Temat: Więzienie diety.

Odchudzam się odkąd skończyłam osiemnaście lat. Teraz mam dwadzieścia a moja waga leci sobie to w górę to w dół. Mam 168 cm wzrostu. W marcu tego roku ważyłam 72 kg. Teraz ważę 80 kg. Od prawie roku choruję na nerwicę lękową z agorafobią, poza tym mam też hipochondrię. Nie radzę sobie z moją wagą. Zawsze chciałam ważyć 60 kg, ale nigdy nie udało mi się zobaczyć 6 z przodu na wadze, więc zaakceptowałam to, że może 70 będzie okej. Najwięcej ważyłam 90 kg, kiedy zaczynałam. Teraz przytyłam bardzo dużo, zdaję sobie z tego sprawy, ale nie umiem schudnąc jakoś. Obsesyjnie myślę o jedzeniu. Ledwo wstanę, moja pierwsza myśl to co i jak zjeść. Potem w ciągu dnia też ciągle... Jedzenie to chyba 99 procent wszystkich moich myśli. Poza tym, cały czas odczuwam głód, a jem calkiem sporo. Płakać mi się chce, bo od dziś powzięłam postanowienie o diecie, a mam wrażenie, że czekolada i chipsy z kuchni do mnie krzyczą, żebym je zjadła. Zjadłam dziś sporo, owoce jadłam, żeby się zapchać, zrobiłam herbatę, gorący kubek, ale głód wraca po kilku minutach... Jestem załamana, bo praktycznie nie mam życia, tylko jedzenie, jedzenie, plany diety, waga, wygląd, to jak bardzo siebie nienawidzę. Jak to rozwiązać... Jak schudnąć, jak wyłączyć w sobie te myśli... Przecież takie coś nie powinno mną władać, tymczasem tylko to istnieje... 

Na moje oko, choć przeciez mogę się mylić, to u większości osób obsesyjnie myślących o jedzeniu, takie właśnie natrętne myśli biorą się ze stereotypowego podejścia do diety - jeść mało, zero węgli, zero tłuszczu, niezbyt smacznie, blablabla...to największego mocarza by po 2 latach doprowadziło na skraj wyczerpania psychicznego. Jak wygląda Twoje menu "dietetyczne"? Z czego rezygnujesz co bardzo lubisz, na czym opierasz swoje posiłki? Ja bym tutaj upatrywała problemu tak naprawdę. 

Btw, jesz gorące kubki i inne tego typu świństwa? Możesz zapomnieć o uczuciu sytości i stabilnej gospodarce insulinowej.

bodyroxx napisał(a):

Na moje oko, choć przeciez mogę się mylić, to u większości osób obsesyjnie myślących o jedzeniu, takie właśnie natrętne myśli biorą się ze stereotypowego podejścia do diety - jeść mało, zero węgli, zero tłuszczu, niezbyt smacznie, blablabla...to największego mocarza by po 2 latach doprowadziło na skraj wyczerpania psychicznego. Jak wygląda Twoje menu "dietetyczne"? Z czego rezygnujesz co bardzo lubisz, na czym opierasz swoje posiłki? Ja bym tutaj upatrywała problemu tak naprawdę. Btw, jesz gorące kubki i inne tego typu świństwa? Możesz zapomnieć o uczuciu sytości i stabilnej gospodarce insulinowej.

AMEN

Pasek wagi

bodyroxx Gorący kubek zjadłam, bo jestem sama w domu, a było mi zimno i byłam głodna... ale jadłam go chyba pierwszy raz od kilku miesięcy... Jem ciemne pieczywo, dużo owoców, staram się warzywa, ciężko mi zrezygnować ze słodyczy, z nimi największa walka... Jogurty tylko naturalne i niskotłuszczowe, jak chcę je osłodzić to daję łyżeczkę np. syropu malinowego albo innego i mam owocowy... Mięso to chude, kurczak itp. Ogólnie znam zasady zdrowego odżywiania... 

Opisz swój wczorajszy jadłospis.

Pasek wagi

Havock wczoraj nie ma sensu... mówiłam, że dietę zaczęłam od dziś... wczoraj było hym... mega nieregularnie, słodko i niezdrowo

dominikulka napisał(a):

Havock wczoraj nie ma sensu... mówiłam, że dietę zaczęłam od dziś... wczoraj było hym... mega nieregularnie, słodko i niezdrowo

To nie wiem jak Ci pomóc. Żeby coś doradzić trzeba wiedzieć dokładnie w czym problem. Póki nie ogarniesz diety to będziesz się tak z tym bujać.  

