- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 sierpnia 2014, 21:34
Dlaczego ja ciągle tyję ? Mam 161cm wzrostu i ważę 58 kg (wyszło mi że mój tłuszcz waży 15kg) No matko .. :( jem co 3h 0 gazowanych, 0 fastfodów, mało cukru i soli, bułki, chleb pełnoziarnisty, nawet czasem naleśniki czy gofry :( Inni się obżerają i nie tyją.. mam teraz mega kompleksy. Nawet w spodnie się nie zmieściłam z sinseya.. Nie jestem obtłuszczona czy tłusta tylko moje nogi ( jestem niska, więc każdy kg u mnie widać) , Od września chciałam się zapisać na siłownię ale nie będę miała czasu, więc teraz ćwiczę w domu skalpel. Jestem grubokoścista.. W listomadzie zeszłego roku ważyłam 48kg, marzec 52kg i tak poszło bo nie liczyłam cal i nie chciałam się ważyć (normalnie żyć) Też chcę jeść i nie tyć, tak jak inni ;`( mam 18 lat.. i zawsze byłam na "diecie" co za życie ..
7 sierpnia 2014, 17:03
Po pierwsze, jeśli chcesz udać się do dietetyka, to pod żadnym pozorem Nature House. Tam każdy tak naprawę może być "dietetykiem", wystarczy popatrzeć na ich wymagania podane w pierwszym-lepszym ogłoszeniu o pracę. Studia dietetyczne mile widziane, ale nie wymagane, za to umiejętność wciskania ludziom ich wątpliwej skuteczności produktów to podstawa. Idź do kogoś kompetentnego, do dietetyka klinicznego.
Po drugie jak już ktoś wcześniej wspomniał, więcej białka. Przecież jest mnóstwo opcji! Twarogi, mozzarella, jajka... Zastanawia mnie, czy odchudzałaś się kiedyś do takiego stopnia, że zatrzymał Ci się okres?
7 sierpnia 2014, 18:31
Po pierwsze, jeśli chcesz udać się do dietetyka, to pod żadnym pozorem Nature House. Tam każdy tak naprawę może być "dietetykiem", wystarczy popatrzeć na ich wymagania podane w pierwszym-lepszym ogłoszeniu o pracę. Studia dietetyczne mile widziane, ale nie wymagane, za to umiejętność wciskania ludziom ich wątpliwej skuteczności produktów to podstawa. Idź do kogoś kompetentnego, do dietetyka klinicznego.Po drugie jak już ktoś wcześniej wspomniał, więcej białka. Przecież jest mnóstwo opcji! Twarogi, mozzarella, jajka... Zastanawia mnie, czy odchudzałaś się kiedyś do takiego stopnia, że zatrzymał Ci się okres?
ogólnie mam rzadko okres np raz na 2 msc. W marcu zeszłego roku miałam wypadek, no i przez rok miałam 2x okres ale to pewnie przez leki
7 sierpnia 2014, 19:15
A jak Ci napiszę co masz zrobić to posłuchasz? Bo mam dziwne przeczucie, że nie i dalej będziesz się bawić w źle zbilansowaną dietę i brnąć w zaburzenia odżywiania i zaburzenia hormonalne. No, ale chcę mieć czyste sumienie.
1. Musisz zrozumieć, że nie możesz wypluwać jedzenia - miałaś ortoreksję, ta przechodzi w OES (albo OES pojawił się niezależnie). Problem polega na tym, że a. to rujnuje zdrowe - rozwala cukier, powoduje problemy z kwasami żołądkowymi, objawy jak przy refluksie w końcu, b. rujnuje psychikę - nie bez powodu to zakwalifikowali jako zaburzenie odżywiania w medycznych wykazach, c. może przejść w inne dalsze zaburzenia - opisali to stosunkowo nie dawno, kiedyś to wyróżniali jako typ bulimii - nie bez powodu, sporo ludzi przechodzi od OES do bulimii i/lub kompulsywnego objadania się. Teraz się zastanów, jak to jest nasilone - czy umiesz sama nad tym zapanować, czy potrzebujesz psychoanalityka - bo to ma psychiczne tło, jak wszelkie ed. Jak umiesz to zapanuj - jak weźmiesz do buzi kawałek ciastka, to go połknij, lepiej mieć te kalorie na plusie, niż się wpędzać w zaburzenia. I na prawdę uważaj, jak ktoś ma łatwość nabawiania się zaburzeń (a widocznie masz) to trzeba się pilnować.
