- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 sierpnia 2023, 15:53
zamknięty
Edytowany przez Olenka+ 30 sierpnia 2023, 22:06
16 sierpnia 2023, 12:29
Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?
może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D
nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ... wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic
to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność
moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali, nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita
On może nie chce wydawac SWOICH pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie.
Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?
mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie) chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego
ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy
nie odpowiedziałaś na moje pytanie
Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą rodzina i najważniejsza osobą w życiu.
Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć.
Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę. I pytanie po co tworzyć związek jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane.
po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak
Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.
Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic.
no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia
16 sierpnia 2023, 12:33
Porozmawiajcie i ustalcie co dalej.
Zyjecie jak malzenstwo, wiec moze jest tak, ze on nie ma presji legalizacji zwiazku, bo w zasadzie niewiele sie zmieni (oprocz strony formalnej zwiazku i paru praw czy obowiazkow wynikajacych z przepisow, ale nie kazdy od razu o tym mysli).
Przedstaw mu swoja wizje, uslyszysz co on ma do powiedzenia.
Oczywiscie jest ryzyko, ze przez lata zmienil zdanie czy zweryfikowal poglady, ale zacznij od rozmowy.
Jesli sie okaze, ze wam nie po drodze to bedziecie musieli cos zdecydowac, ale mysle, ze skoro jest wam dobrze, to moze niechec do zmian /dodatkowych kosztow/ wydatkow i ogolnego zamieszania moze byc powodem biernosci.
16 sierpnia 2023, 12:34
Noma, twoja koncepcja związku zakłada, ze wszystko musi być wspólne, żeby było się trudniej wymiksować. Pod twoją obsesją jest po prostu strach.
16 sierpnia 2023, 12:41
Noma, twoja koncepcja związku zakłada, ze wszystko musi być wspólne, żeby było się trudniej wymiksować. Pod twoją obsesją jest po prostu strach.
Nigdzie tego nie napisałam, we wszystkich wypowiedziach dokładnie i dosadnie wyjaśniłam o co chodzi i tutaj nawet nie ma pola do żadnej interpretacji więc szkoda twojego zachodu.
Poza tym jak wszystko jest rowno i na pół, a sytuacja formano-prawna jest dobrze uregulowana to tym łatwiej jest się rozejść. Nie ma ustalania co jest wspólne, ci odrębne, jakie były nakłady z jakiego majątku na jaki itd.
Edytowany przez .nonszalancja. 16 sierpnia 2023, 12:44
16 sierpnia 2023, 12:45
Facet wspomniał o braku kasy. Może być tak, że jemu ślub się kojarzy z ogromnym wydatkiem na wesele i może o to chodzi? Może tak ma zakorzenione a a może myśli, że autorka takiego czegoś oczekuje a jego na ten moment nie stać na wywalenie 50 000 zł na imprezę. Może w tym rzecz? Moim zdaniem warto porozmawiać o co dokładnie z tym chodzi? No bo zakładam, ze skoro razem mieszkacie to to nie jest kwestia że po ślubie nie będzie gdzie mieszkać bo nas nie stać na kupno mieszkania itp. Ogólnie skoro razem od 7 lat mieszkacie to to jest jedyne co mi przychodzi do głowy w kwestii "Nie mam na to pieniędzy teraz". Bo raczej nie chodzi o pierścionek - to nie są jakieś koszty nie do przejścia dla pracującej osoby. Może warto zweryfikować ten fragment wypowiedzi i się dogadać wspólnie. Ktoś napisał, że po tylu latach wspólnego prowadzenia domu, nie ma co czekać na romantyzm chwili w postaci niespodziewanych oświadczyn. Też jest to jakieś wyjście. My mieszkaliśmy 4 lata przed ślubem, z czego zaręczyny były po roku. Ogólnie nie była to niespodzianka całkowita, bo rozmawialiśmy o tym, że czas ten etap przekroczyć, więc ja się spodziewałam oświadczyn. Natomiast nie wiedziałam kiedy, co i jak. Sam termin i forma była dla mnie niespodziankowa. Od rozmowy do faktu minęło ze 3 miesiące tak myślę. Potem mieszkaliśmy dalej razem, nic się nie zmieniło. Nie było wielkich rozmów o ślubie zaraz po zaręczynach. Dopiero w którymś momencie rzuciłam hasło, że może już czas i ustaliliśmy co i jak. Zaczęły się przygotowania itp. Decyzja wspólna, planowanie wspólne. Ślub był też formalnością, bo też już ze sobą żyliśmy po małżeńsku od dłuższego czasu. Ale to była taka kropka nad "i" dla nas. Ja też nie odczuwam tego, żebym go przymuszała. Po prostu zaczęłam temat, bo ktoś musiał. Natomiast po jego reakcji nie widziałam ociągania się ani żeby to chciał przekładać czy szukać wymówek. Oboje chcieliśmy, po prostu ja wyszłam z inicjatywą, że jak już zaręczyny były, mieszkamy razem, było A to powiedzmy B. Szczególnie, że w rozmowach z obu stron zaczął się pojawiać temat dziecka i chcieliśmy mieć do tego czasu wszystkie sprawy formalno-prawne załatwione. Było to dla nas ważne. Więc ślub też był jakimś etapem prowadzącym do powiększenia rodziny.
