Temat: Podejmiesz wyzwanie? LEPSZA JA 40+

Cześć. 1 czerwca ruszy druga edycja zdawałoby się banalnego wyzwania LEPSZA JA 40+ Nic bardziej mylnego, że to łatwe i przyjemne odklikanie tego, co umiem. O, nie! To walka z samą sobą, żeby być "lepsza niż wczoraj". Dzień po dniu będziemy próbowały być najlepszą wersją siebie. Pierwsza edycja była naprawdę udana, a dziewczyny, biorące udział w wyzwaniu fajnie się zintegrowały i wspierały w codziennych zmaganiach, o czym świadczą liczne komentarze.

Jeśli ci ciężko samej o mobilizację do codziennej gimnastyki w domu, do wyjścia na spacer, do picia wody, do jedzenia warzyw itd. to dołącz do nas. W grupie jest raźniej, choć dochodzi też nutka rywalizacji, ale to tylko pozytywnie motywuje, żeby nie być "w ogonie" :-)

Zapraszam! 

http://vitalia.pl/index.php/mid/139/fid/1793/wyzwa...

Matylda111 napisał(a):

Fatfrumos, punkty to dopiero jak wyzwanie ruszy, czyli 1 czerwca. Do tego czasu możemy sobie powoli kodować nowe, lepsze nawyki. :) Dla mnie najtrudniejsze chyba będzie wypijanie 2 litrów wody a najkorzystniejsze stronienie od słodyczy. Pozdrawiam.

A u mnie odwrotnie - 2 litry wody to pestka - uwielbiam pić wodę. Natomiast ze słodyczami - masakra! ;)

Pasek wagi

I ja się piszę :) Może to mi da siłę, bo już nie mam motywacji... Czy po 40 musi być tak ciężko?

Dziewczyny, fajne jest to, że każda z nas znajdzie tam coś łatwiejszego i nasz "koszmarek", z którym będziemy walczyć :)

Po 40-ce ciężko się odchudzać. To przypomina raczej wyrywanie każdych 10dkg z naszego ciała, a ono oporne nie chce dobrowolnie oddawać... Waga się buntuje, droczy się z nami, tygodniami stoi w miejscu... Im bardziej się staramy, tym mniej widzimy efektów... I często pojawia się rozczarowanie, że nie tak miało być... Przychodzi pytanie, dlaczego innym wychodzi, a mi idzie jak krew z nosa...Tak jest u mnie i tak słyszałam :D 

Kiedyś się też zastanawiałam dlaczego tak jest... Myślę, że kiedy przestajemy się z sobą "siłować" i zaczynamy po prostu zdrowiej żyć (jeść i się ruszać - nawet przez zwykłe spacery, rower, czy lekką gimnastykę w domu, ale SYSTEMATYCZNIE 3-4x w tygodniu) to jest to początek naszego sukcesu. Akceptacja nowego życia, nowych nawyków, czegoś co do tej pory było gdzieś obok, u kogoś innego, ale też czerpanie radości, że zaczynamy robić coś dla siebie to START. Ten prawdziwy. Nie z datą "nowego roku", "1-go danego miesiąca", tylko "OD DZIŚ będę lepsza niż wczoraj". I wiecie co? Mimo swojego wieku czuję się z pewnymi rzeczami pogodzona i akceptuję swoje niedoskonałości, bo wiem, że bez tego nie da się być zadowoloną z czegokolwiek, co robię dla siebie. Kiedy w lustrze widzę uśmiech to wiem, że jutro mogę znów spróbować. I pojutrze. I po weekendzie wpadek dietetycznych. I po świętach z tradycją na stole. Ale jutro będę o jeden dzień mądrzejsza i postaram się coś zmienić na lepsze. Do tego doszłam po 40-ce i tymi przemyśleniami dzielę się z wami, zanim zaczniemy wyzwanie "Lepsza ja". ;)

Wspierajmy się tam, komentujmy swoje dni, dzielmy się radami. Trzymam kciuki za wszystkich uczestników II edycji.