2. Lekarz. Po pierwsze masz zaburzenia odżywiania, po drugie zapewne rozwalone hormony. Lekkie wahania cyklu są normalne, ale brak lub sporadyczne występowanie okresu nie, jeżeli bierzesz leki które mogą to rozregulowywać to powinnaś mieć to obgadane z lekarzem, a nie "pewnie przez leki". Idź do ogólnego, powiedz mu to co nam napisałaś: że miałaś ortoreksję, masz najpewniej początki OES, weź spisz na kartce przez tydzień co jesz - może będzie chciał obejrzeć, jak bierzesz leki to pamiętaj jakie (albo weź z sobą opakowania), powiedz o tej miesiączce, jak ci wypadają włosy albo obserwujesz jakieś inne zmiany w organizmie to też powiedz - możliwe że to oznaka zaburzeń hormonalnych/anemii. Powinien Cię wysłać na morfologię, na TSH - innych hormonów nie może zlecić ogólny, więc jeszcze powinnaś dostać skierowanie do endokrynologa. Lekarze są przeróżni, jak masz sensownego to powinien Cię pokierować jak wyżej chyba, ewentualnie do dietetyka i psychiatry/psychoanalityka/psychologa. No i dalej endokrynolog się kłania. Aha, no i po drodze odwiedziłabym też ginekologa z tym rozchwianym cyklem.
3. Nie wiem tego, ale na moje oko masz rozwalony metabolizm, po tych wszystkich zaburzeniach, wypluwaniu, gimnazjalnych zapewne bardzo mądrych dietach, braku białka i tłuszczu, przy możliwych problemach hormonalnych, w sumie nie zdziwiłabym się. Nie wiem jak się naprawia zepsuty, sama na szczęście jakimś cudem z tym nie miałam problemu to się nie wgłębiałam - z tego co kojarzę to dużo ludzi radzi żeby dobić do górnej granicy zapotrzebowania, jeść tak jakiś czas, ustabilizować metabolizm i dopiero jak jest dobrze to żeby ewentualnie przejść na redukcję. Ale jak zrobić tak, żeby po drodze nie utyć, czy dobić te kalorie na raz, czy dodawać stopniowo to nie mam pojęcia. Dlatego jak toś wyżej pisał, poszłabym do dietetyka, tylko nie cudotwórcy z NH, a na prawdę sprawdzony dietetyk kliniczny. I oczywiście musi znać całą tą historię. Jak trafisz do kogoś kto ci da dietę 1000 kalorii, zejdzie z białkiem albo tłuszczem mniej niż gram na kg masy ciała, zaleci jakieś cudowne detoksy czy głodówki, to uciekaj z gabinetu. Mnie najbardziej pomógł się wygrzebać z debilnych diet endokrynolog, ogarniał temat diet lepiej niż wszyscy dietetycy u jakich kiedykolwiek byłam, ale też zanim na niego trafiłam to byłam u innych średnio pomocnych.
