Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
no to może nie jeździj "dużo"

tylko rekreacyjnie, ciut wolnie i niedużo
Pasek wagi
37/836/1300
No dobra, jazda po Warszawie nie jest jednak taka zła... Miało być więcej, ale wykończona jestem i tak.


   58/646/1500

   Bezdroża, piaszczyste drogi,leśne dukty dały mi w kość znacznie bardziej niż 70km przyzwoitymi ścieżkami rowerowymi w 36 stopniowym upale I tak kocham ten mój rower,nie zamienię go na górala,choć grzęźnie w piachu.
Pasek wagi
 Dupko- to Ty krajanką moją jesteś

   W Świdnicy mieszkałam za młodu,do dzisiaj rzecz jasna mieszkają tam moi rodzice.
   Także znam okolicę i rowerowe klimaty W sidła miłości rowerowej wpadłam późno,trochę żałuję straconych lat,ale nadrabiam,nadrabiam...Rzeczka to narty zimą,w zamierzchłych,młodzieńczych czasach...
  Pozdrowienia
Pasek wagi
O, witam świdniczankę :) Ja w Rzeczce stawiałam pierwsze (i praktycznie ostatnie:)) kroki na snowbordzie. Rower też odkryłam dopiero w tym roku. Wcześniej bardzo sporadycznie wsiadałam, a teraz sobie nie wyobrażam przyjemniejszej formy wypoczynku (no prawie na równi są piesze wycieczki górskie).

Dziś też trochę terenu, ale skromniutko, bo w towarzystwie, a do tego wieczorem utrapienie komarze :/ Nie pamiętam dokładnego stanu licznika, najwyżej później poprawię:

35  /  3734,70  /  5000

I świdnicki srający chłopek sprzed Oczyszczalni Ścieków :


Ja od jakiegoś już czasu codziennie jeżdżę na rowerze i teraz nie wyobrażam sobie dnia bez tego ;)
Pasek wagi
dzisiaj przedwieczornie i trochę krótko, czasu zabrakło
30,41  /  2803,6  /  5000


ostrzę sobie ząbki na jutrzejszy dzień, bo ma być mój UU, czyli Ukochany Upał
Pasek wagi
Witam wszystkich z raniusieńka!
Wczoraj miałam ambitny plan rowerowy ale zahaczyłam o moją siostrę i przebimbałam prawie do wieczora, musiałam przed zupelna noca wracać do domu najkrutszą drogą i to przez ciemny las.
A dzisiaj będę przez 2 godziny jeździła po pasach dla samolotów po byłym ruskim lotnisku w Chojnie, (dobrze , że ich Wałęsa stamtąd przepędził), teraz jest tam całkiem spora dzielnica .
Cel tej jazdy jest szczytny ,bo będą z tego sprzedawane 50-cio km cegiełki dla firm na leczenie 17-letniego chlopca chorego na białaczkę.

    wczorajsze: 65  /  4158  /  6000
No Rabarbarrr - cel rzeczywiście szczytny! Ciśnij ostro!!

A ja naiwnie liczyłam, że remont będzie zakończony wraz z wyjściem pana remontującego. Oczywiście, że nie. Teraz moja działka - czyli porządki. Co za klops!  Ale przynajmniej jestem bardzo zadowolona z efektów :))

Na rower przyjdzie czas wraz z rokiem szkolnym. A 5-ciu tyś. kmetrów i tak nie odpuszczę i niech się pali, wali żabami, śnieży i grzmi i tak w końcu docisnę do celu


No i u mnie dziś burzy się, przynajmniej tyle dobrego, że nawet jakbym mogła to bym za bardzo nie pojeździła :D
> Na rower przyjdzie
> czas wraz z rokiem szkolnym.
A u mnie odwrotnie, więc jeżdżę jak najwięcej póki mogę (tak samo jem co mi się napatoczy, więc ten rower wskazany bardzo)

Pogoda w Warszawie na razie idealna, więc po południu wsiadam i wyciskam z siebie ile się da

edit: no tak... a teraz deszcz

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.