Edytowany przez Karolka_83 16 sierpnia 2023, 12:48
16 sierpnia 2023, 12:48
Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?
może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D
nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ... wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic
to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność
moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali, nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita
On może nie chce wydawac SWOICH pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie.
Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?
mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie) chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego
ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy
nie odpowiedziałaś na moje pytanie
Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą rodzina i najważniejsza osobą w życiu.
Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć.
Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę. I pytanie po co tworzyć związek jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane.
po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak
Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.
Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic.
no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia
Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic.
Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.
Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej “milosci”, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki.
16 sierpnia 2023, 12:56
Noma, twoja koncepcja związku zakłada, ze wszystko musi być wspólne, żeby było się trudniej wymiksować. Pod twoją obsesją jest po prostu strach.
Nigdzie tego nie napisałam, we wszystkich wypowiedziach dokładnie i dosadnie wyjaśniłam o co chodzi i tutaj nawet nie ma pola do żadnej interpretacji więc szkoda twojego zachodu.
Poza tym jak wszystko jest rowno i na pół, a sytuacja formano-prawna jest dobrze uregulowana to tym łatwiej jest się rozejść. Nie ma ustalania co jest wspólne, ci odrębne, jakie były nakłady z jakiego majątku na jaki itd.
ale bredzisz. Ja nabyłam swój majątek przed ślubem, mąż również w tym mieszkanie w którym obecnie mieszkamy. Nie wyobrażam sobie żeby nakazać mu przepisać część JEGO MIESZKANIA, które nabył przed naszym ślubem tylko dlatego, że mamy wspólnotę po ślubie. Ja też nie wyobrażam sobie by to w co zainwestowałam i wypracowałam przed ślubem przepisywać w części na niego tylko dlatego, że jest moim mężem.
Edytowany przez margo00 16 sierpnia 2023, 12:56
16 sierpnia 2023, 12:57
A w temacie głównym:
Dla mnie byłby to normalny temat do rozmowy:
Jestem gotowa na następny krok, ślub i dzieci, a Ty?
Bo możemy sobie gdybać. Może uważa, że ślub niepotrzebny, może mu się nie chce organizować, bo założył, że Ty chcesz z pompą (albo o tym wie), może chce, ale potrzebuje potwierdzenia.
Zastanów się tylko przed rozmową, co zrobisz, jeśli się okaże, że on wcale tego ślubu nie chce.
16 sierpnia 2023, 13:04
Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?
może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D
nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ... wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic
to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność
moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali, nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita
On może nie chce wydawac SWOICH pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie.
Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?
mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie) chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego
ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy
nie odpowiedziałaś na moje pytanie
Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą rodzina i najważniejsza osobą w życiu.
Noma, ale nie musi wcale być ta współwłasność, można spokojnie zawrzeć kontrakt przedmałżeński, nie ma konieczności dzielenia wszystkiego po połowie, bo tak. Można to wszystko uzgodnić i jakoś z tym żyć.
