- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 czerwca 2014, 10:42
ZAPISY
ZAMKNIĘTE
Zdrowa Rywalizacja Punktowa część XXV
Czas trwania: 5 tygodni
16.06 (poniedziałek) - 20.07 (niedziela)
Zapraszam wszystkich serdecznie do 25 części naszej wesołej rywalizacji! Na czym polega akcja? Na wspólnej walce z kilogramami! Jeżeli chcesz pozbyć się nadprogramowych kilogramów i prowadzić zdrowy tryb życia to miejsce jest dla Ciebie. Co z tego masz? Uczestnicy poprzednich edycji ZRP mogą potwierdzić, że dzięki tej niewinnej rywalizacji zyskasz motywację, wsparcie w grupie, miejsce do wygadania się na każdy temat i oczywiście nowych znajomych. Wszyscy dążymy do tego samego: zbudowania w sobie zdrowych nawyków żywieniowych łącząc je z ćwiczeniami!
Zasady:
1) Zapisy do Zdrowej Rywalizacji Punktowej cz. 25 zbieram do wyczerpania 30
miejsc lub do poniedziałku (16.06) do północy. Pierwszeństwo mają osoby z
poprzednich edycji.
2) Akcja trwa do 20 lipca! Potem kolejna część...
3) Każdego dnia zdobywamy punkty za dane kategorie opisane poniżej. Należy
wpisać je do tabelki, po czym w każdy poniedziałek tworzony będzie ranking -
zarówno ogólny jak i tygodniowy - według zdobytych punktów.
4) Zgłaszamy się do akcji poprzez wklejenie poniższej tabelki. Wklejona
tabelka = chęć uczestnictwa. Przy dopisywaniu punktów czy w kolejnych
tygodniach EDYTUJEMY post z naszą tabelką, nie dodajemy nowych -
wszystko po to, by było przejrzyście i łatwo dla mnie znaleźć Wasze tabelki.
5) Pogaduchy zostawiamy na później - kiedy
nasza grupa będzie pełna i gotowa do ruszenia zacznie się pisanie o wszystkim i
o niczym. Do tego czasu proszę o wklejanie tylko tabelek, bez zbędnego
zaśmiecania. Czyt. wyżej.
6) Osoby na rygorystycznych dietach nie zostaną przyjęte do grupy (głodówki,
diety poniżej 1000 kcal). To samo tyczy się osób dążących do wagi poniżej
normy.
7) Bardzo proszę o zapisywanie się tylko osób zdecydowanych, które nie wykruszą
się po kilku dniach i są pewne, że wytrwają do końca.
8) Gramy fair. Jeśli chcecie kogoś oszukać - to tylko siebie. Wpisujemy
więc punkty zgodnie z prawdą.
Zgłoszenie do akcji:
Twoje zgłoszenie = wklejenie tabelki. Nie musicie pisać postów z
prośbami o dodanie. Jak tylko dodasz swoją tabelkę automatycznie jesteś
zapisana/y do naszej rywalizacji. Jeżeli masz problemy ze skopiowaniem i
wklejeniem tabelki polecam zmianę przeglądarki na Mozillę Firefox. Na niej
wszystko powinno działać prawidłowo! Z tego co wiem, w Chromie czy Explorerze
są problemy, więc Firefox jest raczej niezbędny ;) Wszelkie problemy
proszę zgłaszać do mnie w wiadomości lub pisać w 24 części ZRP.
Co należy
podać przy zgłoszeniu?
1) Wagę początkową (z jaką dołączamy do akcji)
2) Wzrost w centymetrach
3) Cel do osiągnięcia na 20 lipca
4) Centymetry:
|
Początek |
Koniec |
Klatka piersiowa |
|
|
Talia (najwęższe miejsce) |
|
|
Brzuch (oponka) |
|
|
Biodra |
|
|
Udo |
|
|
Łydka |
|
|
SUMA (po
edycji):
(proszę uważnie kopiować tabelki, tę powyżej i tę poniżej, żeby były całe i
pamiętajcie o sumowaniu punktów, ułatwia mi to pracę przy podsumowaniach) WKLEJCIE
W JEDNYM POŚCIE, MNIE SIĘ NIE UDAŁO ZE WZGLĘDU NA ZBYT DŁUGI TEKST!!!
