- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 marca 2024, 14:38
Hej, złapałam trochę doła j chyba potrzebuje opinii osoby z zewnątrz. Moja córka ma niecałe 2 lata (w maju 2). Ogólnie nasza relacja ostatnio nie jest łatwa, ja wyznaję taki spokojny styl wychowania, nie podnoszę głosu, załatwiam sprawy pokojowo, dużo tłumaczę, służę zawsze czułością i trzymam emocje na wodzy. Staram się zapewniać jej kształcące rozrywki, bajek prawie nie ogląda. Przy tym jestem stanowcza i gdy czegoś jej nie pozwolę to nie zmieniam zdania. Mam wrażenie, ze córka mnie „pozbadła”, weszła mi na głowę. Czesto robi „cyrki”, szczególnie gdy trzeba wrócić z dworu do domu. Urządza wtedy płacz, nie każe się rozebrać ani dotknąć. Mówi dość ładnie i często padają słowa typu „mama nie może czytać” (gdy chwile chce poczytać zamiast ciagle się z nią bawic), mama nie może sikać, mama nie musi sprzątać. Czuje czasem jakby mnie terroryzowała. Ciagle chce abym się z nią bawiła ale czuje nade mną taka władze ze nawet mi mówi np ze nie mogę mieć kitki, nie mogę mieć okularów. Śpi w swoim łóżeczku ale gdy tylko się przebudzi od razu strasznie płacze i krzyczy „mama nie może spać, wstajemy”. Mimo ze jest duża często domaga się noszenia na rękach, wiesza się na mnie, nie chce iść do nikogo innego tylko ciagle „do mamy”, „z mama”. Nie jest zbyt czuła w tym wszystkim i odczuwam jakby brak szacunku, nie przytuli się itp, gdy pytam czy mnie kocha mówi „nie”. Zastanawiam się czy to normalne zachowanie i jakiś kryzys mamowy czy ja popełniłam jakiś błąd. Jestem dla niej cierpliwa bo rozumiem jej uczucia ale nie podoba mi się w jaka stronę to idzie. Tłumacze ze czegoś nie może robić a ona robi to z premedytacja patrząc mi w oczy. Lub gdy spuszczę na chwile wzrok to zakazana rzecz robi. Niszczy książeczki, choć tlumacze, ze zle robi. Gdy włączę jej piosenki co chwile jęczy ze chce inną. Te jęki i stękanie bardzo obniżają moje samopoczucie i wysysają energię. Ona jest naprawdę mądra jak na swój wiek, mówi pełnymi zdaniami, ma święta pamięć i wszystko rozumie co się do niej mówi. A mimo to tak trudno z nią współpracować. Czy to wszystko normalne zachowanie? Jak sobie z tym poradzić?
Edytowany przez 63kgmojemarzenie 4 marca 2024, 14:39
4 marca 2024, 14:55
W tym wieku dzieci zaczynają mieć kryzys rozwojowy. Zaczyna dojrzewać układ nerwowy. Rozwijają się sfery poznawcze, emocjonalne. Jest to trudny czas dla dziecka. Zwraca ono wtedy szczególną uwagę na ograniczenia, próbuje badać swoje możliwości. Często musi liczyć się z tym, że coś go ogranicza czy to zakaz rodziców, czy możliwości własnego ciała. Taka mała istota jeszcze nie potrafi samodzielnie regulować emocji jak my dorośli stąd te wybuchowe sytuację i skrajne nastroje. Mogę polecić przede wszystkim dużo wyrozumiałości i mówienie oraz traktowanie dziecka tak jak Ty byś chciała być traktowana mając trudny dzień, a wszyscy rzucali Ci jeszcze kłody pod nogi. W tym wieku dziecko jest bardzo aktywne. Potrzebuje dużo odpoczynku, snu, zabaw wyciszających przed snem. Super, że jesteś konsekwentna i stawiasz granice w ten sposób budujesz poczucie bezpieczeństwa u dziecka. Dużo Twojego spokoju pomoże też wyciszyć dziecko. Twój spokój w znacznej mierze udzieli się też dziecku.