Ja nie dywaguje o koniecznościach tylko ukazuje małżeństwo jako wspólnotę. I pytanie po co tworzyć związek jeśli nie potrafi się być razem i dzielić ze sobą na równi i ufać sobie. W małżeństwie nie ma lepszego-gorszego, biedniejszego-bogatszego. Ale oczywiście dzisiaj wszystko jest wypaczane i przeinaczane.
po 7 latach to już nie trzeba sie zastanawiać się, czy tworzyć z przyszłym mężem prawdziwa wspólnotę, czy nie , a jak ktoś się zastanawia to widać coś że związkiem nie tak
Dobrze kojarze z Twoich wypowiedzi na forum (tak ogolnie), ze Ty ?musialas byc zona? juz po 20 stce i groszem nie smierdzialas, wiec nie bylo czym sie dzielic czy darowac. Jestes tak oderwana z tymi swoimi pogladami, ze az przykro sie czyta. Tylko Twoj pomysl jest wlasciwy, a Twoje poglady jedynie sluszne.
Zejzdz z autorki i nie wmawiaj jej, ze facet nie chce sie zenic, bo ona mu pol chaty nie chce odpalic.
no właśnie nie kojarzysz, a to że facet nie chce się żenić to już sama autorka zauważa, i bez powodu człowiek zdania nie zmienia
Ciekawe. Autorka nie wie, o co chodzi jej facetowi, a Ty Noma wiesz na 100 % ze facet nie chce sie zenic. Akurat zadna z nas tego nie wyczytala, raczej przypuszczenia i domysly, a Ty taki ekspert od zwiazkow juz wiesz, ze facet NIE CHCE sie zenic. Wiesz Noma, zwiazki sie rozpadaja (patrz statystyki rozwodow), ludzie maja majatki wchodzac w zwiazki. Milosc miloscia, ale zdrowy rozsadek sie przydaje, zeby nie wyladowac z reka w nocniku.
Nie kazdy z nas dozyje 50 rocznicy slubu. Nie kazdy jest fanem corocznych wypadow nad Baltyk i zimnych kotletow, tudziez widoku meza nawalonego jak autobus. Lubisz takie klimaty to sie trzymaj tej ?milosci?, ale zrozum, ze dl wielu to i inne takie sa powodem, ze ludzie sie rozchodza. I zaczynaja sie walki o majatki.
alez oczywiście, ze autorka wie, że jej facet nie chce się żenić (przynajmniej z nią, na ten moment) dlatego założyła wątek, natomiast ona nie wie z czego to wynika i tutaj są już różne domysły
Ja nie muszę patrzeć na statystyki rozwodów, bo stykam się z takimi sprawami na co dzień i mam zdecydowanie większą wiedzę na ten temat niż ty, także nie popisalas się i zapewniam cię , że powody rozwodów są zupełnie inne , bardzo często majątkowe , zwłaszcza kiedy jest moje i twoje , albo kiedy ona wydaje , a on musi na to wszystko zarabiać lub kiedy rodzice wtrącają się do życia
Edytowany przez .nonszalancja. 16 sierpnia 2023, 13:07
16 sierpnia 2023, 13:05
Żyje od 15 lat bez slubu, mam 34 lata. Zareczyny byly przy okazji chrztu naszego dziecka 6 lat temu. Ale ja tych zareczyn nie chcialam. Wiec, mamy corke 7-letnia, mieszkamy razem, mielismy wspolny kredyt na samochod, ktory z kolei jest zapisany na mnie. Moze wezmiemy w koncu slub, by placic mniejsze podatki i miec w razie czego rente po zmarlym - tu myslac o dziecku, by tej drugiej osobie bylo w razie czego latwiej. Do niczego innego slub nie jest mi potrzebny.
I niestety, ale wiekszosc moich znajomych, ktorzy brali sluby juz sa po rozwodach. Tak samo ilosc tych narzeczenstw na osobe przyprawia o bol glowy. O niczym to nie swiadczy i niczego nie gwarantuje. Jakies sredniowieczne zabobony, ze jak zlapiesz kolesia na slub, to swiadczy to niewiadomo o czym a zwiazek bedzie trwalszy.
Natomiast inna sprawa jest to, ze para powinna miec wspolna wizje przyszlosci i statusu w zwiazku - bez wzgledu na to, ktora droge wybierze, obydwojgu partnerow powinno byc na niej dobrze. I tez nie wyobrazam sobie, ze przez 7 lat Wasi rodzice sie nie poznali.