- Dołączył: 2009-03-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9992
2 marca 2011, 07:30
Zgodnie z obietnicą
OTWIERAM NOWY
SEZON ROWEROWY
2011
Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.
Edytowany przez jolajola1 2 marca 2011, 07:31
28 sierpnia 2011, 20:50
Zrobił mi się paskudny i wielki pęcherz. Możliwe więc, że nawet nie będzie jazdy na zakończenie wakacji
28 sierpnia 2011, 22:26
372,79/9863,11/10000
Ciupaldo, w którym miejscu i od czego masz to pęcherzysko? Współczuję, ale to chyba raczej nie od rowerowania. Ja się tylko raz wybrałam pieszo w upał, odparzenia i pęcherze na całych stopach. Wniosek: nigdzie nie chodzić z buta, jeśli możesz tam pojechać.
Edytowany przez cholerah 28 sierpnia 2011, 22:26
- Dołączył: 2010-10-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1415
28 sierpnia 2011, 22:40
23/940/1300
Edytowany przez maweave 30 sierpnia 2011, 20:30
- Dołączył: 2009-03-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9992
28 sierpnia 2011, 23:06
za niedzielę - 42,99 km / 2922,8 / 5000
jutro chyba Bajeczka wraca. . a ja jej wciąż nie przegoniłam... (wstyd....)
29 sierpnia 2011, 07:19
A mi znowu licznik świruje. Po wymienia baterii zachowuje się jak wtedy, kiedy był nowy. Znowu będę musiała ustawiać go metodą prób i błędów i nie będę prędkości chwilowej znać :(
29 sierpnia 2011, 09:45
Cholerah, nie nie, na pielgrzymce byłam. Jednodniowa, prawie 60km więc tempo jest całkiem niezłe. Zrobił się pomiędzy drugim a trzecim palcem i rozlewa dalej na sporą część śródstopia. Wczoraj się rozdupcył
![]()
i dziś zostałam już tylko z bolącą i twardą skórą. Kwestia obuwia, chociaż druga stopa obyła się bez tego typu atrakcji. Kolano nie bolało i ścięgna też nie przeszły w stan sztywności, a to mnie cieszy najbardziej - w ubiegłym roku ostatnie 15km szłam na prostej nodze przez te cholerne ścięgna.
Edytowany przez Ciupek 29 sierpnia 2011, 09:46
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Azerbejdżan
- Liczba postów: 23061
29 sierpnia 2011, 18:12
41,53 / 3235,09 / 5000 km
Podczas sobotniej wycieczki upierd....mnie pszczoła w gębiszcze - skończyło się opuchlizną, wizytą w szpitalu - 2 zastrzyki kobylaste plus kroplówka. Wyglądałam potwornie, na szczęście obyło się bez wstrząsu anafilaktycznego. No co za dziadostwo. Piję wapno w ogromnych ilościach, łykam antyhistaminowe tabletki, obkładam się zimnymi okładami, przykładam ocet i dzisiaj już lepiej.
Bez komentarza. Jakiegoś pecha mam w tym roku nosz kuźwa !!!!!!
- Dołączył: 2009-03-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9992
29 sierpnia 2011, 20:18
och, Diamentowa..... ja na pszczoły jestem uczulona... jak wyjeżdżam gdziekolwiek, to biore ze sobą strzykawkę z adrenaliną, na wszelki wypadek . .i wiesz, kiedyś razem z lekarzem pierwszego kontaktu robiłam własnymi rekoma tracheotomię - dziecku, którego osa użądliła w nasade języka
brrrrr
nie mamy u nas pająków straszliwie jadowitych, nie mamy żmijów i wążów - ale mamy pszczoły, osy i szerszenie