Edytowany przez nelke85 15 czerwca 2014, 21:02
10 lipca 2014, 11:36
Moi znajomi dawali półtorarocznej córce frytki - zwracam im nieśmiało uwagę i co słyszę? "Bo ona tak patrzy, jak my jemy, to jak mamy jej nie dać?" I jeszcze z ketchupem :| Na mnie moja patrzy jak piję browara - też mam jej dać? Logika ludzka dobija :| I w ogóle ludzie nie mają pojęcia, że do 3roku życia kształtują się u dzieci nawyki jedzeniowe i powinny zwracać uwagę na to, co im dają. Myślą, że przez pierwszy rok wystarczy, a potem już może wszystko. Spotkałam się też z tym, że 9 miesięcznemu dziecku daje się słone paluszki. W parkach widziałam ledwie chodzące dzieci jedzące chipsy. To jest jakiś koszmar i brak świadomości u ludzi.Osobiście nie zwracam uwagi na grubasów, ale jak widzę grube dziecko to dostaje strasznego nerwa, bo jest to wyłącznie wina rodziców. Dziecko od maleńkości uczone jedzenia frytek, tłustych obiadów, masy słodycz. To jest nieodpowiedzialność rodziców i narażanie dziecka na wiele chorób, złe samopoczucie fizyczne i to że inne dzieci będą się wyśmiewać z niego. Ostatnio w maku widziałam malutkie dziecko z burgerem, ledwo je trzymało w rękach takie małe jeszcze było a już jadło takie świństwo.
Fakt. Nie wiem czy widziałyście kolejki pod makiem w dzień dziecka... zastanawiałam się dlaczego rodzice są tak mało pomysłowi, żeby nie zorganizować dzieciom lepszej rozrywki w ten dzień niż stanie w kilometrowej kolejce i jedzenie śmieci. Niestety niektórzy mają zbyt luźne podejście do diety dzieci. Mnie najbardziej rozwala faszerowanie dzieci cukrem przez rodzinę (np. dziadków, czy ciotki). Zamiast wymyślić temu dziecku jakąś rozrywkę dają jakieś cukrowe pierdoły np.bransoletki z cukierków, czy inne słodycze - bo mają na opakowaniu świnkę peppę, albo inną myszkę miki. Wyjście gdzieś na spacer z kolei musi się odbywać w towarzystwie lodów, waty cukrowej czy innych paskudztw. Masakra. Później się nie ma co dziwić, że dorośli są uzależnieni od cukru.
