To już kolejny wątek z tej serii.
Nadal się miotam i nie mam pojęcia co począć.
Dla przypomnienia: Pracuję od 9 miesięcy w biurze. Jest to samodzielne stanowisko, sama prowadzę biuro, dział kadr, wystawiam/przyjmuję faktury, zamawiam towar, obsługuję klientów itd.
Moja pensja wynosi nieco mniej niż najniższa krajowa, zależy od miesiąca, na rękę
6,25zł/h. Prosiłam szefa ok 2 miesiące temu o podwyżkę, po konsultacji z żoną "dusi groszem", stwierdził, że nie da mi podwyżki. Nie pytałam już po raz kolejny, ale moja frustracja ciągle rośnie. Sama mam na głowie całą firmie, ostatnio na dodatek przyjęli "Kierownika produkcji", który jest tak zamulony, że nie da się z nim współpracować, więc przejęłam jego obowiązki.
Szukam co prawda cały czas nowej pracy, ale ofert w moim mieście jest niewiele. Małe firmy szukają pracowników, ale najchętniej zatrudniają niewymagające osoby, które zgodzą się na każde warunki.
Podam Wam przykład sprzed kilku dni:
Aplikowałam na stanowisko Asystentki z Szkole Językowej. Praca od 12-20. Zostałam zaproszona na rozmowę. Pani, która mnie rekrutowała była mną wręcz zachwycona. Mówiła, że jestem idealną kandydatką, że mam taką dużą wiedzę i doświadczenie, wszystkie zadania wykonałam bezbłędnie i co? NIE PRZYJĘLI MNIE! Spytałam wtedy dlaczego, oto ich odpowiedzi:
1. Na rozmowie powiedziałam, że bardzo chcę się rozwijać, zdobywać nowe doświadczenia i z biegiem czasu awansować. Pani rekruterka stwierdziła, że jestem zbyt ambitna i pewnie po jakimś czasie od nich "ucieknę", bo u nich nie ma możliwości awansu
2. Szkoła jest otwarta od 10-20, jedna dziewczyna pracuje od 10-18, a nowa osoba miałaby pracować od 12-20, powiedziałam wprost Pani rekrutującej, że cenię sobie sprawiedliwość i chciałabym zmieniać sobie godziny pracy z tą dziewczyną, raz ona przychodzi wcześniej, a raz ja i na odwrót. To się bardzo nie spodobało...
3. Przy pytaniu o wynagrodzenie powiedziałam
1300zł netto minimum - też się nie spodobało, za dużo...
Opowiedziałam to swoim znajomym i stwierdzili, że podane argumenty są moimi zaletami, a nie wadami i w sumie myślę tak samo.
Już sama nie wiem czy szukać jakiejś innej pracy, czy zostać i zapieprzać za marne grosze, dla szefa-sknery. Co sądzicie
![]()
?