- Dołączył: 2010-07-21
- Miasto: Konin
- Liczba postów: 6794
1 czerwca 2011, 20:42
Od 3 dni mój 12 letni bokser nic nie je, nie może chodzić i strasznie dyszy a wodę piję tylko ode mnie z ręki. Wezwałam wizytę domową u weta do niego.(jest duży i nie byłabym w stanie go unieść sama) Ma ostrą niewydolność krążenia. Dostał zastrzyki przeciwbólowe i jeszcze jakieś. Jutro jedziemy zawieźć go na resztę badań ale rokowania są beznadziejne. Boje się , że będę musiała podjąć decyzję o uśpieniu go lub o trzymaniu go przy życiu na siłę/ale nie chcę , żeby strasznie cierpiał z bólu/. Jestem strasznie zdołowana, ponieważ opiekuję się nim przez równą połowę mojego życia i nie wyobrażam sobie jak mogłabym go tak po prostu uśpić. Musiałam się wygadać , bo nie mam z kim o tym porozmawiać. Zwłaszcza , że większość koleżanek nie miała nigdy psa i nie wiedzą co to znaczy przywiązać się do zwierzaka. (A wiem, że by mi powiedziały , że to TYLKO pies :-/ ) Był ktoś z was w takiej sytuacji?
- Dołączył: 2010-07-21
- Miasto: Konin
- Liczba postów: 6794
1 czerwca 2011, 23:23
Gratulacje, że Twoja dożyła 12 :) >>>>>>>>>>>. to on :) gdybym posłuchala weta za pierwszym razem dożył by niecałych 9 i został uśpiony ale nie dałam go uśpić, operowałam u innego weta i przez te 3 lata żył jak nowonarodzony, czasem nawet sobie pobiegal :) ale guzy wróciły i doszły problemy z krazeniem
- Dołączył: 2009-12-15
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 312
1 czerwca 2011, 23:27
Ja miałam boksera do zeszłego lata. Musieliśmy zdecydować się na uśpienie go- miał padaczkę. Pod koniec jego życia miał kilka do kilkunastu ataków dziennie, nawet przy najsilniejszych lekach. Był osowiały po atakach, a później to już cały czas bo non-stop był na lekarstwach. To najukochańszy zwierzak jakiego mogłabym sobie wyobrazić, ale wiem, że już się nie męczy.
- Dołączył: 2010-06-29
- Miasto: Żary
- Liczba postów: 2133
1 czerwca 2011, 23:43
mojego pudelka też musieliśmy uspać, miała dużego guza już na brzuchu, za późno zareagowaliśmy, a związana z nią byłam od dziecka przez jakieś 10-12 lat.
jak ma się męczyć, to lepiej uspać,wiem że to trudne i łatwo mi teraz to mówić, ale też przez to przechodziłam...
2 czerwca 2011, 06:34
Ja niestety też musialam uspic psa po 13 latach wspolnego zycia bo byl ze mna od szczeniaczka...Jejku jeszcze teraz mam łzy jak o tym pisze....
- Dołączył: 2009-08-19
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 738
2 czerwca 2011, 08:41
Też musiałam uśpić swojego psiaka 2,5 roku temu... Mi nie pozwolili przy tym być gdyż byłam bardzo przywiązana do niego, ale z tego co opowiadali mi rodzice wygląda to tak, jakby piesek po prostu usnął. Ale masz rację, nie ma co patrzyć jak cierpi, ja sporo to przedłużałam. Dodam, że piesek uśpiony był w domku, na pewno to dla niego większy komfort.
- Dołączył: 2010-11-18
- Miasto: Praga
- Liczba postów: 2621
2 czerwca 2011, 08:48
Nie trzeba psu pyska zawiązywać. Wystarczy go trzymać. Dziwny ten wet że kazał wam coś takiego zrobić:/
Mój owczarek niemiecki też był usypiany, przy całej rodzinie, był tulony w momencie zastrzyku, biedna psina.
- Dołączył: 2009-07-31
- Miasto: Dubai
- Liczba postów: 1075
2 czerwca 2011, 09:21
Dziewczyny, jak tak piszecie o tym usypianiu psow to az mi sie slabo robi. Nie wyobrazam sobie uspic mojej malej Daisy. Ona jest czlonkiem rodziny. Jednym z najwazniejszych. Jest taka kochana i nie wytrzymalabym jakby cos Jej sie stalo ;/ .
Przykro mi bardzo z powodu Waszych psiaczkow i kotkow :( .
- Dołączył: 2008-05-02
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 1939
2 czerwca 2011, 09:34
Co się dzieje ? Od wczoraj już 3 vitalijka ma ten przykry temat w życiu. Biedne. I Wy i zwierzątka. Ja mam też te tematy za sobą, wiem jak boli. Leczyć - wurzuty sumienia, że się męczy, uśpić - wyrzuty sumienia, że uśpiony przez przyjaciół, jakby zdrada.
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
2 czerwca 2011, 10:27
Powiem Ci tak... kiedyś z grzybobrania z 8 lat temu przynieśliśmy kotka. Malusieńki jeszcze granatowe oczka. Ktos podrzucił miot pod samochód. po jakiś 3 m-cach zaczał sie szok, kot kichał krwią, i był nie do życia generalnie. Jeździliśmy z nią po całym mieście w tym do 2 poleconych wetów. W jednym tak jej zrobili zastrzyk ze do dziś ma łyse ciałko :( w każdym razie obaj chcieli ją uśpić bo powiedzieli że ma (psie zarazki?!) jest w krycia wsobnego i nie ma kosci jakiejs tam w czole. Polecono mi 3 weta (w tym czasie kot przeszedł wycinanie polipów elektrycznymi nozami ze 3 razy etc). Ostatni polecony podjął się trepanacji czaszki, oczyszczenia tego miejsca z narośi etc i wstawienia sztucznej chrzęści...kot żyje już 8 lat. Niestety ten doktor już tylko wykłada na Lubelskim UP. Ale zawsze i każdemu mówie o tym co zrobił dla mojej Niuśki (która mimo ciezkiej operacji i braniu sterydów w koncu odzyskała węch).
Szukaj innego weta-to Ci moge polecić. Ostatnio najmłodszą kotkę tez i chcieli uśopić bo dostała młodzienczego zapalenia sutków mlekowych i mogła dostac raka jechała na sterydach 2 m-ce a póxniej ją szybko musiałam wysterylizować. Pierwszy wet sie *uja znał i dla niego namacalna gula w brzuchu to był po prostu "cycek"
konowałów jest mase, nie mówie ze Twój nim jest ale ja bym wolała skonsultowac się z innym dla pewności. Bo nie zawsze to ze wet jest miły i sobie pogdyba jest oznaką jego profesjonalizmu-ja się przekonałam wiele razy ze nie :(
2 czerwca 2011, 10:28
> Dziewczyny, jak tak piszecie o tym usypianiu psow
> to az mi sie slabo robi. Nie wyobrazam sobie uspic
> mojej malej Daisy. Ona jest czlonkiem rodziny.
> Jednym z najwazniejszych. Jest taka kochana i nie
> wytrzymalabym jakby cos Jej sie stalo ;/ .Przykro
> mi bardzo z powodu Waszych psiaczkow i kotkow :( .
Mus to mus - niestety. Też bardzo przeżywałam fakt, że muszę uśpić swojego psa, ale nie wyobrażam sobie, żeby pozwolić mu się męczyć.. :(