10 lipca 2014, 11:39
Fakt. Nie wiem czy widziałyście kolejki pod makiem w dzień dziecka... zastanawiałam się dlaczego rodzice są tak mało pomysłowi, żeby nie zorganizować dzieciom lepszej rozrywki w ten dzień niż stanie w kilometrowej kolejce i jedzenie śmieci. Niestety niektórzy mają zbyt luźne podejście do diety dzieci. Mnie najbardziej rozwala faszerowanie dzieci cukrem przez rodzinę (np. dziadków, czy ciotki). Zamiast wymyślić temu dziecku jakąś rozrywkę dają jakieś cukrowe pierdoły np.bransoletki z cukierków, czy inne słodycze - bo mają na opakowaniu świnkę peppę, albo inną myszkę miki. Wyjście gdzieś na spacer z kolei musi się odbywać w towarzystwie lodów, waty cukrowej czy innych paskudztw. Masakra. Później się nie ma co dziwić, że dorośli są uzależnieni od cukru.Moi znajomi dawali półtorarocznej córce frytki - zwracam im nieśmiało uwagę i co słyszę? "Bo ona tak patrzy, jak my jemy, to jak mamy jej nie dać?" I jeszcze z ketchupem :| Na mnie moja patrzy jak piję browara - też mam jej dać? Logika ludzka dobija :| I w ogóle ludzie nie mają pojęcia, że do 3roku życia kształtują się u dzieci nawyki jedzeniowe i powinny zwracać uwagę na to, co im dają. Myślą, że przez pierwszy rok wystarczy, a potem już może wszystko. Spotkałam się też z tym, że 9 miesięcznemu dziecku daje się słone paluszki. W parkach widziałam ledwie chodzące dzieci jedzące chipsy. To jest jakiś koszmar i brak świadomości u ludzi.Osobiście nie zwracam uwagi na grubasów, ale jak widzę grube dziecko to dostaje strasznego nerwa, bo jest to wyłącznie wina rodziców. Dziecko od maleńkości uczone jedzenia frytek, tłustych obiadów, masy słodycz. To jest nieodpowiedzialność rodziców i narażanie dziecka na wiele chorób, złe samopoczucie fizyczne i to że inne dzieci będą się wyśmiewać z niego. Ostatnio w maku widziałam malutkie dziecko z burgerem, ledwo je trzymało w rękach takie małe jeszcze było a już jadło takie świństwo.
Moja córka ma 21 miesięcy, nie jadła jeszcze czekolady. Jakiś czas temu teść rzucił coś w stylu "biedne dziecko, pójdzie do szkoły i smaku czekolady nie będzie znało". Wkurzył mnie jak nie wiem co. Po co mam jej dawać cukier bez żadnych wartości, jak mogę dać jej owoce czy warzywa, które uwielbia. No, ale tak, biedna, bo czekolady nie zna...
10 lipca 2014, 11:46
Moja córka ma 21 miesięcy, nie jadła jeszcze czekolady. Jakiś czas temu teść rzucił coś w stylu "biedne dziecko, pójdzie do szkoły i smaku czekolady nie będzie znało". Wkurzył mnie jak nie wiem co. Po co mam jej dawać cukier bez żadnych wartości, jak mogę dać jej owoce czy warzywa, które uwielbia. No, ale tak, biedna, bo czekolady nie zna...Fakt. Nie wiem czy widziałyście kolejki pod makiem w dzień dziecka... zastanawiałam się dlaczego rodzice są tak mało pomysłowi, żeby nie zorganizować dzieciom lepszej rozrywki w ten dzień niż stanie w kilometrowej kolejce i jedzenie śmieci. Niestety niektórzy mają zbyt luźne podejście do diety dzieci. Mnie najbardziej rozwala faszerowanie dzieci cukrem przez rodzinę (np. dziadków, czy ciotki). Zamiast wymyślić temu dziecku jakąś rozrywkę dają jakieś cukrowe pierdoły np.bransoletki z cukierków, czy inne słodycze - bo mają na opakowaniu świnkę peppę, albo inną myszkę miki. Wyjście gdzieś na spacer z kolei musi się odbywać w towarzystwie lodów, waty cukrowej czy innych paskudztw. Masakra. Później się nie ma co dziwić, że dorośli są uzależnieni od cukru.Moi znajomi dawali półtorarocznej córce frytki - zwracam im nieśmiało uwagę i co słyszę? "Bo ona tak patrzy, jak my jemy, to jak mamy jej nie dać?" I jeszcze z ketchupem :| Na mnie moja patrzy jak piję browara - też mam jej dać? Logika ludzka dobija :| I w ogóle ludzie nie mają pojęcia, że do 3roku życia kształtują się u dzieci nawyki jedzeniowe i powinny zwracać uwagę na to, co im dają. Myślą, że przez pierwszy rok wystarczy, a potem już może wszystko. Spotkałam się też z tym, że 9 miesięcznemu dziecku daje się słone paluszki. W parkach widziałam ledwie chodzące dzieci jedzące chipsy. To jest jakiś koszmar i brak świadomości u ludzi.Osobiście nie zwracam uwagi na grubasów, ale jak widzę grube dziecko to dostaje strasznego nerwa, bo jest to wyłącznie wina rodziców. Dziecko od maleńkości uczone jedzenia frytek, tłustych obiadów, masy słodycz. To jest nieodpowiedzialność rodziców i narażanie dziecka na wiele chorób, złe samopoczucie fizyczne i to że inne dzieci będą się wyśmiewać z niego. Ostatnio w maku widziałam malutkie dziecko z burgerem, ledwo je trzymało w rękach takie małe jeszcze było a już jadło takie świństwo.
