- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 października 2014, 00:06
Znów się zapuściłam. Całe wakacje u rodziców się obżerałam. Przytyłam kilka kilo. A teraz taki zonk. Nie mieszkam już od kilku dni w Polsce. Tutaj, za granicą, ceny wprost zabijają. Nie mogę się wyzbyć tego nawyku przeliczania wszystkiego na złotówki. Żal mi wydać kasę na kurczaka a co dopiero na czekoladę! Czekolada poszła w niepamięć. Jak i praktycznie połowa mojego żarcia. Kupuję tylko to co jest potrzebne do przeżycia czyli totalne minimum. Ciągle chodzę głodna ale to się niedługo zmieni, jakoś za kilka dni, jak mi się skurczy dostatecznie żołądek. Czuję, że schudnę tutaj jakieś 10 kilo i to raczej szybko. Nie mam roweru, ani zniżki obecnie, wszędzie łażę piechotą, robię jakieś 20 km szybkim truchtem dziennie. Masakra. Ale w sumie się cieszę, jakiśtam sport jest. Moje odciski i zjechane pięty się nie cieszą. Teraz idę spać. Burczy mi w brzuchu. Woda nie pomaga. Spaćspaćspać. Mam w portfelu 5 euro na najtańszą wódkę jutro (taka istnieje!) Oby ktoś się podzielił jakąś zagryzką bo przecież z takim żołądkiem zgon murowany. Co ja zrobię. Nie wiem. Dobranoc. Nie komentujcie tego, bo po co, tak tylko sobie napisałam, żeby nie myśleć o tej orkiestrze w brzuchu. O rany, zapomniałam. Muszę jeszcze kupić zapitkę. Żeby było śmieszniej, kupię colę zero lub light. Kurde, no nie wyrobię tutaj z kasą, muszę znaleźć wódkę za 3,5 eur (taka też istnieje i smakuje jak domestos!). No już już, dobranoc.
Edytowany przez Nagellack 1 października 2014, 00:09
1 października 2014, 10:48
szczerze- trochę żałosne. Po co wyjechałaś z Polski jak masz zamiar biedować? To można robić w kraju.
1 października 2014, 10:58