- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 lipca 2014, 16:54
Nie wiem co robić. Jestem zdesperowana, zamknęłam się na wszystkich, siedzę w domu, nigdzie nie wychodzę, płaczę, jestem w depresji i ciągle jem. Na dobre zakumplowałam się z jedzeniem, nie potrafię zerwać tej toksycznej znajomości, a nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała.
Straaasznie przytyłam, z tego względu, że nie wychodzę z domu, codziennie proszę mamę, żeby kupiła mi coś słodkiego itd. kończy się na tym, że jem wszystko na umór, codziennie pochłaniam ok. 10tyś kalorii i ja naprawdę próbuję, ale nie potrafię przestać. Często obwiniam mame, że mi kupuje jedzenie... Najgorsze jest to, że mówi mi, że jestem chudziutka, a oto mój znienawidzony brzuch:
Jestem strasznie nadwrażliwa, jak ktoś może mi wmawiać, że mam płaski brzuszek. Proszę, oceńcie sami.
21 lipca 2014, 15:01
Nogi masz szczupłe, tyłek też- problem w brzuchu. Ja mam taką radę- znajdź sobie jakieś zajęcie i tym się zajmij. Żeby nie myśleć o żarciu i żeby sie tak nie obżerać. Nie wiem co i ile trzeba zjeść, żeby wyszło aż 10 tys kalorii. Może to pomoże. Bierz michę za twarz!! Kto tu rządzi? Leon, czy jego dzieci?
21 lipca 2014, 16:14
Mama chce mnie oddać do internatu, powiedziała, że tam będę miała terapię itd. Internat jest w Wałbrzychu, co nie jest tak blisko. Aktualnie mamy dość kiepską sytuację finansową, dotychczas mama pracowała w Niemczech - delegacje, a z tego względu, że wychowuje mnie tylko ona, zostawałam z dziadkami w miejscowości nieopodal Wrocławia. Byłam tam całkowicie samotna i tam zaczęły się te początkowe zaburzenia odżywiania. Mamy więcej nie było, niż była, a ja nawet nie potrafię opisać tej samotności jaka we mnie tkwiła. Moje dzieciństwo natomiast było całkowitym przeciwieństwem - zawsze pełno koleżanek itd. Potem jakoś tak wszystkie wyprowadziły się z mojego podwórka i zostałam sama. Jedynie w szkole miałam z nimi kontakt. Powracając do tego internatu... Mama chciałaby wyjechać po prostu od września do Niemiec, a ja miałabym być w internacie. Papiery już złożone, ale można się w każdej chwili wycofać. Uważacie, że ten internat w mojej sytuacji to dobre miejsce? Ja sama nie wiem, czy chcę tam iść. Z początku bardzo chciałam iść do Wrocławia, jednak nie ma już tam miejsc, więc został ten Wałbrzych. Moja terapeutka powiedziała, że w moim stanie nie ma mowy o internacie. A wy jak myślicie, czy to dobry pomysł?
Bardzo mi cię szkoda, bo w padłaś w wir zaburzeń odżywiania, a z tego nie jest w cale łatwo wyjść.
Uważam że internat w twoim stanie to nie jest dobre wyjście, prawdopodobnie nie znając nikogo będziesz czuła się jeszcze bardziej samotna i nieszczęśliwa i twoje problemy będą narastać. Pewnie masz podświadomy żal do mamy że cię zostawiła i w chwili gdy ona wyjedzie a ty będziesz w nowym środowisku wszystko może się nasilić. Zgadzam się z twoją terapeutką internat to kiepskie rozwiązanie i sądzę że twoja mama też nie powinna wyjeżdżać, pieniądze są ważne ale ważniejsza jesteś ty.
Edytowany przez natiania 21 lipca 2014, 16:14
21 lipca 2014, 18:34
poczytalam o tym jak w pewnym momencie zaczelas przeginac ze srodkami na przeczysczenie, dawki jak dla jakiegos slonia, no sorry, ale kilknascie herbatek + tabletki, to nie jedne jelita moglby rozwalic.
etap glodzeia sie, przeczyszczanie sie tabletkami, objadania - to wszystko odbija sie na organizmie, w tym takze jelitach,.
szkoda mi Twojej matki. w domu sie nie przelewa, kobieta ciezko haruje, a Ty w ogole tego nie doceniasz. wiesz ile ona musi pracowac abys pochlonela fure slodyczy i pozniej wszystko zwrocila?
u mnie w domu tez nie bylo lekko, nie mam za duzo fajnych wspomnien z dziecinstwa, ojciec za granica, matka w pracy zmianowej z dojazdem, w szkole nie bylam lubiana. bylam troche wieksza od kolezanek, ale to chyba nie byl glowny powod braku popularnosci. Ale mialam swiadomosc, ze rodzice chca abym miala lepsza przyszlosc. Jak bylo czym, to zajadalam smutki, ale wstydzsilabym sie zwracac jedzenie - to juz naprawde marnotrastwo, zwlaszcza, ze u mnie w domu czasami nie bylo obiadu.
ktos tu pisze, ze jestes najwazniejsza - to racja, ale miloscia nie zaplaci sie rachunkow i nie kupi ksiazek do szkoly.