4. Dieta - nie powiem Ci ile masz jeść b/w/t, ani kalorii, bo przy tym metabolizmie to nie wiem - ale na pewno nie poniżej zapotrzebowania, na pewno więcej białka i zdrowych tłuszczy i bez zbędnych węgli. Pieczywo razowe (tylko czytaj skład, większość jest niby ciemna, a patrzysz a tam połowa białej pszennej mąki, albo domieszany karmel czy słód vel inne Eileś), brązowy ryż, kasze, makaron pełnoziarnisty, etc. jedz - ale do tego dodaj białko i ten tłuszcz. Zbędne są wszelkie biało-mączne rzeczy, wysoko przetworzone rzeczy (wafle ryżowe, wasa, sucharki), rzeczy z cukrem w składzie (słodycze to oczywiste, ale patrz też na słodkie serki, jogurty, muesli). Oczywiście jak zjesz raz na jakiś czas to się nic nie dzieje, ale nie codziennie. No i ad. punkt 1. Jak już wpakujesz do buzi to połknij. Może ustal sobie dzień czy dwa w tygodniu jak masz nieodpartą potrzebę jedzenia słodkiego, w którym jesz i tego pilnuj. No oczywiście - zjedzenie kawałka ciasta jest normalne, zjedzenie blachy ciasta już nie. Wniosek - co do diety to zmiany jakościowe możesz wprowadzać sama, co do ilościowych - albo dietetyk, albo sama sobie poradzisz z kaloriami i rozkładem makroskładników.
5. Jak zaczynasz coś zmieniać to nie właź na wagę codziennie, zważ się dzisiaj i za dwa tygodnie.
Jak poradziłam coś głupiego to niech ktoś krzyczy, ale innych pomysłów lepszych niż te nie mam.
Edytowany przez Wilena 7 sierpnia 2014, 19:17
7 sierpnia 2014, 19:38
dobra tylko matko.. moja mama nie che o tym słuchać, cały czas jej gadam, że jestem gruba itp. ona mówi, że nie jestem i tyle, a ja nie mam 150 zł na tak o wyłożenie na dietetyka,byłam w szpitalu w sprawie tej miesiączki, miałam robione badania hormonów-ok TSH-ok, mam podejrzenie licznych torbielików na jajnikach. Chodzę do psychologa (teraz mam przerwę). Byłam u ginekologa i powiedział, że nie będą mnie faszerować hormonami, że do września powinno się unormować. Nie znam się na jedzeniu (kompletnie, z tego wynika). U endokrynologa też byłam ale u nas w mieście jest 1 i to poryta babka :( Ok, postaram się nie wypluwać, bo to chore i mam tego świadomość. Nie chcę się znowu w coś wpakować. Gubię się w tych wszystkich cyferkach, ile mi potrzeba w/b/t. Umiem tylko zliczać cal. I TO JEST ZŁE. Chcę w końcu unormować sobie metabolizm, dostawać normalnie okresu, nie tyć 1-1,5 kg na tydzień, bo jak tak dalej pójdzie dojdę do 70 przed świętami.
7 sierpnia 2014, 20:05
No to z nią normalnie porozmawiaj i powiedz, że to nie jest kwestia tego że masz kaprys schudnięcia 3 kilo bo się nie wciśniesz w jakieś tam spodnie, tylko że to jest ważne pod względem zdrowia - może to zrozumie. Jak nie masz miesiączki przez wcześniejszą chorobę i leki to ginekolog oczywiście ma rację, nie ma sensu łykać hormonów jak to się może samo wyrównać, no ale złą dietą sobie nie pomagasz na pewno.
