- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lipca 2016, 21:04
Hejka.
Potrzebuję opinii osób z zewnątrz. Otóż choruję na anoreksję, wagi nie znam - obawiam się, że po wejściu na nią mogłabym po prostu na nowo ograniczać jedzenie. Nie ważę się od maja, ale sądzę, że waga jest już prawidłowa. Wyglądam zdrowo, kości nie widać. Okresu niestety też nie. Jem dużo orzechów, smażę na oleju, używam masla, żadnych chudych rzeczy/light.
Czy powinnam pozwolić sobie na siłownię? Nie miałam tak naprawdę żadnego ruchu od marca. Ćwiczyłabym siłowe, żadne cardio czy inne tego typu. Chciałabym odbudować mięśnie, poprawić też wygląd sylwetki (wróciłam do starych nawyków co skutkowało przytyciem głównie w boczki, wewnętrzną stron ud i ogólnie w nie). Nie chcę siedzieć w domu, ponieważ zmagam się też z napadami głodu. Szukałam pracy w okolicy - nic, kompletnie.
Czytałam sporo na ten temat i niektórzy uważają, że można ćwiczyć, a niektórzy, że organizm mi nie zaufa i dopiero wtedy zacznę mocno przybierać na wadze.
Dodam, że w domu nie robię nic poza oglądaniem seriali i marnowaniem sobie wakacji. Czasem spotkam się ze znajomymi, ale chyba wyrosłam z melanży, prostackiego zachowania, nie chcę marnować życia na używki. Nie robię nic, aby odbudować organizm, ale ile można...
Co robić, co robić.
1 lipca 2016, 22:45
Kochana wydaję mi się, że powinnaś skonsultować to z lekarzem :) Ale jeżeli już chcesz ćwiczyć to koniecznie wzbogać swoje menu w dużą ilość białka, które jest głównym budulcem mięśni :) Super, że chcesz się leczyć! Chęci to podstawa! Pozdrawiam i życzę sukcesów
1 lipca 2016, 22:56
Jak wyżej, ja ci napiszę, że możesz, a potem się okaże, że przez to będziesz mieć nawrót choroby albo nie odzyskasz miesiączki. To nie jest pytanie na forum, niestety. Mnie się zdaje, że nie zaszkodzi - ale to jest znany fakt, że ciężki trening miesza w hormonach nawet zdrowej osobie, to jest stres dla organizmu.
2 lipca 2016, 08:31
ja na poczatku skupilabym sie jednak nad odzyskaniem tej miesiaczki - dopiero potem wziela sie za cwiczenia silowe
Edytowany przez Doma19 2 lipca 2016, 08:31
2 lipca 2016, 08:43
ciężko powiedzieć, bo samo słowo "ćwiczyć" może mieć dla róznych osób zupełnie różną wagę i znaczenie. Czy będziesz potrafiła dostosować mentalnie swoją aktywność do możliwości i kondycji organizmu, czy będziesz potrafiła widzieć sens w niewielkiej aktywności która sama w sobie nie będzie miała nic wspólnego z wizualnymi efektami przynajmniej przez wiele długich miesięcy, czy znów dojdą do głosu zaburzenia i bedziesz cisnąc mordercze treningi i macać się po mieśniach codziennie, czy to już.
2 lipca 2016, 10:44
Macać po mięśniach xD
Tak naprawdę chciałabym, aby siłownia była odskocznią. Jestem sama w domu do godziny 16/17. Od rana. Na siłownię jeździłabym rano, około 8:00, ponieważ wyjdzie mi taniej karnet (oszczędzam około 1000 zł na tatuaż, więc każdy grosz jest teraz dla mnie ważny. Zaoszczędziłabym 30 zł), będzie mniej ludzi, a siłownia jest naprawdę malutka. Chciałabym również w ten sposób spędzić czas z przyjaciółką. Siłownię planuję w poniedziałek, środę, piątek, po tym może za parę godzin rower z kolegą, też aby nie siedzieć w domu i poprawić kontakty. Ale rower nie zawsze, a jesli nie będę miała siły, to oczywiście bez zmuszania.
Siłownię planuję na razie na miesiąc.
2 lipca 2016, 12:18
Może porób sobie na razie coś, co nie jest per se sylwetkowe. Może joga? Poczujesz mięśnie, poruszasz się, ale nie będziesz tego przekładać na spalone kalorie i nie będziesz w lustrze non stop szukać efektów, co? To też by ci mogło pomóc się zrelaksować, zamiast dokładać ciału stresu.
edit - ale jak to ma być dla ciebie frajda i zabawa z koleżanką, to spróbuj. Tylko wiesz, żadne treningi do załamania mięśniowego, bicie rekordów czy spływanie potem i leżenie na podłodze - to nie pomoże.
Edytowany przez 2 lipca 2016, 12:20
2 lipca 2016, 13:36
Próbowałam jogi, ale to nie dla mnie.
Absolutnie nie mam zamiaru narzucać sobie nie wiadomo jakiego tempa, wyzwania. To ma być przyjemność i chcę o tym myśleć jak o jakiejś fajnej rzeczy, a nie: 'znowu muszę iść na siłownię i się katować'. Wszystko w granicach rozsądku. Spróbuję. Najwyżej odpuszczę, ale przynajmniej nie będę żałować.