4 marca 2024, 14:56
Wiesz co, nie miałam tego problemu, bo z uporem maniaka bronię swojej własnej niezależności i po prostu odmawiam robienia czegoś w brew sobie. Nie chcę wstawać, to nie wstaję. Nie chcę się w coś bawić, to się nie bawię. Wytłumaczenie jest takie: mama jest niezależną osobą i ma prawdo decydować co akurat chce robić. Sporo było tłumaczenia, że nie jestem zabawką, jak jakaś zabawa mnie nudzi, to nie chcę się w nią bawić, jak jakaś piosenka mnie denerwuje, to mogę jej posłuchać raz i tyle. Moja córka to szybko załapała. Oczywiście była faza potwornej dramy, bo była, ale jak już zaskoczyła, to potem nie było specjalnie mielenia tego tematu od nowa. Oczywiście wykorzystuje tę logikę teraz przeciwko mnie, ale jej niezależność mniej jest męcząca jak ciągłe, jak to mówisz, jęczenie.
btw, to nie miał być flex, ale ja jestem zdecydowanie mniej ambitną matką od ciebie i jak na szali było moje zdrowie psychiczne vs spełnianie oczekiwań dziecka, to postanowiłam postawić na siebie i nie dociskać "aż pęknę".
Edytowany przez menot 4 marca 2024, 15:08
4 marca 2024, 15:08
Właśnie mam dużo wyrozumiałości i wydawało mi się ze to dobra droga ale czuję pomału ze to prowadzi nas w kozi róg
4 marca 2024, 15:15
Sławetny bunt dwulatka? ;) Staraj się w miarę możliwości nie ulegać i tłumacz. Trzeba przetrwać ten czas. U nas nie było typowego buntu dwulatka, ale mimo że oboje dzieci wychowujemy tak samo, to córka jest bardziej charakterna i uparta niż syn i taka trudniejsza w okiełznaniu, że się tak wyrażę ;) Zmierzam do tego, że nie na wszystko mamy wpływ i nie można się wszystkim zadręczać jako rodzic - oprócz tego na co mamy wpływ, dochodzi też indywidualny charakter dziecka. Wiadomo, że starasz się jak możesz. Natomiast fakt, że ten wiek to jest taki właśnie trudny. Bo dziecko już na tyle kumate, że chce po swojemu, chce przesuwać granice a jednocześnie na tyle nie kumate, że ciężko czasem wytłumaczyć dlaczego czegoś nie wolno, żeby nie wyszło z tego wyświechtane "Bo nie". Trzymaj się! To w końcu minie. Dawaj jej tyle ciepła ile się da, tłumacz na ile się da, kochaj, dawaj poczucie bezpieczeństwa. Nic więcej nie zrobisz.
Edytowany przez Karolka_83 4 marca 2024, 15:16
4 marca 2024, 15:18
Właśnie mam dużo wyrozumiałości i wydawało mi się ze to dobra droga ale czuję pomału ze to prowadzi nas w kozi róg
No i jesteś przyzwyczajona do malucha, któremu się generalnie ulega. A teraz będzie taki moment właśnie na to, żeby nie tylko dziecko odkleiło się od ciebie, ale żebyś też ty na nowo znalazła swoją niezależność i przestała się non stop dopasowywać. Będzie ciężko, ale najgorzej się poddać i dusić w sobie frustrację, czy też zabrać się za to za późno.
4 marca 2024, 15:33
Myślę, że to typowy bunt dwulatka i młoda po prostu testuje Twoje granice. U nas było to samo, ale dość szybko minęło bo moja córka zaraz napotkała mur. Nie chcesz żebym miała kitkę? Rozumiem że podobam ci się kiedy mam włosy jak księżniczka ale jest mi tak wygodniej. Chcesz zniszczyć książkę? Proszę, ale potem już nigdy więcej nie nada się ona do czytania. I książka poszła do śmieci, potem jak brała nożyczki i chciała ciąć co popadnie to przypomniałam jej sytuację z książką. Kiedy na placu zabaw zbliżał się czas wyjścia, mówiłam wcześniej i kiedy protestowała mogła wybrać jeszcze jedną rzecz z której chce skorzystać. Nie pytałam jej czy mnie kocha, bo to zbyt abstrakcyjne pojęcie. O tym, że tak świadczy właśnie mamoza i "złe" zachowanie przy mnie. Minie, nie rozmyślaj, postaw granice i twardo się ich trzymaj.