Pasek wagi

Wszystko dzieje się w Twojej głowie, od Ciebie zależy czy zmienisz coś w swoim życiu, musisz chcieć tego dużo bardziej niż zjeść np czekoladę :) Zostaw przeszłość, jej już nie zmienimy, walcz o przyszłość o którą pragniesz, zmień stosunek do samej siebie, zacznij po prostu zdrowo jeść i trzymaj się tego, nie oglądaj za siebie, po prostu idź do przodu! A efekty przyjdą szybciej niż się tego spodziewasz :)

Pasek wagi

dominikulka wiem co czujesz, bo miałam to samo. Ciągle myślałam o jedzeniu, ale dlatego, że jadłam za mało objętościowo na diecie. Teraz mam dietę od dietetyka i jem bardzo dużo warzyw, piję soki warzywne, których wcześniej się nie tknęłam, piję łyżkę oleju lnianego do śniadania, wszystko gotuję na parze, albo na patelni bez tłuszczu, jem co 3 godziny 5 posiłków i zawsze staram się zapchać sporą ilością warzyw, bo są mniej kaloryczne od owoców. Owoców w tej diecie mam mało bo mają sporo cukru pomimo że to owoce. W końcu nie myślę obsesyjnie o jedzeniu, tylko jem co te 3 godziny tyle ile mam napisane w jadłospisie. Moja waga już ruszyła i zaczynam chudnąć (dietę zaczęłam od niedzieli dopiero), więc może spróbuj więcej jeść warzyw i mniej owoców. A bierzesz jakieś leki psychotropowe? One też mogą powodować apetyt i dlatego możesz być ciągle głodna. Jeśli tak to musisz porozmawiać o tym z lekarzem psychiatrą i może zmniejszy ci leki, albo zmieni na inne, po których nie ma apetytu. Głowa do góry! 

dominikulka napisał(a):

bodyroxx Gorący kubek zjadłam, bo jestem sama w domu, a było mi zimno i byłam głodna... ale jadłam go chyba pierwszy raz od kilku miesięcy... Jem ciemne pieczywo, dużo owoców, staram się warzywa, ciężko mi zrezygnować ze słodyczy, z nimi największa walka... Jogurty tylko naturalne i niskotłuszczowe, jak chcę je osłodzić to daję łyżeczkę np. syropu malinowego albo innego i mam owocowy... Mięso to chude, kurczak itp. Ogólnie znam zasady zdrowego odżywiania... 

No niestety, wypełniasz w tym krótkim, zapewne niepełnym i nie oddającym w 100% obrazu Twojej diety, opisie większość tych pułapek żywieniowych, o których pisałam.. Ciemne pieczywo nie jest równoznaczne z pieczywem żytnim, nawet żytnie pieczywo często jest po prostu pieczywem mieszanym. Duża ilość owoców to duża ilość fruktozy, czyli cukru. Jogurt niskotłuszczowy, który ma większą zawartość węglowodanów prostych niż pełnotłuszczowe odpowiedniki, dosładzany syropem glukozowym, czyli kolejny skok insuliny. I Ty chcesz być syta i zapomnieć na chwilę o jedzeniu? Ogólnie to niestety Twoja wiedza o zdrowym odżywianiu jest bardzo iluzoryczna. P.S Nawet jakby mnie razili prądem to nie zjadlabym gorącego kubka...;)

Rozumiem doskonale problem nadmiernego myślenia o jedzeniu, sama kiedyś miałam z tym kłopoty. Co prawda nigdy tak naprawdę nie miałam prawdziwej nadwagi, ale wszystko to siedziało w mojej głowie, wplątałam się w tego rodzaju myślenie, z którego wychodziłam latami. Nie pomógł mi w tym żaden psycholog, chociaż miałam wizyty u takowych. Ostatecznie sama się z tym uporałam, choć nie było to łatwe ani szybkie. Nauczyłam się myśleć o jedzeniu nie jako o wrogu czy problemie, ale o jak o przyjemności i jednocześnie paliwie, które daje mi siłę do robienia rzeczy, które kocham. Mówię oczywiście o prawdziwym jedzeniu, a nie śmieciach. Te traktuję jako używki, które raz na jakiś czas nie zaszkodzą, ale generalnie nie podpadają pod kategorię "normalne jedzenie". Coś, co jem czasem to smażone rzeczy typu falafele lub warzywne burgery, albo słodycze bez chemii, ale już np. z niewielkim dodatkiem cukru, np. ciasto w jakiejś eko knajpce. Większych "występków" nie potrzebuję popełniać, bo moje kubki smakowe się od nich odzwyczaiły i nawet mi nie smakują. :) Na pewno masz jakieś pasje, staraj się skierować na nie swoją energię, przebywaj wśród ludzi których uwielbiasz, to pomaga

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.