Temat: zamknięty

zamknięty

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć. 

Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę.  I pytanie po co tworzyć związek  jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane. 

po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak 

Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.

Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic. 

no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce  się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia 

Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.

Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki. 

alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment)  dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły 

Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia 

Czyli ”i inne takie” z mojej wypowiedzi. Mozna podciagnac pod to kazdy kiepski wybor, ktory wychodzi po czasie. Pewnie jestes tez swiadoma powodow podawanych i faktycznych? 
Tak czy inaczej, wg statystyk wiele malzenstw sie rozpada, a raczej nikt nie idzie do oltarza z zamiarem rozwodu. 
Ja serio nie wiem czego Ty nie rozumiesz? 

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć. 

Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę.  I pytanie po co tworzyć związek  jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane. 

po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak 

Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.

Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic. 

no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce  się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia 

Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.

Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki. 

alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment)  dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły 

Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia 

Czyli ?i takie takie? z mojej wypowiedzi. Mozna podciagnac pod to kazdy kiepski wybor, ktory wychodzi po czasie. Pewnie jestes tez swiadoma powodow podawanych i faktycznych? Tak czy inaczej, wg statystyk wiele malzenstw sie rozpada, a raczej nikt nie idzie do oltarza z zamiarem rozwodu. Ja serio nie wiem czego Ty nie rozumiesz? 

ja nie wiem czego ty nie rozumiesz

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć. 

Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę.  I pytanie po co tworzyć związek  jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane. 

po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak 

Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.

Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic. 

no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce  się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia 

Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.

Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki. 

alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment)  dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły 

Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia 

Kiedy ona wydaje, a on musi na to zarabiać, to akurat raczej problem małżeństw pod hasłem "wszystko wspólne". W przypadku rozdzielności wcale by tego nie musiał.

Użytkownik4250924 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć. 

Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę.  I pytanie po co tworzyć związek  jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane. 

po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak 

Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.

Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic. 

no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce  się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia 

Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.

Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki. 

alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment)  dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły 

Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia 

Kiedy ona wydaje, a on musi na to zarabiać, to akurat raczej problem małżeństw pod hasłem "wszystko wspólne". W przypadku rozdzielności wcale by tego nie musiał.

Problemy przy rozdzielności jak on dużo zarabia i jedzie na wakacje, a ona ma skromna pensje i siedzi w domu , lub ona dużo zarabia , a on jest chory , jak chcą zrobić  zakupy dla dzieci gdzie jedno chce cos drogiego kupić a drugie nie jest w stanie dolozyc połowy i jest przerzucanie się moje, twoje, bo ty nie masz , a ja mam 

Zresztą rozdzielność jest wyjątkiem , ustrojem ustawowym jest wspólnota, po wtóre jak małżonkowie nie umiał się dogadać to rozdzielność sądowa jest pod pewnymi rygorystycznymi warunkami i nie udziela jej się od tak, wspólnota jest dla dobra rodziny

Ja nie rozumiem problemu. Przecież małżeństwa mogą mieć wspólne wszystko. Dorabiają się razem itp. Bez wnikania kto ile daje, kto mniej zarabia a kto więcej, bez zrzucania się po połowie na każdy wydatek, tylko normalnie kupujemy ze wspólnych itp. I nie ma to absolutnie żadnego związku z tym czy ktoś wrzucił w majątek wspólny coś co miał przed ślubem czy zostawił sobie na własność. U nas od początku traktowaliśmy kasę jako wspólną. Co do majątku odrębnego - maż miał mieszkanie swoje przed ślubem i ja nigdy nie naciskałam że powinien mi dać pół tego mieszkania bo tak. Miał to miał i tyle. Mieszkaliśmy tam razem, wykańczaliśmy razem, kupowaliśmy wszystko razem. W trakcie małżeństwa - dobre 7 czy 8 lat po ślubie mieszkanie zostało sprzedane i kupiliśmy dom. Dom jest na nas oboje. Nigdy tego nie wymagałam co do zasady. W trakcie mieszkania w mieszkaniu wszystko urządzaliśmy wspólnie, po sprzedaży część pieniędzy na dom dałam ja bo akurat miałam przypływ większej gotówki w postaci darowizny. Ale nikt nie wnikał czy to było 50/50 czy 80/20. Nie było wielkich rozmów na ten temat. Po prostu to wszystko jakoś tak naturalnie wyszło, bo dla nas kasa jest wspólna od początku czy leży na odrębnych kontach czy na wspólnych. Dla nas to normalne. Teraz nawet nikt by nie był wstanie powiedzieć ile kto z nas odrębnie ma kasy, bo przelewamy ją między kontami w te i nazad w zależności kto ma gdzie lepsze warunki oprocentowania. Ale wiem że są małżeństwa, w których ma się osobne konta, zrzuca się na wydatki po równo itp. Dla mnie osobiście może być to dziwne i u nas by się nie sprawdziło, ale jeśli tym parom tak odpowiada (obojgu!) to w sumie co mi do tego? Jeśli się u kogoś tak sprawdza i kazdy jest zadowolony to niech sobie tak żyje. Nie mi oceniać zasadność takich podziałów. A już na pewno nie w kontekście zaufania czy wielkości uczucia.

