Temat: Co myślicie o takiej kaloryce?

Mam 161 cm, ważę około 49 kg, trenuje praktycznie codziennie na siłowni (coś jak crossfit) i do tego mam jeszcze treningi biegowe dwa razy w tygodniu. Wiec w poniedziałki i środy mam dwa treningi w ciagu dnia. Czasem w tygodniu mam dzień lub dwa dni przerwy od treningu ale tez nie zawsze. Do tego codziennie robię sporo krokow. Minimum 10 tys wpada, czasem tez około 20 tys. 

Mam plan dietetyczny od dietetyka. Wynosi on 2377 kcal na dzień. Myślicie ze to jest bardzo dużo? ostatnio starałam się go ograniczać żeby nie wychodziło więcej niż 1800. Jeden tydzień jadłam nawet po 1080.  Ale przyszedł taki dzień ze po treningu spadło mi tętno do 30 i prawie straciłam świadomość a potem rzuciłam się na jedzenie i zjadłam bardzo dużo na raz dlatego stwierdziłam ze może czas zacząć przestrzegac planu bo spadła mi siła i zaczęłam zle się czuć. Jak uważacie? na tym 2377 można zbudować fajna sylwetkę? jakieś mięśnie itd? bo strasznie boje się tych kalorii. Wczoraj i dziś zjadłam zgodnie z planem i już waga wzrosła o 1 kg, zaczęłam panikować. Doradźcie coś, proszę  

Za mało jesz, nie masz czasu na regenerację, przetrenowujesz się, ćwiczysz najpewniej bez konkretnej wizji, którą powinnaś mieć, mając tak wysoką aktywność. Nawalenie do planu treningowego ile się da, to nie jest plan na atrakcyjne ciało, co najwyżej na niezłą wydolność. Jak osiągnąć ładny wygląd od dawna wiadomo, jest cała dziedzina sportowa, która zajmuje się tylko i wyłącznie tym - precyzyjnym kontrolowaniem poziomu umięśnienia i otłuszczenia. Nazywa się kulturystyka (nie chodzi w niej o bycie jak największym, chodzi o bycie dokładnie takim, jakim się chce być). I gwarantuję ci, że fitnesski nie trenują i nie jedzą tak, jak ty. Jeśli masz motywację piłować kalorie i trenować dwa razy dziennie, to powinnaś też mieć motywację do jedzenia odpowiednio dużo, regeneracji  ograniczenia treningów, jeśli właśnie to da ci pożądany efekt. Jak na razie masz podejście dziewczyn z anoreksją sportową - będę jeść jak najmniej, dowalę tyle aktywności ile się da, zajadę się i im bardziej się będę udręczać, tym lepiej będę wyglądać. To tak nie działa. Jeśli mdlejesz na zajęciach i czujesz psychiczną blokadę przed jedzeniem odpowiednio dużo, to to są niepokojące symptomy.

jurysdykcja napisał(a):

Za mało jesz, nie masz czasu na regenerację, przetrenowujesz się, ćwiczysz najpewniej bez konkretnej wizji, którą powinnaś mieć, mając tak wysoką aktywność. Nawalenie do planu treningowego ile się da, to nie jest plan na atrakcyjne ciało, co najwyżej na niezłą wydolność. Jak osiągnąć ładny wygląd od dawna wiadomo, jest cała dziedzina sportowa, która zajmuje się tylko i wyłącznie tym - precyzyjnym kontrolowaniem poziomu umięśnienia i otłuszczenia. Nazywa się kulturystyka (nie chodzi w niej o bycie jak największym, chodzi o bycie dokładnie takim, jakim się chce być). I gwarantuję ci, że fitnesski nie trenują i nie jedzą tak, jak ty. Jeśli masz motywację piłować kalorie i trenować dwa razy dziennie, to powinnaś też mieć motywację do jedzenia odpowiednio dużo, regeneracji  ograniczenia treningów, jeśli właśnie to da ci pożądany efekt. Jak na razie masz podejście dziewczyn z anoreksją sportową - będę jeść jak najmniej, dowalę tyle aktywności ile się da, zajadę się i im bardziej się będę udręczać, tym lepiej będę wyglądać. To tak nie działa. Jeśli mdlejesz na zajęciach i czujesz psychiczną blokadę przed jedzeniem odpowiednio dużo, to to są niepokojące symptomy.

dziękuję Ci za obszerną odpowiedz i mądre słowa. jednak nie mogę ograniczyc treningów bo są to treningi dostosowane pod moje sportowe założenia. Trenuje bieganie i jest to trenowanie zgodnie z planem żeby dobrze przygotować się do wiosennych startów. Także bardziej chodzi mi tutaj o dostosowanie tej kaloryczności pod treningi niż o ich ograniczanie. Bieganie jest dla mnie bardzo ważne ale sylwetkę tez chciałabym wyrobić skoro już trenuje i nic w tym dziwnego tak mi się wydaje

Tyle, że bieganie długodystansowe nie daje ładnej sylwetki - generalnie. Jeśli biegasz krótkie dystanse, to owszem, tym się robi fajne nogi i pupę, ale nie bieganiem wydolnościowym (zgaduję, że jak większość ludzi idziesz w to drugie). Ciężko upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Tę świadomość warto mieć. Nie chcę ci tu truć o tym co się da, co się nie da, bo na to wpływa wiele czynników, ale uważam, że jeśli chcesz taką aktywność kontynuować, to powinnaś albo szukać pomocy u trenera, albo poświęcić sporo czasu na to, żeby to ogarnąć samemu za pomocą sieci, książek, forów specjalistycznych - nie vitalii. 

jurysdykcja napisał(a):

Tyle, że bieganie długodystansowe nie daje ładnej sylwetki - generalnie. Jeśli biegasz krótkie dystanse, to owszem, tym się robi fajne nogi i pupę, ale nie bieganiem wydolnościowym (zgaduję, że jak większość ludzi idziesz w to drugie). Ciężko upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Tę świadomość warto mieć. Nie chcę ci tu truć o tym co się da, co się nie da, bo na to wpływa wiele czynników, ale uważam, że jeśli chcesz taką aktywność kontynuować, to powinnaś albo szukać pomocy u trenera, albo poświęcić sporo czasu na to, żeby to ogarnąć samemu za pomocą sieci, książek, forów specjalistycznych - nie vitalii. 

czytam w necie i nadal nie wiem, plan żywieniowy mam ułożony przez dietetyczke sportowa. jednak boje się spożywać tak ogromna  ilość kalorii dlatego szukam pomocy tutaj

kyrie eleison... 2377 to nie jest ogromna ilość kalorii.

a w jaki sposob chcesz startować w zawodach skoro nie masz siły? słabniesz na zajęciach?

Nie, to nie jest szukanie pomocy  -to jest szukanie błogosławieństwa, żeby jeść mniej. 2300 to nie jest ogromna ilość kalorii, bądź poważna. Na poziomie racjonalnym powinnaś być świadoma, że to wcale nie jest dużo przy takiej aktywności. To jest minimum. Kurczę, każdy twój wpis, sugeruje ED. Osoba, która jest zdrowa i chce poprawiać wyniki sportowe, chce wyglądać fajnie i ma pomoc specjalisty, zaufałaby specjaliście. A ty byłabyś gotowa posłuchać przypadkowych lasek z Vitalii, byleby ci tylko powiedziały, że możesz jeść mniej. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.