Dokładnie tak jak mówisz! Moja siostrzenica nie dostawała słodyczy przez dość długi czas a moja siostra powiedziała wprost, że nie życzy sobie takich prezentów. Oczywiście spotkało się to z powszechnym oburzeniem, ale niech sobie gadają co chcą to w końcu nie jest dziecko innych ludzi. W efekcie mała ma teraz 3 lata i chętniej je mięso, owoce i warzywa niż słodycze. Niestety myślę, że z czasem to jej się zmieni, przez kontakty z innymi dziećmi w przedszkolu. Dzieci doceniają atrakcyjność słodyczy, bo to w wielu domach coś zakazanego, albo chociaż ograniczanego.
10 lipca 2014, 11:49
Dokładnie tak jak mówisz! Moja siostrzenica nie dostawała słodyczy przez dość długi czas a moja siostra powiedziała wprost, że nie życzy sobie takich prezentów. Oczywiście spotkało się to z powszechnym oburzeniem, ale niech sobie gadają co chcą to w końcu nie jest dziecko innych ludzi. W efekcie mała ma teraz 3 lata i chętniej je mięso, owoce i warzywa niż słodycze. Niestety myślę, że z czasem to jej się zmieni, przez kontakty z innymi dziećmi w przedszkolu. Dzieci doceniają atrakcyjność słodyczy, bo to w wielu domach coś zakazanego, albo chociaż ograniczanego.
To prawda, ale myślę sobie, że rozsądek przede wszystkim. Można coś upiec samemu i wtedy wiadomo, że dziecko je coś zdrowszego niż te batony pełne chemii. Wiadomo, każdy lubi słodycze, ja też, ale umiar to podstawa ;) Chciałabym uchronić moją córę przed takimi problemami z wagą, jak ja miałam, a wiem, że to, że w wieku 17 lat ważyłam 75 kg było spowodowane złą dietą oraz brakiem ruchu. Chciałabym, żeby umiała jeść bardziej świadomie i lepiej niż ja. Ale jak mi to pójdzie - zobaczymy :)
10 lipca 2014, 11:55
Niestety myślę, że z czasem to jej się zmieni, przez kontakty z innymi dziećmi w przedszkolu. Dzieci doceniają atrakcyjność słodyczy, bo to w wielu domach coś zakazanego, albo chociaż ograniczanego.
Otóż to, dlatego ja uważam, że nie powinno się całkowicie eliminować słodyczy z diety dziecka, bo potem się rzuci na to całe świństwo. Lepiej po prostu jakoś rozsądnie dozować, np. "w niedzielę coś słodkiego" ;)
10 lipca 2014, 12:51
Całkowicie się z Wami zgadzam.
Moja mama jest przykładem takiej babci, która mimo zakazów rodziców dawała cichaczem mojemu bratankowi a to ciasteczko, a to czekoladkę.
Gdy szłam z nimi na spacer czy plac zabaw mama miała zawsze zapasy słodyczy (bo wtedy mój brat nie widział)
Uważała, że dzięki temu będzie szczęśliwszy czy co?
Obecnie mój bratanek ma problemy z kamieniami. Powinien być na specjalnej diecie i zero słodyczy ale widzę, że nikt na to nie zwraca uwagi. A jak idziemy na zakupy, czy jesteśmy na jakiejś wycieczce to Młody robi histerie bo musi coś sobie kupić.