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

Użytkownik4250924 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć. 

Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę.  I pytanie po co tworzyć związek  jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane. 

po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak 

Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.

Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic. 

no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce  się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia 

Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.

Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki. 

alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment)  dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły 

Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia 

Kiedy ona wydaje, a on musi na to zarabiać, to akurat raczej problem małżeństw pod hasłem "wszystko wspólne". W przypadku rozdzielności wcale by tego nie musiał.

Problemy przy rozdzielności jak on dużo zarabia i jedzie na wakacje, a ona ma skromna pensje i siedzi w domu , lub ona dużo zarabia , a on jest chory , jak chcą zrobić  zakupy dla dzieci gdzie jedno chce cos drogiego kupić a drugie nie jest w stanie dolozyc połowy i jest przerzucanie się moje, twoje, bo ty nie masz , a ja mam 

Zresztą rozdzielność jest wyjątkiem , ustrojem ustawowym jest wspólnota, po wtóre jak małżonkowie nie umiał się dogadać to rozdzielność sądowa jest pod pewnymi rygorystycznymi warunkami i nie udziela jej się od tak, wspólnota jest dla dobra rodziny

z tych osób, które znam.i maja taki rozdział, każda prowadzi działalność i najzwyczajniej nie chce potencjalnych długów na rodzinę przerzucać. Partner bez działalność zazwyczaj ma i mieszkania i pieniądze, żeby w razie wpadki komornik tego nie zajął.

.nonszalancja. napisał(a):

Użytkownik4250924 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć. 

Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę.  I pytanie po co tworzyć związek  jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane. 

po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak 

Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.

Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic. 

no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce  się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia 

Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.

Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki. 

alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment)  dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły 

Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia 

Kiedy ona wydaje, a on musi na to zarabiać, to akurat raczej problem małżeństw pod hasłem "wszystko wspólne". W przypadku rozdzielności wcale by tego nie musiał.

Problemy przy rozdzielności jak on dużo zarabia i jedzie na wakacje, a ona ma skromna pensje i siedzi w domu , lub ona dużo zarabia , a on jest chory , jak chcą zrobić  zakupy dla dzieci gdzie jedno chce cos drogiego kupić a drugie nie jest w stanie dolozyc połowy i jest przerzucanie się moje, twoje, bo ty nie masz , a ja mam 

Zresztą rozdzielność jest wyjątkiem , ustrojem ustawowym jest wspólnota, po wtóre jak małżonkowie nie umiał się dogadać to rozdzielność sądowa jest pod pewnymi rygorystycznymi warunkami i nie udziela jej się od tak, wspólnota jest dla dobra rodziny

Niedawno był na forum temat, w którym Noma jechała po dziewczynie, że to żaden problem przenieść się na zaoczne studia i godzić naukę z pracą. Po czym okazuje się, że to jednak jest problem, a dowodzi tego Noma we własnej osobie :D Jak można argumentować, że rozdzielność jest wyjątkiem, bo nie jest to dobre dla rodziny. Przy czym jednocześnie strzelać sobie w kolano. Bo przecież co do zasady nieruchomości nabyte przed zawarciem małżeństwa nie wchodzą do majątku wspólnego. To co? To, że ustawodawca wprowadza jakąś zasadę raz uznajemy za wyznacznik tego, że coś jest dobre, a drugi raz za wyznacznik tego, że coś jest złe? Logika na najwyższym poziomie :D 

Brałam ślub po 11 latach bycia razem, po 10 latach mieszkania razem. Bo szykowała nam się duża zmiana, wyjazd za granicę ze względu na jego pracę. I powiedziałam mu wprost, że chcę ślubu, bo potrzebuję też formalnego zabezpieczenia, jak mam z nim jechać. Myślałam, że po prostu siądziemy pewnego dnia i wszystko zaplanujemy, a tu się okazało, że był i pierścionek, i zaręczyny przy wodospadzie;). Przez te 11 lat ślub czy jego brak był mi obojętny, ale nastąpił taki moment, że stał się dla mnie ważny. Ale tak, my o tym porozmawialiśmy.