Dietetyk pewnie bezwzględnie konieczny nie jest, sama się wygrzebałam z zaburzeń odżywiania przy pomocy tylko i wyłącznie endokrynologa i przeczytaniu masy książek, artykułów etc. - bez dietetyka, psychologa itd. No ale mógłby pomóc. Ja nie miałam problemów z metabolizmem, jadłam za dużo - tyłam, jadłam normalnie - chudłam. Nie wiem czy tyjesz, bo masz rozwalony matabolizm, bo to jakiś efekt EOS, skoro badałaś hormony to nie powinna być problem. Powinno się zacząć normować jak przestaniesz wypluwać i stosować jakieś dziwne diety. No i tak - ja bym spróbowała obliczyć sobie zapotrzebowanie, odjąć od tego górnego góra 300 kalorii i tak jeść. Białka dać więcej niż gram na kg ciała na pewno, ale czy 1,5, czy 1,80, czy 2 to nie wiem - każdy ma inny organizm, inną aktywność, tryb życia, typ figury, lepiej lub gorzej się czuje jedząc ileśtam białka. Z tłuszczem nie schodzić poniżej tego grama na kg, możesz jeść spokojnie więcej jak to będzie zdrowy tłuszcz (czyli z ryb, oliwy i innych roślinnych olejów tłoczonych na zimno, orzechów, pestek, awokado, etc.) Wyjdzie ci ile masz kalorii w białku, ile w tłuszczu, reszta to zdrowe węgle. No ale właśnie, ja Ci nie napiszę jedz tyle i tyle tego - bo u każdego coś innego się sprawdzi. To raz, a dwa - nie mam pojęcia czy nie zaczniesz tyć. Jak masz zepsuty metabolizm to on mógł zwolnić o 40% nawet, więc rzeczywiste zapotrzebowanie będzie niższe. Ale przecież nie będziesz jeść całe życie potem 1000 kalorii, więc prędzej czy później trzeba będzie to wyrównywać. Jakbym miała sobie układać dietę to bym tak próbowała, odjąć te max 300 i spróbować tak jeść miesiąc. Przy czym zaznaczam, nie biorę na siebie odpowiedzialnosci za tom że masz coś z metabolizmem i waga nie drgnie/pójdzie w górę :P - żeby potem nie było. Dietetyk może by wiedział więcej, przecież musiał mieć podobne sytuacje. No i dużo ludzi pisze, że liczenie b/w/t jest głupie etc. - mnie pomogło, zwłaszcza pod kątem wyjścia z zaburzeń odżywiania, ale to już sama musisz wiedzieć czy chcesz się w to bawić.
7 sierpnia 2014, 21:14
dobra, dziękuję Ci, ktoś mi to uzmysłowił będę jadła normalnie.. nie mam już dziewczęcej figury tylko kobiecą i nie warto zadręczać się tym, że nie weszłam w spodnie. Nadal będę jeść zdrowo, z tym, że nie pół a 2 szklanki mleka, jakiś twarożek itp. po prostu chleb ograniczę do śniadania (na kolację go nie będę jeść) i posmaruję w końcu masłem, lubię jajka, więc zacznę je jeść wody nadal 2l, jak zjem ciastko świat się nie zawali i nie przytyję 3kg, a jak przytyję to co (od września zacznie się wf) jakoś dobiję orzechami, nasionami do tej prawidłowej ilości cal. :) Jeszcze raz wielkie dzięki
7 sierpnia 2014, 21:24
Chwała Bogu :) 2-3 kilo to może być po prostu woda zresztą. Jedz normalnie, białko, tłuszcz, czasem jak masz ochotę to ciastko - bez wypluwania go. Nie waż się obsesyjnie - sama kiedyś dostawałam ataku histerii, bo mam pół kilo na plusie, tylko że to na początku zmiany dietyjest na ogół woda.I bez paniki w sklepach z ciuchami, poza tym bierz pod uwagę, że rozmiarówka jest różna. Stradivarius i Berskha, jak mniemam też Sinsay mają mniejszą niż dajmy na to H&M czy C&A. Ten sam rozmiar w różnych sklepach jest szyty dla nieco innych wymiarów, to zależy od tego głównie czy mają bardziej młodzieżowe kolekcje (jak tak to są mniejsze trochę te ciuchy) i z jakiego sklep jest kraju oryginalnie, francuska rozmiarówka będzie inna niż brytyjska. Zresztą sprawdź sobie na stronach internetowych sklepów tabele rozmiarów, każdy ma inną.