:13
. Mam coraz więcej młodszych koleżanek z
> pracy i one nie rozumieją o czym ja mówię - co to
> znaczy , że na studniówkę obowiązkowa była
> granatowa spódnica i biała bluzka.
Wiesz, mimo że mam 24lata (niecałe ;p), to chyba też trochę mam w sobie ze starej "rygorystycznej" ciotki konbserwy.
nie zawsze uważam, że całkowita wolność to dobre rozwiązanie. byłaby, gdyby wszyscy byli inteligentni, mądrzy i gdyby świadomie z niej korzystali. ja miałam skromną sukienkę do połowy łydki, czesała mnie mama. szkoda mi było wydać kilkaset złotych na sukienkę, którą założę tylko2 razy (na 100dniówkę moją i chłopaka), poza tym w domu się nie przelewało i nawet nie chciałam, choć rodzice byli na to gotowi, prosić o coś wyjątkowego i drogiego. bawiłam się tak samo dobrze jak inni, a może i nawet lepiej, bo nie bałam się poplamić sukienki, była bardzo wygodna, wypiłam przez całą imprezę 1/2 kieliszka wódki.
chodziłam do (pod pewnymi względami)rygorystycznego LO, gdzie nie mogłyśmy się malować (*tak, tak istnieją takie, niekoniecznie religijne, a zwykłe, porządne publiczne licea), nosić po szkole obcasów, ani mieć rozpuszczonych włosów czy zbyt krótkich spódniczek. nikt nie chodził z wywalonym na wierzch pępkiem. i bardzo dobrze wspominam tamte czasy :)