Temat: karma

jak wyżej. Wierzycie w karmę? Że zło wyrządzone wraca? i dobro też? jakieś przyklady?

nordic_berry napisał(a):

karma w rozumieniu ludzi z zachodu to jakieś zabobony, takie "na chłopski rozum" rozumienie bardzo skomplikowanego procesu. Spojrzcie na niemcy i kryzys imigracyjny - to jest właśnie to co dostaja po II wś, przykład tego że wytworzona zła energia zawsze wraca, nie zawsze w takiej samej formie i oczywistym czasie.

Dla mnie to co sie dzieje w Niemczech to skutek blednych decyzji rzadu a nie zadna kara za grzechy czy karma za II wojne swiatowa. Holandia i Francja tez ma ten problem, a byly "po wlasciwej stronie", wiec ta logika kupy sie nie trzyma. 

Poza tym, wiem ze niektorym ciezko uwierzyc, ale wielu Niemcow wcale nie popieralo owczesnej polityki rzadu. Jesli to karma to obrywaja niewinni;-) 

minutka3 napisał(a):

Czakii napisał(a):

minutka3 napisał(a):

Czakii napisał(a):

Po części tak. Znam przypadki osób, które zrobiły coś złego innym, źle życzyły komuś i spotkało je nieszczęście. Przykład: kobieta zdradzała swego męża- bardzo dobrego, uczciwego człowieka. Nie wiedział on o tym ale prawda prędzej czy później na jaw wychodzi. Zaszła w ciążę, urodziła dziecko rzekomo swojego męża. Po roku dziecko strasznie zachorowało, nie wiem dokładnie na co ale na śmiertelną chorobę, potrzebny był przeszczep szpiku, zrobiono badania DNA a tu niespodzianka - dziecko okazało się być dzieckiem kochanka. Za niedługi czas zmarło a mąż odszedł, z kochankiem też się nie powiodło. Myślę, że to kara dla tej kobiety za zdradę. Inny przykład - matka jednej z moich przyjaciółek. Zawsze była nieprzyjemna dla swoich dzieci mimo, że były grzeczne. Ciągle krzyczała, wielu rzeczy zabraniała a nawet była dla nich skąpa chociaż kasy mieli dość sporo. Strasznie jej nie lubiłam. Dziś los ją pokarał - dzieci wyprowadziły się z domu, tata mojej kumpeli jest sparaliżowany i musi się nim zajmować. Nieciekawe ma życie. Ale czy dobro wraca? Takich przypadków znam niewiele, często ci bardzo dobrzy ludzie mają niezbyt fajne życie.
To idąc tym tokiem rozumowania wszystkie matki chorych dzieci to suki i same na to zasłużyły? BO rozumiem, że dobrym ludziom się nie zdarza choroba w rodzinie. A nie, czekaj, może to po prostu przypadek? 
Naucz się czytać ze zrozumieniem
O to nie musisz się martwić. Chciałam zwrócić uwagę, że takie kategoryzowanie będzie krzywdzące, bo w sytuacji kiedy coś przykrego zdarzy się porządnym ludziom można by powiedzieć "a może oni jednak są źli skoro los ich pokarał". Szukanie przyczyn w sytuacjach losowych jest dla mnie po prostu niedorzeczne. A może to jest jeszcze inaczej? Kobietę spotkała choroba dziecka, bo była niewierna wobec partnera, więc jej się "należało", a jak to samo spotka tą która całe życie byla uczciwa to już po prostu miała pecha. Logiki w tym nie ma tak czy siak, no ale ludzie muszą sobie wszystko wytłumaczyć i znaleźć przyczynę, niekoniecznie tam gdzie ona rzeczywiście jest. 

Plus pytanie: za jakie grzechy ukarane zostalo dziecko? 

Popieram Twoja wypowiedz:-) 

Nie wierzę. Myślałam nawet nad tym po obejrzeniu Listy Shindlera. Los w żaden sposób nie wynagrodził mu bohaterskich czynów, a wręcz przeciwnie - paskudnie się z nim obszedł. To taki wyraźny przykład. Osobiście znam wielu dobrych ludzi, którym niespecjalnie się powodzi, jak i skur*******, żyjących "długo i szczęśliwie". 

I dla jasności - mówię o potocznym i powszechnym rozumieniu tego zwrotu, jako takiej odgórnej sprawiedliwości. W kontekst religijny nie chcę wnikać, bo nigdy się tym specjalnie nie interesowałam. 

nie wierze w karme. uwazam, ze zawsze powinnismy postepowac dobrze i traktowac innych tak jak sami bysmy chcieli byc traktowani, a nie robic cos tylko dlatego, ze mamy w tym interes i liczymy na nagrode. bezinteresownosc to fajna sprawa, chociaz w tej chwili juz rzadko spotykana, bo niestety sporo wsrod nas egoistow myslacych tylko o sobie.;)

Nie wiem czy wierzę czy nie wierzę. Nie analizowałam tego nigdy dogłębnie. Po prostu staram się tak żyć, by nikomu nie szkodzić i nikogo nie ranić. Nie przypisuję nieszczęść, które mnie spotykają na rzecz kramy, że niby to kara za moje wcześniejsze postępowanie. 

Wierzę w Boga i w to, że wiele rzeczy wybacza. Uważam, że mam w życiu wiele szczęścia a nigdy nie byłam cwaniarą. Raczej jestem z tych co to naiwnie wierzą, że każdy z natury jest dobry. Moja naiwność z roku na rok jest jednak coraz mniejsza, szczególnie gdy słyszę o zamachach.

LiuAnne napisał(a):

Nie wiem czy wierzę czy nie wierzę. Nie analizowałam tego nigdy dogłębnie. Po prostu staram się tak żyć, by nikomu nie szkodzić i nikogo nie ranić. Nie przypisuję nieszczęść, które mnie spotykają na rzecz kramy, że niby to kara za moje wcześniejsze postępowanie. Wierzę w Boga i w to, że wiele rzeczy wybacza. Uważam, że mam w życiu wiele szczęścia a nigdy nie byłam cwaniarą. Raczej jestem z tych co to naiwnie wierzą, że każdy z natury jest dobry. Moja naiwność z roku na rok jest jednak coraz mniejsza, szczególnie gdy słyszę o zamachach.

Bardzo naiwnie, bo ludzkie okrucieństwo to żadna nowość. Wystarczy przeanalizować dowolny wycinek historii, równie dowolnego miejsca na świecie. 

Nie

nordic_berry napisał(a):

tak powtarzam sie bo zmieniasz znaczenie tego co napisałam. Polecam czasem włączyć myślenie abstrakcyjne i troche spuścić z tonu a nie robić gównoburze bo ktoś wyraził swoje zdanie.

Nie, nie zmieniam znaczenia tego co napisałaś - powiedziałabym, że jest wręcz odwrotnie, to Ty próbowałaś wypaczać znaczenie słów, zresztą już na to zwracałam uwagę. I jasne, klasyka, nie mam argumentu to odwrócę kota ogonem i powiem, że ktoś robi gównoburzę ;) Ja nie mam problemu z abstrakcyjnym myśleniem. "Problem" polega na tym, że Ty nie jesteś w stanie przedstawić żadnych sensownych argumentów na poparcie swojego zdania, ani abstrakcyjnych, ani nieabstrakcyjnych. Tyle z mojej strony, bo widzę że strata czasu. 

Nie wierzę. To bzdury. 

no....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.