Temat: kilometr-szczyt możliwości?

Witajcie Vitalianki... 

Od dwóch dni na nowo wykorzystuję bieżnie, która nieużywana stoi od ponad roku. Jestem załamana.

Stawiam sobie cel: minimum kilometr. 

I co? Z trudem udaje mi sie dotrwać do chwili kiedy pojawia sie na liczniku. Zajmuje mi to 8 minut. Właściwie nie ma większego znaczenia z jaką prędkością biegnę, od razu mam problem z oddychaniem i bolą mnie nogi. 

Czy może być aż tak tragicznie?

Jest źle. Jestem do niczego...

No dobra, jestem rozkoszna :|

Esterka555 napisał(a):

nic się nie przejmuj, za 2 tygodnie przebiegniesz w szybszym czasie i więcej... poza tym na bieżni czas upływa inaczej, trudniej... 

o tak, trzeba sie z tym zgodzić :/

moim zdaniem to kwestia bieżni... ja biegam w okolicach domu ok. 4,5 km / 30 minut, ale czasem strasznie mi się dłuży to pół godziny. nie wyobrażam sobie na bieżni - to już w ogóle nuda. nie dałabym rady ;)

Pasek wagi

mysle, ze to normalne jak sie nie ma kondycji...tez zaczelam biegac..ledwo 100 metrow przebieglam i jezor na brodzie...:) wiec zaczelam przeplatac to marszem ..z kazdym dniem bylo lepiej...biegalam tak 25 minut..nie wolno przesadzic..ja cos przekombinowalam raz i noga mnie boli ,...zrobilam tydzien przerwy na regeneracje...na razie tylko hula hop..ale znow chce zaczac biegac..ale nie widze innej opcji jak na razie bieg i marsz...Moja szwagierka biega po okolo 1 godz...codzien..ale biega od ponad roku...Schudla bardzo.Moila, ze na poczatku trzeba uwazac, bo stawy siadaja, wiec nie wolno przesadzic...Forme zdobywa sie powoli

Pasek wagi

Jeśli mam być szczera, nienawidzę biegać. Jedyne co mnie do tego zmusza to chęć szybkiego ujrzenia efektów..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.