- Dołączył: 2012-07-04
- Miasto: Ostrów Wielkopolski
- Liczba postów: 503
10 października 2012, 22:01
Mam pytanie do Pań, które są nauczycielkami. A mianowicie chodzi mi o tą papierkową robotę w przedszkolu i szkole. Jak to wygląda, jak się z tym zapoznać?
Co się wpisuje do dziennika?
po co są plany miesięczne, tygodniowe? jak mają się do siebie?
jak to współgra z podstawą programową?
Wiem, pytanie banalne ale chcę jeszcze przed podjęciem pracy nauczyciela dokładnie wiedzieć co i jak.
:)
- Dołączył: 2010-02-18
- Miasto: Antyle Holenderskie
- Liczba postów: 1916
10 października 2012, 22:07
Ja jestem już na drugim roku pedagogiki i nikt nie ma zamiaru w ogóle przekazać nam jakąś wiedzę na ten temat :-(
- Dołączył: 2012-07-04
- Miasto: Ostrów Wielkopolski
- Liczba postów: 503
10 października 2012, 22:12
ogólnie na studiach mało mówi się właśnie praktycznych rzeczy. A moim zdaniem to bardzo ważne.
Wiadomo dzieci najważniejsze ale ta dokumentacja podobno jest straszna.
Każdy wie że są plany miesięczne, tygodniowe, roczne ale co dalej. Co z czym i po co?
Co się wpisuje w dziennik?
Jakie jeszcze dodatkowe papierkowe prace są... tego już nie mówią..nie tłumaczą.
- Dołączył: 2006-04-22
- Miasto: Ny
- Liczba postów: 3493
10 października 2012, 22:39
Ja właśnie zaczęłam pracę jako nauczycielka angielskiego i dzisiaj dostałam po raz pierwszy do ręki dziennik. Jest w nim dział "Diagnoza i rozwój - notatki dot. procesu dydaktycznego". Nie wiecie, jak mam to wypełniać? Jakoś co tydzień, co miesiąc, na koniec roku? Przepraszam, że tak się podpinam, ale w sumie też pokrewne pytanie
11 października 2012, 09:15
Ja też dziennik zobaczyłam peirwszy raz - pomimo praktyk dwoch w szkole - jak poszłam do pracy, jako nauczyciel angielskiego. Jak dla mnie papierkowa robota to była masakra, bo dziennik dziennikiem , ale dochodzą bardzo szczegółowe konspekty z lekcji - przynajmniej ode mnie dyrektor wymagał. Generalnie to zrezygonowałam po 4 miesiącach i poszłam do normalnej pracy, bo jako nauczyciel miałam sto razy więcej pracy a kasa była śmiesznie mała - sprawdzanie sprawdzianów powiedzmy z połowy klas czyli 120 sztuk, spotkania z rodzicami, pilnowanie na dyskotekach, przygotwanie jasełek, kółka języka angielskiego, przygotwanie się do lekcji... a do tego pokój nauczycielski w którm reszta frustratek obrabiała wszystkim doopy, pretensje o złe oceny, bo rodzic danego dziecka jest kimś ważnym, itp itd... generalnie masakra... no i miałam 26 godzin czyli 18 + 8 kółk języka i nauka indywidualna z dzieckiem specjalnej troski i dostawałam na rękę.... taram taram 1100 zł... :-D