"Ale co chcesz?"
"nie wiem, ale musisz mi coś kupić"
I dostaje od babci ohydną watę cukrową...
Moja mama niby zdaje sobie sprawę, że źle robi ale widzę, że nadal nie zmienia swojego zachowania.
------------------------------------------
Ciocia opowiadała mi jak chciała poczęstować ciasteczkiem 3-letnią dziewczynkę. Na co ona zapytała jaki jest dziś dzień bo ona może jeść słodycze tylko w niedzielę. I nie wzięła ciasteczka bo to nie była niedziela
----------------------------------------
Jeszcze przypomniała mi się córka mojej wspomnianej wcześniej koleżanki. Od małego była karmiona słodyczami, chipsami i pojona colą.
Jeśli do obiadu nie było Coli, był płacz. To dziecko miało ogromne problemy z jedzeniem. Nie tolerowała surówek i sałatek do obiadu.
Zawsze się dziwiłam,że je np same ziemniaki. Na moje zdziwienie jej mama odpowiadała, że ona nie lubi surówek więc nie będzie jej zmuszać bo i tak nie zje. Za to za zjedzony obiad dostawała nagrodę w postaci słodyczy.
W wieku 6 lat bardzo różniła się gabarytami od swoich rówieśników.
Twarz blada. Podejrzewałam u niej anemię ale jej mama nie lubiła pobierania krwi więc dziecku też tego chciała oszczędzić.
Nie wspomnę o jej czarnych zębach i wyszydzaniu przez inne dzieci w zerówce, że ma kupę na zębach.
Nie mam teraz z nimi kontaktu. Nie wiem czy coś się zmieniło...
10 lipca 2014, 14:31
Ja właśnie byłam takim dzieckiem które codziennie jadło słodycze, często nawet zamiast posiłków i mimo, że mam 25 lat dalej mam problem z nagminnym jedzeniem słodyczy. U moich rodziców w domu jest specjalna szafka w której zawsze jest duuużo słodyczy. Już nie wspomnę o nadwadze i braku kondycji
Edytowany przez patkak 10 lipca 2014, 14:32
10 lipca 2014, 15:52
u mnie w domu jest po prostu tragedia, mama ma otyłość i cukrzycę, ciągle kupuje ciastka i je sama zjada, piecze, gotuje, ja wracam z ćwiczeń i widzę jak oni jedzą na kolację smażony boczek i moczą sobie chleb w smalcu a w Boże Ciało płakała, ze nie mieści się w żadną spódnicę. Jest chora, śpi kilka razy dziennie, nie ma na nic siły, zaczyna mnie przerażać. Wujek to samo, ma cukrzycę, jego mamusia (moja babcia) gotuje dla niego obiadki (puree z ziemniaków ze śmietaną+masełko żeby było smaczniejsze, kotlecik, mnóstwo soli) do tego budyń na obiad i do popicia pół szklanki soku (syropu) z odrobiną wody. No po prostu nóż się w kieszeni otwiera. Ojciec mówi, ze chciałby schudnać bo ma brzuch duży a jak chcę zrobić sałatkę to muszę zjeść sama a jak nie daję rady to wyrzucam bo oni nie jedzą warzy, a z owocem w ręku nigdy ojca nie widziałam. Ja gdybym się nie wzięła za siebie już na pewno miałabym cukrzycę i nie wiem co jeszcze. Ciężko nad sobą pracowałam i nie mam zamiaru wrócić tam gdzie byłam. Wiem jak jest okropnie ciężko ale naprawdę się da, trzeba tylko się zaprzeć i iść do przodu bez żadnych wymówek.
11 lipca 2014, 08:05
Elsidka - szkoda, że Twoi bliscy nie potrafią sobie uświadomić, że w taki sposób skracają sobie jakość życia...