Czy Tylko mnie wkurzają te niekończące się cytaty cytatów???  

Wilena napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Użytkownik4250924 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć. 

Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę.  I pytanie po co tworzyć związek  jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane. 

po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak 

Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.

Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic. 

no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce  się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia 

Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.

Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki. 

alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment)  dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły 

Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia 

Kiedy ona wydaje, a on musi na to zarabiać, to akurat raczej problem małżeństw pod hasłem "wszystko wspólne". W przypadku rozdzielności wcale by tego nie musiał.

Problemy przy rozdzielności jak on dużo zarabia i jedzie na wakacje, a ona ma skromna pensje i siedzi w domu , lub ona dużo zarabia , a on jest chory , jak chcą zrobić  zakupy dla dzieci gdzie jedno chce cos drogiego kupić a drugie nie jest w stanie dolozyc połowy i jest przerzucanie się moje, twoje, bo ty nie masz , a ja mam 

Zresztą rozdzielność jest wyjątkiem , ustrojem ustawowym jest wspólnota, po wtóre jak małżonkowie nie umiał się dogadać to rozdzielność sądowa jest pod pewnymi rygorystycznymi warunkami i nie udziela jej się od tak, wspólnota jest dla dobra rodziny

Niedawno był na forum temat, w którym Noma jechała po dziewczynie, że to żaden problem przenieść się na zaoczne studia i godzić naukę z pracą. Po czym okazuje się, że to jednak jest problem, a dowodzi tego Noma we własnej osobie :D Jak można argumentować, że rozdzielność jest wyjątkiem, bo nie jest to dobre dla rodziny. Przy czym jednocześnie strzelać sobie w kolano. Bo przecież co do zasady nieruchomości nabyte przed zawarciem małżeństwa nie wchodzą do majątku wspólnego. To co? To, że ustawodawca wprowadza jakąś zasadę raz uznajemy za wyznacznik tego, że coś jest dobre, a drugi raz za wyznacznik tego, że coś jest złe? Logika na najwyższym poziomie :D 

mieszasz całkowicie pojęcia i łączysz je za sobą w sposób nieuprawniony , ja odniosłam się do wypowiedzi danej vitalijki, która pisała wyłącznie o rozdzielności majątkowej, czyli ustroju majątkowym małżeńskim powstałym po zawarciu związku małżeńskiego 

to  nie jest wyłącznie moja argumentacja, bo ty wynika z oczecznictwa , również orzecznictwa sn , że wspólnota majątkowa małżeńska wynikająca z ustawy ma za zadanie ochronę i zapewnienie bezpieczeństwa nowo powstałej rodzinie

i tak rozdzielność jest wyjątkiem, wyraźnie napisałam, że po ślubie z mocy ustawy czyli obligatoryjnie  jest wspólnota majątkowa , rozdzielność można sobie ustanowić po ślubie u notariusza jeżeli strony są zgodne i o tym też pisalam, że jeżeli nie potrafią  się dogadać w tej kwestii bo jedna  chce rozdzielności, a druga nie to  należy udać się do sądu, który już tak tej rozdzielności nie ustanawia bez ważnych powodów, a to właśnie dlatego, że celowo ustawodawca wprowadził wspólnotę żeby chronić rodzinę , teraz  jeszcze trzeba rozumieć co wchodzi do majatku wspólnego i tutaj oczywiście, że majątek nabyty przed ślubem nie wchodzi w skład majątku wspólnego , natomiast nie ma przeszkód, aby podzielić się tym majątkiem z małżonkiem i wzmocnić te wspólnotę, co w przypadku 7 letniego związku i poważnego traktowania drugiej osoby byłoby czymś znamiennym zwłaszcza jeśli chodzi o własność domu, w którym ta rodzina będzie wspólnie mieszkać 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.