Witam serdeczne, ja również się zapisałam ale podchodzę do tego bardzo sceptycznie. Jakoś nie wierzę, że podołam. już próbowałam kilka razy i coraz mniej mi zależy i coraz mniej mi się chce. ale jeszcze jeden zryw spróbuję - a może się uda! Pozdrawiam i powodzenia wszystkim.

Pasek wagi

A czemu chcesz podołać? Zdobyciu codziennie 8 punktów? Codziennie to niemożliwe ;) Chcesz na koniec miesiąca zdobyć 240pkt? To też niemożliwe ;) Nawet z nastawieniem, że tym razem będzie inaczej. Miesiąc jest długi, a zadania niełatwe. Mówię szczerze, jak będzie. Najlepsze z nas zbliżały się do poziomu 80%. Ale w wyzwaniu nie chodzi tylko o zdobywanie punktów.

Celem wyzwania jest praca nad sobą, na byciu lepszą, na uczeniu się nowych dobrych nawyków.

Piszesz, że "coraz mniej ci zależy i coraz mniej ci się chce". Skoro podjęłaś decyzję dołączenia to gdzieś w głębi masz potrzebę bycia lepszą, tylko nie wiesz jak to zrobić. Jeśli nauczysz się chociaż dwóch z rzeczy z wyzwania robić na stałe to będzie twój sukces. Uświadom sobie po co to robimy i co nam ma dać to wyzwanie. Punkty są tylko dodatkiem, służą do obserwacji postępów, albo poprawianiu słabości następnego dnia. To wyzwanie ma nauczyć, że po nim, w lipcu, sierpniu itd. wychodzenie na spacer każdego dnia, na pół godzinki da nam chwilę odprężenia po ciężkim dniu, dotleni nas, może poprawi kondycję, która zasiedziała się na wersalce. Jeśli masz problem z przemianą materii, a nauczysz się picia wody to zauważysz różnicę. Kiedy porozciągasz się 15 minut rano i 15 minut wieczorem twój sceptycyzm zniknie, bo poczujesz więcej energii w sobie. To niby drobiazgi, ale wielkie fundamenty do bycia lepszą na co dzień. Dla siebie wprowadzimy te zmiany, nie dla grupy, otoczenia, czy punktów. Ta praca ma dać efekty po zakończeniu wyzwania, a ono jest tylko początkiem małych zmian.

Fajnie, że dołączyłaś, bo ewidentnie potrzebujesz towarzystwa, a zanosi się na doborowe :)

no właśnie chcę podołać zdobyciu max punktów ale wiem, że się nie da. problem jest chyba taki, że niby wszystko wiem jak powinno się jeść, ćwiczyć tylko, że ciężko to wprowadzić w życie. idzie lato a ja jestem amatorką piwa i znowu kłoda. chyba potrzebuję porządnego kopniaka w dupę żeby zacząć dobrze funkcjonować. dziękuję bardzo za wsparcie. Będę się mierzyć sama z sobą - a właściwie nie sama - zobaczymy.

Pasek wagi

Benka zdobywanie punktów jest tylko dodatkową formą motywacji a nie celem samym w sobie. Wolałabym być na dole klasyfikacji, ale z osiągniętym celem w postaci straconych kilogramów, niż zajmować podium i wracać do swojej wagi. ;)

Matylda masz zupełnie rację, zacząć chyba muszę od poukładania sobie wszystkiego w głowie bo mam jeszcze troszkę czasu. faktycznie za bardzo skupiłam się tych punktach. poprzednio miałam też wyzwania np. minutowe i tylko chodziło mi o to żeby zdobyć te minuty. Chyba jakaś "walnięta' jestem:(

Pasek wagi

Nie jesteś "walnięta" tylko zbyt ambitna. Ja też byłam pedantką i lubiłam być "naj", ale przewartościowałam wszystko i uznałam, że wolę mieć więcej luzu, nauczyć się z siebie śmiać a nie zabijać o wyniki, które są kwestią drugorzędną. Najważniejsze jest zdrowie, sprawność, fajna figura i akceptowanie siebie. A w takiej rywalizacji warto jeszcze cieszyć się z sukcesów innych.;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.