Temat: Czy da się powrócić?

Otóż pokrótce :D Do niedawna byłam szczupła osobą. Mam 168/169. 24 lata. W tej chwili ważę 72 kilo :(((

Idąc do liceum ważyłam 52, 53. Podczas 3 klas liceum nabrałam trochę bioderek, ale wszystko umiarkowanie, ważyłam 56, 57. Ucząc się do matury przytyłam (jak na ówczesne moje standardy) do 65 kilo. Zaczęłam się odchudzać. W ciągu pół roku schudłam do 42 czy 43 kilo. Na początku miało być "do 55", potem do "50", potem do "45", bo taka chuda jeszcze nie byłam. Stwierdziłam, że to sporo, sporo za mało, nie mogłam po prostu nic jeść, żeby utrzymać tą wagę.  Miałam obsesję liczenia kalorii. Od tamtego czasu wyeliminowałam słowo "kalorie", "odchudzanie". Jadłam raczej normalnie, udało mi się przytyć do 57  i przez cztery lata trzymałam wagę. Miałam dwu kilowe wahania, ale to było raczej normalne, ważyłam się raz w miesiącu, po prostu się nie odchudzałam i nie tyłam. Dwa lata temu zaczęłam być z chłopakiem. Raczej solidnej postury. No i się zaczęło. Początkowo delikatnie. Przez pierwszy rok przytyłam może 3 kilo. Natomiast przez kolejny obiadki, pizza, hamburgery, wypaśne śniadania. Od czerwca natomiast roztyłam się strasznie. Kompletnie się nie pilnowałam. Dwa tygodnie temu zaczęłam się odchudzać. Waga wskazała 78 kilo. Zamieniłam się w potwora. Przez dwa tygodnie schudłam 6 kilo. Odstawiłam pieczywo, makaron, pizzę, majonez, chipsy, napoje gazowane, czekoladę, (tu akurat jeden jedyny plus, że średnio jestem za słodkim). Opieram dietę na płatkach owsianych, kaszy jaglanej, rybach, drobiu, jajkach, owocach i warzywach. Znowu wkręciłam się w Vitalię (czytam, oglądam przemiany, oceny wyglądu), zaczęłam znowu liczyć kalorie. Strasznie się boje, że nigdy już nie będę szczupła. Że jak nie wezmę się za siebie, to za rok będę ważyła 90. Albo, że będzie wisiała mi skóra. Mam zamiar przez następny miesiąc schudnąć kolejne 6 czy 5.  Aktywność fizyczna jest, jakby ktoś pytał, przytyłam bo duuuużo jadłam :D

Ku przestrodze: wrzucam swoje zdjęcie sprzed rozpoczęcia diety :D

Hej troszeczkę dystansu do siebie! ;) Uwierz mi wcale nie jest tak źle, podejdź do sprawy na spokojnie, jak się zepniesz to początek lata przywitasz jako mega laska!

zataczasz bledne kolo , przez miesiąc 6kg? Max 4! Nie wazysz setki , podejdz do sprawy powoli i z dystansem. Do wakacji 5 mc przez ten czas mozesz duzo zmienic w swoim wygladzie. Powodzenia zycze i wytrwalosci

Moim zdaniem popełniasz błędy z przeszłości. Z takim podejściem będziesz całe życie liczyć kalorie, albo ciągle tyć i chudnąć, co uwierz nie wpłynie korzystnie na Twoją skórę. 

Pasek wagi

Dlaczego całe życie liczyć kalorie? Liczyłam raz w życiu, wtedy kiedy tak potwornie schudłam. Bardzo długo byłam wtedy na diecie 1400-1600. Ok, przytyłam wtedy, masz rację, ale po prostu źle się czułam z wagą 42, 43 kilo. Do tej pory mam pamiątkowe spodnie które zatrzymują mi się w okolicy łydek :D

Przez ostatnie kilka lat było to raczej "jem, bo jestem głodna". Ważyłam się raz w miesiącu, raz na dwa, poważnie trzymałam wagę, jak widziałam dwa kilo więcej to po prostu rezygnowałam kilka razy z wyjścia do pizzerni. Dobra włoska pizza moim przekleństwem :D Nie jadłam raczej specjalnie zdrowo ani niezdrowo. Na oko: 2800-Miałam dobry rozmiar, spokojnie mieściłam się w S i XS z Zary.

Problem zaczął się całkiem niedawno. Nie zrzucam winy na faceta, ale to trochę syndrom tycia w związku "zamówmy pizzę", "zjedzmy chipsy", "chodź na festiwal pizzy". 

Co do tych 6 kilo-CHCIAŁABYM, nie zamierzam się głodzić, będę tak samo zadowolona jak schudnę 4.

A jem za mało? Przyklejam to, co jadłam wczoraj

Śniadanie: 3 garście płatków owsianych na mleku ryżowym, kawa, banan (wczoraj dwa). Tutaj czasem jem kanapki, tatara z żółtkiem i cebulą <3333, jaglankę, jajecznicę na masełku z szynką.

Przekąska: jogurt sojowy (taki malutki, 100 kcal)

Obiad: 250 gram piersi z kurczaka, 400 gram warzyw (wczoraj akurat szparagowa). Łyżka masła do fasolki. Często jem zamiast tego ryby (łososia albo dorsza z oliwą) albo pierś indyczą. Dzisiaj na obiad mam zamiar przygotować leczo :D

Podwieczorek: owoce (wczoraj kiwi, jabłko, resztki granatu). 

Kolacja: serek wiejski ze szczypiorkiem, pomidorem. Mała ciemna bułka. Po kolacji lubię napić się kieliszek czerwonego wina.

Do tego piję w ciągu dnia trochę wody z miodem. Dziennie jakieś 2-3 łyżki.

Nie mogę jeść mleka (uczulenie), orzechów.

To tak mało? A na takiej diecie schudłam teraz w dwa tygodnie i trochę 6 kilo. Pomyłka, dzisiaj się ważyłam i ważę 70. A w międzyczasie zaliczyłam też imprezę z kalorycznymi drinkami i raz wyjście do na makaron z krewetkami. Rozumiem, że trochę tam spada wody przy odchudzaniu, ale 8 kilo?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.