Nie masz jakiejs rodziny, gdzie moglabys mieszkac i chodzic do lokalnej szkoly?> niech to bedzie rodzina z dugioego konca polski, ale moze lepiej Cie przypilnuja, bo w tym internacie moze byc roznie.
Pomysl czasami o swojej mamie. Jeczysz, ze jestes gruba, samotna itd, a jak myslisz, co ona moze powiedziec? Jestes juz na tyle duza, ze wypadaloby dac troche wsparcia ( a przynajmiej nie dobijac) swojej ciezko pracujacej matce, ktora Cie samotnie wychowuje.
21 lipca 2014, 20:45
Nie potrafię wybaczyć mamie wielu rzeczy, które kiedyś zrobiła.. nie chcę o nich pisać. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest ze mną dobrze psychicznie... Tutejsza terapia nie pomaga, terapeutka nie miała wcześniej styczności z zaburzeniami odżywiania, a ja potrzebuję osoby, która ma jednak to doświadczenie. Znacie może jakiegoś dobrego terapeutę, psychiatrę zajmującą się tego typu chorobami we Wrocławiu??? Sama sie z tego nie wydostane.
24 lipca 2014, 16:50
poczytalam o tym jak w pewnym momencie zaczelas przeginac ze srodkami na przeczysczenie, dawki jak dla jakiegos slonia, no sorry, ale kilknascie herbatek + tabletki, to nie jedne jelita moglby rozwalic. etap glodzeia sie, przeczyszczanie sie tabletkami, objadania - to wszystko odbija sie na organizmie, w tym takze jelitach,. szkoda mi Twojej matki. w domu sie nie przelewa, kobieta ciezko haruje, a Ty w ogole tego nie doceniasz. wiesz ile ona musi pracowac abys pochlonela fure slodyczy i pozniej wszystko zwrocila? u mnie w domu tez nie bylo lekko, nie mam za duzo fajnych wspomnien z dziecinstwa, ojciec za granica, matka w pracy zmianowej z dojazdem, w szkole nie bylam lubiana. bylam troche wieksza od kolezanek, ale to chyba nie byl glowny powod braku popularnosci. Ale mialam swiadomosc, ze rodzice chca abym miala lepsza przyszlosc. Jak bylo czym, to zajadalam smutki, ale wstydzsilabym sie zwracac jedzenie - to juz naprawde marnotrastwo, zwlaszcza, ze u mnie w domu czasami nie bylo obiadu.ktos tu pisze, ze jestes najwazniejsza - to racja, ale miloscia nie zaplaci sie rachunkow i nie kupi ksiazek do szkoly.Nie masz jakiejs rodziny, gdzie moglabys mieszkac i chodzic do lokalnej szkoly?> niech to bedzie rodzina z dugioego konca polski, ale moze lepiej Cie przypilnuja, bo w tym internacie moze byc roznie. Pomysl czasami o swojej mamie. Jeczysz, ze jestes gruba, samotna itd, a jak myslisz, co ona moze powiedziec? Jestes juz na tyle duza, ze wypadaloby dac troche wsparcia ( a przynajmiej nie dobijac) swojej ciezko pracujacej matce, ktora Cie samotnie wychowuje.
Doskonale wiem że miłością się nie zapłaci rachunków i się książek nie kupi jednak wydaje mi się że można żyć skromniej, mając jakąś pracę w Polsce ale być z dzieckiem które potrzebuje pomocy i miłości a nie tylko ciuchów, wiesz jestem matką i jakby moje dziecko potrzebowało mojej obecności to nawet za cenę zapożyczenia się i życia najskromniej jak się da byłabym z nim. W dzisiejszych czasach zapominamy że ważniejsze od mieć jest być.