4 marca 2024, 16:00
Mój syn kiedyś butów nie chciał załozyć. Wyszedł na boso, a że było zimno, to szybko o buty poprosił- potem już zawsze ubierał buty do wyjscia. Trzeba to przeżyć. U mojego w tym wieku wyszły różne problemy- po prostu dzieciak się zmienia ciałkowicie.
4 marca 2024, 16:22
wygląda oczywiście na bunt dwulatka ale...
ja mam niejednokrotnie zagwozdkę, i tak też w przypadku tego jak przedstawiasz sprawę, czy komunikat werbalny i niewerbalny jakie stosujesz wobec młodej nie są jakoś rozbieżne na tyle, ze jest to dla niej abstrakcyjne i sobie z tym po prostu nie radzi. Z tym nie radzą sobie nawet ludzie dorośli, awantura gdzie jedna osoba milczy czy zachowuje spokój podczas gdy drugą targa złość bywa nazywana przemocą i manipulacją, to tak na marginesie trochę, ale w przypadku dzieci, które dopiero się uczą reagowac i okazywać emocje, takie niespójne komunikaty w postaci spokojnego tłumaczenia nie w porę mogą byc tak naprawdę kompletnie nierozumiane. Nie chce mi sie cytowac zdania po zdaniu, ale przytaczasz takie momenty, w których zachowanie jest ze strony Was obu nieadekwatne do emocji. Człowiek dorosły jest już zsocjalizowany i kuma abstrakcje, dziecko nie. Zresztą jak jej coś tłumaczysz, to pewnie też bardzo dokładnie, ale ona ma 2 lata, jest madra jak na dwulatkę, a nie mądra w ogóle. I ma dojrzałośc emocjonalna dwulatki, czyli, umówmy się, żadną.
4 marca 2024, 16:29
wygląda oczywiście na bunt dwulatka ale...
ja mam niejednokrotnie zagwozdkę, i tak też w przypadku tego jak przedstawiasz sprawę, czy komunikat werbalny i niewerbalny jakie stosujesz wobec młodej nie są jakoś rozbieżne na tyle, ze jest to dla niej abstrakcyjne i sobie z tym po prostu nie radzi. Z tym nie radzą sobie nawet ludzie dorośli, awantura gdzie jedna osoba milczy czy zachowuje spokój podczas gdy drugą targa złość bywa nazywana przemocą i manipulacją, to tak na marginesie trochę, ale w przypadku dzieci, które dopiero się uczą reagowac i okazywać emocje, takie niespójne komunikaty w postaci spokojnego tłumaczenia nie w porę mogą byc tak naprawdę kompletnie nierozumiane. Nie chce mi sie cytowac zdania po zdaniu, ale przytaczasz takie momenty, w których zachowanie jest ze strony Was obu nieadekwatne do emocji. Człowiek dorosły jest już zsocjalizowany i kuma abstrakcje, dziecko nie. Zresztą jak jej coś tłumaczysz, to pewnie też bardzo dokładnie, ale ona ma 2 lata, jest madra jak na dwulatkę, a nie mądra w ogóle. I ma dojrzałośc emocjonalna dwulatki, czyli, umówmy się, żadną.
mam tego świadomość i komunikuje się z nią na jej poziomie gdy wymaga tego sytuacja- gdy coś psuje lub przegina mówię np. Nie rob tego, robisz źle itp. A ona wie co to znaczy bo sama tez używa tych pojęć odpowiednio do sytuacji. Zmieniam tez ton głosu odpowiednio do komunikacji wiec myśle ze nie tu tkwi problem…