Autorko tematu niestety pochodzę z innych rejonów Polski z psychologiem Ci nie pomogę, tu masz telefon dla młodzieży z zaburzeniami odżywiania 116 111 może oni ci pomogą i życzę powodzenia:)
26 lipca 2014, 20:17
nogi masz całkiem szczupłe. moja siostra mimo że jest chudziutka to też ma brzuch jak dziecko z afryki. ćwiczyła przez 2 lata ostro, ale nic to nie dało. nie chciała się odchudzać dietą, bo bała się że jeszcze bardziej schudnie na ciele. wreszcie skapitulowała i zaczęła dietetycznie jeść, a brzuch zaczął się ekspresowo zmniejszać. więc na brzuch polecam dietę głównie. jeżeli masz napady obżarstwa to musisz bardziej urozmaicić dietę, jeść dużo warzyw, orzechów, suszonych owoców, chudego mięsa, ryb, gorzkiego kakao. ja też się kiedyś objadałam słodyczami, choć na szczęście nie roztyłam się. wreszcie się zawzięłam i zaczęłam lepiej się żywić. momentalnie obrzydziło mnie do słodyczy i tylko czasem mam napady - ale wtedy już wiem że mam jakieś braki w organizmie i muszę jeść więcej warzyw, głównie zieleniny
29 lipca 2014, 01:04
Jak czytam, że wsuwasz 10tys kalorii a mama kupuje Ci batoniki i powtarza, że jesteś szczuplutka, a teraz wymyśliła, że pojedzie sobie do Niemiec, a Ciebie odda do internatu, to mi ręce opadają. Nie wiem ile masz lat, ale czas zacząć walczyć o siebie i swoje zdrowie i życie, bez oglądania się na toksycznych krewnych, którzy zamiast pomagać ciągną w dół. Jeśli nie wiesz gdzie zacząć, idź do lekarza, pierwszego, drugiego, powiedz co się dzieje, niech polecą Ci psychologów/psychiatrów/inne ośrodki, niech Cię skierują do szpitala, szukaj sama, ktoś w końcu gdzieś otworzy drzwi i pomoże. Nie przejmuj się innymi sprawami, jak szkoła itd., to się wyprostuje kiedyś, teraz postaw na siebie i swoje zdrowie. Powodzenia.
29 lipca 2014, 13:48
Bardzo Ci współczuje, wiem co czujesz - byłam w podobnej sytuacji. Nie az tak drastycznej, ale mechanizmy podobne. Moim zdaniem dobr psychlog/terapeuta bo sama w zyciu nie dasz rady.
3 sierpnia 2014, 07:34
A moim zdaniem paradoksalnie wyjazd do internatu mógłby Ci bardzo pomóc. Jeśli masz tak toksyczną relację z mamą (a masz), to oderwanie się od niej i znalezienie w nowej rzeczywistości może być dla Ciebie wybawieniem. Rozumiem, że Twoja mama ciężko pracuje, ale jej obowiązkiem (tak, obowiązkiem) jest utrzymywać Cię i dawać Ci oparcie dopóki sama nie będziesz w stanie tego robić. Nie czuj wyrzutów sumienia. "Długi zaciągnięte u swoich rodziców spłacamy własnym dzieciom". Oddalenie się od niej może dać Ci więcej sił, niż przypuszczasz. Jasne, będziesz się bała, na pewno kilka razy czuła samotność, ale w końcu odnajdziesz tę siłę, by wyjść do ludzi. Tym bardziej, że będziesz tam pod opieką psychologa - a to bardzo ważne.
Co do leczenia zaburzeń odżywiania we Wrocławiu, jest nowa placówka na Pasiecznej 38. Adres strony: http://www.centrumzaburzenodzywiania.pl/ . Dodatkowo polecam miejsce, do którego sama chodzę: http://psycholog-ms.pl/poradnia/ - możliwość zapisania się do psychiatry i psychoterapeuty (psycholog =/= psychoterapeuta, Tobie potrzebny jest ten drugi). Walcz o siebie, póki masz czas, bo potem może być za późno.
[quote=nuta]szkoda mi Twojej matki. w domu sie nie przelewa, kobieta ciezko haruje, a Ty w ogole tego nie doceniasz. wiesz ile ona musi pracowac abys pochlonela fure slodyczy i pozniej wszystko zwrocila?
Szkoda, że nie rozumiesz jednej rzeczy - zaburzeń odżywiania się nie wybiera i prawie zawsze mają podłoże w jakiejś traumie. Autorka pisała, że matka zrobiła jej krzywdę, ale nie chce o tym mówić. Piszesz, że to marnotrawstwo jedzenia - ale nad tym się nie panuje. I też piszę z perspektywy osoby, u której czasem nie było w domu obiadu. Ba, czasem było 10 złotych w portfelu do końca miesiąca.
Każdy ma jakieś demony z przeszłości. Młodość to najlepszy czas na to, by z nimi zawalczyć. Moi rodzice nie walczyli, mieli zoraną psychikę przez swoje rodziny, przeszłość, tragedie, które ich dotknęły - spoko, wytrzymali 50 lat, a potem popadli w alkoholizm. Nie idź Autorką tą drogą.